English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Historie lokatorów

Wykurzanie lokatorów na Grochowie – metoda “na wodę”

November 30, 2011 - 1:06 am

wlasciciel-grenadW dniu 18 listopada, działacze Komitetu Obrony Lokatorów, wraz z osobami wspierającymi, udali się na interwencję na ul. Grenadierów, w dzielnicy Grochów. Interwencja była spowodowana zgłoszeniem lokatorki zamieszkującej jeden z lokali w kamienicy. Od 8 miesięcy była pozbawiona wody bieżącej przez właściciela nieruchomości. Nie może też się starać o lokal komunalny od miasta, gdyż sztywne przepisy powodują, że w sytuacji braku prawidłowego wypowiedzenia umowy najmu w lokalu prywatnym, podania o lokal komunalny zostaną odrzucone.

Na filmie poniżej udokumentowana została rozmowa z lokatorką, oraz z właścicielem nieruchomości, który mieszka piętro niżej. Mówi on na filmie bez ogródek, dlaczego odmawia prawidłowego wypowiedzenia umowy najmu. Wypiera się jednak faktu wyłączenia wody, choć z całą pewnością na właścicielu nieruchomości ciąży odpowiedzialność za doprowadzenie wody do budynku i znajdujących się w nim lokali.

Interwencja Komitetu odniosła skutek: tego samego dnia w którym został nagrany film, właściciel włączył wodę.

2 komentarzy Wykurzanie lokatorów na Grochowie - metoda "na wodę"

Wykurzeni do przyczepy

November 23, 2011 - 7:02 pm

Dla rodziny Marczaków prywatyzacja kamienicy komunalnej zakończyła się przeprowadzką do przyczepy kempingowej. Nowi właściciele postanowili pozbyć się niechcianych mieszkańców rozpoczynając… remont. Gdy zaczęło się burzenie dachów, ludzie postawieni przed faktem dokonanym musieli uciekać.

Po informacji uzyskanej od Komitetu Obrony Lokatorów, reportaż o problemach rodziny przygotowała dziennikarka TVN24 Małgorzata Walczak.

Małżeństwo Marczaków od siedmiu miesięcy żyje nadzieją, że ktoś im pomoże. – W przyczepie nie da się już spać. W ciągu dnia jest zimno, a w nocy to już lepiej nie mówić. Ciężko jest wytrzymać – mówi załamana Danuta Marczak. – Jednym źródłem ciepła są świeczki – dodaje.

Małżeństwo wraz z niepełnosprawnym bratem pani Danuty i niepełnoletnim synem przez lata korzystało z komunalnego mieszkania w Rembertowie. Jednak na początku roku trafiło ono w ręce prywatnej osoby.
Właściciel wypowiedział umowę i rozpoczął remont. Rodzina Marczaków cały swój dorobek życia mają pochowany w garażach, a sami mieszkają w przyczepie ustawionej tuż przy ich byłym domu.

Mieszkanie było i nie ma

W czerwcu rodzina trafiła na listę oczekujących na mieszkanie komunalne. Małżeństwo dostało do wyboru trzy lokale. Stało się tak dzięki współpracy dwóch dzielnic: Pragi Północ i Rembertowa. Kiedy wybrali jeden z nich dowiedzieli się, że nie mogą go otrzymać. – Powiedziano nam, że nie ma jak przydzielić nam tego mieszkania – opisuje Marczak.
Kolejne wybrane mieszkanie wymaga remontu. Tutaj też zaczęły się kolejne kłopoty. Dzielnica nie podpisze umowy, dopóki remont na swój własny koszt nie przeprowadzą nowi lokatorzy. Potrzeba na to 25 tysięcy złotych. – Nie mamy na to pieniędzy – mówi Pani Danuta. Ponadto trzeba go wykonać w 30 dni. Po tym terminie przydział mieszkania będzie już nieaktualny.

Kto chętny na remont?

Przedstawiciele Rembertowa twierdzą, że mieszkania nie wyremontują, bo znajduje się na terenie innej dzielnicy. Z kolei Praga Północ tłumaczy: mamy bardzo skromne środki na remonty. Po interwencji TVN 24 okazało się, że jednak można pomóc. – Zadzwonił pan burmistrz Rembertowa i zapewnił, że znajdą się środki na elektrykę – mówi Danuta Marczak.

