English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Historie lokatorów

Eksmisja przez rewitalizację? Przypadek Wileńskiej 7

May 30, 2022 - 8:11 pm

Czy lokatorzy kamienicy położonej przy ul. Wileńskiej 7 zostaną wysiedleni bez możliwości powrotu? Niestety na to wygląda, co kłóci się z szumnymi zapowiedziami Miasta o przeznaczeniu tego obszaru do rewitalizacji na potrzeby społeczności lokalnej.

A miało być tak pięknie. Zintegrowany Program Rewitalizacji m.st. Warszawy został zaplanowany na lata 2015-2022, a przedsięwzięcia miały się koncentrować na obszarach Kamionka, Nowej i Starej Pragi, Szmulowizny, Targówka Mieszkaniowego i Fabrycznego. Jak możemy przeczytać w Załączniku do Uchwały Nr XXXIII/809/2016 Rady m.st. Warszawy z dnia 25.08.2016 r. zmieniającej uchwałę w sprawie przyjęcia Zintegrowanego Programu Rewitalizacji m.st. Warszawy do 2022 roku, rewitalizacja stanowi proces wyprowadzania ze stanu kryzysowego obszarów zdegradowanych poprzez działania integrujące interwencję na rzecz społeczności lokalnej, przestrzeni i lokalnej gospodarki, skoncentrowane terytorialnie, prowadzone przez interesariuszy tego procesu, na podstawie programu rewitalizacji. Brzmi fajnie? Żeby było jeszcze lepiej, w październiku 2021 r. odbyły się konsultacje społeczne dotyczące obszaru rewitalizacji, tak aby wszyscy jego “interesariusze” (czyli np. mieszkańcy) mogli zabrać głos. Wileńska 7 została włączona do obszaru rewitalizacji w wyniku konsultacji społecznych.

Eksmisja przez rewitalizację? Przypadek Wileńskiej 7 – czytaj dalej …

Skomentuj Eksmisja przez rewitalizację? Przypadek Wileńskiej 7

Pożar “deweloperski” na Stalowej 54?

March 13, 2022 - 5:25 pm

W kamienicy na ul. Stalowej 54 na warszawskiej Pradze-Północ w ciągu jednego dnia wybuchły dwa pożary. Od lat, materiały łatwopalne składowane na strychu nie były zabezpieczone przez administrację. Mieszkańcom dano dwie godziny na spakowanie swoich rzeczy.

Lokatorzy nie wiedzą, czy i kiedy będą mogli wrócić do swoich mieszkań. Pokoje zapewnione w hotelu “Hit” na ul. Kłopotowskiego są wynajęte tylko do końca marca. Nikt nie wie, co będzie dalej. Władze Dzielnicy schowały głowę w piasek i nie chcą rozmawiać z mieszkańcami.

Zważywszy na rosnące ceny nieruchomości w najbliższej okolicy związane z bliskością stacji metra i budową luksusowych apartamentów w Bohemie, najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant tzw. “pożaru deweloperskiego” – czyszczenia kamienic pod gentryfikację dzielnicy…

Skomentuj Pożar "deweloperski" na Stalowej 54?

Czy zarząd Pragi-Północ znów odmówi pomocy ofiarom dzikich eksmisji?

September 11, 2021 - 5:28 pm

Pani Grażyna przeżyła już dwie dzikie eksmisje. Pierwszą na ul. Łochowskiej 36, w zreprywatyzowanej kamienicy. Drugą na ul. Księcia Ziemowita, gdzie też padła ofiarą czyściciela kamienic. Teraz z powodu braku pomocy ze strony Dzielnicy Praga-Północ może czekać ją kolejna dzika eksmisja.

W 2018 r. pani Grażyna została nagle pozbawiona dostępu do lokalu, gdy administrator kamienicy przy ul. Łochowskiej zamknął mieszkanie na łańcuch i kłódkę. W środku zostały dokumenty, leki i recepty. Została nagle bezdomna. Wówczas Urząd Dzielnicy odmówił pomocy, gdyż nie było nakazu eksmisji – a jednak dzika eksmisja została przeprowadzona. Pani Grażyna tułała się po różnych lokalach.

