Publicystyka
Popis prawników Ratusza – na szkodę lokatorów
W dniu dzisiejszym, przed Sądem Rejonowym w Warszawie odbyła się pierwsza z rozpraw o odszkodowania dla lokatorów orzeczone przez Komisję Weryfikacyjną. Takich spraw jest przynajmniej 78, a kolejne 18 jest analizowanych przez Ratusz i prawdopodobnie też zostaną zaskarżone. Wniosek o odszkodowanie zaskarżony przez Ratusz zamienia się w sprawę cywilną o zapłatę odszkodowania.
Dzisiejsza sprawa dotyczyła lokatorki z ul. Marszałkowskiej 43 – kamienicy, która została przekazana Miastu przez Komisję Weryfikacyjną, a jej reprywatyzacja została uznana za niezgodną z prawem. Lokatorzy ubiegali się o zwrot nadpłaconych czynszów, które przez lata pobierali prywatni właściciele. Odszkodowanie zostało obliczone jako różnica między czynszem rynkowym, a czynszem komunalnym – takim, jaki obowiązywałby, gdyby Miasto nie wyzbyło się swojej własności na rzecz oszustów. Lokatorka nie domaga się wysokiej kwoty – jedynie kilkunastu tysięcy złotych.
Ratusz postanowił energicznie przeciwdziałać wypłaceniu odszkodowania. Na posiedzeniu Sądu prawnicy Ratusza wpierw starali się pozbawić pełnomocnik Komisji możliwości udziału w procesie, a gdy to się nie udało, starali się doprowadzić do odroczenia lub oddalenia powództwa. Dalszy ciąg był jeszcze bardziej kuriozalny. Przez ostatnie 10 lat, prawnicy Ratusza wytworzyli karkołomną interpretację prawną, w myśl której umowy najmu w kamienicach, których wyzbywa się Miasto na rzecz posiadaczy roszczeń przechodzą na nowego właściciela. W ten sposób Miasto pozbyło się problemu – mogło oddać kamienice mniej lub bardziej podejrzanym osobom, jednocześnie pozbywając się problemu lokatorów. Spowodowało to, że lokatorzy zostali oddani na pastwę prywatnych właścicieli i drastycznych podwyżek czynszów. Teraz lokatorzy chcą odzyskać nadpłacone kwoty, gdyż Miasto nigdy nie powinno było się wyzbywać nieruchomości i umów najmu. Jednak dziś prawnicy Ratusza powiedzieli rzecz zdumiewającą: przedstawili tezę, jakoby umowy najmu nigdy nie przeszły na nowych właścicieli i że nowi właściciele nie byli nigdy uprawnieni do podwyższania czynszu. Jednak Miasto nie pobierało przecież w tym czasie czynszu po stawkach komunalnych! Zdaniem prawników Ratusza, Miasto nie ma sobie nic do zarzucenia i nie jest winne tego, że ktoś domagał się zapłaty czynszu od lokatorów.
Po raz kolejny widzimy, jak kreatywni potrafią być mecenasi zatrudniani przez władze Warszawy. Gdyby tylko chcieli użyć swoich niewątpliwych talentów do rozwiązania wszelkich problemów prawnych stojących na drodze do wypłaty odszkodowań dla lokatorów! Niestety celem władz jest coś dokładnie przeciwnego.
W stronę nowych zasad najmu lokali m.st. Warszawy
Komitet Obrony Praw Lokatorów wysłał w zeszłym tygodniu do Biura Polityki Lokalowej kolejne krytyczne uwagi do Uchwały Rady Warszawy w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu m. st. Warszawy. Komitet został założony 10 lat temu, jeszcze przed przyjęciem pierwotnej wersji tej Uchwały i już wówczas ostro krytykował jej założenia. W ciągu ostatnich lat, Uchwała została wiele razy zmieniona. Niektóre z tych zmian poszły w dobrym kierunku. Jednak według nas niektóre punkty nie mają uzasadnienia i powinny zostać zmienione.
Na przykład, obecna Uchwała stanowi, że:
Lokale z mieszkaniowego zasobu mogą być wynajmowane osobom:
1) które są bezdomne albo pozostają w trudnych warunkach mieszkaniowych, przy czym za trudne warunki mieszkaniowe uznaje się zamieszkiwanie za zgodą właściciela w lokalu, w którym na osobę przypada nie więcej niż 6 m2 powierzchni mieszkalnej […]
Z tych przepisów często się korzysta, aby wykluczyć z pomocy mieszkaniowej lokatorów mieszkających w mieszkaniach, w których przypada więcej niż 6 metrów na osobę, nawet gdy przekraczają normę tylko o kilka centymetrów. Problem dotyczy też osób, które mieszkają na dużej przestrzeni, której nie potrzebują (np. po śmierci osoby najbliższej), ale nie stać ich na czynsz.
Komitet od dłuższego czasu proponuje, żeby zastąpić rygorystyczne kryteria metrażowe i dochodowe bardziej elastycznym systemem punktacji wniosków, w którym dochód lub metraż byłby tylko jednym z wielu kryteriów branych pod uwagę.
Po prezentacji Biura Polityki Lokalowej na Branżowej Komisji Dialogu Społecznego, która miała miejsce w dniu 5 marca b.r., widzimy, że BPL jest skłonne podjąć dyskusję o takim systemie. Wysłaliśmy więc naszą propozycję takiej punktacji. Z pewnością może wystąpić wiele punktów dyskusyjnych, ale mamy nadzieję, że uda się nam w najbliższym czasie przedyskutować propozycję z przedstawicielami Miasta oraz z innymi organizacjami. Mamy nadzieję, że będzie to skutkować pozytywnymi zmianami w Uchwale o najmie.
Nasze propozycje zawierają m.in. następujące pomysły:
- Kryterium dochodowe powinno zostać podwyższone. Ale wnioskodawcy o niższych dochodach otrzymają więcej punktów. Przewidujemy możliwość, by szczególne potrzeby umożliwiały podwyższenie kryteriów. Obecnie z powiększonego kryterium korzystają np. lokatorzy z reprywatyzowanych kamienic. Nasza propozycja dawałaby innym osobom znajdującym się w trudnej sytuacji życiowej, np. osoby z dużymi wydatkami medycznymi, możliwość ubiegania się o lokal na podstawie podwyższonych kryteriów.