Małgorzata Walczak
bf//ec

Materiał filmowy: http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,cala-rodzina-mieszkaja-w-przyczepie-bez-wody-i-pradu,328218.html

Skomentuj Wykurzeni do przyczepy

Lokatorzy z ul. Jagiellońskiej wygrali sprawy eksmisyjne

November 22, 2011 - 5:47 pm

p4088780Lokatorzy zamieszkali przy ul. Jagiellońskiej 27 od lat toczą bój przeciw reprywatyzacji ich kamienicy i niekontrolowanym podwyżkom czynszów. Już w 2009 r. organizowali protesty, polegające m.in. na blokowaniu al. Solidarności.

Kamienica została przejęta przez rzekomych spadkobierców przedwojennych właścicieli, a następnie sprzedana spółce Prometeusz, zajmującej się przejmowaniem kamienic – m.in. na Starej Pradze. Firma była również zamieszana w podejrzaną reprywatyzację kamienicy przy ul. Noakowskiego, która została sprywatyzowana na podstawie sfałszowanych dokumentów, na czym skorzystał m.in. mąż prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Spółka Prometeusz od dłuższego czasu prowadzi politykę zmierzającą do „wykurzenia lokatorów” (często nawet dosłownie), w lecie zasłoniła fasadę budynku plastikową płachtą, mocno utrudniającą życie mieszkańcom i odłączyła prąd na klatkach schodowych.

Nie mając możliwości płacenia niebotycznych czynszów, lokatorzy popadli w długi i groziła im eksmisja. Jak się dowiadujemy, trzech z nich wygrało właśnie rozprawy eksmisyjne, gdyż sąd orzekł, że wypowiedzenie stawek czynszu było nieprawidłowe. Ponadto, Wojewódzki Sąd Administracyjny nakazał sprawdzić cała procedurę przekazania budynku.

Skomentuj Lokatorzy z ul. Jagiellońskiej wygrali sprawy eksmisyjne

Pikieta upamiętniająca Jolantę Brzeską pod Prokuraturą Generalną

September 2, 2011 - 12:30 pm

2011-09-01-162901Wczoraj w Warszawie, pod Prokuraturą Generalną odbył się protest lokatorski zorganizowany przez Komitet Obrony Lokatorów, w którym uczestniczyli też członkowie Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Protest miał na celu przypomnieć o mijającym właśnie okresie pół roku od śmierci Jolanty Brzeskiej – działaczki lokatorskiej, która została znaleziona spalona w Lesie Kabackim. Na pikiecie obecna była również córka Jolanty.

Śledztwo w tej sprawie ślimaczy się od miesięcy, nie przesłuchano nawet świadków zdarzenia, a policja wykazała daleko posuniętą niedbałość w zbieraniu materiałów dowodowych. Protestujący przekazali na ręce Prokuratora Generalnego list, domagający się objęcia postępowania szczególnym nadzorem.

Podczas pikiety, działacze, którzy znali osobiście Jolantę Brzeską opowiadali zarówno o niej, jak o znanych okolicznościach jej śmierci – zignorowanych dotąd przez Prokuraturę, oraz o brutalnych metodach traktowania lokatorów przez gangi kamieniczników działających w Warszawie. Poniżej fragment oświadczenia przekazanego prasie i Prokuraturze.

Zabili działaczkę, zabili prawdę

Dziś mija pół roku od śmierci naszej koleżanki, Jolanty Brzeskiej, działaczki ruchu lokatorskiego – bestialsko zamordowanej na skraju Lasu Kabackiego. Przez pół roku nie zbadano możliwego związku tej zbrodni z osobami, które przez lata prześladowały zmarłą i były jej jedynymi wrogami – nawet ich nie przesłuchano. Zwęglone ciało Jolanty Brzeskiej nadal leży w chłodni zakładu medycyny sądowej, a jej rodzinie nie wydano nawet aktu zgonu. Emerytura jest nadal wypłacana już nieżyjącej osobie i nadal jest zajmowana przez komornika sądowego. Przez te pół roku usiłowano nam wmówić, że w desperacji popełniła samobójstwo, choć przeczy to zasadom logiki i zdrowemu rozsądkowi.

