English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Czego nie pokazano w programie ALARM w TVP

Opublikowane 19/12/19 o godz.22:17 w kategorii

W dniu 18 grudnia b.r. w telewizji TVP został wyemitowany program ALARM. Na stronie Facebooka programu jest on reklamowany wpisem: “Kogo chronią aktywiści? Nielegalnych lokatorów”. Program, w skrajnie nierzetelny i stronniczy sposób, pokazał rodzinny spór o własność mieszkania.

Pomimo, że nadal trwa apelacja w tej sprawie, jedna ze stron, pan S., postanowił skorzystać ze środków siłowych. W dniu 3 września, grupa osiłków z agencji “ochrony” specjalizującej się w dzikich eksmisjach wtargnęła do mieszkania wyważając drzwi. Pisaliśmy o tym tutaj.

Podczas nielegalnego wtargnięcia, mieszkanie zostało zdewastowane. W sposób, który przypomina znane działania czyścicieli, napastnicy rozsypali w mieszkaniu owady i nieczystości, tak by następnie oskarżyć o brak higieny lokatorów. Zdjęcia z wtargnięcia, naruszające godność lokatorów, bez żadnej refleksji zostały pokazane w programie ALARM. Dziwi to tym bardziej, że TVP chlubi się tym, że broni lokatorów przed bezprawnymi eksmisjami. Nie tym razem.

Ze wsparciem Komitetu Obrony Praw Lokatorów, udało się wprowadzić ponownie lokatorów w posiadanie lokalu. Sąd nakazał usunięcie z lokalu pana S. i pracowników Biura Bezpieczeństwa Personalnego. Ponowne wprowadzenie pani Elżbiety i jej rodziny w posiadanie lokalu zostało dokonane przez komornika.

Przedstawiamy materiał z ul. Daniłowiczowskiej, aby ukrócić spekulacje na temat stanu tego mieszkania. Oddajemy głos pani Elżbiecie, która opowiada o swojej sytuacji i o tym co przeszła.

Skomentuj Czego nie pokazano w programie ALARM w TVP


W obronie Jana Śpiewaka

Opublikowane 19/12/19 o godz.00:58 w kategorii

W środowym numerze “Gazety Wyborczej” został opublikowany artykuł Wojciecha Czuchnowskiego pod tytułem “Skróty myślowe Śpiewaka”. W artykule zostały przytoczone fragmenty utajnionych protokołów rozpraw w procesie mecenas Bogumiły Górnikowskiej przeciw Janowi Śpiewakowi.

Jan Śpiewak został pozwany za tweeta o następującej treści: “Boom. Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 r. metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie.” Chodzi o kamienicę na ul. Joteyki 13. Jan Śpiewak przegrał proces w apelacji. Wyrok uważamy za skandaliczny.

Artykuł “Gazety Wyborczej” traktuje Jana jak sztubaka, który się rozpędził, nie chciał przeprosić i skrzywdził niewinną osobę. Wydaje się to nam śmieszne. Proces reprywatyzacji sądowej (zwanej też przez aktywistów miejskich “dziką reprywatyzacją”) był rozpisany na role, przygotowany z wielką starannością tak, aby każdy z uczestników tego projektu mógł twierdzić, że “działał w dobrej wierze”. Zresztą dziennikarki “Gazety Wyborczej”, Iwona Szpala i Małgorzata Zubik, w swoich licznych publikacjach rozłożyły na czynniki pierwsze wszystkie etapy reprywatyzacji sądowej, w jej najbardziej mrocznych aspektach. Dziwne, że dziś każe się nam o tym zapomnieć, nagle mamy wymazać z pamięci obraz przedwcześnie zmarłych lokatorów, przytłoczonych podwyżkami czynszów, do których nigdy nie powinno dojść i pozbawionych mieszkań w sposób zupełnie nieuprawniony.