- Utworzenie listy kategorii osób w trudnej sytuacji życiowej, które otrzymają dodatkowe punkty uprawniające do pomocy. Jesteśmy otwarci na sugestie innych stowarzyszeń dotyczące uzupełnienia listy tych sytuacji, obejmujących osoby bezdomne, bezrobotne, osoby z z niepełnosprawnościami, opiekujące się osobami z niepełnosprawnościami, rencistów itd.)
- Przyznanie punktów w sytuacjach obecnie nieuwzględnianych, jak w przypadku zmian w strukturze rodziny. Są uzasadnione przypadki, w których rodziny powinny otrzymać 2 odrębne mniejsze lokale, ale obecnie nie mogą o to skutecznie wnioskować.
- Na koniec, także proponujemy, by dodatkowymi punktami premiowani byli długoletni lokatorzy, którzy regularnie płacili czynsz, jeśli z jakiejś przyczyny musieli wnioskować o nowy lokal.
Nasze propozycje są oparte na najczęściej spotykanych problemach lokatorów i sytuacjach, w których osoby w potrzebie są wykluczone z pomocy mieszkaniowej. O tych problemach wiemy na podstawie setek godzin spędzonych na rozmowach z lokatorami. W najbliższym dniach mamy nadzieję otrzymać uwagi od innych zaprzyjaźnionych organizacji społecznych i od Miasta. Nieco później, gdy powstanie ostateczna wersja naszej propozycji, oczywiście opublikujemy ją tutaj. Ostateczny projekt, który trafi do Rady Miasta będzie zapewne się różnić od naszych propozycji, ale mamy nadzieję, że przedstawiciele Miasta zrozumieją zasadność wielu z naszych propozycji.
Odbijanie piłeczki między Ratuszem a Komisją w sprawie odszkodowań trwa
Lokatorzy dotknięci dziką reprywatyzacją nadal czekają na należne im odszkodowania. Jak do tej pory, Komisja Weryfikacyjna wydała 78 decyzji przyznających odszkodowania i zadośćuczynienia. Ratusz twierdzi, że są one oparte na wadliwych podstawach i zaskarżył je do sądu. 18 kolejnych decyzji jest analizowanych. We wtorek 19 marca ma się odbyć przed sądem pierwsza sprawa dotycząca sprzeciwu miasta na przyznane odszkodowanie przez komisję weryfikacyjną na rzecz lokatorki kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 43.
Tymczasem wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej skierował list m.in. do marszałka Sejmu, szefa klubu PiS i prezesa Jarosława Kaczyńskiego w którym wzywa do uchwalenia ustawy o rekompensatach, nowelizacji ustawy o komisji weryfikacyjnej lub uchwalenia tak zwanej dużej ustawy reprywatyzacyjnej. Wiceprezydent stoi na stanowisku, że odszkodowań nie da się wypłacać w obecnym stanie prawnym.
Zdaniem Ratusza, do wad obecnego stanu prawnego należy fakt, że wypłata odszkodowania jest możliwa dopiero wówczas, gdy decyzja dotycząca konkretnej nieruchomości staje się prawomocna. Ponadto Ratusz nie zgadza się z koniecznością badania tzw. przesłanki posiadania, czyli faktu posiadania nieruchomości przez osobę składającą wniosek dekretowy na podstawie Dekretu Bieruta. Ta okoliczność nie była badana w decyzjach zwrotowych warszawskiej dzikiej reprywatyzacji, co stanowi też w wielu przypadkach podstawę dla Komisji do orzekania o skierowaniu decyzji zwrotowych do ponownego rozpatrzenia. Nie wiadomo jeszcze, jaką linię orzeczniczą wypracują sądy orzekające w tej sprawie.
Przedstawiony przez Ratusz projekt (wniesiony do Sejmu przez posłów PO w lipcu 2018 r.) zawiera całkiem odmienne założenia wypłaty rekompensat. Tekst projektu można przeczytać tutaj.
Komitet Obrony Praw Lokatorów przesłał do Ratusza uwagi dotyczące tego projektu już w lipcu 2018 r. Jak dotąd, nie zostały one uwzględnione, a projekt nie trafił do konsultacji w ramach procesu legislacyjnego.
W naszej opinii napisalśmy m.in.:
Uzasadnieniem projektu Ustawy o rekompensatach dla byłych najemców lokali mieszkalnych w zasobie m. st. Warszawy pokrzywdzonych brakiem ustawy reprywatyzacyjnej jest usunięcie w możliwym zakresie szkód powstałych w wyniku braku uregulowań legislacyjnych chroniących uzasadniony interes społeczny jakim jest mieszkalnictwo komunalne. Spodziewana Ustawa reprywatyzacyjna, która nigdy nie weszła w życie, miała uniemożliwić przekazywanie budynków w ręce prywatne przed zapewnieniem wszystkim mieszkańcom lokali zamiennych przez Gminę, tak by nie zostały naruszone prawa nabyte lokatorów komunalnych dotyczące trwałości umów najmu z wynajmującym – m. st. Warszawa.
[…]
Niezasadne wydaje się ustalanie dodatkowych kryteriów warunkujących otrzymanie odszkodowania za uszczerbek majątkowy, którego niewątpliwie doznali lokatorzy nieruchomości reprywatyzowanych, niezależnie od faktu, czy spełniają oni dość wyśrubowane kryteria przyznania pomocy mieszkaniowej przez m. st. Warszawa. Brak przyznania odszkodowania osobom, które podjęły dodatkową pracę, by zarobić na podwyższony w nieuzasadniony sposób przez prywatnych właścicieli czynsz, wyrządza kolejną krzywdę lokatorom i stoi w całkowitej sprzeczności z deklarowanymi celami projektu Ustawy. Również osobom, które przez wiele lat oczekiwały na lokal z zasobów m.st. Warszawy i doczekały się możliwości najmu często dopiero w momencie zadłużenia się u prywatnego właściciela i wypowiedzenia umowy najmu z tytułu Art. 11 ust. 2 pkt 2 należy się odszkodowanie za faktyczny uszczerbek majątkowy spowodowany zarówno brakiem ustawy reprywatyzacyjnej, jak i brakiem racjonalnych przepisów umożliwiających staranie się o lokal zamienny od Gminy bez konieczności zadłużania się u prywatnego właściciela.
[…]
Nie jest też zasadne uzależnianie wypłaty odszkodowania od nieposiadania nieruchomości, czy lokalu spółdzielczego. Wielu lokatorów było zmuszonych zadłużyć się w celu uzyskania jakiegoś lokum po tym, jak zostali w bezprawny sposób pozbawieni umowy najmu komunalnego. Ich poziom życia doznał znacznego obniżenia w związku z poniesionymi nakładami. Przyczyną tego stanu był brak Ustawy reprywatyzacyjnej skutkujący utratą najmu położonego w zwracanych nieruchomościach lokalu.
