Praga-Północ: nieudana próba wyrzucenia rodziny na bruk
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!
Opiszemy tu historię kobiety z trójką dzieci, w tym jednym zaledwie kilkumiesięcznym. Samotna matka musiała ucieć z domu bo była – niestety – ofiarą przemocy w rodzinie. W desperacji zajęła pustostan.
Jak wiele osób, które starają się działać uczciwie, udała się do Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami wyjaśnić swoją sytuację i starać się zalegalizować swój pobyt i uiszczać opłaty. Niestety, jak to się często dzieje, reakcja ZGNu była bardzo negatywna. Lokatorka nie otrzymała pomocy. Zamiast tego zaczęły się telefony z zapowiedziami natychmiastowej eksmisji w asyście policji.
Oczywiście nie ma prawnej możliwości, by tak po prostu przyjść i wyrzucić mieszkańców na bruk, nawet w przypadku, gdy lokal został zajęty bez zgody Miasta. Lokatorka, poinformowana przez Komitet Obrony Praw Lokatorów o przysługujących jej prawach, odmówiła opuszczenia lokalu. Usłyszała w odpowiedzi, że sprawa zostanie skierowana do sądu. To oczywiście jest zgodne z prawem. W razie pozwu o eksmisję, sąd będzie rozpatrywać prawo do lokalu socjalnego dla osób wychowujących małoletnie dzieci i może wstrzymać eksmisję do czasu wskazania takiego lokalu. Dopiero dysponując takim wyrokiem, Dzielnica może skierować sprawę do komornika sądowego w celu egzekucji. Bardzo się cieszymy, że lokatorka nie przestrzaszyła się i nie uległa bezprawnej próbie zmuszenia jej do opuszczenia lokalu. Pomogli jej sąsiedzi i rodzina, którzy byli obecni jako świadkowie. Jeśli ZGN liczył na to, że kobieta pójdzie ze swoimi dziećmi pod most, to się przeliczył.
Polityka Pustostanów
Znamy ulicę Zamoyskiego na warszawskiej Pradze-Północ i kamienicę, w której rozegrała się ta historia. Byliśmy tam w grudniu 2011 r., gdy dokonano podpalenia dachu. W 2011 r. była cała seria „przypadkowych” podpaleń w atrakcyjnych inwestycyjnie miejscach na Pradze. Miasto przygotowywało się wtedy do Euro 2012 (tuż obok mieści się Stadion Narodowy). Wówczas cała kamienica musiała zostać wysiedlona. Większość uszkodzeń była tylko w jednej części budynku i wielu lokatorów powróciło. Ale pozostało wiele pustostanów. Trzy lata temu zrobiono remont.
Przypomnijmy, że od wielu lat mieszkańcy Warszawy sygnalizują, że w mieście jest duża liczba pustostanów, które nie są przydzielane mimo istnienia wieloletniej kolejki po mieszkania komunalne i socjalne. Dzielnice starają się bronić, robiąc sobie PR ile to lokali nie wyremontowali każdego roku. Pozostaje jednak wiele pytań. Czasem wykonywane są bardzo drogie remonty, niekiedy niepotrzebne, tam gdzie już całkiem niedawno wykonywano remont. Z kolei inne kamienice, które całkiem się walą, pozostawiane są bez remontu. W przypadku kamienicy przy ul. Zamoyskiego, wykonano remont, ale wiele mieszkań stoi pustych – niektóre od 10 lat i więcej. Wyremontowane mieszkania nie są przydzielane potrzebującym.
Publiczne pieniądze służą temu, by remontować zasób i zapewniać potrzebującym rodzinom dach nad głową, a nie po to by je marnować. Zamiast wynajmować mieszkanie i pobierać czynsz, co pomogłoby pokryć część kosztów, mieszkania na Zamoyjskiego stoją puste. I nadal są tam pustostany. A jednocześnie słyszymy narzekania biurokratów, że przychody z tytułu czynszów nie pokrywają kosztów utrzymania zasobów komunalnych i socjalnych.
Po co zostawiać pustostany, jeśli były już wyremontowane? Tyle się trąbi o remontach, ale ile wyremontowanych mieszkań trafia do zasiedlenia?
Musimy zadbać o rodziny w małoletnimi dziećmi
Ustawa o ochronie praw lokatorów wyraźnie określa prawa małoletnich – nie wolno ich wyrzucać na bruk. Ale w kraju, w którym wciąż słyszymy hasła o pomocy rodzinom, widzimy jak przedstawiciele urzędów i policji nie mają skrupułów, żeby próbować eksmitować troje małych dzieci z ich matką… i to w czasie epidemii koronawirusa. Przedstawiciele ZGN-u doskonale wiedzą, że lokatorce będzie przyslugiwać prawo do mieszkania socjalnego, kiedy jej sprawa trafi do sądu (bo ta rodzina po prostu jest w pilnej potrzebie). Zamiast pomóc lokatorce zalegalizować najem zajmowanego lokalu, Miasto woli iść do sądu – co będzie kolejnym marnotrawstwem publicznych pieniędzy. Dlaczego właściwie urzędnicy nie mogą po prostu starać się pomagać rodzinom z dziećmi, zamiast zatruwać im życie? Tym bardziej, że mieszkanie stało puste.
Potrzebna jest pomoc ofiarom przemocy
Niestety trzeba powiedzieć, że realna pomoc dla rodzin cierpiących z powodu przemocy nie wygląda najlepiej. Sytuacje, które mają negatywny wpływ na rozwój dzieci, to nie tylko przemoc fizyczna, ale każda forma nękania, często zwiazana z alkoholizmem. Może też być związana ze schorzeniami psychicznymi. Niestety często widzimy, że te bardzo realne problemy są często lekceważone i ofiary przemocy są zmuszane do wspólnego zamieszkiwania z osobami, które je krzywdzą z powodu odmowy przyznania odrębnego lokalu przez Miasto.
Celem mieszkalnictwa publicznego powinna być pomoc takim osobom. Potrzebujemy innej polityki mieszkaniowej. Jeśli Gminy nie będą w stanie adekwatnie zaspokoić potrzeb mieszkaniowych, to coraz częściej lokatorzy będą brać sprawy w swoje ręce i samodzielnie zajmować pustostany. Trudno się im dziwić.
Jak możesz pomóc?1 Komentarz
ZGN-y są toksyczne dla zamieszkujących w “zarządzanych” przez nich zasobach.