Domagamy się, by nadzór nad śledztwem przejęła Prokuratura Generalna. Żądamy weryfikacji wszystkich umorzonych dochodzeń prokuratorskich, których bohaterami byli znani kamienicznicy prześladujący Jolantę. W 2007 r., Prokuratura Mokotowska prowadziła dochodzenie w sprawie próby wtargnięcia nocą do domu pp. Brzeskich grupy podpitych mężczyzn. W 2008 r. do Prokuratury Okręgowej wpłynęło zawiadomienie o zorganizowanej grupie przestępczej, pod którym podpisana była między innymi Jolanta Brzeska. W tym roku, do Prokuratury Wolskiej wpłynęło zawiadomienie o spowodowaniu zagrożenia życia, w którym również główną rolę odgrywały te same osoby. Jednak prokuratury systematycznie umarzają wszystkie sprawy dotyczące zorganizowanej grupy „odzyskiwaczy nieruchomości“.

Nie możemy dalej patrzeć na bezprawie, które odbywa się za przyzwoleniem organów, mających strzec przestrzegania prawa. Zabójstwo, z którego prokuratura usiłowała zrobić samobójstwo, stawia prokuratorów w równym szeregu z zabójcami. Gdyby już w 2007 roku poskromione były bandyckie metody stosowane przez kamienicznika i jego pełnomocnika, Jolanta Brzeska zapewne by żyła. Dlatego apelujemy. Dość terroru, który ci panowie wprowadzili nie tylko do przejętych kamienic, ale i do prokuratur oraz sądów.

2 komentarzy Pikieta upamiętniająca Jolantę Brzeską pod Prokuraturą Generalną

Kamienica w Ursusie odcięta od mediów

August 10, 2011 - 12:00 am

ursus-domMieszkańcy Kamienicy Kompanii Kordian 27 znaleźli się w bardzo ciężkiej sytuacji. Nowy właściciel kupił kamienicę w 2007 roku wraz z lokatorami, cztery rodziny i sklep spożywczy. W 2010 roku wszyscy mieszkańcy dostali z sądu pozwy o eksmisję- bez wyjątku dzieci, emeryci i dorośli. W sądzie właściciel dwie sprawy przegrał, gdyż nie było podstaw do eksmisji. Dwie sprawy jeszcze są w toku. Sanepid nakazał zamknięcie i remont sklepu spożywczego znajdującego się w kamienicy.
Tydzień temu, właściciel nakazał odcięcie wody i kanalizacji wywieszając na klatce, że będzie remontował instalacje wodno-kanalizacyjne. Nie zapewnił w zamian wody pitnej w cysternie, ani ubikacji przewoźnych. Zdaniem mieszkańców, właściciel chce ich w ten sposób nękać fizycznie i psychicznie oraz doprowadzić do opuszczenia budynku.

W momencie kupna kamienicy, nowy właściciel był świadomy, że są w niej lokatorzy. Plac z kamienicą kupił za bardzo niską cenę 450 tys. zł., choć warta jest ok. 2 mln zł.

Lokatorzy z Gminy Ursus mają przydziały do zajmowanych lokali i pozwolenie na meldunek. Lokatorzy mieszkają po 20, 30 lat. Właściciel kamienicy pobierał opłaty za wodę i kanalizację od 4 lokatorów i sklepu spożywczego-lecz nie opłacał w MPWiK rachunków.

Jak się dowiedzieli lokatorzy w MPWiK w Pruszkowie na Domaniewskiej, właściciel nie podpisał nawet umowy. O tym fakcie mieszkańcy poinformowali Komendanta Policji przy ul. Sosnkowskiego w Ursusie. O fakcie odcięcia wody i kanalizacji byli informowane instytucje i władze:
1.Burmistrz Dzielnicy Ursus Wiesław Krzemień-osobiście (odmówił pomocy swoim mieszkańcom i podatnikom)
2.Przewodniczący Rady Dzielnicy Ursus Henryk Linowski-brak odpowiedzi.
3.Straż Miejska-odmówiła pomocy
4.Sanepid na u.Białobrzeskiej i Kochanowskiego (nie przyjęli zawiadomienia)
5.Komendant Policji Dzielnicy Ursus ul. Sosnkowskiego-sprawa w toku.
6.Komendant Straży Pożarnej ul.Polna 1 (brak wody oraz gaśnic na korytarzu-podjęte działanie.
7. Wojewódzki Nadzór Budowlany ul.Czereśniowa-przyjął zawiadomienie

Ku zdziwieniu mieszkańców, w/w urzędy odmówiły pomocy i stwierdziły, że problem nie leży w ich kompetencjach. Kamienica jest w dalszym ciągu odcięta od mediów.

