English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Publicystyka

Miasto znów chce pozorować dialog

September 20, 2016 - 3:44 pm

olszewikW dniu 19 września, wieczorem, po zakończeniu demonstracji pod Ratuszem, na mniej niż 24 godziny przed terminem, zostaliśmy zaproszeni do „dialogu” z miastem na temat mieszkalnictwa i problemów lokatorskich. W dodatku, spotkanie rozpoczyna się w godzinach, w których większość osób jeszcze pracuje. To też pokazuje jak Miasto podchodzi do tej sprawy.

Ale już i tak przecież wiemy, że nie możemy oczekiwać nic lepszego od obecnie rządzącej ekipy. W dodatku, „dialog” ma prowadzić z nami wiceprezydent Miasta Michał Olszewski. Czy ktoś nas pytał o naszą ocenę poprzednich „dialogów” z panem Olszewskim? Gdyby się spytał, to by wiedział, że te rozmowy nie miały jakiegokolwiek pozytywnego wpływu na sytuację lokatorów. W naszej ocenie, osoby będące u władzy w Warszawie są częścią problemu, a nie częścią rozwiązania. Dlaczego do tej pory problemy mieszkaniowe nie zostały rozwiązane w żadnym stopniu?
Już dawno temu odbył się cykl spotkań z organizacjami lokatorskimi, oraz spotkania otwarte. Tam przedstawiliśmy już wiele postulatów, które zostały całkowicie zignorowane. W tych spotkaniach uczestniczyła też Jolanta Brzeska. Nie doczekała się rozwiązań. Do dnia dzisiejszego, nic istotnego się nie zmieniło w sprawie lokatorów, oprócz tego, że na jaw wychodzi coraz więcej informacji o nieprawidłowościach (by nie powiedzieć o kryminalnych działaniach), w które uwikłani są m.in. urzędnicy miejscy. Wiele lat temu dokładnie opisaliśmy patologię reprywatyzacji na konkretnych przykładach i przekazaliśmy urzędnikom wszelkie informacje. Oczywiście zostało to zignorowane. Tak będzie i tym razem, bo nic się nie zmieniło. Zamiast podjąć działania, aby rozwiązać problem, Miasto poprzednim razem wysłało pana Marcina Bajko, by nam opowiadał swoje bajki o reprywatyzacji. Dziś już nawet pani Prezydent musiała przyznać, że działalność tego pana była daleka od prostolinijności. Czemu mielibyśmy jeszcze raz słuchać tych samych kłamstw?

Uważamy za niecelowe tracenie czasu z tą samą szajką urzędników, która nie chciała reagować kiedyś, gdy Jolanta Brzeska jeszcze żyła i nie będzie reagować teraz. Gdyby rzeczywiście chcieli podjąć jakieś działania, mogliby zajrzeć do naszych postulatów sprzed lat, bo wszystkie nadal są aktualne. Ponieważ Miasto tak lekceważy naszą pracę i nasz czas (nie jesteśmy opłacanymi z podatków biurokratami), dlaczego dowiedziawszy się wczoraj o spotkaniu mielibyśmy w pośpiechu drukować nasze stare postulaty? Powtórzymy tu jednak w skrócie kilka z nich.

  • Mała ustawa reprywatyzacyjna nie dotyczyła odmów zwrotów budynków z lokatorami. Boiska są uznawane za mienie publiczne, ale takim mieniem nie są budynki mieszkalne będące w zasobach Miasta. Chcemy, aby Miasto walczyło o każdy lokal znajdujący się w ich zasobach, żeby składało roszczenia wzajemne do budynków z tytułu zasiedzenia i nie oddawało budynków z lokatorami.
  • Chcemy nowego wieloletniego planu gospodarowania zasobem mieszkaniowym, który będzie zakładać znaczący wzrost liczby mieszkań komunalnych i socjalnych, a nie dramatyczne zmniejszenie zasobów, tak jak poprzednie plany uchwalone przez Radę Warszawy.
  • Chcemy, aby wiceprezydent Olszewski został odwołany i żeby polityka dotycząca rewitalizacji Pragi została zmieniona.
  • Nie potrzebujemy wyłączania budynków z użycia mieszkalnego, aby przeznaczyć je na centra biznesu lub siedziby organizacji pozarządowych.
  • Nie chcemy przekazywania lokali komunalnych TBSom i podwyższania w nich czynszów.
  • Nie chcemy, aby Miasto i Dzielnice sprzedawały kolejne budynki będące w zasobach mieszkaniowych, tylko je remontowały.
  • Nie chcemy, aby Miasto czy Dzielnice sprzedawały lokale komunalne czyścicielom kamienic jak Mossakowski, który kupił jedynie roszczenie do gruntu. Posiadanie gruntów nie oznacza, że Miasto musi sprzedać za bezcen swoje udziały, tak jak stało się to na ulicy Saskiej, położonej zaraz obok tak nagłaśnianej przez wiceprezydenta Pahla i burmistrza Kucharskiego odmowy zwrotu boiska. Chyba, że lokatorzy mają mieszkać w namiotach na tym boisku.

Naszych uwag i postulatów jest oczywiście o wiele więcej. Miasto jest w ich posiadaniu. Jeśli chce naprawdę rozmawiać na ten temat i chce coś zmienić, powinno te postulaty przeczytać i przedstawić konkretne propozycje i z odpowiednim wyprzedzeniem zaprosić na spotkanie. Mamy zbyt wiele codziennej pracy spowodowanej arogancją i zaniedbaniami urzędników i zbyt wiele czasu zajmuje nam pomoc ludziom, którzy przeżywają tragedie i których życie zostało zrujnowane z powodu bezmyślności urzędów i zwyczajnie mamy za mało czasu.

Skomentuj Miasto znów chce pozorować dialog

Praga-Północ: Nadal nie ma odpowiedzi dla poszkodowanych mieszkańców

September 17, 2016 - 3:40 pm

rada-pragaW dniu 15 września, na wniosek burmistrza Pragi-Północ, odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Dzielnicy dotycząca tematu reprywatyzacji.

Głównym tematem sesji była deklaracja Hanny Gronkiewicz-Waltz, że reprywatyzacja w Warszawie zostanie zatrzymana, dopóki nie będzie nowej ustawy, która ma uregulować kompleksowo sprawy reprywatyzacyjne. Burmistrz Zabłocki złożył zapytanie na jakiej podstawie prawnej przekazanie nieruchomości ma być wstrzymane. To jest dość istotne pytanie, ponieważ na Pradze jest wiele budynków z decyzjami zwrotowymi i Burmistrz chciał się dowiedzieć, czy ma je przekazywać, czy nie. Na pytania odpowiadała przedstawicielka miasta, dyrektor biura prawnego, Maria Młotkowska.