Ostatecznie, w ramach porozumienia, właściciel zobowiązał się zapłacić za lokal zamienny przy ul. Księcia Ziemowita. Jak się jednak okazało, właściciel zapomniał przelać pieniędzy! W 2019 r. historia powtórzyła się. Gdy pani Grażyna była w pracy, ktoś wszedł do domu i wymienił górny zamek. Sytuacja identyczna, jak ta, która miała miejsce rok wcześniej. Nie pomogła ani wzywana policja, ani pogotowie, a pani Grażyna, cierpiąca od 20 lat na powypadkową epilepsję została bez żadnej pomocy instytucjonalnej. Dokumenty, pieniądze, leki i wszystkie rzeczy osobiste zostały w mieszkaniu, do którego nie miała możliwości wejść. Dzielnica nadal nie poczuwała się do zapewnienia pomocy mieszkaniowej.

Dziś, pani Grażyna mieszka wraz z córką i małoletnim wnuczkiem w mieszkaniu przy ul. Linneusza. Miała umowę najmu do 1 kwietnia b.r., licząc na przyznanie lokalu przez Dzielnicę. Jednak burmistrz dzielnicy Praga-Północ, Ilona Soja-Kozłowska, podpisała w czerwcu uchwałę zarządu Dzielnicy odmawiającą prawa do lokalu z zasobów Miasta. Podstawą odmowy miało być niespełnianie kryterium metrażowego. Jednak urzędnicy bardzo słabo znają przepisy Uchwały Rady Miasta w sprawie wynajmowania lokali należących do zasobu mieszkaniowego m.st. Warszawy, gdyż art § 7 ust 2. pkt 5 tej uchwały stanowi, że kryterium metrażowe nie dotyczy mieszkańców budynków prywatnych, gdy upłynął okres, na jaki zawarta została umowa najmu lokalu. A umowa najmu zakończyła się już w momencie podejmowania decyzji odmownej!

Odmowa udzielenia pomocy mieszkaniowej dla tak doświadczonej już mieszkanki dzielnicy może mieć bardzo poważne konsekwencje. Właściciele mieszkania już wielokrotnie naruszali mir domowy usiłując zmusić panią Grażynę i jej rodzinę do opuszczenia lokalu. W każdej chwili lokatorka oczekuje próby dzikiej eksmisji. Jest sterroryzowana i boi się opuszczać lokal. Czy zarząd Dzielnicy usunie naruszenie prawa i spełni swoje obowiązki wobec rodziny już tak doświadczonej przez dziką reprywatyzację i czyścicieli kamienic?

Poniżej, prezentujemy wywiad z panią Grażyną:

1 komentarz na temat Czy zarząd Pragi-Północ znów odmówi pomocy ofiarom dzikich eksmisji?

Dąbrowa Górnicza: dzika eksmisja w asyście policji

August 2, 2021 - 9:23 pm

(Na zdjęciu: pracownik firmy przeprowadzkowej wynosi własność należącą do lokatorów bez ich zgody – właściciel się temu przygląda).

W dniu dzisiejszym doszło do próby dzikiej eksmisji w Dąbrowie Górniczej. Prywatny właściciel włamał się do domu i rozpoczął wynoszenie mebli należących do rodziny zamieszkującej dom przy ul. Północnej pod pretekstem “remontu”. Zawiadomiona o przestępstwie policja odmówiła podjęcia czynności, twierdząc, że nie doszło do naruszenia miru domowego.

Bezczynność policji trwała wiele godzin, w czasie których napastnicy wynieśli wyposażenie mieszkania i drzwi wejściowe. Wszystko wskazuje na to, że przestępcy korzystali z parasola ochronnego Komisariatu przy ul. Piłsudskiego. Ostatecznie, po wielu interwencjach i naciskach na funkcjonariuszy, przestępcy zostali zmuszeni do opuszczenia terenu posesji. Lokatorzy pozostali w domu, zostali jednak pozbawieni całej swojej własności, która została wywieziona w nieznanym kierunku. Nie mogą nawet korzystać z furtki wejściowej, gdyż została zamknięta.