3 komentarzy Kamienica w Ursusie odcięta od mediów

Niepełnosprawni nie mogą liczyć na pomoc władz

June 5, 2011 - 11:00 pm

Komitet Obrony Lokatorów odwiedził niepełnosprawną mieszkankę lokalu socjalnego przy ul. Inżynierskiej 5. Choć lokatorka z trudem porusza się o kulach, jest zmuszona kilka razy dziennie pokonywać wąskie schody, by dostać się do swojego mieszkania. Gdy starała się o pomoc u wiceburmistrz Pragi-Północ Katarzyny Łęgiewicz, zamiast pomocy usłyszała natrętne pytania o życie osobiste.

Poniżej, przedstawiamy film Komitetu pokazujący sytuację niepełnosprawnej lokatorki.

2 komentarzy Niepełnosprawni nie mogą liczyć na pomoc władz

Władze dzielnicy Praga-Północ obiecały lokale komunalne – czy szczerze?

April 2, 2011 - 9:28 am

legiewicz-obiecankiW dniu 22 marca b.r. reporterzy TVN 24  nagrali materiał z  lokatorami z ul. Jagiellońskiej 27, kamienicy, która podobnie jak wiele innych kamienic na Pradze-Północ, padła ofiarą  “odzyskiwaczy nieruchomości” – spółki Prometeusz.

Władze dzielnicy od lat ignorowały problem bezprawnego działania “odzyskiwaczy” i braku perspektyw dla lokatorów, którym nielegalnie wymówiono umowy najmu. Wnioski lokatorów o przyznanie lokali komunalnych jak dotąd spotykały się z odmową ze względu na kryterium dochodowe. Władze uznają lokatorów za “bogaczy” chociaż nie są oni w stanie opłacić czynszu na poziomie rynkowym, narzuconego przez nowych właścicieli budynku.

Jednak burmistrz dzielnicy Piotr Zalewski i wiceburmistrz Katarzyna Łęgiewicz inaczej prezentowali stanowisko urzędu przed kamerami. W reportażu zostało nagrane ich oświadczenie, że mieszkańcy otrzymają lokale zamienne.

Czy urzędnicy zamierzają dotrzymać słowa? Lokatorzy Jagiellońskiej 27 mają opuścić budynek do 14 kwietnia. Wtedy przekonamy się o szczerości intencji władz Dzielnicy.

Reportaż TVN 24 dostępny jest na stronie:

http://www.tvn24.pl/2421095,12690,0,0,1,wideo.html

1 komentarz na temat Władze dzielnicy Praga-Północ obiecały lokale komunalne - czy szczerze?

Myszków: sprzedani mieszkańcy na bruk

February 8, 2011 - 12:32 am

50 rodzin sprzedanych wraz mieszkaniami przez Spółdzielnię Mieszkaniową Mystal w Myszkowie może trafić na bruk. Lokatorzy usłyszeli od nowego właściciela ultimatum – albo zgoda na dwu-, trzykrotną podwyżkę czynszów, albo eksmisja.

Dwie rodziny, do których dotarł Dziennik Zachodni, nie podpisały takich umów. Mają już pisma z żądaniem wyprowadzenia się z mieszkań do końca lutego.

– Nowy właściciel przyjechał, ale nie przedstawił żadnego dokumentu, że nasze mieszkanie należy do niego – mówi Sławomir Męcik, zajmujący dwa pokoje wraz z żoną i dwuletnią córką. – Z samochodu wyskoczył wysportowany chłopak, wulgarnie zażądał podpisania umowy.

Męcik nie zgodził się na nowe warunki najmu, bo musiałby płacić 500 złotych samego czynszu. Usłyszał, że zostanie wyrzucony w pierwszej kolejności.