Jak podejrzewaliśmy, nie ma jeszcze żadnych rozporządzeń lub wytycznych dotyczących tej kwestii i dopiero we wtorek ma być spotkanie o regulacjach w tej sprawie. Natomiast, według wypowiedzi pani mecenas, stało się jasne, że nie można się spodziewać końca procesu reprywatyzacji, czy nawet jego wstrzymania. Natomiast, ma być proces „weryfikacji roszczeń” i w czasie jego trwania oddawanie kamienic ma zostać wstrzymane. Żadnych innych informacji nie ma.

Radni, lokatorzy i działacze organizacji lokatorskich zadawali na sesji rozliczne pytania. Pytano m.in. o to, czy skradzione kamienice zostaną oddane, jak na przykład kamienice przy ul. Jagiellońskiej 14 i Jagiellońskiej 27. Odpowiedzi nie było. Przekazano jedynie informację, że wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski wiedział o przekręcie Marka Mossakowskiego na Pradze, ale mimo to Jagiellońska 14 została oddana. Mieszkańcy zarzucili Miastu zupełny brak dbałości o kamienice. Mieszkaniec Ząbkowskiej 50 opowiedział, że podczas sprawy zwrotowej, ani przedstawiciele Dzielnicy, ani Miasta ani razu nie byli obecni w sądzie. Pytano, ile razy miasto starało się bronić kamienic na drodze prawnej, przez roszczenia wzajemne. Mecenas Młotkowska twierdziła, że tak się stało wiele razy, ale nie była w stanie podać konkretów.

Przedstawiciele Komitetu Obrony Praw Lokatorów zażądali, aby Miasto przedstawiło informacje źródłowe, które posłużą do przeprowadzenia planowanego audytu reprywatyzacji. W ogromnej większości przypadków, Miasto zupełnie nic nie zrobiło, by obronić swoje kamienice, a wręcz przeciwnie, starało się jak najszybciej ich pozbyć.

Zwróciliśmy uwagę na fakt, że mieszkańcy reprywatyzowanych kamienic już bardzo wiele zrobili, by zgromadzić informacje o przekrętach reprywatyzacyjnych, ale cały czas odmawia się im dostępu do dokumentacji dotyczącej postępowania. Pytaliśmy, czy mieszkańcy oraz organizacje lokatorskie będą miały taki sam dostęp do dokumentacji źródłowej, jak zewnętrzna firma audytująca, co jest konieczne, by zweryfikować wyniki audytu. Prawnik Miasta stwierdziła, że nie ma podstaw prawnych, by umożliwić lokatorom dostęp do tych informacji. Natomiast, jej zdaniem, Ustawa Prawo zamówień publicznych daje takie uprawnienia prywatnej firmie, która będzie przeprowadzać audyt. Kuriozalna sytuacja, w której najbardziej zainteresowani (czyli lokatorzy) są traktowani jak piąte koło u wozu, nadal więc trwa. Do tej sprawy będziemy musieli jeszcze wrócić.

Nie mamy zaufania do władz Miasta oraz do innych organów powiązanych z reprywatyzacją, gdyż od wielu lat wykryte przez lokatorów nieprawidłowości były systematycznie zgłaszane urzędnikom i prokuraturze, ale sprawy były wciąż umarzane. To jasne, że reprywatyzacją zajmowały się zorganizowane grupy przestępcze, w skład których wchodziły osoby najwyżej postawione we władzach i widać, że mają interes w tym, by zatuszować tę sprawę. Jako strona zamawiająca audyt, Ratusz może nim manipulować przez określenie jego zakresu. Można się spodziewać dokumentu o podobnej wiarygodności, co Biała Księga, która nie dość, że nie zawiera kluczowych informacji, to wprowadza szereg błędnych interpretacji i służy jedynie do wybielania działalności Miasta.

Pani Młotkowska także powtórzyła stwierdzenia miasta, jakoby Miasto okazało pomoc lokatorom. Na sali obrad były jednak osoby, którym kilka już razy odmówiono przyznania lokali komunalnych. Nie ma żadnych wątpliwości, że Miasto cały czas uszczupla swój zasób lokali. Kiedy wiele lat temu organizacje lokatorskie zwróciły uwagę na prosty fakt, że wzrost liczby zwrotów oznacza wzrost potrzeb mieszkaniowych w Mieście, radni udawali, że nie będzie żadnych problemów i nic nie zrobili, aby zapewnić odpowiednią liczbę mieszkań. Nic więc dziwnego, że nawet jeśli ktoś teoretycznie powinien dostać „pomoc” od miasta, to jedyną „pomocą” jaką otrzymał, była eksmisja bez prawa do lokalu socjalnego.

Zainteresowało nas stwierdzenie Pani Mecenas, że rozważana jest propozycja, aby wprowadzić możliwość prawną, by Miasto mogło odmówić zwrotu budynku, gdy są w nim lokale z zasobów komunalnych. Ale to na razie tylko luźna koncepcja, a nie konkretna propozycja prawna.

Naszym zdaniem, jest to koniecznie i lokale mieszkalne powinny być traktowane jako obiekty użyteczności publicznej, tak jak szkoły czy parki. Nie do końca rozumiemy, dlaczego Mała ustawa reprywatyzacyjna uznaje szkoły za obiekty użyteczności publicznej, a zasoby mieszkaniowe już nie.

Warto też zwrócić na realne zastosowanie przepisów zawierających zwrot „urząd może”, itp. Zazwyczaj, gdy urzędnicy mogą coś zrobić z korzyścią dla lokatorów, ale nie muszą, nie robią tego. Miasto będzie miało prawo pierwokupu roszczeń – ale nie będzie musiało z niego korzystać. Z drugi strony, Ustawa nie reguluje cen skupu roszczeń, co oznacza, że może to być po prostu inna forma wypłaty wygórowanych odszkodowań. Nie wiemy też, czy Miasto będzie odkupywać budynki od spekulantów, gdy roszczenia trafią do nich inną drogą, niż przez sprzedaż. Uważamy, że jest tu zbyt duże pole do nowych rodzajów nadużyć. Jak już wiemy, Mała ustawa reprywatyzacyjna jest bublem prawnym, gdyż łatwo obejść jej zabezpieczenia.

Chcemy więc, aby Miasto miało OBOWIĄZEK odmawiać zwrotów kamienic z lokatorami, a nie tylko taką możliwość.

Rada dzielnicy Praga Północ przyjęła stanowisko w tej sprawie, w którym wyraża głębokie zaniepokojenie sytuacją. Lokatorzy dzielnicy od wielu lat są zaniepokojeni i wydaje się, że nareszcie, choć z ogromnym opóźnieniem, które jest zupełnie skandaliczne, większość mieszkańców miasta chce, aby mafia urzędniczo-prokuratorsko-sędziowsko-prawnicza została rozbita i poniosła odpowiedzialność materialną za wyrządzone przez siebie krzywdy. Choć doceniamy wszelkie próby poprawy sytuacji, przychodzą one o wiele lat za późno z powodu arogancji władzy i interesów elit politycznych. Domagamy się, aby lokatorzy, którzy doświadczyli krzywd w trakcie bandyckiej reprywatyzacji, otrzymali odszkodowanie i aby został uruchomiony konkretny plan budowy mieszkalnictwa publicznego na poziomie adekwatny do potrzeb, oraz by podjęto wreszcie kroki, by chronić mieszkalnictwo komunalne i socjalne.