Dzisiejsza sytuacja jest kolejnym przykładem bezczynności policji wobec bezprawia. Tej sytuacji nie można nazwać inaczej, niż asystowaniem policji przy dzikich eksmisjach.

Poniżej film z wydarzeń:

1 komentarz na temat Dąbrowa Górnicza: dzika eksmisja w asyście policji

Lichwiarze próbowali eksmitować na dziko

July 25, 2021 - 8:36 pm

W maju 2019 r. pan Mariusz z Lubina w woj. Dolnośląskim zaciągnął kredyt w firmie lichwiarskiej na kwotę 54 000 zł. Aktem notarialnym przekazał prawa wartego wielokrotnie więcej mieszkania na rzecz pożyczkodawcy (umowa sprzedaży z prawem odkupu). Pan Mariusz spłacił 15 tys. na konto spółki. Potem popadł w tarapaty finansowe. Lichwiarze próbowali dwókrotnie doprowadzić do dzikiej eksmisji. Zostało to udaremnione przez działania Stowarzyszenia 304kk a także Komitetu Obrony Praw Lokatorów.

W lipcu 2020 r. odbyła się pierwsza próba nielegalnej eksmisji przez właściciela i jego pracowników. Wyważono i zniszczono drzwi wejściowe do lokalu. Policja nie zrobiła nic, uczestnicząc tym samym w przestępstwie. Po interwencji w Komendzie Głównej bandyci odstąpili od dzikiej eksmisji i naruszenia miru domowego. W Prokuraturze Rejonowej w Lubinie toczyło się postępowanie o naruszeniu miru domowego. Jak często bywa, zostało umorzone pod pretekstem „braku czynu zabronionego”. Przez rok nic się nie wydarzyło.

W czerwcu 2021 r. nastąpiła druga próba nielegalnej eksmisji w asyście policji. Włamono się do lokalu i wymieniono drzwi i zastraszono kobiety przebywające w lokalu. Z ust napastników padły słowa, że „sprowadzą kolegów i się z nimi odpowiednio zabawią”. Mieli wprowadzić obce osoby do wspólnego zamieszkiwania, w celu wywarcia presji na opuszczenie lokalu przez mieszkańców. Po interwecji Komitetu Obrony Praw Lakatorów i Stowarzyszenia 304kk policja zatrzymała sprawców, zabierając ich na Komendę Policji.

W czasie zajścia pan Mariusz przebywał w pracy. Po przybyciu do swojego mieszkania zastał zamnięte drzwi z narzeczoną i matką narzeczonej w środku. Nie miał kluczy, więc wyważył drzwi i zmienił zamki. Lichwiarze zabrali lokatorom psa Amstafa w obecności Policji. Do czasu kiedy policja zatrzymała bandytów nie było żadnej informacji o zwierzęciu. Okazało się, że zwierzę zostało wywiezione do schroniska oddalonego o 20km od miejsca zdarzenia, choć nie było do tego żadnych podstaw.

W sprawie toczy się postępowanie prokuratorskie o naruszenie miru domowego.

Poniżej nagranie rozmowy działaczki Stowarzyszenia 304kk Sylwii Chełminackiej z policjantami odpowiedzialnymi za brak reakcji podczas drugiej próby nielegalnej eksmisji. Kolejny raz, jak na dłoni widać niekompetencję i niedouczenie funkcjonariuszy policji, którzy nie wiedzą, że naruszenie miru domowego jest przestępstwem, któremu należy zapobiec.

Skomentuj Lichwiarze próbowali eksmitować na dziko

Haniebne zarządzenie 1777/2008

June 9, 2021 - 9:37 am

W dniu 23 czerwca 2008 r. prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała brzemienne w skutkach zarządzenie nr. 1777/2008. Na mocy tego zarządzenia dzika reprywatyzacja warszawskich kamienic nabrała rozpędu.

Zarządzenie nie zakładało nawet, że należy poczekać na zakończenie postępowań sądowych, żeby stwierdzić czy osoby podające się za “prawowitych spadkobierców” są rzeczywistymi spadkobiercami i czy nie są czasem kuratorami osób zmarłych.