W propozycji Ratusza użyto ryczałtowej kalkulacji, która wynosi jedynie trzyletnią wysokość czynszu liczonego według stawki 3% stawki odtworzeniowej dla zajmowanego lokalu.
Zaproponowaliśmy obliczenie wartości odszkodowania jako różnicę między czynszem wolnym a czynszem regulowanym z uwzględnieniem okresu czasu trwania najmu. W ten sposób odszkodowanie pokryłoby faktycznie poniesione koszty wynikające z przekazania budynku wraz z lokatorami prywatnemu właścicielowi. Takie założenia zostały też przez nas przyjęte we wnioskach do Komisji pisanych w imieniu poszkodowanych lokatorów i uzyskały akceptację Komisji.
Pełen tekst opinii Komitetu Obrony Praw Lokatorów dostępny jest tutaj:
Komitet Obrony Praw Lokatorów stoi na stanowisku, że odszkodowania dla lokatorów orzeczone przez Komisję Weryfikacyjną powinny zostać wypłacone, a Ratusz nie powinien odwoływać się od tych decyzji. Zamiast szukać powodów, by nie płacić, prawnicy Ratusza powinni zająć się szukaniem sposobów, by spełnić to zobowiązanie. Podobnego zdania są przedstawiciele Komisji Weryfikacyjnej
Nie wyklucza to oczywiście możliwości szukania innych rozwiązań legislacyjnych i innych ścieżek wypłaty odszkodowań. Przede wszystkim konieczne jest uchwalenie ustawy uniemożliwiającej zwrot budynków w naturze. Najprostszą drogą byłoby dopisanie mieszkalnictwa publicznego do celów publicznych określonych w Ustawie o gospodarowaniu nieruchomościami. Taki zapis umożliwiłby odmowę zwrotu na podstawie istniejącej tzw. “Małej ustawy reprywatyzacyjnej”, której zgodność z Konstytucją została już pozytywnie zweryfikowana.
Skomentuj Odbijanie piłeczki między Ratuszem a Komisją w sprawie odszkodowań trwa
Paweł Rabiej sprzeciwia się wypłacie odszkodowań lokatorom
W wywiadzie dla radia TOK FM wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej bronił stanowiska Ratusza, który odmawia wypłaty odszkodowań dla lokatorów. Każda decyzja Komisji Weryfikacyjnej przyznająca odszkodowania lokatorom jest zaskarżana do sądu. W efekcie lokatorów czekają długotrwałe i wyczerpujące procesy sądowe. W międzyczasie, kilku poszkodowanych lokatorów już zmarło. Postawa Ratusza sprawia, że nie wiadomo, czy inni doczekają się odszkodowań.
Paweł Rabiej twierdził w Wywiadzie Politycznym, że wypłata pieniędzy byłaby sprzeczna z prawem. – Musi być jasna podstawa prawna. Nowelizacja ustawy o komisji była pisana na kolanie. Kiedy przeszła przez Sejm to okazało się, że ma poważne błędy prawne – mówił były członek komisji weryfikacyjnej.
Jak dodawał wiceprezydent, miasto nie zostało wskazane jako płatnik odszkodowań. – Jeśli byśmy je wypłacili, to narazimy się na odpowiedzialność karną i finansową. Mamy chaos w prawie. Trzeba dokonać zmian w ustawie o komisji weryfikacyjnej – apelował Paweł Rabiej.
Powiedzmy sobie jasno: Ustawa o Komisji Werydikacyjnej nie jest majstersztykiem, przede wszystkim ze względu na to, że nie umożliwia bezpośredniej wypłaty odszkodowań przez Komisję, a zobowiązuje do tego Ratusz. W momencie pisania tej Ustawy wiadomo już było, że Ratusz nie zamierza ułatwiać uzyskiwania odszkodowań lokatorom (w przeciwieństwie od odszkodowań dla rzekomych spadkobierców – tu nie było żadnych problemów, a prawnicy Ratusza gimnastykowali się jak mogli, by to usprawiedliwić). Zaufanie Ratuszowi w kwestii wypłaty odszkodowań lokatorom było daleko posuniętą naiwnością. Są też inne poważne wady Ustawy, jak na przykład ograniczenie okresu składania wniosków przez lokatorów do 30 dni. Wielu z nich nie zdążyło, bo nikt ich nawet nie poinformował o biegnącym terminie.
Niemniej jednak nie jest prawdą, że Ratusz nie ma podstaw do wypłaty. Art. 33 Ustawy o szczególnych zasadach usuwania skutków prawnych decyzji reprywatyzacyjnych dotyczących nieruchomości warszawskich, wydanych z naruszeniem prawa stanowi, że:
Osobie zajmującej lokal w nieruchomości warszawskiej będącej przedmiotem decyzji reprywatyzacyjnej, której dotyczy decyzja Komisji, przysługuje od m.st. Warszawy odszkodowanie za poniesioną szkodę lub zadośćuczynienie za doznaną krzywdę, jeżeli wobec tej osoby zastosowano uporczywie lub w sposób istotnie utrudniający korzystanie z lokalu groźbę bezprawną, przemoc wobec osoby lub przemoc innego rodzaju lub podwyższono czynsz albo inne opłaty za używanie lokalu w stosunku do czynszu określonego na podstawie Ustawy o ochronie praw lokatorów, jeżeli spowodowało to istotne pogorszenie jej sytuacji materialnej.
Miasto Stołeczne Warszawa, na podstawie Ustawy o Komisji Weryfikacyjnej, ma obowiązek wypłacić odszkodowania orzeczone przez Komisję Weryfikacyjną. Jeśli Paweł Rabiej twierdzi, że pieniądze nie mogą zostać wypłacone, niech przynajmniej poda podstawę prawną. Z pewnością sowicie opłacani prawnicy Ratusza będą w stanie dostarczyć uzasadnienie dla każdego przypadku lekceważenia lokatorów.
Skomentuj Paweł Rabiej sprzeciwia się wypłacie odszkodowań lokatorom
Problemy z praską rewitalizacją
Jeśli Dzielnica nie jest w stanie wypełnić planu rewitalizacji, może warto wreszcie zmienić ten plan?