Przypomnimy, że czeka nas kolejny skandaliczny proces – gentryfykacja (zwana „rewitalizacją”), w trakcie której zasoby komunalne zostaną przekształcone w TBSy. Już teraz wiadomo, że nie ma gdzie ulokować mieszkańców, dotkniętych tymi planami. Domagamy się natychmiastowej dymisji urzędników, którzy nas na każdym kroku ignorowali!

Skomentuj Praga-Północ: Nadal nie ma odpowiedzi dla poszkodowanych mieszkańców

O komisji, czy audycie w/s reprywatyzacji

September 8, 2016 - 7:51 am

Od kilku tygodni mówi się o powstaniu ewentualnej komisji śledczej do spraw reprywatyzacji. W ciągu ostatnich dni pojawiła się też informacja o tym, że Ratusz zamierza zlecić przeprowadzenie audytu procesu reprywatyzacji firmie zewnętrznej. Jesteśmy przekonani, że cała afera z reprywatyzacją musi zostać do końca wyjaśniona. Jednak zarówno praca komisji, jak i audyt stwarzają zbyt wiele możliwości politycznej manipulacji i mogą okazać się zupełnie niewystarczające.

Od lat, ogromne ilości informacji o nieprawidłowościach związanych z reprywatyzacją gromadzą lokatorzy dotkniętych tym procederem kamienic. Już dostępne materiały pokazują skalę nieprawidłowości w postępowaniach dotyczących dziesiątek kamienic. Te materiały zgromadzono mimo ciągłych odmów dostępu do akt pod różnymi pretekstami (a to, że lokatorzy rzekomo nie są stroną, albo że konieczna jest ochrona danych osobowych). Te utrudnienia spowodowały, że lokatorzy w wielu przypadkach nie mogli zbadać sprawy od początku do końca.

Czy firma prowadząca audyt otrzyma więcej informacji, niż otrzymali lokatorzy i organizacje lokatorskie? Bo jak inaczej miałaby przeprowadzić audyt? Dlaczego teraz, gdy skandal wybuchł z pełną mocą i nie da się już dłużej zamiatać go pod dywan, lokatorzy i organizacje lokatorskie są nadal pozbawiane dostępu do dokumentów, choć ich darmowa praca, poparta wiedzą zdobytą dzięki wieloletnim doświadczeniom mogłaby w nieoceniony sposób pomóc naświetlić wszystkie aspekty tej sprawy?

A jeśli rzekomy „audyt” ma się opierać na już opublikowanych strzępkach nierzetelnych informacji udostępnionych w ramach tzw. „Białej Księgi”, wtedy stanie się jasne, że to kolejna niezręczna próba marketingu politycznego, która ani nie pomoże tonącej Hannie Gronkiewicz-Waltz, ani nie wyjaśni skandalu reprywatyzacji, a podatników będzie kosztować kolejne zmarnowane pieniądze ze środków publicznych.

Nie jest racjonalne oczekiwać, że zewnętrzna firma będzie w krótkim czasie w stanie zgromadzić tyle informacji, ile zebrali w ciągu ostatniej dekady (lub dłużej) lokatorzy broniący własnych domów. Lokatorzy dysponują w niektórych przypadkach setkami dokumentów dotyczących kamienic w których mieszkają. Jak dotąd, prokuratury, ani urzędy, nie okazywały zainteresowania posiadanymi przez nich informacjami. Czy prywatna firma będzie posiadała umiejętności i chęci, by dotrzeć do tych dokumentów? Bardzo w to wątpimy, zwłaszcza, że zleceniodawcą jest osoba, która ma najwięcej do stracenia na ujawnieniu rozmiarów skandalu.

Zatrudnianie firmy zewnętrznej, to nie tylko niepotrzebne marnotrawstwo pieniędzy publicznych (kolejny raz!), ale też sposób, by jeszcze raz wykluczyć lokatorów z postępowania, od którego zależy ich być albo nie być.

Z kolei komisje, w których zasiadaliby politycy samorządowi, będą się skupiać na politycznym jarmarku i przerzucaniu się winą między partiami, bez prawdziwego zaangażowania w naprawienie krzywd, jakie ponieśli lokatorzy. Nawet współudział organizacji lokatorskich w tym samorządowym show nie gwarantowałby, że nie zostanie on zmanipulowany politycznie.

Biorąc to wszystko pod uwagę, postulujemy, żeby wszystkie organizacje lokatorskie oraz mieszkańcy poszczególnych kamienic, wzięli udział w sporządzeniu raportów niezależnych od nacisków politycznych, w którym mogłyby się znaleźć wszystkie fakty, na których ukryciu zależy wielu formacjom politycznym.

Skomentuj O komisji, czy audycie w/s reprywatyzacji

Komisje od afer nie rozwiążą lokatorskich problemów z reprywatyzacją

September 2, 2016 - 7:17 pm

Przez ostatnie 7 lat naszej działalności widzieliśmy niezmiennie, jak władze Miasta, prokuratura i inne urzędy systematycznie lekceważyły wszystkie dowody na kryminalną działalność mafii reprywatyzacyjnej w Warszawie. Po latach, wreszcie odsłonił się czubek góry lodowej warszawskich przekrętów na nieruchomościach. Poniewczasie wybuchła afera polityczna. Jednak prawdziwym skandalem jest to, że tak mało mówi się o tym, jak problem skradzionych kamienic i ich lokatorów całościowo i skutecznie rozwiązać.

Nie jest prawdą, to co tak często powtarza pani Prezydent (i czego niestety nie podważają media głównego nurtu), że władze Miasta próbowały rozwiązać problemy lokatorskie i oferowały sensowną pomoc. Prawda jest taka, że urzędnicy robili tak mało, jak tylko byli w stanie, pozorowali działania, czy wręcz znęcali się nad lokatorami oferując gnijące nory chorym ludziom. Dość już mamy kłamstw i pozorowanego dialogu. Dość już mamy ich ignorancji i układów śmierdzących na kilometr. Nie kupimy bajeczki, że urzędnicy o niczym nie wiedzieli.

Dla nas jedno jest jasne: problem reprywatyzacji nie ogranicza się do bezprawnych działań, bo “zgodne z prawem” wyrzucanie mieszkańców na bruk jest jedynie farsą z praworządności i zbrodnią popełnianą w białych rękawiczkach, przy aprobacie skorumpowanych sądów i niedouczonej policji. Czy dla lokatora stanowi to jakąś różnicę, że na bruk wyrzuca go “prawowity właściciel” postępujący zgodnie z literą karykaturalnej w swojej treści ustawy “o ochronie” praw lokatorów? Gdy wyrzuca go na bruk w ten sam sposób złodziej kamienic, różnicy nie ma żadnej.