Jak do tego doszło? Pod koniec grudnia ub.r. Cezary Buczek kupił od Spółdzielni Mieszkaniowej Mystal 50 lokali wraz z lokatorami. Na początku stycznia drastycznie podwyższył czynsze. To jego metoda. Buczek kupił wcześniej w Myszkowie 11 zadłużonych lokali od syndyka Myfany i wyrzucił z nich lokatorów, nie mając prawomocnych wyroków eksmisyjnych. Do prokuratury wpłynęło jedno zawiadomienie, ale zostało wycofane.

Miasto chce pomóc sprzedanym lokatorom. Specjalnie dla zagrożonych eksmisją w UM otwarty został punkt bezpłatnych porad prawnych. Czy władze nie mogły zareagować wcześniej? – Mieliśmy wątpliwości prawne czy miasto może kupić lokale z lokatorami. Do tego nie było pieniędzy w budżecie, więc nie wystartowaliśmy w przetargu – wyjaśnia burmistrz Włodzimierz Żak.

Aldona Męcik i jej syn Sławomir złożyli w piątek w myszkowskiej prokuraturze doniesienie o zamiarze popełnienia przestępstwa przez Cezarego Buczka. – Jeżeli ktoś przeprowadza eksmisję bez prawomocnego wyroku, na wniosek pokrzywdzonego prowadzone będzie postępowanie – wyjaśnia prokurator Zbigniew Wytrych.

Dziennikarze Dziennika Zachodniego zadzwonili do Cezarego Buczka, jak usłyszał, z kim rozmawia, rozłączył się.

W Zabrzu z problemem mieszkań zakładowych huty Zabrze sprzedanych prywatnemu właścicielowi zmagają się od 13 lat. Trzy lata temu 950 lokali udało się przejąć ZBM i TBS-owi. Aby je odkupić, miejska spółka musiała zaciągnąć kredyt – 21 mln zł. Trwają rozmowy o przyszłości 300 mieszkań.

W Mysłowicach 5 lat temu Cezary Buczek nabył kilkadziesiąt mieszkań za kilkaset tysięcy złotych. Narzucił wysokie czynsze i straszył eksmisjami. Jak mówi rzecznik UM Wojciech Król, Buczek próbował sprzedać mieszkania miastu za ok. 4 mln zł.

W Sosnowcu przy ulicy Tuwima nowy właściciel kamienicy sprzedanej wraz z lokatorami przez SM Sokolnia doprowadził do tego, że sprawą zajęła się prokuratura. Część mieszkańców znalazła nowe mieszkania. Reszta mieszka w kamienicy pomimo, że nowy właściciel zamurował im okna. Prokuratura zarzuciła właścicielowi oraz jego pełnomocnikowi poważne naruszenie prawa. Proces ma ruszyć w najbliższych miesiącach.

http://www.dziennikzachodni.pl/fakty24/365776,myszkow-sprzedani-mieszkancy-na-bruk,id,t.html?cookie=1

3 komentarzy Myszków: sprzedani mieszkańcy na bruk

Saga o zakłamanych urzędnikach i lokatorach pozbawionych gazu

February 8, 2011 - 12:00 am

zrzutekranu-2701Komitet Obrony Lokatorów zajmował się sprawą bloków przy ul. 29 listopada w Warszawie od grudnia 2009 r. Przypomnijmy, że chodziło o odcięcie od gazu trzech bloków z lokalami socjalnymi i komunalnymi. Administracja Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami dzielnicy Śródmieście od początku dążyła do wyłączenia dopływu gazu do budynków i nie próbowała nawet naprawiać instalacji gazowej. Wszystko oczywiście „dla dobra mieszkańców”.