Jak wynika z dokumentów przygotowywanych na najbliższą sesję Rady Dzielnicy Praga-Północ, Dzielnica nie będzie w stanie wydać w tym roku aż 25 mln. złotych przeznaczonych na zaplanowane inwestycje. Od samego początku w rewitalizacji panował ogromny bałagan.
Na wtorkowej sesji, Rady Dzielnicy ma zająć się m.in. przesunięciem na kolejne lata ponad 31 mln. złotych przeznaczonych na inwestycje. Większość tej sumy stanowią pieniądze przeznaczone na rewitalizację Pragi. To 25 mln. złotych, których Dzielnica nie wykorzysta w tym roku z różnych przyczyn. Przeniesienie środków dotyczy kamienic przy ul. Siedleckiej 25 i 29, Strzeleckiej 10a i 12, Łochowskiej 38a i 40, Łochowskiej 31,37, 39 i 43, Markowskiej 12 i 14, Ząbkowskiej 36, Stalowej 33, Środkowej 12 i 14, Kłopotowskiego 30, Otwockiej 7, Strzeleckiej 10 oraz Markowskiej 16.
Jedną z głównych przyczyn mają być problemy ze znalezieniem wykonawców. Może to wskazywać na brak realistycznego podejścia do przetargów. Wiemy też z przeszłych doświadczeń, że sposób wykonanie remontów często znacząco odbiegał od standardów, warto więc zapytać, co się dzieje z naszymi pieniędzmi i czemu został przyjęty plan rewitalizacyjny, który okazał się trudny (lub wręcz niemożliwy) do wykonania.
Jako organizacja lokatorska, musimy wyrazić oburzenie sposobem, w jaki lokatorzy są traktowani w procesie rewitalizacji. Oficjalna linia PRu rewitalizatorów jest taka, że mieszkańcy korzystają z rewializacji i mogą – jeśli chcą – wrócić do odnowionych budynków. Co do zasady, remonty powinny trwać nie dłużej niż rok, aby zminimalizować dyskomfort lokatorów. Faktycznie jednak widzimy, że lokatorzy zostali wysiedleni rok lub dwa lata temu, a rewitalizacja budynków jest przesuwana na kolejne lata. Wielu lokatorów nie zostało poinformowanych o możliwości powrotu lub zostało praktycznie zmuszonych do przeprowadzki na stałe.
Zanim ten katastrofalny proces skończy się źle dla wszystkich, musimy domagać się rewizji planów rewitalizacji. Nowy, bardziej realistyczny plan powinien być bardziej transparentny i nie powinien marnotrawić tak wiele czasu i pieniędzy, wpływając tak negatywnie na dotychczasowych mieszkańców.
W tym tygodniu będziemy o tym rozmawiać z Dzielnicą i zaprezentujemy nasze uwagi w Biurze Polityki Lokalowej. Zachęcamy mieszkańców Pragi – szczególnie lokatorów zamieszkujących pod w/w adresami – na sesję Rady Dzielnicy. Sesja odbędzie się we wtorek 5 marca od godz. 16:30, choć podejrzewamy, że temat rozpocznie się dopiero po 17:00. Mieszkańcy mogą tam zadawać pytania dotyczące tych adresów i przyczyn opóźnienia inwestycji i domagać się wyjaśnień, co to oznacza dla lokatorów.
Uwaga: na ostatniej sesji zauważyliśmy, że było mało miejsc na sali z powodu dużej frekwencji urzędników. Kto może przyjść wcześniej niech się pojawi, żeby zająć miejsca siedzące, zanim zrobią to urzędnicy… Poprosimy praskich urzędników, by zapewnili odpowiednie warunki dla mieszkańców i ustąpili miejsca osobom starszym.
Chcemy mieć Urząd przyjazny dla mieszkańców, a nie prywatny folwark!
Bez powrotu. O sytuacji na Brzeskiej 13
Lokatorzy od lat czekają na rozwiązanie swoich problemów. Nadal nie ma Ustawy Reprywatyzacyjnej i Miasto nadal bardzo mocno odczuwa skutki zarówno braku Ustawy, jak i braku budowy nowych mieszkań na odpowiednym poziomie. Takie sytuacje mają drastyczny wpływ na los tysięcy lokatorów. Do dziś wielu z nich czeka na rozwój sytuacji nie wiedząc, jaki będzie los zamieszkałego przez nich budynku.
Co dalej z kamienicą i mieszkańcami z Brzeskiej 13? Połtora roku temu, zawalił się strop w piwnicy w jednej części budynku. Od lat Gmina nie robiła remontów, bo są roszczenia. Zagrożenie istnieje faktycznie na ostatnim podwórku. Jednak PINB ogłosił zagrożenie budowlane także we frontowej części budynku. Trudno ocenić, czy tak jest faktycznie. Jeśli tak, Miasto powinno przyznać lokatorom lokale zamienne jak najszybszej. Jednak niektórym lokatorom powiedziano, że być może dostaną lokale zamienne za 3-4 lata.
To oczywiście nic wyjątkowego na Pradze. Znamy wiele przypadków zagrożonych kamienic, gdzie lokatorzy mieszkają od lat i nie mogą doczekać się lokali zamiennych lub dostają wskazania do ruder w jeszcze gorszym stanie.
Mieszkańcy już od jakiegoś czasu mówią o zainteresowaniu pewnego dewelopera tym budynkiem. Bez przyjęcia Ustawy reprywatyzacyjnej, Brzeska 13, jak i sąsiednie budynki, skończą zapewne tak, jak inne reprywatyzacje i staną się ofiarą spekulantów nieruchomościami. Na Brzeskiej i w okolicach powstają nowe mieszkania, ale nie są one przeznaczone dla tych, którzy od pokoleń mieszkali w tej dzielnicy.
To zastanawiające, że w różnych częściach Pragi dochodzi do katastrof budowlanych, często w budynkach bez roszczeń, ale wtedy nikt się nie spieszy z remontem. Budynki takie, jak ten na Środkowej 23 nie stały się priorytetem na liście budynków do rewitalizacji.
Potrzebne nam są nowe mieszkania aby umożliwić zapewnianie lokali zamiennych dobrej jakości. Potrzebna jest Ustawa reprywatyzacyjna i sensowne plany, aby jednocześnie remontować kamienice i zachować społeczność naszej dzielnicy.