Chcemy uniknąć sytuacji, w której rzuci się na pożarcie kilku skorumpowanych urzędników i potem powie się nam, że już wszystko zostało załatwione i że już wszystko jest w porządku. Nawet gdyby pan Bajko spędził w mamrze resztę swojego życia (na co z pewnością zasługuje), w niczym to by nie rozwiązało naszych problemów lokatorskich. Chcemy konkretnych propozycji, co zrobić ze skradzionymi kamienicami i jak zadośćuczynić za krzywdy wypędzonym lokatorom.

Niestety, w rzeczywistości, często proponuje nam się “środki naprawcze”, które niczego nie rozwiązują. Zobaczmy, co dzieje się z ustawą o nękaniu lokatorów, która miała doprowadzić do zakończenia haniebnego procederu odcinania lokatorów od mediów, czy podrzucania im martwych szczurów. Takie praktyki nie tylko nie zostały wyeliminowane, ale mają miejsce w kamienicach “odzyskanych” przez znanych urzędników, jak pan Rudnicki, o którym trąbią dziś gazety. Ale trąbią nie dlatego, że niszczy on życie konkretnym ludziom, nękanym lokatorom na ul. Kazimierzowskiej, tylko dlatego, że jego znajomi ze świata przestępczego chcieli ukraść pustą działkę w centrum Warszawy.

Niech będzie powołana komisja śledcza. Niech wsadzą przestępców do więzienia. Ale niech powstaną konkretne propozycje, jak odwrócić szkody, które już powstały. Warto zwrócić uwagę na fakt, że w związku z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, wkrótce wejdą w życie przepisy uniemożliwiające podważanie decyzji administracyjnych starszych niż 10 lat. Czy to naprawdę nie dziwne, że w 2016 r. mija właśnie 10 lat od decyzji zwrotowej sławnej już skradzionej kamienicy przy ul. Noakowskiego 16? Jak to się mówi: “Przypadek? Nie sądzę”. Afera wypłynęła tak późno, że jej skutki będą już faktami dokonanymi. Ciężko uwierzyć, że nie było to przewidziane i zaplanowane.

Domagamy się, by:

  • władze Miasta aktywnie występowały o zasiedzenie budnynków komunalnych
  • natychmiast zaprzestano zwrotów budynków w naturze wraz z lokatorami
  • wypłacano lokatorom kamienic zreprywatyzowanych odszkodowanie w wysokości różnicy między czynszem komunalnym a czynszem wolnorynkowym, dopóki Gmina nie zaoferuje im pełnowartościowych lokali zamiennych
  • wprowadzono zakaz handlu roszczeniami

Skomentuj Komisje od afer nie rozwiążą lokatorskich problemów z reprywatyzacją

Oświadczenie w sprawie rzekomej “pomocy Miasta” dla lokatorów

August 26, 2016 - 6:32 am

Jako organizacja lokatorska, nie możemy pozostawić ostatnich prasowych wypowiedzi Ratusza bez komentarza. Ratusz, Rada Warszawy oraz urzędnicy w dzielnicach od lat działają na szkodę lokatorów mieszkających w zasobach komunalnych. „Pomoc”, jaką otrzymali lokatorzy należy uznać za niewystarczającą i obejmującą bardzo mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją (nie tylko tą dziką). A skromne działania podejmowane przez Ratusz trudno traktować jako „zasługę”, skoro stanowią konstytucyjny obowiązek władz samorządowych wobec mieszkańców. Zrobiono tak mało, jak tylko się dało. A wina Ratusza związana z przyspieszaniem utraty zasobów komunalnych jest niezaprzeczalna.

Gdy władzę w Warszawie przejmowała Hanna Gronkiewicz-Waltz i uchwalane były wieloletnie plany gospodarowania zasobem mieszkaniowym miasta stołecznego Warszawy, krytykowaliśmy te plany ze względu na fakt, że zakładały one postępujące zmniejszenie zasobu komunalnego Gminy, m.in. przez reprywatyzację, wyprzedaż lokali, oraz wyłączenie zasobów z eksploatacji. Już wtedy władze miały wiedzę o tym, jak bardzo uszczuplone zostaną zasoby komunalne i nie próbowały odwrócić tego trendu.

To był świadomy wybór władz miasta.

To jednak nie wszystko. Rozpoczęto sprzedaż udziałów Miasta w budynkach z roszczeniami, nierzadko sprzedając je znanym „kolekcjonerom kamienic”, takim jak Marek Mossakowski. Podczas Warszawskich Spotkań Mieszkaniowych, zwołanych na żądanie organizacji lokatorskich, Marcin Bajko, Dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami, wyjaśniał, że Miasto sprzedaje swoje udziały nie za ceny rynkowe, ale za równowartość inwestycji poczynionych w ciągu ostatnich 10 lat, co w praktyce oznaczało sprzedaż nawet całych budynków za zupełnie symboliczną cenę. Nawet takich, które zostały całkowicie odbudowane za publiczne pieniądze po wojnie. Wielu lokatorów komunalnych (np. na ul. Narbutta na Mokotowie) zostało wysiedlonych z kamienic w całości będących własnością Miasta i będących w całkiem dobrym stanie technicznym. Władze Dzielnicy nigdy nie wytłumaczyły, dlaczego ta sprzedaż była konieczna. Podobnych przykładów celowego uszczuplania zasobów komunalnych jest bardzo wiele.

Gdyby miasto rzeczywiście chciało pomagać lokatorom, nie pozbywałoby się tak łatwo swoich zasobów.

Wiele do życzenia pozostawia jakość „pomocy” oferowanej przez Miasto, a także jej zakres. Przede wszystkim, dotyczy ona tylko nieznacznego odsetka poszkodowanych. Według danych Miasta, przytaczanych w tzw. „Białej Księdze” brakuje informacji o tym, ile dokładnie gospodarstw domowych zostało dotkniętych reprywatyzacją. Wiadomo jedynie, że to 2424 nieruchomości. Z doświadczenia wiemy, że w typowej kamienicy mieszka od kilkunastu do kilkudziesięciu rodzin (rzadko mniej niż 10). Jak podaje „Biała Księga”, „dotychczas Miasto pomogło ponad 3000 gospodarstw domowych”. Na tej podstawie możemy tylko szacować, jak mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją otrzymał jakąkolwiek pomoc, może nawet nie 10 procent.

Ale i jakość tej „pomocy” woła o pomstę do nieba. Jako „pomoc lokatorom” traktuje się eksmisję z pełnowartościowych lokali do lokali socjalnych. Jakby tego nie było dość, prawnicy Miasta, jako interwenienci uboczni na procesach eksmisyjnych, regularnie wnoszą o nieprzyznawanie nawet lokali socjalnych w wyroku eksmisyjnym. W wyniku „pomocy” Miasta, lokatorzy utracili ochronę przed podwyżkami czynszów, oraz trafili do lokali niespełniających podstawowych wymogów stawianych pomieszczeniom przeznaczonym na stały pobyt ludzi.