Instalacja

Działacze Komitetu Obrony Lokatorów, mając w pamięci wiele przypadków, gdy właściciele nieruchomości celowo odłączali gaz od budynków, by szybciej pozbyć się lokatorów, od początku podchodzili z nieufnością do działań urzędników. Dlatego, w dniu w którym miała odbyć się inspekcja firmy gazowniczej na zlecenie ZGNu, Komitet bardzo dokładnie monitorował prace gazowników – podejrzewając, że firma gazownicza zostanie wykorzystana do wydania niekorzystnego raportu o stanie instalacji gazowej. Dzięki obecności kamery Komitetu Obrony Lokatorów, kontrola gazu została wykonana bardzo dokładnie, pomniejsze usterki zostały natychmiast usunięte, a inspektor z Administracji obiecała niezwłocznie wydać zlecenie na usunięcie pozostałych usterek. Protokół oceny instalacji gazowej, sporządzony w wyniku kontroli stwierdzał: „Instalację gazową dopuszcza się warunkowo do dalszej eksploatacji z uwagami: usunąć nieszczelności i nieprawidłowości instalacji lokalowej”.

Protokół kominiarski z kontroli dokonanej tego samego dnia stwierdzał: „W wyniku kontroli stwierdza się: [wymienionych 5 lokali] brak prawidłowej drożności. Na przewodach należy zainstalować nasady wiatrochronne a wyloty boczne zabezpieczyć siatkami. Ciąg oraz drożność pozostałych przewodów w czasie kontroli dobra. W lokalach: [wymienione 27 lokale], po udrożnieniu uszczelnieniu przewodów kominowych i wykonaniu wentylacji nawiewnej będzie można zainstalować kuchnie gazowe”.

Pracownicy firmy gazowniczej stwierdzili jasno (co zostało nagrane na filmie), że nie ma podstaw do odcięcia gazu do całego budynku i że usterki, które zostały znalezione, da się usunąć w ciągu kilku dni. Mieszkańcy nie mieli wątpliwości, że gdyby nie obecność kamery, urzędnicy znaleźliby już wtedy sposób, by uzasadnić całkowite odcięcie gazu od budynków.

Interwencja Komitetu

Urzędnicy nie dali za wygraną. Za wszelką cenę chcieli przeforsować swoją z góry założoną tezę, nawet jeśli fakty przemawiały za tym, że należy pozostawić dopływ gazu w budynkach. W dniu 31 grudnia, wiceburmistrz dzielnicy Warszawa Śródmieście, Jerzy Majewski, w wywiadzie dla TVN Warszawa szermował demagogicznymi argumentami, całkowicie ignorując wyniki inspekcji. Powiedział wtedy:

– To jest tykająca bomba. Nie możemy dłużej tolerować tej prowizorki – powiedział. Dodatkowo stwierdził: „Naszym celem jest dbanie o bezpieczeństwo mieszkańców tamtych trzech budynków”.

Pan Jerzy Majewski wielokrotnie w wywiadzie stwierdzał nieprawdę. Mówił na przykład: „w tych trzech budynkach, żadna z norm nie jest spełniona”, „przeprowadzone w grudniu ekspertyzy kominiarskie i ekspertyzy gazowe potwierdzają jednoznacznie: kominiarskie: brak wentylacji, wadliwe wentylacje, doprowadzenie tam gazu, to co zostało zrobione w świetle dzisiejszych przepisów jest niedopuszczalne”. Dalej, wiceburmistrz podał nieprawdziwe dane o wymaganej kubaturze pomieszczeń, wykazując się nieznajomością Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (kubatura pomieszczeń, w których instaluje się urządzenia gazowe, nie powinna być mniejsza niż 8 m3 – co było spełnione w lokalach mieszkalnych przy ul. 29 Listopada 10, 12 i 14).

Wiceburmistrz świadomie próbował wprowadzić lokatorów w błąd, licząc że uda się ich usunąć bez większych oporów z atrakcyjnie usytuowanych budynków, które stanowią łakomy kąsek dla inwestorów ze względu na swoją lokalizację (okolica Łazienek).

Zobacz artykuł: Jerzy Majewski mija się z prawdą na wizji

Okupacja

W dniu 19 stycznia, lokatorzy budynków przy 29 listopada – zdesperowani arogancją władz – postanowili dokonać okupacji budynku Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami, w proteście przeciw nieuzasadnionemu odcinaniu gazu z budynków.

Hałas medialny wokół okupacji i uciążliwość tej formy akcji bezpośredniej spowodowały, że urzędnicy zgodzili się negocjować. W dniu 26 stycznia 2010 r. doszło do spotkania lokatorów z Radnymi m. st. Warszawy oraz urzędnikami Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami.