Wojciech Czuchnowski stwierdza w artykule, że “sprawa kamienicy jest od dawna zamknięta”. Rzeczywiście jest zamknięta w tym sensie, że zwrot w prywatne ręce sądy administracyjne uznały za nieważny. A więc lokatorzy nigdy nie powinni byli otrzymać wyższych czynszów, do czego – jak wynika z dokumentów przedstawionych przez Jana Śpiewaka – miała przyczynić się kurator Górnikowska. Czy ktoś oddał lokatorom niesłusznie płacone kwoty? To pytanie retoryczne.

Dziś, gdy sądy odwracają wszystkie decyzje Komisji Weryfikacyjnej, niewiele brakuje by proces sądowej reprywatyzacji (wstrzymany na trzy lata przez wybuch afery ogłoszonej na łamach tej samej “Gazety Wyborczej” – choć aktywiści mówili o niej bez mała 10 lat wcześniej) rozpoczął się na nowo. Z pewnością do tego służą pozwy przeciw aktywistom i wybielanie reprywatyzacji w środkach masowego przekazu. Niebawem obudzimy się w rzeczywistości, w której tysiące kamienic w Warszawie należy do “prawowitych właścicieli”, którzy do swoich majątków doszli uczciwą pracą. Być może pamięć o największej aferze III RP jednak nie zostanie wymazana.

3 Komentarzy na temat W obronie Jana Śpiewaka


Prawniczy ping-pong kosztem bezdomnych

Opublikowane 11/12/19 o godz.22:53 w kategorii

Być bezdomnym w Warszawie, to nie jest łatwa sprawa. Czasem trzeba mieć talenty detektywistyczne i niezwykłą cierpliwość. Przekonał się o tym pan Robert, który od 2017 r. próbuje uzyskać lokal socjalny od miasta stołecznego Warszawy.

Jego problemy związane są z tendencją zarządów Dzielnic do takiej interpretacji przepisów, która pozwoli pozbyć się nachalnych petentów i odmówić pomocy bezdomnym. Bo choć Miasto ma konstytucyjny obowiązek zapewniać mieszkania bezdomnym, uporczywie się od tego uchyla. Chodzi o pieniądze, których urzędnicy zwyczajnie nie chcą wydawać na najbiedniejszych i najbardziej potrzebujących.

Gdy pan Robert, będąc bezdomnym i przebywając w ośrodku, złożył wniosek do Urzędu Dzielnicy Wola, otrzymał taką odpowiedź w styczniu 2017 r.:

“Zarząd Dzielnicy Wola stwierdził, że nie jest właściwy miejscowo do rozstrzygnięcia wniosku. [Wnioski] powinny być składane w urzędzie dzielnicy właściwym dla miejsca zamieszkania wnioskodawcy, w przypadku osób bezdomnych w urzędzie dzielnicy, w której wnioskodawca posiadał ostatnie miejsce faktycznego zamieszkania. […] Jak wynika z dokumentów zgromadzonych w Pana sprawie, miejscem Pana ostatniego faktycznego zamieszkania przed pobytem w Schronisku był lokal przy ul. Wileńskiej 43, zatem o pomoc mieszkaniową powinien Pan się ubiegać na terenie dzielnicy Praga Północ.”

Bezdomny pan Robert posłuchaj się tej sugestii i złożył wniosek o lokal w Dzielnicy Praga Północ. Jak sądzicie, drodzy czytelnicy, jaką odpowiedź otrzymał?

W piśmie z dnia 4 maja 2017 r., Urząd Dzielnicy Praga-Północ napisał:

“Na podstawie zebranych dokumentów ustalono, że do 2004 r. posiadał Pan zameldowanie na pobyt stały pod adresem ul. Chmielna 102 (Dzielnica Warszawa Wola). […] Biorąc pod uwagę fakt, iż ostatnim udokumentowanym miejscem Pana zamieszkania była Dzielnica Warszawa Wola, Zarząd Dzielnicy Praga-Północ stwierdził brak właściwości miejscowej do rozpoznania wniosku.”