Nawet inicjatywy uchwałodawcze Rady Warszawy pozostawiają wiele do życzenia. Choć wprowadzono definicję tzw. „lokatora wrażliwego”, ta kategoria nie obejmuje wielu osób, których emerytura jest niższa niż czynsz, którego domaga się prywatny właściciel. Osoby, których jedynym dochodem nie jest renta lub emerytura w ogóle nie kwalifikują się na pomoc mieszkaniową dopóki nie zadłużą się u prywatnego właściciela. Można powiedzieć, że Miasto doprowadza do zadłużania się lokatorów przez nieprzemyślane i nieracjonalne przepisy.

Argumentację Ratusza uważamy za skandaliczną. Domagamy się wprowadzenia nowej polityki mieszkaniowej, odpowiadającej potrzebom lokatorów komunalnych, oraz skutecznych instrumentów rozliczania urzędników i społecznej kontroli nad ich działaniami. Sytuacja permanentnego łamania praw lokatorów nie może być dłużej tolerowana.

3 komentarzy Oświadczenie w sprawie rzekomej "pomocy Miasta" dla lokatorów

Mieszkańcy ul. Zgoda 4 walczą o swoje mieszkania

August 17, 2016 - 12:16 am

Na stronie Komitetu Obrony Praw Lokatorów, można przeczytać o sytuacji kamienicy przy ul. Zgoda 4. Mieszkańcy tej kamienicy od lat interesują się losem swojego budynku. Nic w tym dziwnego. To w końcu ich dom. Ich rodzice odbudowali kamienicę po wojnie i dzięki swojej ciężkiej pracy otrzymali przydziały lokali. Kamienica trzyma się w dobrej formie dzięki staranności jej mieszkańców. Mała w tym zasługa głównego właściciela budynku, Miasta Stołecznego Warszawa. Wszyscy mieszkańcy starych kamienic wiedzą, że lokatorzy od lat wkładali swoją pracę, by utrzymać budynki i mieszkania, aby można było w nich wygodnie mieszkać, podczas gdy Miasto zupełnie o nie nie dbało.

Mieszkańcy okazali duże zaufanie do władz dzielnicy, a urzędnicy wciąż udawali, że są po ich stronie. Jednak działania władz w sposób jasny pokazały, jak sprawy się mają w rzeczywistości. Piszemy o tym wprost, by wszyscy wiedzieli co się dzieje na Śródmieściu.

Roszczenia do kamienicy kupiła spółka Plater sp. z o.o. Wiadomo, że spółka stara się przejąć kamienicę w centrum Warszawy nie po to, by lokatorzy komunalni nadal mogli tam mieszkać. Prezesem Zarządu spółki Plater jest pan Mirosław Bieniek. Pan Bieniek jest już znany Miastu, choć może nie wszyscy kojarzą jego nazwisko.

Bieniek, razem z Andrzejem Muszyńskim, „reaktywowali” przedwojenną spółkę „Nowe Dzielnice”, która przed wojną posiadała ok. 76 hektarów gruntów w Warszawie. (Muszyński jest ostatnio znany jako pełnomocnik w sprawie działki przy ul. Emilii Plater, o czym zrobiło się głośno w ostatnich miesiącach.) Chodzi o przekręt z działkami przy ul. Waszyngtona. W 2003 r., Marek Kolarski, ówczesny dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami, oddał prawo do użytkowania wieczystego tych gruntów. Później został zwolniony ze swoich obowiązków i teraz zajmuje się nieruchomościami. Okazało się, że za działki zapłacono już Belgii odszkodowanie w latach 60’tych. Nie zakończyło to jednak sprawy. Mówi się, że Miasto podjęło kroki, by doprowadzić do przejęcia gruntów.

Firma Bieńka posiada roszczenia do kamienicy, która w 80% należy do Miasta. Nie zbadano dokładnie, czy już zostały wypłacone Wielkiej Brytanii odszkodowania za tę nieruchomość i czy spadkobierczyni, która sprzedała roszczenie była faktyczną córką przedwojennych właścicieli. Kamienicą od lat administruje zarząd, w skład którego wchodzili mieszkańcy kamienicy.

W zeszłym tygodniu, Zarząd Dzielnicy Śródmieście (Burmistrz Piotr Kazimierczak oraz jego Zastępcy – Paweł Puławski, Anna Sobolewska, Paweł Suliga i Marta Wenclewska), wytoczyli wojnę mieszkańcom. Odebrali im zarządzanie kamienicą (choć symbolicznie zostawili jednego z mieszkańców w zarządzie). Nie uchwalili także planu gospodarczego. Dodatkowo, dodano do zarządu osobę, której nikt nie zaufa, bo jest podejrzana o powiązania ze spółką Plater, o czym Zarząd Dzielnicy już wie. Mieszkańcy domagali się wyjaśnień od Dzielnicy. Chcieli wiedzieć, dlaczego zarząd składający się z mieszkańców został odwołany, ale Dzielnica nie dała na to żadnej odpowiedzi. Także nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego Miasto akurat chce w zarządzie mieć dwie obce osoby, jednocześnie nie będące pracownikami administracji(!). Od kilku miesięcy, mieszkańcy starają się spotkać z Burmistrzem Kazimierczakiem. Raz obiecał spotkać się z nimi, ale nie przyszedł. Widać, nie może znaleźć czasu dla mieszkańców tej kamienicy oraz dla innych lokatorów w dzielnicy.

Będąca na spotkaniu prawniczka Dzielnicy stwierdziła, że nie ma podstaw do obaw mieszkańców i że wszystko idzie zgodnie z prawem. Czyżby? Powstało bardzo duże pole do manewru dla osób, które chcą działać na rzecz przyszłych właścicieli. Znany jest już przykład kamienicy przy ul. Narbutta, gdzie do zarządu wszedł spadkobierca, która uzyskał duże pieniądze od Miasta na remont kamienicy.

Niestety, osoby, które udawały, że działają na rzecz mieszkańców całkowicie ich zlekceważyły. Pan Burmistrz nawet nie miał odwagi uzasadnić swoich działań i ubezwłasnowolnił mieszkańców w zakresie zarządzania ich domem. Wszystko odbywa się w atmosferze wykluczenia mieszkańców – w tym właścicieli części nieruchomości. Urzędnicy mówią: mamy większość głosów, nie musimy z wami rozmawiać, nie musimy niczego uzasadniać i uchwalimy, co będziemy chcieli. Plan gospodarczy odrzucono bez żadnego komentarza na temat tego, co niby z nim było nie tak.