Haniebne zarządzenie 1777/2008 – czytaj dalej …

Skomentuj Haniebne zarządzenie 1777/2008

Niegospodarność ZGN na ul. Zamoyskiego 25

March 24, 2021 - 5:09 pm

Kamienica przy ul. Zamoyskiego 25 nie ma szczęścia do administratorów. Sposób, w jaki jest zarządzana jest dobrym przykładem niegospodarności Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami i systematycznego ignorowania potrzeb mieszkańców przez władze Dzielnicy.

W 2011 r. kamienica padła ofiarą podpalaczy, którzy bardzo aktywnie “czyścili” dzielnicę Praga-Północ w związku z inwestycjami do Euro 2012. Z powodu pożaru, mieszkania zostały zalane, a stropy w budynku były zagrożone. Wówczas kierownik administracyjny stwierdził, że “nic nie da się zrobić” i że trzeba czekać aż sufit całkiem się zawali i że “nie będzie tak źle”.

Gdy kamienica została w końcu wyremontowana, lokale stały latami puste. Dzielnica nie spieszyła się z przyznawaniem lokali potrzebującym, choć kolejka oczekujących wciąż rosła. Osoby, które nie mogły znaleźć dachu nad głową i musiały chronić siebie i swoje dzieci w akcie desperacji zajmowały pustostany. Mimo, że ci lokatorzy chcieli uregulować swoją sytuację i płacili odszkodowanie za bezumowne zajmowanie lokalu, jedyną odpowiedzią ZGN było wytaczanie pozwów o eksmisję i utrudnianie spłaty zadłużenia. Doszło też do prób bezprawnych eksmisji, które na szczęście zostały powstrzymane.

Dziś pokazujemy historię rodziny z dziećmi ze spektrum autyzmu, która mieszka w lokalu na ul. Zamoyskiego 25, gdyż nie miała gdzie się podziać i próbuje zalegalizować swój pobyt i opłacać rachunki. Jednak ZGN obciąża rodzinę opłatami za ciepłą wodę, której nie ma i nie informuje, jak starać się o umorzenie części zadłużenia i ratalną spłatę pozostałej części.

1 komentarz na temat Niegospodarność ZGN na ul. Zamoyskiego 25

Jak pozbyć się lokatora z mieszkania, którego nie ma?

September 27, 2020 - 9:58 pm

Rodzina od lat wynajmowała lokal komunalny. Po śmierci głównego najemcy, urzędnicy stwierdzili, że „lokal nie istnieje” i wdowa nie może przejąć umowy najmu.

Do Komitetu Obrony Praw Lokatorów zgłosiła się pewna starsza pani, mieszkająca przy ul. Radzymińskiej, w dzielnicy Praga-Północ. Jest pogrążona w rozpaczy. Boi się, że trafi na bruk po śmierci męża, gdyż odmówiono jej przyznania tytułu najmu do dotychczas zajmowanego lokalu.

Co do zasady, tytuł najmu automatycznie przechodzi na wdowę po zmarłym mężu i wystarczy napisać oświadczenie o następującej treści (oczywiście jeśli małżonek posiadał tytuł prawny w momencie śmierci):

W związku ze śmiercią męża, informuje, że tytuł najmu przechodzi na mnie zgodnie z artykułem 691 Kodeksu Cywilnego.

Nie dość, że lokatorce jest bardzo ciężko po utracie męża, to doświadcza stresu związanego z niepewnością, gdyż nie wie, czy będzie mogła dalej mieszkać w swoim mieszkaniu. Ten stres może bardzo negatywne wpływać na jej stan zdrowia.

Sytuacja tej pani nie jest jedynym przykładem polityki Miasta zmierzającej do pozbycia się lokatorów z zasobu. Jest to jednak przypadek szczególnie okrutny i nierozsądny. Mąż lokatorki urodził się w kamienicy przy ul. Radzymińskiej i wraz ze swoją rodziną spędził w niej dziesięciolecia swojego życia. Mieszkanie należało kiedyś do typu nazywanego „kołchoz” (czyli mieszkania, z którego wydzielono kilka indywidualnych mieszkań, gdzie mieszkały różne rodziny). Miasto już dawno zadeklarowało, że zamierza skończyć z takimi mieszkaniami.