Medialne echa sprawy z Siedleckiej 25
Prowadzona dość skandalicznie rewitalizacja kamienicy przy ul. Siedleckiej 25 na warszawskich Szmulkach odbiła się w mediach dość szerokim echem. Stało się tak za sprawą remontu generalnego prowadzonego z lokatorami w środku – niczym podczas klasycznego czyszczenia kamienic po reprywatyzacji.
Na domiar złego doszło do sprawy eksmisyjnej 98-letniej mieszkanki, która musiała znosić wdychanie pyłu i była narażona na upadek w przepaść utworzoną przez demontaż stropów. Żadna barierka nie chroniła przed upadkiem dwa piętra w dół i budowa nie była odpowiednio zabezpieczona.
Do sytuacji odnosi się dzisiejszy artykuł Wojciecha Karpieszuka w Gazecie Wyborczej zatytułowany “PiS krytykuje deklarację LGBT+. Radny Ozdoba strzelił kulą w płot”. Chodzi o wypowiedź radnego Jacka Ozdoby, który napisał na Twitterze:
Może zamiast »hostelu LGBT« godne warunki zostaną zapewnione rodzinie przy Siedleckiej 25.
Krytykując wypowiedź radnego, Wojciech Karpieszuk napisał:
W ubiegłym roku dzielnica Praga-Północ, do listopada rządzona przez partyjnego kolegę radnego Ozdoby, zaproponowała wnuczce i zarazem opiekunce 98-letniej kobiety z Siedleckiej dziewięć mieszkań zastępczych w różnych dzielnicach. […] Rodzina nie zdecydowała się na przeprowadzkę. Dzielnica wniosła więc sprawę o eksmisję do lokalu zastępczego. Wnuczka z 98-letnią babcią niejako na własne życzenie zostały w kamienicy przeznaczonej do generalnego remontu.
Warto skomentować te wypowiedzi – w naszym przekonaniu obie są niewłaściwe i obciążają odpowiedzialnością osoby, które nie są winne powstałej sytuacji.
Nie trzeba tłumaczyć, że Komitet Obrony Praw Lokatorów ma ogromne zastrzeżenia do działań Ratusza, zwłaszcza w kwestii braku wypłaty odszkodowań dla lokatorów. Nie ma dla takiej postawy uzasadnienia – jest ona antyspołeczna i okrutna wobec podeszłych wiekiem lokatorów, którzy mogą nie doczekać wypłaty odszkodowań. Kilku już niestety w międzyczasie zmarło. Jednak nie ma powodu krytykować inicjatywy hostelu dla osób LGBT, które często są wyrzucane z domów z powodu braku akceptacji przez rodzinę. Należy im się wsparcie i koszty tego przedsięwzięcia nie będą duże. Ustawianie lokatorów przeciw osobom LGBT jest działaniem dość niskich lotów i nie przyniesie rozwiązania żadnego problemu. Może tylko nabić tanim kosztem popularności kilku politykom, ale nie będzie to powód do chwały. W podobny sposób kwestia tzw. “roszczeń żydowskich” jest wykorzystywana w kampanii do Europarlamentu, by nabić trochę punktów rozniecając emocjonalne reakcje, które mogą tylko utrudnić racjonalną argumentację o braku podstaw prawnych do wysuwanych roszczeń.
Z drugiej strony jednak bardzo nie podoba nam się sposób podejścia do eksmitowanej 98-latki. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby rozpoczynać remont generalny w obecności lokatorów – niezależnie od tego, czy proces przyznawania lokalu zamiennego nie mógł być zakończony w terminie. Rodzina kobiety posiadała przecież orzeczenia lekarskie, z których wynikało, że przeprowadzka w tym wieku może spowodować tak wielki stres, że wiąże się to z zagrożeniem życia. Nikt nie wysłuchał głosu rodziny, która chciała, by wskazano lokal zamienny w najbliższej okolicy, tak by 98-latka mogła nadal chodzić do kościoła do którego zawsze chodziła i by zminimalizować jej poczucie wyobcowania w nowym miejscu. Czy aż tak dziwi, że rodzina odmawiała kolejnych wskazań, wiedząc jak może zadziałać stres związany z przeprowadzką?
Widać, że brak skutecznego mechanizmu wymiany informacji z lokatorami, wsłuchania się w ich potrzeby (a przecież rewitalizacja miała być dla nich!). Zakład Gospodarowania Nieruchomościami nie współdziała z władzami Dzielnicy, działania Biura Polityki Lokalowej nie są z nimi skoordynowane, a Ratusz snuje oderwane od rzeczywistości wizje rewitalizacji, które w żaden sposób nie pokrywają się z realnym doświadczeniem mieszkańców.
W tej mętnej wodzie padają uproszczone oskarżenia przypisujące odpowiedzialność najsłabszym i najbardziej wykluczonym. Jako społeczeństwo stać nas na więcej.
O tragicznych planach rewitalizacji w Warszawie
Na warszawskiej Pradze rewitalizacja czasami pokazuje najbardziej nieludzką twarz urzędników i polityków. Towarzyszy temu potężna machina propagandowa, która ma na celu przykrycie problemów – takich, jak niejasne kryteria wyboru planów, obchodzenie przepisów Ustawy o Rewitalizacji lub nieprzygotowanie na przesiedlenia lokatorów. Musimy też zadać pytanie: czy nasze pieniądze nie są czasami marnowane na to, aby stworzyć dzielnice atrakcyjne dla deweloperów, kosztem rdzennych Prażan?
Od dawna piszemy o problemach związanych z rewitalizacją. Ostatnie przykłady rewitalizacji przy ul. Siedleckiej także dają nam wiele do myślenia. Remont przeprowadzono w dwóch kamienicach, będących już w niezłym stanie: przy Siedleckiej 29 i 25. Wybór akurat tych kamienic wydaje nam się być bardziej związany z planami stworzenia nowej atrakcyjnej dzielnicy, niż z konieczną poprawą stanu technicznego zasobów mieszkalnych. Na samej Pradze można bez trudu wymienić dziesiątki budynków w o wiele gorszym stanie, gdzie od lat ich mieszkańcy bezskutecznie błagają o konieczne naprawy.
Ktoś kto nie odwiedził tych budynków może być wprowadzony w błąd przez machinę propagandy rewitalizatorów, np. Praskiego ZGN. Zatrudniono tam osobę, kto dba o wizerunek tej instytucji, publikując informacje w internecie. Np. o ul. Siedleckiej 25 możemy przeczytać, że po modernizacji mieszkańcy otrzymają 23 nowych mieszkań, centralne ogrzewanie, łazienki, nowe drzwi, okna i windę.