W opinii Komitetu Obrony Praw Lokatorów, w obecnej sytuacji nie można ufać Zarządowi Dzielnicy. Według nas, wszystkie zasoby komunalne powinny należeć do społeczeństwa, a więc sposób zarządzania nimi powinien być całkowicie przejrzysty. Niestety, dzieje się tak, że Miasto często podejmuje działania bez żadnych konsultacji z mieszkańcami lub jedynie pozoruje konsultacje. Oprócz tego, lokatorzy nie będący właścicielami często są prawnie wykluczeni z możliwości decydowania o sprawach dotyczących ich bezpośrednio. To, naszym zdaniem, wymaga zmiany, bo widać że mieszkańcy o wiele lepiej dbają o interesy budynku i interesy innych mieszkańców.

Miasto nie może nawet się bronić, że przejęło zarządzanie budynkiem – bo umieściło w zarządzie ludzi nie będących pracownikami Miasta. Ci ludzie nie mieszkają też w kamienicy. Z jakiego powodu mieliby dbać o majątek publiczny? Mieszkańcy nie będą mogli ich rozliczać po sąsiedzku.

Dość odbierania mieszkańcom prawa do decyzji! Dość oddawania kamienic z lokatorami!
Domagamy się, aby Miasto i rząd bronili tego, co jest nasze, zamiast załatwiać interesy deweloperów i oszustów!

Powtarzamy, to co mówimy od dawna: Miasto ma prawo zasiedzenia i nie musi zwracać budynków komunalnych. Także inni postulują, aby nie oddawać budynków w naturze. To powinno być zupełnym minimum.

Dość niszczenia ludzkiego życia przez spekulantów!
Dość handlu roszczeniami!

Skomentuj Mieszkańcy ul. Zgoda 4 walczą o swoje mieszkania

Prasa a gentryfikacja

August 15, 2016 - 9:10 pm

W ostatnich miesiącach, pewna Gazeta wiele pisze o kulisach warszawskiej reprywatyzacji. Nawet chwali się tym, że odkryła wiele nieprawidłowości i odegrała istotną rolę w powstrzymaniu korupcji w postępowaniach zwrotowych.

Z jednej strony, bardzo dobrze że (wreszcie) się o tym pisze i że jest o tym głośno. Ale nas niepokoi co innego. Czyli to, o czym się nie pisze.

Od lat, ta sama gazeta uprawia najgłośniejszą propagandę i tworzy atmosferę poparcia dla gentryfikacji Pragi. Ta gentryfikacja może jest atrakcyjna dla pewnej klasy społecznej, ale wiąże się ze zniszczeniem tkanki społecznej naszej dzielnicy. Proces wysiedlania niezamożnych Prażan i Prażanek, aby utworzyć Lebensraum dla artystów oraz japiszonów już spowodował traumę dla setek mieszkańców dzielnicy.

Typowe dla prasy jest powtarzanie propagandy miasta, bez żadnej próby jej weryfikacji. W ten sposób, prasa staje się instrumentem gentryfikacji. Jednym z przykładów jest jest niedawny artykuł zatytułowany: Praga Północ. Rewitalizują kamienice. Będzie kuchnia i łazienka.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby wreszcie każdy mieszkaniec Pragi miał odpowiedni standard w mieszkalnictwie komunalnym. Jednak prawda o tzw. rewitalizacji jest inna. W artykule podany jest przykład remontu kamienicy przy ul. Targowej 40. Jednak brak informacji o tym, że lokatorzy Targowej 40 już zostali wysiedleni i nie wrócą. To samo stało się z lokatorami ul. Targowej 14. Kamienicę wysiedlono już z okazji Euro i już od kilku lat stoi pusta.

Wiceprezydent miasta Michał Olszewski nie kryje wcale, że ta kamienica ma zostać przeznaczona na TBSy. Wiemy o tym, m.in. z artykułów tej samej Gazety.

To, że Gazeta nie chce powiązać rewitalizacji z gentryfikacją pokazuje komu w rzeczywistości kibicują. Co innego pisać o korupcji, a co innego pisać o losie ludzi, którzy będą przegranymi popieranego przez tę Gazetę procesu rewitalizacji.

Obecnie Dzielnica walczy, aby zostawić lokale na mieszkania, a nie dla organizacji pozarządowych. Przykładem ma być kamienica przy ul. Markowskiej 16. 3 lata temu, lokatorzy zostali wysiedleni z kamienicy i już nie wrócą do swoich dawnych mieszkań. O losie tych ludzi niestety nic się nie dowiemy od dziennikarzy.

Nie napiszą o tym, że w tej kamienicy – jakże dogodnie położonej naprzeciwko deweloperskiej inwestycji na terenie Konesera – inspektorzy budowlani dopatrzyli się katastrofy budowlanej, choć w tylu innych kamienicach, będących w o wiele gorszym stanie, katastrofy dopatrzeć się nie potrafili. Wygląda więc na to, że w tych innych kamienicach nie było potrzeby wysiedlać mieszkańców.

Miasto, czyli gentryfikator Olszewski i spółka, chcą aby w tej kamienicy powstało Centrum Aktywności Lokalnej. Choć jest jasne że na Pradze są potrzebne lokale użytkowe dla organizacji społecznych, każdy lokal przeznaczony dla organizacji pozarządowych, czy dla TBSów, to kolejne utracone domy dla lokatorów.

A gdzie są ci ludzie teraz?

Mamy nadzieję, że ktoś z prasy zainteresuje się ich losem, bo dotychczas panuje na ten temat zmowa milczenia.

Jednym z pierwszych i podstawowych postulatów naszego Komitetu, gdy został założony, było to, by kamienice w złym stanie technicznym były remontowane – ale z gwarancją powrotu dla lokatorów (jeśli tego chcą). Bardzo często mieszkańcy inwestowali swoje oszczędności w remont lokali, kiedy Miasto nic nie robiło, by poprawić warunki mieszkaniowe. Są związani ze swoją dzielnicą. I nagle mają wyprowadzić się, często do gorszych lokali. Gdy Miasto remontuje – po tylu latach – zrujnowane kamienice, to dawni mieszkańcy nie mają szans tam wrócić. Ale o tym problemie się nie mówi, bo jest on niewygodny.

Miasto rusza ze swoimi planami gentryfikacji. Będziemy ich rozliczać z ich działań i walczyć o prawa lokatorów.

Jeśli jesteś dotknięty rewitalizacją i wysiedleniem, prosimy o kontakt z nami na adres: obronalokatorow@gmail.com

Skomentuj Prasa a gentryfikacja

Biała księga reprywatyzacji – kpina z lokatorów

July 15, 2016 - 8:19 am

DLOWAGazeta_StolecznaW środę 13 lipca, Ratusz opublikował „Białą Księgę reprywatyzacji warszawskich nieruchomości”. Komitet Obrony Praw Lokatorów publikuje swoje pierwsze opinie na ten temat.