Wiele lat temu, lokatorzy zgłosili się do ZGNu na ul. Tarchomińskiej. Mówili, że chcą wyremontować na własny koszt puste izby w mieszkaniu na potrzeby rodziny. Poprosili o zgodę. Często takie zgody były udzielane ustnie – niestety nie zawsze w formie pisemnej. W Warszawie są tysiące lokatorów, którzy wykonali remonty w mieszkaniach komunalnych, co często znacznie poprawiło ich standard i podwyższyło ich wartość. Lokatorzy inwestowali własne pieniądze tam, gdzie Miasto skąpiło środków na remonty. A teraz wielu z nich ma różnego rodzaju problemy.

Opis wydarzeń według lokatorki jest dla nas wiarygodny, gdyż posiada ona książeczki opłat za wszystkie izby i posiada dowody, że uiszczała za nie opłaty. Od lat administracja wysyłała rodzinie rachunki i były one sumiennie płacone. Lokatorka należy do tych osób, które są dumne, że zawsze płacą na czas i dlatego zachowała wszystkie stare książeczki opłat. Jest książeczka z lokalu numer 15, tam gdzie rodzina pierwotnie mieszkała. Lokal nr 15 został za ustną zgodą administracji połaczony z innymi lokalami w „kołchozie”. Ale Gmina twierdzi obecnie, że lokal numer 15 nie istnieje, w związku z czym umowa najmu po zmarłym mężu nie może zostać przeniesiona.

Ta urzędnicza sztuczka jest nam znana. Podczas tzw. „rewitalizacji” pozbywano się lokatorów twierdząc, że nie mogą wrócić po remoncie, bo ich lokal „już nie istnieje”. W tym celu wystarczyło nawet odrobinę przekształcić mieszkanie, żeby twierdzić, że to „nie ten sam lokal”. To pozwalało odmówić prawa do powrotu po rewitalizacji. W tym przypadku urzędnicy twierdzą, że po połączeniu izb lokal nr 15 już nie istnieje i to pomimo, że od lat pobierano opłaty z tytułu czynszu za lokal nr 15 oraz inne izby, które zostały do niego dołączone.

Nasuwa się pytanie: jeśli nie istnieje taki lokal, dlaczego pobierano za niego czynsz? Odpowiedź sama się narzuca: trzeba było zarobić na urzędnicze posady, a prawa lokatorów można zawsze pogwałcić, gdy to jest wygodne. Widać, że cel jest jasny: pozbyć się lokatorów, zredukować liczbę osób korzystających z mieszkalnictwa komunalnego, zmniejszyć zasób mieszkaniowy – nawet wtedy, gdy to wbrew rozsądkowi i logice.

Aby pozbyć się lokatorki, która tak dobrze dbała o mieszkanie i zawsze płaciła na czas, trzeba jej zrobić pozew o eksmisję… oczywiście na koszt nas wszystkich. Jeśli Zakład Gospodarowania Nieruchomościami osiągnie swój cel, będzie trzeba znaleźć lokal socjalny dla lokatorki i opiekującej się nią córki (która sama nie jest już taka młoda). Jak wiadomo, takich lokali brakuje. A opróżnione mieszkanie prawdopodobnie pozostanie puste przez dłuższy czas. Nie ma popytu na większe lokale, a przyznawane mieszkania raczej należą do bardzo małych. Lista osób oczekujących na małe mieszkania wciąż rośnie, a mieszkania o powierzchni ponad 50 m2 często stoją puste (i zdarza się, że nawet nie figurują w bazie danych – bo czekają na wnioskodawcę ze „specjalnego polecenia”). Tak więc, zamiast otrzymywać czynsz komunalny za duży lokal, po dokonaniu eksmisji lokatorki będą opłacać tylko czynsz socjalny za mniejszy lokal – Gmina tylko na tym straci. A społeczeństwo będzie musiało zapłacić za koszty prawne związane z procedurą eksmisyjną.