Brzmi nieźle, prawda? A teraz popatrzymy na fakty.
Pierwotnie budynek frontowy (gdzie prowadzona jest rewitalizacja) miał 31 mieszkań. Kilka zostało połączonych, jednak po rewitalizacji będzie MNIEJ mieszkań niż obecnie, oraz mniej metrażu mieszkalnego, ponieważ winda odbierze część tej przestrzeni. Budynek już przed remontem był wyposażony w centralne ogrzewanie. Każdy lokal ma łazienki. Prawie wszystkie już mają nowe okna.
W zeszłym roku odwiedziliśmy budynek przy ul. Siedleckiej 29 przed rewitalizacją. Widzieliśmy, że już odmalowano klatkę schodową i zamontowano nowe okna. Słyszeliśmy, że będą ponownie robić remont i jeszcze raz wstawiać nowe okna.
Dziwne? Niestety, „powtórne remonty” stały się czymś normalnym dla praskich urzędników. Wystarczy poczytać komentarze PR-owca z ZGN, żeby zrozumieć. Kiedy zwróciliśmy uwagę na fakt, że już jest instalacja CO na Siedleckiej 25, on odpowiedział:
Brunon Odolczyk:
Tak, to prawda, że budynek podłączony jest do miejskiej sieci ciepłowniczej. Jednak w związku z modernizacją budynku zmieni się układ mieszkań. Instalacja centralnego ogrzewania będzie poprowadzona raz jeszcze. Zmiana układu mieszkań zostaje przeprowadzona w celu poprawy komfortu mieszkańców.
To nie pierwszy przypadek, gdy instalacja będzie poprowadzona jeszcze raz. Spotkaliśmy taką sytuację na ul. Łochowskiej. W dzielnicy, gdzie setki mieszkańców czekają na pomoc, gdzie muszą płacić horrendalne rachunki za prąd, pieniądze publicznie idą czasem na niepotrzebne zmiany. Jeśli chodzi o niepotrzebne zmiany, warto wspomnieć o wymianie drzwi przy ul. Siedleckiej 29. Jak wiedzą mieszkańcy naszej dzielnicy, stare kamienice często mają bardzo ładne zabytkowe drzwi, które należałoby zachować. W przypadku Siedleckiej 29, zainstalowano nowe tanie drzwi. Niektórzy mieszkańcy, którzy mieli dobre stare drzwi dostali w zamian drzwi gorszej jakości.
Oczywiście to jest pozbawione sensu, ale takie są tragiczne skutki pomijania lokatorów tych budynków w procesie decyzyjnym dotyczącym losu zamieszkiwanych przez nich kamienic. Zatrudniono, często za grube miliony i na nieznanych zasadach, firmy zewnętrzne, które stworzyły plany nie uwzględniając potrzeb mieszkańców. Każdy projekt był brany pod uwagę jako projekt architektoniczny/remontowy, a nie pomyślano globalnie o rzeczywistych potrzebach lokatorów.
Wczoraj po wizycie na ul. Siedleckiej 25 także odwiedziliśmy lokatorów z ul. Środkowej 23 i 25. Jeśli są budynki na Pradze, które powinni być objęte rewitalizacją i gdzie powinny być kompleksowe remonty, instalacja CO itd. to właśnie tam. Niestety, lokatorzy mieszkają w budynku gdzie doszło do zagrażającego konstrukcji budynku pęknięcia. Zamiast naprawy konstrukcji, zainstalowano nowe balkony. Nieważne, że to potrzeba drugorzędna. Także nieważne, że są lokatorzy, którzy nie mogą na nie wyjść (bo nie mają długich okien). Tak postanowiono wydać publiczne pieniądze. Zapewne, aby „poprawić komfort mieszkańców”.
Co gorsza, nie zaplanowano w sposób prawidłowy przeprowadzki do odpowiednio przygotowanych lokali zamiennych. Choć znamy sytuacje, gdzie lokatorzy dostali wskazanie do lepszych mieszkań i nawet chcą tam pozostać, w wielu przypadkach lokale zamienne są gorszego standardu i lokatorzy nie chcą się tam przeprowadzać, bo to oznacza znaczne pogorszenie ich sytuacji życiowej. Propaganda rewitalizacji, która jest sprzedawana społeczeństwu mówi o poprawie warunków, jednak tak nie jest do końca. Dobrym przykładem jest rodzina z Siedleckiej 25, której zaproponowano mieszkanie w domu w słabej kondycji, bez centralnego ogrzewania, bez szczelnych okien. Obecnie mieszkają w mieszkaniu z centralnym ogrzewaniem, z nowymi oknami i do czasu rozpoczęcia remontu ich sytuacja była normalna.
Wskazanie lokalu zamiennego bez centralnego ogrzewania lokatorom z domu już wyposażonego w CO jest niezgodnie z Ustawą o Ochronie Praw Lokatorów. A więc rodzina, która zna swoje prawa mogła w uzasadniony sposób odmówić przyjęcia takiego lokalu. Nie stać ich na ogrzewanie lokalu. Gmina, oczywiście, nie oferuje żadnej realnej pomocy przy takich wydatkach.
Lokatorzy, którzy walczą o swoje są natomiast czasami traktowani bardzo nieprzyjaźnie przez urzędników i polityków. Czasami słyszą niestosowne słowa od ZGN-u. W zeszłym tygodniu, takie słowa wypowiedział wiceburmistrz Pragi Dariusz Wolke, który powiedział lokatorom, że będą wyprowadzeni w kajdankach. 98-letniej kobiecie, która była więźniem Pawiaka i jej rodzinie wytoczono sprawę o eksmisję. Nie zalegają z czynszem i przyczyną eksmisji ma być fakt, że nie opuścili budynku.
Gmina mogłaby oczywiście zaplanować to inaczej. Przed rozpoczęciem remontu frontu zaczęto remont oficyny. Można było brać pod uwagę delikatną sytuację i zaplanować remonty tak, aby oficyna była gotowa do przesiedlenia i tam wskazać kobiecie lokal zamienny. Ale kogo obchodzi życie i zdrowie 98-latki?
Lokatorzy mieszkań komunalnych w Warszawie już dawno mówili dość. Komitet Obrony Praw Lokatorów, który w tym roku obchodzi swoją 10 rocznicę, przypomina swoje postulaty sprzed 10 lat. Wtedy podkreślaliśmy konieczność remontu budynków, ale także gwarancję powrotu dla tych, którzy sobie tego życzą. Także nas interesował zakres remontów na Pradze, gdzie lokatorzy czasami twierdzili, że wydano więcej pieniędzy na papierze, niż faktycznie wykonano realnych remontów. Według nas, wszystko co dotyczy pieniędzy publicznych powinni być bardzo przejrzyste.