Wiceburmistrz Jerzy Majewski złożył wiele obietnic, z których większość okazała się później bez pokrycia. Radni Dzielnicy Śródmieście obiecali wystąpić do Instytutu Techniki Budowlanej z prośbą o niezależną ekspertyzę instalacji gazowej w budynkach. Kilka dni później, podczas spotkania umówionego z wiceburmistrzem, pod nieobecność lokatorów, którzy przybyli na spotkanie na ul. Senatorską, gaz w budynkach przy ul. 29 listopada został wyłączony. Samo spotkanie z wiceburmistrzem, też było rozczarowujące.

Na spotkaniu wyszło na jaw, że miasto nie ma żadnej propozycji dla mieszkańców lokali socjalnych, nawet tych, którzy regularnie płacą czynsz. Wyszło też na jaw, że władze nie mają żadnych pomysłów dotyczących dopłat za użytkowanie prądu (lokatorzy już wtedy wiedzieli, że ich opłaty za energię elektryczną wzrosną wielokrotnie w związku z odłączeniem gazu i koniecznością używania kuchenek elektrycznych). Wiceburmistrz odesłał lokatorów do Pomocy Społecznej, doskonale zdając sobie sprawę, że ta nie ma na ten cel pieniędzy. Komitet Obrony Lokatorów sfilmował obietnice radnych i przebieg rozmów z wiceburmistrzem. Radni okazali się bezradni i odsyłali do burmistrza, a burmistrz też był bezradny i odsyłał do Rady Warszawy.

Film dokumentujący rozmowy

Fortyfikacja

Gniew lokatorów trwał nadal, a urzędnicy Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami – bojąc się kolejnej okupacji, zainstalowali bramki w wejściu do budynku (ZGN wydał 33 tys. zł na bramki. Tymczasem koszt modernizacji instalacji gazowej w jednym z budynków przy ul. 29 Listopada to 40 tys. zł.), oraz obsługiwali interesantów przez lufcik, bojąc się nawet otworzyć drzwi.

Nie był to koniec matactw władz dzielnicy i pani Małgorzaty Mazur z Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami przy ul. Szwoleżerów. Ustalenia przyjęte w wyniku styczniowych negocjacji wskazywały na Instytut Techniki Budowlanej jako na niezależną organizację, która podejmie się oceny, czy rzeczywiście należało odcinać gaz w budynkach. Jednak władze dzielnicy postanowiły odwołać się zamiast tego do Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Ta zmiana była istotna o tyle, że wiceburmistrz Dzielnicy Śródmieście Jerzy Majewski pełnił funkcje w Zarządzie Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. W tej sytuacji, zastąpienie bezstronnej instytucji, jaką jest Instytut Techniki Budowlanej, organizacją we władzach której zasiadała osoba będąca stroną w sporze wokół budynków przy ul. 29 Listopada, wzbudziło stanowczy protest lokatorów. Na kolejnej sesji Rady Dzielnicy Śródmieście, lokatorzy wymusili wysłanie zapytania do Instytutu Techniki Budowlanej, tak jak pierwotnie planowano i tak jak wynikało z porozumień z lokatorami. Instytut Techniki Budowlanej skierował sprawę w lutym 2010 r. do Instytutu Nafty i Gazu z Krakowa, jako do jednostki o właściwym zakresie działalności.

Falandyzacja

Niezależne ekspertyzy zamówione przez ZGN nie tylko nie zostały udostępnione mieszkańcom, ale Zakład Gospodarowania Nieruchomościami próbował zmusić niezależne instytucje do wydania korzystnego dla siebie orzeczenia. Posunięto się nawet do tego, że odmówiono zapłaty za niezgodną z oczekiwaniami ekspertyzę Instytutu Nafty i Gazu z Krakowa, która wykazywała ponad wszelką wątpliwość, że gaz w budynkach przy ul. 29 listopada nigdy nie powinien być odłączony.