Nie zrażając się odmową Dzielnicy Praga-Północ, pan Robert po raz drugi złożył wniosek w Dzielnicy Wola. Jak sądzicie, jaką otrzymał odpowiedź? W piśmie z dnia 20 lutego 2019 r., Urząd Dzielnicy Wola napisał:

“Jak wynika z przeprowadzonego postępowania wyjaśniającego, ostatnim miejscem Pana faktycznego zamieszkania nie była dzielnica Wola. Zamieszkiwał Pan w lokalu przy ul. Wileńskiej 43 położonym na terenie dzielnicy Praga Północ. Zarząd Dzielnicy Wola stwierdził brak właściwości miejscowej do rozstrzygnięcia Pana wniosku o zawarcie umowy najmu lokalu socjalnego. Brak jest możliwości rozwiązania Pana problemu mieszkaniowego i udzielenia oczekiwanej pomocy.”

Tu w zasadzie kończą się dyplomatyczne słowa. Faktyczny stan prawny określa Ustawa o pomocy społecznej, która w art. 101 ust. 2 stanowi, że w przypadku osoby bezdomnej właściwą miejscowo jest gmina ostatniego miejsca zameldowania tej osoby na pobyt stały.

Ponieważ Dzielnica nie jest równoznaczna z Gminą, prawnicy mogą rozprawniczać te zasady tak, aby nie udzielić pomocy potrzebującym, a to przecież urzędnicy lubią najbardziej.

1 komentarz na temat Prawniczy ping-pong kosztem bezdomnych


Jeden krok do przodu, dwa kroki w tył: porażka nowej uchwały o najmie

Opublikowane 09/12/19 o godz.00:23 w kategorii

W dniu 5 grudnia, na sesji Rady Warszawy została uchwalona, bez żadnej krytycznej refleksji ze strony radnych i wbrew opinii organizacji lokatorskich, nowa uchwała o zasadach najmu lokali z zasobu m. st. Warszawy.

Niestety, mimo ogromnego doświadczenia i wiedzy na temat problemów powodowanych przez dotychczasową uchwałę, nie skorzystano z szansy, by zlikwidować najpoważniejsze z wad polityki mieszkaniowej miasta. Na domiar złego, doprowadzono nawet do pogorszenia sytuacji niektórych kategorii lokatorów w porównaniu z innymi. W efekcie, nowy zasady zakonserwują przynajmniej jedną poważną patologiczną sytuację. Ponadto, wprowadzą nowe niejasności i doprowadzą do nowych absurdów. Poniżej nasze uwagi na temat tylko jednego z aspektów nowej uchwały. O kolejnych aspektach będziemy pisać w następnych artykułach.

Ratusz niestety pozostał głuchy na nasze uwagi.

Przepisy pomogą lepiej usytuowanym lokatorom

Przez ostatnie kilka lat, Biuro Polityki Lokalowej ciągle nam powtarza, że podwyższenie kryteriów dochodowych nie jest możliwe, bo pomoc mieszkaniowa musi być kierowana do „najbardziej potrzebujących”. Niestety, napisana przez BPL uchwała prowadzi do takiej sytuacji, że pomoc może trafić do lokatorów w lepszej sytuacji materialnej.

Gdyby zapytać szarego obywatela, kto jest bardziej potrzebujący – samotna matka zarabiająca najniższe krajowe wynagrodzenie, czy singiel z dochodem 3000 zł?

Choć mogą być różne okoliczności życiowe (do czego wrócimy za chwilę), większość pytanych powiedziałaby, że skoro już musimy wybierać, bardziej należy pomóc samotnej matce z dzieckiem zarabiającej poniżej 2000 zł na rękę.

Ale Biuro Polityki Lokalowej, choć mówi non-stop o „najbardziej potrzebujących”, aby torpedować argumenty lokatorów, nie chciało zmienić koncepcji kryterium metrażowego. A więc, jeśli matka z dzieckiem z naszego przykładu mieszka w mieszkaniu o powierzchni 14 m2, urząd odmówi jej pomocy w oparciu o przepisy przegłosowanej właśnie uchwały.