Jedna rzecz wydaje się jasna: dla Ratusza najważniejsza jest próba pokazania, że problem jest traktowany poważnie i że władze mają czyste intencje. Nasze doświadczenia z władzami Hanny Gronkiewicz-Waltz, Platformy Obywatelskiej i partii będących w koalicji samorządowej są jednak zupełnie odmienne. To Hanna Gronkiewicz-Waltz i te ugrupowania są naszym zdaniem odpowiedzialne za sposób wdrażania dzikiej reprywatyzacji i za wypracowanie pełnych nieprawidłowości praktyk, uzasadnianych pisanymi na zamówienie ekspertyzami prawnymi.

Chaos informacyjny

Mało wiadomo o metodologii użytej przez autorów raportu, ani kto go sporządził. Nie zaproszono do współpracy organizacji lokatorskich. Brak jest dostępu do wielu podstawowych dokumentów, które pozwoliłyby sprawdzić prawdziwość przytoczonych stwierdzeń. Jednak już teraz, po telefonach, które otrzymujemy od lokatorów, wiemy że zawarta w „Białej Księdze” lista nieruchomości objętych postępowaniami jest niekompletna i niewiarygodna. Brakuje na niej znanych adresów, które zostały zreprywatyzowane, a inne są zaznaczone jako będące w trakcie zwrotu, choć zwrot został już dawno dokonany.

Inne informacje w raporcie są niejasne lub podane w sposób bardzo wybiórczy. Np. od kilku lat podaje się informacje o 8000 postępowań zwrotowych – w tym postępowań administracyjnych. Liczby te były szeroko podawane w prasie. Jednak, jeśli wierzyć danym z raportu, toczyło się jedynie 2613 postępowań. W zeszłym roku opublikowano informacje o 60 budynkach wobec których toczą się postępowania. Rozbieżność tych liczb powoduje chaos informacyjny i nasuwa szereg wątpliwości. Może nie policzono wszystkich postępowań, a tylko pewne ich kategorie? Nie sposób zgadnąć, a lokatorzy budynków, którym grozi reprywatyzacja z pewnością nie będą dzięki temu fragmentarycznemu raportowi spokojniejsi.

Mówiąc krótko: raport powinna zweryfikować zewnętrzna grupa ekspertów, w tym z organizacji lokatorskich.

Kpina z lokatorów

Jesteśmy organizacją lokatorską, tak więc przede wszystkim interesuje nas to, co dzieje się z lokatorami reprywatyzowanych kamienic. Niestety widać, że celem raportu jest usprawiedliwienie dotychczasowych praktyk i przedstawienie Ratusza jako „ofiary” a nie sprawcy obecnej tragicznej sytuacji lokatorów. W raporcie możemy przeczytać jak bardzo miasto „pomogło” lokatorom. Jesteśmy przeciwnego zdania.

Z samych informacji podanych przez władze Miasta wynika, że jedynie około 2.5% lokatorów z zasobów reprywatyzowanych otrzymało nowe lokale.

I tak na stronie 430 raportu czytamy, że:

„Dotychczas Miasto pomogło ponad 3000 gospodarstw domowych zamieszkującym w budynkach dekretowych. W tym, w wyniku przyjętej od 2009 roku przez Miasto polityki adresowanej do tej grupy osób (tj. preferencyjne zasady wynajmowania lokali oraz szybka realizacja wyroków orzekających eksmisje z przyznanym prawem do lokalu socjalnego) udzielono pomocy mieszkaniowej blisko 2450 gospodarstwom domowym (od sierpnia 2009 r. do maja 2016). Pomoc ta jest udzielana w następujący sposób:

  • w ramach realizacji listy osób zakwalifikowanych do udzielenia pomocy mieszkaniowej;
  • poprzez dostarczenie lokali socjalnych w ramach realizacji wyroku;

Z tymi stwierdzeniami jest kilka problemów. W całym raporcie brakuje informacji na temat tego, ile mieszkań komunalnych i socjalnych Miasto straciło w wyniku reprywatyzacji. Brak też informacji ile mieszkań Miasto sprzedało w drodze sprzedaży udziałów miejskich w nieruchomościach. Operując znanym nam przykładem, znany kupiec roszczeń Marek Mossakowski odzyskał grunt do jednej działki na ul. Saskiej, a Miasto sprzedało mu 4 mieszkania komunalne wraz z lokatorami. O tym nie dowiemy się z raportu.

Nie znamy więc nadal prawdziwej skali reprywatyzacji, ponieważ raport podaje informacje o liczbie zwróconych nieruchomości, a nie liczbie mieszkań które zostały zwrócone, oraz liczbie mieszkań, które zostały sprzedane (czasem za symboliczne kwoty). Nie wspominając nawet o podpisaniu przez Hannę Gronkiewicz-Waltz Zarządzenia nr 1777/2008 z dnia 23 czerwca 2008 r., które pozwała oddawać administrację budynków należących do Miasta jeszcze przed zakończeniem postępowań zwrotowych!

W raporcie czytamy o zwrocie 2424 nieruchomości, jednak nie wiemy, ile gospodarstw domowych zostało dotkniętych. Z doświadczenia wiemy, że zwykle w typowej kamienicy mieszka od kilkunastu do kulkudziesięciu rodzin (rzadko mniej niż 10). Na tej podstawie możemy tylko szacować, jak mały procent osób dotkniętych reprywatyzacją dostało jakąkolwiek pomoc, może nawet nie 10 procent. Co gorsza, raport jako „pomoc lokatorom” traktuje eksmisję z pełnowartościowych lokali do lokali socjalnych! Nie wspominając nawet o tym, że prawnicy Miasta, jako interwenienci uboczni na procesach eksmisyjnych, regularnie wnoszą o nieprzyznawanie nawet lokali socjalnych w wyroku eksmisyjnym! Ładna „pomoc”!

A więc mamy do czynienia z sytuacją, gdy zamiast odmowy zwrotu kamienic z lokatorami, zamiast dostarczania lokali zamiennych jeśli już zwrot musi mieć miejsce, lokatorzy są oddawani wraz z dobrodziejstwem inwentarza, tracąc ochronę przed podwyżkami czynszów i wpadają w zadłużenie. Jeśli mają „szczęście” uzyskać „pomoc” Miasta, kończą w kilkunastometrowym, niepełnowartościowym lokalu, którego standardy nie są określone, a więc mogą być dowolnie niskie i to tylko na okres dwuletnich umów najmu. Nie wiadomo również, czy inne rodzaje „pomocy” (jak pomoc prawna) zostały policzone razem z „pomocą” lokalową.

Jeśli ktoś poważnie myśli, że eksmitowanie ludzi do lokalu niespełniającego standardów lokalu mieszkalnego, bez gwarancji utrzymania się w nim na czas dłuższy niż 2 lata, jest „pomocą”, za którą lokatorzy powinni być wdzięczni, to jest to bardzo ponury żart.