Największą jednak cenę zapłaci lokatorka, która sumiennie płaciła i dbała o swoje mieszkanie i nigdy nie spodziewała się, że może ją spotkać podobny los. Bezduszna polityka mieszkaniowa Miasta nieraz niszczyła życie lokatorów. W tym przypadku może to mieć bardzo negatywny wpływ na delikatny stan zdrowia starszej lokatorki. Jest to po prostu nieludzkie.

Komitet Obrony Praw Lokatorów stara się interweniować w tej sprawie. Musimy bronić praskiej wspólnoty sąsiedzkiej, ludzi którzy od dziesięcioleci mieszkali w dzielnicy i którym przysługuje prawo do spokojnej starości. Te osoby nie zasługują na wyrzucenie ich do małej zagrzybionej klitki. Mamy nadzieję, że urzędnicy pójdą po rozum do głowy i unikną długiego i kosztownego procesu sądowego i co najważniejsze – kolejnej ludzkiej tragedii w naszej dzielnicy.

1 komentarz na temat Jak pozbyć się lokatora z mieszkania, którego nie ma?

Zagrożeni lokatorzy i bezczynność urzędników na Pradze-Północ

June 7, 2020 - 11:30 am

Sytuacja wielu lokatorów w dzielnicy Praga-Północ jest dramatyczna. Nie pomaga polityka zamkniętych drzwi praktykowana przez władze Dzielnicy pod pretekstem epidemii COVID-19. Zaniedbania i bezczynność urzędu mogą stać się przyczyną tragedii.

Przedstawiamy sytuację lokatorów z ul. Kłopotowskiego 4. Mieszkają na zbyt małej przestrzeni z trójką dzieci w lokalu, w którym instalacja elektryczna grozi w każdej chwili pożarem. Pomimo obietnic Urzędu, nie mogą się doczekać wskazania odpowiedniego lokalu.

1 komentarz na temat Zagrożeni lokatorzy i bezczynność urzędników na Pradze-Północ

Praga-Północ: nieudana próba wyrzucenia rodziny na bruk

May 15, 2020 - 6:36 pm

Opiszemy tu historię kobiety z trójką dzieci, w tym jednym zaledwie kilkumiesięcznym. Samotna matka musiała ucieć z domu bo była – niestety – ofiarą przemocy w rodzinie. W desperacji zajęła pustostan.

Jak wiele osób, które starają się działać uczciwie, udała się do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami wyjaśnić swoją sytuację i starać się zalegalizować swój pobyt i uiszczać opłaty. Niestety, jak to się często dzieje, reakcja ZGNu była bardzo negatywna. Lokatorka nie otrzymała pomocy. Zamiast tego zaczęły się telefony z zapowiedziami natychmiastowej eksmisji w asyście policji.

Oczywiście nie ma prawnej możliwości, by tak po prostu przyjść i wyrzucić mieszkańców na bruk, nawet w przypadku, gdy lokal został zajęty bez zgody Miasta. Lokatorka, poinformowana przez Komitet Obrony Praw Lokatorów o przysługujących jej prawach, odmówiła opuszczenia lokalu. Usłyszała w odpowiedzi, że sprawa zostanie skierowana do sądu. To oczywiście jest zgodne z prawem. W razie pozwu o eksmisję, sąd będzie rozpatrywać prawo do lokalu socjalnego dla osób wychowujących małoletnie dzieci i może wstrzymać eksmisję do czasu wskazania takiego lokalu. Dopiero dysponując takim wyrokiem, Dzielnica może skierować sprawę do komornika sądowego w celu egzekucji. Bardzo się cieszymy, że lokatorka nie przestrzaszyła się i nie uległa bezprawnej próbie zmuszenia jej do opuszczenia lokalu. Pomogli jej sąsiedzi i rodzina, którzy byli obecni jako świadkowie. Jeśli ZGN liczył na to, że kobieta pójdzie ze swoimi dziećmi pod most, to się przeliczył.