Absurd? Oczywiście! Z takim absurdem mamy do czynienia od lat. Dobrym przykładem jest pani Weronika z Białołęki, która ma pensję tak niskiej wysokości, ale musiała gdzieś zamieszkać i wydaje prawie całe swoje dochody na najem komercyjny. Co oznacza, że żyje w nędzy i pożycza pieniądze co miesiąc, aby przetrwać. Dostała odmowę przyznania lokalu, bo obecnie mogłaby się kwalifikować do najmu tylko gdyby mieszkała w mieszkaniu o powierzchni poniżej 12 m2. Rada Warszawy bardzo „hojnie” podwyższyła to kryterium do 13 m2, ale to dla pani Weroniki wciąż za mało.

Pewnie, dostałaby mieszkanie gdyby nie wynajmowała mieszkania, lecz poszła do domu samotnej matki lub do ośrodka dla bezdomnych (ale to by oznaczało oddanie dziecka w opiekę zastępczą, bo rodziny nie mogą mieszkać w ośrodku dla bezdomnych). Brak dachu nad głową mógłby doprowadzić do odebrania praw opieki nad dzieckiem. Pani Weronika tak oczywiście nie zrobiła, ale starała się znaleźć jakieś rozwiązanie. Dlatego jest ciągle na krawędzi. W każdej chwili może wpaść w spiralę zadłużenia, z której trudno jej będzie się wydostać.

Jeśli lokatorzy jak pani Weronika nie mogą otrzymać pomocy mieszkaniowej, oznacza to, że system jest nieudolnie skonstruowany.

Ale idźmy dalej – ta sama osoba, która pracowałaby na pół etatu i zarabiała, powiedzmy, 1300 zł brutto (na 2 osoby – na siebie i na dziecko), nawet wtedy by nie kwalifikowała się do pomocy.

Dlaczego tak jest? Czy to nie jest absurdalne, że teraz w dwuosobowych gospodarstwach domowych, gdzie jest np. 12 metrów powierzchni mieszkalnej, kwalifikować do najmu może się nawet rodzina z 4,3 tys zł dochodu, ale tam gdzie jest 13,5 metrów powierzchni i 1,3 tys. zł dochodu, już nie.

Tak wygląda „pomoc dla najbardziej potrzebujących” według absurdalnych przepisów autorstwa Biura Polityki Lokalowej warszawskiego Ratusza.

Szansa na naprawienie absurdów została zmarnowana

Od lat wszystkie organizacje lokatorskie mówią o tym, że kryteria metrażowe nie są dobrym wskaźnikiem potrzeb mieszkaniowych. Komitet Obrony Praw Lokatorów złożył nawet propozycję lepszego rozwiązania i był otwarty na dialog z BPL-em. Niestety zderzyliśmy się z betonową ścianą.

Proponowaliśmy, by tzw. „nadmetraż” nie wykluczał wniosków o najem, jeśli istnieją inne poważne wskazania do udzielenia pomocy. Proponowaliśmy system punktacji, gdzie zagęszczenie byłoby podstawą przyznawania punktów i podwyższania pozycji na liście oczekujących. Wedle tej propozycji, punkty byłyby przyznawane również za niskie dochody lub inne okoliczności uzasadniające pomoc, jak choroby i wysokie koszty leczenia.

Takie bardziej postępowe podejście działa w innych miastach na świecie, a nawet w Polsce. W Poznaniu kilka lat temu zrezygnowano z kryterium metrażowego. Najwyższy czas, aby w Warszawie też tak zrobiono. Tak się zapewne nie stanie, gdyż Miasto nie chce budować wystarczającej liczby nowych mieszkań z czynszem komunalnym.

Co dalej?

Oczywiście, nie będziemy milczeć. Uważamy sytuację za skandaliczną. Tym bardziej, że zignorowano bardzo istotną dla wielu lokatorów kwestię poruszaną od lat przez wszystkie organizacje. Temat został zlekceważony w bardzo nieprzekonujący i nieprzyjazny sposób. Od paru lat Ratusz udaje, że prowadzi „bardzo dobre konsultacje” z organizacjami lokatorskimi. W rzeczywistości, to jest ciągła walka o najdrobniejsze ustępstwa. Najistotniejsze kwestie są ignorowane pod pretekstem „długich kolejek” lub konieczności „pomocy dla najbardziej potrzebujących”. Jak ta pomoc nie trafia do najbardziej potrzebujących już napisaliśmy wyżej.