Dlatego krytykujemy różne aspekty procesu rewitalizacji na Pradze:
- Plany rewitalizacji powinny zostać skonsultowane z mieszkańcami danej kamienicy. Dotychczas organizowane „konsultacje” raczej trafiały do architektów i osób nie będących mieszkańcami tych kamienic, ale działających w swojej ocenie na rzecz „naprawy miasta”. Te osoby (a także politycy są często wprowadzani w błąd). Np – dano im do zrozumienia, że mieszkańcy danego budynku nie mają CO, nie mają dobrych okien i dostają lepsze mieszkania zastępcze. Nikt nie rozmawia z lokatorami przed podjęciem decyzji o rewitalizacji. A i po fakcie często odmówiono lokatorom pełnego dostępu do informacji.
- Lokatorzy nie są prawidłowo informowani o przysługujących im prawach. Na spotkaniu ws. rewitalizacji zorganizowanym rok temu, przedstawiciele ZGN obiecali, że wyślą lokatorom informacje o prawie powrotu do lokalu lub dzielnicy i że otrzymamy wzory takich pism. Do dziś czekamy. Urzędnicy na Pradze często domagają się weryfikacji dochodów od lokatorów, którym przysługuje lokal zamienny, co jest niezgodnie z Uchwałą Rady Miasta.
- Rewitalizacja powinna być oparta na prawdziwych potrzebach lokatorów, a nie tworzyć dzielnicę przyjazną dla deweloperów i bardziej zamożnych konsumentów. W pierwszej kolejności, powinny zostać wybyć wyremontowane kamienice, które nie nadają się do zamieszkania lub już stoją puste. W taki sposób możemy uzyskać nowe mieszkania, a gmina może je oferować jako lokale zamienne spełniające wszystkie standardy.
Sprawa tzw. “roszczeń żydowskich”
W następstwie wystąpienia Sekretarza Stanu USA, Mike’a Pompeo, na konferencji w Warszawie, temat tzw. “roszczeń żydowskich” znów zagościł w mediach społecznościowych. Na ulicach Warszawy pojawiły się też zaprojektowane w przedwojennym stylu plakaty opatrzone symbolem Gwiazdy Dawida, sugerujące lokatorom, że zamieszkiwane przez nich kamienice zostaną przekazane “środowiskom żydowskim w USA”.
Dlatego warto przypomnieć, jaki jest faktyczny stan prawny roszczeń obywateli USA względem Polski tak, aby oddzielić fakty od manipulowania nastrojami dla politycznych korzyści. Najpierw przypomnijmy kilka faktów.
Co dokładnie powiedział Mike Pompeo?
Kładziemy duży nacisk na rozwiązanie spraw z przeszłości, dlatego namawiam moich polskich kolegów do posunięcia naprzód sprawy kompleksowej ustawy o reprywatyzacji własności utraconej w czasie Holokaustu.
Co jest w amerykańskiej ustawie?
Działania Sekretarza Stanu oparte są na amerykańskiej Ustawie z dnia 9 maja 2018 r. nr. 447 o nazwie Justice for Uncompensated Survivors Today (JUST). Co zawiera tekst Ustawy? Można go przeczytać na stronie Kongresu USA: https://www.congress.gov/115/plaws/publ171/PLAW-115publ171.pdf
Ustawa nakłada na Sekretarza Stanu obowiązek przedłożenia Kongresowi raportu o ustawach dotyczących zwrotu nieruchomości w krajach na terenie których miał miejsce Holokaust, etapu ich wdrożenia w życie i mechanizmów, które umożliwiają obywatelom USA korzystanie z nich.
Czy odszkodowania za znacjonalizowane mienie zostały uregulowane?
Tak. Na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych można przeczytać tekst Układu między rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i rządem Stanów Zjednoczonych Ameryki dotyczący roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych z dnia 16 lipca 1960 r.:
https://www.msz.gov.pl/resource/48c0faac-bd37-450a-a7dc-0406d340fc87
Rząd Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, zwany dalej Rządem Polskim, zgadza się zapłacić a Rząd Stanów Zjednoczonych przyjąć sumę $40.000.000 w walucie Stanów Zjednoczonych na całkowite uregulowanie i zaspokojenie wszystkich roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych, zarówno osób fizycznych jak prawnych, do Rządu Polskiego z tytułu nacjonalizacji i innego rodzaju przejęcia przez Polskę mienia oraz praw i interesów związanych lub odnoszących się do mienia, które miało miejsce w dniu lub przed dniem wejścia w życie niniejszego układu.
[…]
Suma zapłacona Rządowi Stanów Zjednoczonych […] zostanie rozdzielona w sposób i zgodnie z metodą podziału, zastosowanymi wedle uznania Rząd Stanów Zjednoczonych.
Po wejściu w życie niniejszego układu Rząd Stanów Zjednoczonych nie będzie przedstawiał Rządowi Polskiemu ani nie będzie popierał roszczeń obywateli Stanów Zjednoczonych do Rządu Polskiego […]
Czy układ pokrywa wszystkie roszczenia?
Układ nie pokrywa roszczeń osób, które utraciły znacjonalizowane mienie i zostały obywatelami amerykańskimi po dniu 16 lipca 1960 r.
Czy polski rząd prowadzi ewidencję budynków objętych roszczeniami?
Ewidencja prowadzona przez Ministerstwo Finansów jest wadliwa i niekompletna. Nigdy nie zostały wdrożone przepisy wykonawcze do Umów indemnizacyjnych i nigdy nie wpisano Skarbu Państwa jako właściciela objętych nimi nieruchomości do Ksiąg Wieczystych. Ponadto, z niezrozumiałych względów sprzecznych z interesem polskiego państwa, Ministerstwo Finansów interpretuje Umowy indemnizacyjne z USA w sposób mniej korzystny dla Skarbu Państwa. Mianowicie za objęte Umowami uważa tylko te nieruchomości, które były przedmiotem faktycznej wypłaty odszkodowań przez rząd USA. Na stronie Ministerstwa Finansów jest opublikowana taka niekompletna lista: https://www.mf.gov.pl/ministerstwo-finansow/ministerstwo-finansow/rejestry/-/asset_publisher/rh6U/content/wykazy-nieruchomosci-objetych-miedzynarodowymi-ukladami-indemnizacyjnymi
Czy polski rząd radzi sobie z przedstawianiem polskiego punktu widzenia amerykańskim Senatorom?