Polityka Pustostanów

Znamy ulicę Zamoyskiego na warszawskiej Pradze-Północ i kamienicę, w której rozegrała się ta historia. Byliśmy tam w grudniu 2011 r., gdy dokonano podpalenia dachu. W 2011 r. była cała seria „przypadkowych” podpaleń w atrakcyjnych inwestycyjnie miejscach na Pradze. Miasto przygotowywało się wtedy do Euro 2012 (tuż obok mieści się Stadion Narodowy). Wówczas cała kamienica musiała zostać wysiedlona. Większość uszkodzeń była tylko w jednej części budynku i wielu lokatorów powróciło. Ale pozostało wiele pustostanów. Trzy lata temu zrobiono remont.

Przypomnijmy, że od wielu lat mieszkańcy Warszawy sygnalizują, że w mieście jest duża liczba pustostanów, które nie są przydzielane mimo istnienia wieloletniej kolejki po mieszkania komunalne i socjalne. Dzielnice starają się bronić, robiąc sobie PR ile to lokali nie wyremontowali każdego roku. Pozostaje jednak wiele pytań. Czasem wykonywane są bardzo drogie remonty, niekiedy niepotrzebne, tam gdzie już całkiem niedawno wykonywano remont. Z kolei inne kamienice, które całkiem się walą, pozostawiane są bez remontu. W przypadku kamienicy przy ul. Zamoyskiego, wykonano remont, ale wiele mieszkań stoi pustych – niektóre od 10 lat i więcej. Wyremontowane mieszkania nie są przydzielane potrzebującym.

Publiczne pieniądze służą temu, by remontować zasób i zapewniać potrzebującym rodzinom dach nad głową, a nie po to by je marnować. Zamiast wynajmować mieszkanie i pobierać czynsz, co pomogłoby pokryć część kosztów, mieszkania na Zamoyjskiego stoją puste. I nadal są tam pustostany. A jednocześnie słyszymy narzekania biurokratów, że przychody z tytułu czynszów nie pokrywają kosztów utrzymania zasobów komunalnych i socjalnych.

Po co zostawiać pustostany, jeśli były już wyremontowane? Tyle się trąbi o remontach, ale ile wyremontowanych mieszkań trafia do zasiedlenia?

Musimy zadbać o rodziny w małoletnimi dziećmi

Ustawa o ochronie praw lokatorów wyraźnie określa prawa małoletnich – nie wolno ich wyrzucać na bruk. Ale w kraju, w którym wciąż słyszymy hasła o pomocy rodzinom, widzimy jak przedstawiciele urzędów i policji nie mają skrupułów, żeby próbować eksmitować troje małych dzieci z ich matką… i to w czasie epidemii koronawirusa. Przedstawiciele ZGN-u doskonale wiedzą, że lokatorce będzie przyslugiwać prawo do mieszkania socjalnego, kiedy jej sprawa trafi do sądu (bo ta rodzina po prostu jest w pilnej potrzebie). Zamiast pomóc lokatorce zalegalizować najem zajmowanego lokalu, Miasto woli iść do sądu – co będzie kolejnym marnotrawstwem publicznych pieniędzy. Dlaczego właściwie urzędnicy nie mogą po prostu starać się pomagać rodzinom z dziećmi, zamiast zatruwać im życie? Tym bardziej, że mieszkanie stało puste.

Potrzebna jest pomoc ofiarom przemocy

Niestety trzeba powiedzieć, że realna pomoc dla rodzin cierpiących z powodu przemocy nie wygląda najlepiej. Sytuacje, które mają negatywny wpływ na rozwój dzieci, to nie tylko przemoc fizyczna, ale każda forma nękania, często zwiazana z alkoholizmem. Może też być związana ze schorzeniami psychicznymi. Niestety często widzimy, że te bardzo realne problemy są często lekceważone i ofiary przemocy są zmuszane do wspólnego zamieszkiwania z osobami, które je krzywdzą z powodu odmowy przyznania odrębnego lokalu przez Miasto.

Celem mieszkalnictwa publicznego powinna być pomoc takim osobom. Potrzebujemy innej polityki mieszkaniowej. Jeśli Gminy nie będą w stanie adekwatnie zaspokoić potrzeb mieszkaniowych, to coraz częściej lokatorzy będą brać sprawy w swoje ręce i samodzielnie zajmować pustostany. Trudno się im dziwić.

1 komentarz na temat Praga-Północ: nieudana próba wyrzucenia rodziny na bruk

Top