Pewien radny wyraził swoje zdziwienie, dlaczego nasza „współpraca” z Ratuszem układała się dobrze podczas prac nad Uchwalą oddłużeniową ale współpraca przebiegła fatalnie w przypadku Uchwały o najmie. Przyczyna jest bardzo prosta: w przypadku Uchwały o oddłużeniu, Miasto windykuje należności i po prostu chce mieć większe wpływy finansowe. Tu władze widzą swój interes, bo dostaną coś od lokatorów. Nieco inaczej wygląda sytuacja, gdy lokatorzy chcą coś dostać od Miasta (a jest to w końcu obowiązkiem Miasta zapisanym w Konstytucji).

Chcemy bardziej sprawiedliwego systemu przyznawania lokali. Bez absurdów i kruczków prawnych wykluczających potrzebujących.

Na posiedzeniu Komisji Rozwoju Gospodarczego, przed głosowaniem na Radzie Warszawy, mówiliśmy o problemach związanych z tą uchwałą. M.in. o tym, że nie zaprezentowano pewnych faktów i informacji o przewidywanych skutkach. Padły obietnice, że zostaną dostarczone statystyki. Chcemy więc bardzo konkretnie poprosić o następujące statystyki, które byłyby dość ciekawe.

  • Ile odmów było w ostatnich latach z powodu „nadmetrażu”?
  • Wśród tych odmów, ile gospodarstw przekraczało normę mniej niż o 1 m2? Ile o 2-3 metrów? Itd.
  • Wśród tych odmów, ile gospodarstw osiągało dochody mieszczące się w kryterium dochodowym?Ile gospodarstw miało dochód pomiędzy 1000-1200 zł na osobę? Ile miało dochód w wysokości 1200-1400 zł na osobę – itd.?

Taka statystyka pokazałaby, na ile lokatorzy znajdujący się w potrzebie finansowej nie mogli uzyskać pomocy, a także ile osób otrzymało odmowę z powodu minimalnego przekroczenia kryteriów.

BPL ciągle mówi, że „nie da się” uchwalić zmian, gdyż będzie to oznaczać „zbyt duże” kolejki. Nasuwa się więc kolejne pytanie. Skoro uchwalono podwyższenie kryterium dochodowego dla singli i 2-osobowych gospodarstw domowych (nie jesteśmy przeciwko, tylko nie zgadzamy się z obniżeniem kryterium dla innych osób) i skoro ma to być największa grupa lokatorów, czy BPL przedstawił informację o przewidzianym wzroście osób kwalifikujących się do wskazania lokalu z powodu powiększenia kryteria dochodowego? Czy istnieją szacunki, jak kolejka będzie wyglądać po zmianach? Ile osób oczekujących zostałoby zakwalifikowanych po zmianie przepisów?

Ta są bardzo istotne informacje. Poziom budownictwa powinien wzrastać w szybszym tempie niż przewidziane w planie Mieszkania 2030. Przy tym byłoby ciekawe się dowiedzieć, na ile wzrosłaby liczba kwalifikujaych się gospodarstw, gdyby nie obniżono kryteriów dla 4-osobowych rodzin lub gdyby podwyższono kryteria metrażowe?

Tego rodzaju informacje nie zostały przedstawione.

Oczywiście dla Miasta i dla Radnych najważniejszy jest PR. Jednak wbrew ich twierdzeniom, Król jest nagi.

Nadal musimy walczyć w obronie ludzi w potrzebie, poszkodowanych przez głupotę, krótkowzroczność i bezduszność urzędników, biurokratów i polityków, którzy są odizolowani od realiów osób niezamożnych.

2 Komentarzy na temat Jeden krok do przodu, dwa kroki w tył: porażka nowej uchwały o najmie


Top