Zdecydowanie nie. W marcu 2018 r. grupa amerykańskich Senatorów w liście adresowanym do polskiego rządu poruszyła problemy związane ze zwrotem własności, a w szczególności w związku z ustawą reprywatyzacyjną przedstawioną przez rząd jesienią 2017 r. Polski Rząd nie odpowiedział na ten list. Komitet Obrony Praw Lokatorów, Jan Śpiewak ze Stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa i Adam Zieliński z Komisji Weryfikacyjnej wysłali w związku z tym własną odpowiedź do Senatorów, którą można przeczytać tutaj: https://lokatorzy.info.pl/wp-content/uploads/2018/04/list-do-senatorow-usa.pdf
Czy potrzebna jest ustawa reprywatyzacyjna?
Tak. Dzika reprywatyzacja nadal zagraża dziesiątkom tysięcy lokatorów i powinna zostać raz na zawsze zażegnana za pomocą ustawy zakazującej zwrotu nieruchomości w naturze. Brak ustawy oznacza, że dzika reprywatyzacja, wstrzymana z powodów czysto politycznych, może w każdej chwili rozpocząć się na nowo.
Podsumowanie
Jak wynika z powyższego, stan prawny związany z roszczeniami jest dość skomplikowany, ale argumenty za ochroną własności Skarbu Państwa są dość solidne. Tam, gdzie występują braki, wynikają one z korupcyjnego procederu dzikiej reprywatyzacji (którą ułatwia i umożliwia niezgodne z interesem Skarbu Państwa stanowisko Ministerstwa Finansów). Wiemy skądinąd, że reprywatyzacja postępuje mimo braku ustawy reprywatyzacyjnej, z czego nie zdają sobie sprawy Amerykanie.
Reasumując, aby obronić własność publiczną należy asertywnie przypominać o istniejących aktach prawnych i umowach indemnizacyjnych i pilnować egzekwowania przepisów prawa przez często przeżarte korupcją organy państwowe. Unikać należy natomiast prowokacji obliczonych na wzbudzanie antysemickich emocji związanych z kampanią prawicowych ugrupowań do Europarlamentu. Używanie nacechowanego emocjami języka i uleganie dalekim od rzeczywistości paranoicznym nastrojom osłabia jedynie racjonalną argumentację, która powinna stanowić podstawę do odpierania niezasadnych roszczeń.
Minimum metrażowe dla osób ubiegających się o lokal komunalny
Nie mamy wątpliwości, że w Warszawie mieszka wiele osób, które mimo że są w potrzebie nie kwalifikują się do najmu mieszkania komunalnego z powodu zbyt restrykcyjnych zasad przyznawania lokali. Warto więc zastanowić się nad zreformowaniem tych przepisów. Komitet Obrony Praw Lokatorów popiera propozycję radnych Rady Dzielnicy Praga-Północ zmierzającą do podwyższenia kryterium metrażowego. Uważamy jednak, że zmiany powinny iść dalej, by pomóc szerszemu gronu lokatorów.
Radni dzielnicy Praga Północ chcą przekonać Radę Warszawy do zmiany zapisów Uchwały nr LVIII/1751/2009 Rady m.st. Warszawy z dnia 9 lipca 2009 roku w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu miasta stołecznego Warszawa. Tam właśnie zdefiniowane jest kryterium metrażowe. Przekroczenie kryterium metrażowego (pomimo spełnienia kryterium dochodowego) jest jedną z najczęstszych przyczyn odmowy zakwalifikowania wniosku o przydział lub zamianę lokalu komunalnego.
Propozycją radnych Dzielnicy jest zwiększenie tego kryterium z 6 m2 do 8 m2 na osobę. Popieramy tę zmianę, jednak warto przy okazji zadać pytanie, czy kryterium metrażowe zawsze jest uzasadnione i czy w niektórych przypadkach należy z niego zrezygnować, aby pomóc osobom potrzebującym.
Spotkaliśmy się z wieloma odmowami przyznania lokalu z powodu przekroczenia kryterium metrażowego. Było tak w sytuacjach, gdy razem mieszkały dwa różne małżeństwa, gdyż dzieci dorosły i założyły swoje rodziny. Odmówiono im przyznania dwóch oddzielnych lokali, gdyż mieszkali w mieszkaniu, gdzie na osobę przypadało 7 metrów kwadratowych. Potrzeba oddzielnego mieszkania nie grała roli. Odmowy spotykały też osoby, które nie miały własnego mieszkania, ale wynajmowały pokój lub nawet korzystały z użyczenia w mieszkaniu, gdzie kryterium mieszkaniowe było przekroczone. Przykładowo, gdy lokatorka zamieszka u swojej siostry w lokalu o powierzchni mieszkalnej wynoszącej 20 metrów, zostanie zdyskwalifikowana i nie będzie mogła się starać o najem. Podobnie osoba wynajmująca 9-metrowy pokój, borykająca się z trudnościami finansowymi, gdyż nie stać jej na wynajem komercyjny nawet takiego pokoju. Zachowanie kryterium metrażowego – nawet podwyższonego – będzie nadal wykluczać osoby w bardzo złej sytuacji materialnej.
Być może już czas, by wzorem innych miast, wprowadzić w Warszawie system punktowania wniosków. Ktoś kto żyje na powierzchni 8,10 metrów na osobę ale jest w bardzo złej sytuacji materialnej – np. mieszka razem z agresywnymi osobami, które dewastują mieszkanie, zadłużają je lub stosują przemoc – nie należy odmawiać pomocy mieszkaniowej, gdyż jest to uzasadnione interesem społecznym i jest jedynym sposobem, by dać tym osobom szansę na normalne życie. Sytuacje życiowe mogą się znacznie różnić i może być tak, że osoba mieszkająca na 7 metrach jest bardziej potrzebująca, niż osoba mieszkająca na 6 metrach. Zamiast wykluczać wnioski z powodu przekroczenia kryterium metrażowego, należy traktować metraż jako tylko jeden z punktów branych pod uwagę.
Komitet Obrony Praw Lokatorów w niedługim czasie wystąpi do Biura Polityki Lokalowej z własnymi propozycjami zmiany zasad przyznawania lokali.
3 komentarzy Minimum metrażowe dla osób ubiegających się o lokal komunalny