Jak napisał Instytut Nafty i Gazu z Krakowa:

„ZGN, niezadowolony z naszych opinii, odmówił zapłaty za wykonane opinie i zaczął zgłaszać zastrzeżenia formalne kwestionujące prawo Instytutu do wydawania opinii i zastrzeżenia techniczne, a w tym demonstrując zadziwiający brak znajomości zasad gazyfikacji i przepisów. (…)

Wydane opinie opisują rzeczywisty stan gazyfikacji budynku i inne być nie mogą. W wyniku wykonanych badań i analizy dokumentów w opiniach zostały wykazane liczne zaniedbania w utrzymaniu stanu budynków związane z samą instalacją gazową i ogólnie z warunkami użytkowania gazu w zgazyfikowanych budynkach oraz nieprawidłowości w działaniach ZGN w zakresie gazyfikacji, a w tym nieuzasadnione odcięcie dopływu gazu do budynków i pozbawienie lokatorów możliwości użytkowania gazu.

Dyrekcja ZGN, niezadowolona z treści opinii, usiłuje nie uznawać jej. Ostatnio nie było już uwag co do jasności technicznej opinii, więc pozostało tylko podważanie możliwości wydawania przez Instytut opinii w sprawach gazyfikacji obiektów.”

Pauperyzacja

Lokatorzy nadal nie zobaczyli pełnej treści raportu wykonanego przez Instytut. Raport nadal jest ukrywany przez urzędników niezadowolonych z jego zawartości.

Tak więc trwająca już ponad rok saga o zakłamanych i pozbawionych wstydu urzędnikach trwa nadal, a lokatorzy wegetują w pozbawionych gazu lokalach, przytłoczeni ogromnymi rachunkami za prąd, borykając się z ciągłymi awariami przestarzałej instalacji elektrycznej.

Dokumentacja

Poniżej, dokumenty wysłane przez Instytut Nafty i Gazu z Krakowa. W piśmie z dnia 8 grudnia zawarta jest informacja o zgodzie Instytutu na publikację wszystkich informacji zawartych w ekspertyzie. Rzekome “poszanowanie praw autorskich” było podnoszone przez Zakład Gospodarowania Nieruchomościami, jako powód nie udostępniania ekspertyzy opinii publicznej. Jak widać, nie była to prawdziwa przyczyna.


Kolejne dwa pisma, to korespondencja Instytutu Nafty i Gazu z Zakładem Gospodarowania Nieruchomościami i Burmistrza Dzielnicy Śródmieście Wojciechem Bartelskim dotycząca prób wpływania urzędników miejskich na niezależną ekspertyzę Instytutu, m.in. przez groźbę nie zapłacenia za wykonaną pracę, oraz przez podważanie kompetencji tej instytucji.

1 komentarz na temat Saga o zakłamanych urzędnikach i lokatorach pozbawionych gazu

Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu lokatorów)

January 22, 2011 - 10:00 am

pomorska55_4Kamienicznik Marek Haisig przymierza się do sprzedaży ostatnich lokali w kamienicy przy ul. Pomorskiej 55, choć jest ona nadal zamieszkiwana przez dawnych lokatorów komunalnych. Nie przeszkadza to jednak w reklamowaniu sprzedawanych lokali w takich marketingowych barwach:

“Do sprzedaży pięć ostatnich mieszkań w przedwojennej kamienicy w całości po remoncie konserwatorskim. Grube mury, odrestaurowane klatki schodowe, kamienica ocieplona. Podwórko zamykane z całodobową ochroną. Możliwość miejsc parkingowych. Kamienica położona jest w ścisłym centrum (15min. od Rynku) przy ul. Pomorskiej.” oraz: “miejsce parkingowe, po remoncie, panele, terakota, glazura, telefon, internet, kablówka, kuchnia wyposażona, prysznic, osobne WC, osiedle zamknięte, ochrona” – to ogłoszenie pochodzi z września 2010.

Tymczasem poniżej publikujemy zdjęcia owej kamienicy ze stycznia 2011 i pytamy gdzie są granice marketingu?

Obecni lokatorzy i lokatorki mają dość nacisków kamienicznika, który za wszelką cenę próbuje się ich pozbyć, czyniąc mieszkanie w kamienicy nieznośnym. Celem jest oczywiście sprzedaż lokali z dużym zyskiem. Nie wiemy jednak czy obie strony, nabywca i sprzedawca będą po transakcji równie zadowolone. Jak widać na załączonych obrazkach właściciel nie jest zbyt schludnym gospodarzem.

http://nadodrze.org/node/8

1 komentarz na temat Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu lokatorów)

Top