Jak można się spodziewać, inne rodzaje „pomocy” też nie sprawdzają się zbyt dobrze, jak „pomoc” w postaci Uchwały o lokatorach wrażliwych. Niestety regularnie odmawia się najmu komunalnego lokatorom, którzy płacą u prywatnego właściciela czynsz nawet o jeden grosz niższy, niż 3% stawki odtworzeniowej. Znamy wiele przykładów, gdzie czynsz jest wyższy niż dochody mieszkańców, ale nie kwalifikują się oni jako „lokatorzy wrażliwi”.

Taka „pomoc” została skonstruowana wyłącznie na potrzeby PRu – aby udawać, że problem jest traktowany poważnie, a jednocześnie pomóc jak najmniejszej liczbie osób. Wiele razy organizacje lokatorskie krytykowały plany miasta i proponowały lepsze rozwiązania, jednak nigdy nasz głos nie został potraktowany poważnie. W tej sytuacji chwalenie się przez Miasto „pomocą lokatorom” jest po prostu kpiną. Skala realnej pomocy była zupełnie nieadekwatna do potrzeb. Można śmiało stwierdzić, że żadnej pomocy nie otrzymało 90% lokatorów.

Na koniec niesmacznym żartem są wypowiedzi wiceprezydenta Jóźwiaka o tym, jak władze rzekomo same zaczęły tropić nieprawidłowości i walczyć z korupcją i zachęcają lokatorów do pisania do prokuratury! Tak jakby organizacje lokatorskie od lat nie pisały raportów wyszczególniających dokładnie wszystkie problemy reprywatyzacji i podając konkretne przykłady korupcyjnego i nielegalnego działania. Niestety, Miasto systematycznie zaprzeczało i tłumaczyło, że nie dzieje się nic niezgodnego z prawem. Setki lokatorów piszą cały czas do prokuratury, ale w końcu rozumieją że to nie przynosi żadnych rezultatów. Może Pan Jóźwiak mógłby zainteresować się dlaczego prokuratury przez tyle lat nie podejmowały żadnych działań? Mamy na ten temat swoją teorię.

Podsumowując, nie wiemy ile wydano publicznych pieniędzy na sporządzenie „Białej Księgi”, ale wolelibyśmy, żeby władze skoncentrowały się na udzielaniu prawdziwej pomocy, zamiast tworzenia pozorów i opartego na fałszu PRu i usprawiedliwiania tego, co usprawiedliwić się nie da.

2 komentarzy Biała księga reprywatyzacji – kpina z lokatorów

Oświadczenie Komitetu Obrony Praw Lokatorów w sprawie projektu nowelizacji Ustawy o Gospodarce Nieruchomościami

May 23, 2016 - 10:07 pm

W dniu dzisiejszym, w Muzeum Powstania Warszawskiego, odbyła się konferencja zatytułowana “Koniec dekretu Bieruta w Warszawie. Projekt ustawy o zwrocie nieruchomości warszawskich”. Konferencję zorganizowały środowiska zainteresowane zwrotami nieruchomości.

Komitet Obrony Praw Lokatorów jest przeciwny zwrotom nieruchomości w naturze, zwłaszcza jeśli są zamieszkane przez lokatorów.

Nasze stanowisko w tej sprawie jest bardzo klarowne i było przez nas wcześniej publikowane.

Jako organizacja zajmująca się obroną praw lokatorów, byliśmy zaproszeni na posiedzenie komisji sejmowej dotyczącej reprywatyzacji, gdzie zaprezentowaliśmy nasze stanowisko i nasze zastrzeżenia. Złożyliśmy także stanowisko o treści przytoczonej powyżej na ręce pani premier, Beaty Szydło. Zostaliśmy również zaproszeni na dzisiejszą konferencję prasową. Nie mogliśmy jednak tego zaproszenia przyjąć i żadna osoba działająca w Komitecie Obrony Praw Lokatorów nie była tam obecna. Stało się tak ze względów pryncypialnych: nie możemy firmować inicjatywy zmierzającej do przyspieszenia reprywatyzacji i zwiększenia liczby budynków przejmowanych przez prywatnych właścicieli. Inna organizacja lokatorska wzięła udział we wspólnej konferencji prasowej z organizacjami lobbującymi za reprywatyzacją, co naszym zdaniem jest błędem, gdyż w jakimś stopniu legitymizuje to ich inicjatywę w sposób, którego nie popiera wiele innych organizacji zajmujących się prawami lokatorów.

Niezależnie od powyższego, Komitet Obrony Praw Lokatorów od dawna postulował wprowadzenie różnych form pomocy dla lokatorów objętych reprywatyzacją. Postulowaliśmy m.in., by tam, gdzie ma miejsce reprywatyzacja zamieszkanych budynków, Gminy stosowały dopłaty, dzięki którym lokatorzy mogliby nadal płacić czynsz komunalny, a całą różnicę między czynszem komunalnym, a czynszem na poziomie komercyjnym pokrywała Gmina ze swoich środków. Jest to rozwiązanie sprawiedliwe, gdyż lokatorzy znaleźli się w takiej a nie innej sytuacji z winy państwa. Postulowaliśmy wprowadzenie takiego rozwiązania niezależnie od wszelkich innych uregulowań prawnych.

Kilka naszych postulatów zostało dołączonych do projektu który był przedmiotem dzisiejszej konferencji. Nie zmienia to w niczym naszego negatywnego stanowiska na temat reprywatyzacji jako takiej. Nadal uważamy, że nie powinno dochodzić do zwrotu budynków w naturze, zwłaszcza tych, gdzie nadal mieszkają lokatorzy.

Z tego też względu, zamiast uczestniczyć w konferencji prasowej organizowanej przez organizacje reprezentujące spadkobierców i właścicieli, zorganizowaliśmy kolejną demonstrację i okupację Urzędu Dzielnicy Praga Północ. Uważamy, że nadal potrzebny jest donośny protest lokatorów przeciw reprywatyzacji i przeciw pozostawianiu lokatorów bez pomocy. Ci, którzy związali całe swoje życie z mieszkaniem komunalnym i są u schyłku swojego życia, powinni mieć możliwość w nim pozostać!

Nie jest też prawdą, że proponowana nowelizacja Ustawy o gospodarce nieruchomościami doprowadzi do końca eksmisji. Stanie się coś przeciwnego. Nie ma też żadnej sprawiedliwości w oddawaniu budynków, które zostały odbudowane przez ich mieszkańców kosztem pracy ich własnych rąk. Lokatorów, którzy dziś są u schyłku swojego życia i mają być z tych lokali eksmitowani. Trudno dostrzec sprawiedliwość w działalności profesjonalnych handlarzy roszczeniami i procederze czyszczenia kamienic pod luksusowe inwestycje. Reprywatyzacja czyni tylko nowe krzywdy i nie stanowi zadośćuczynienia za stare.

Dopóki nie będzie zakrojonego na szeroką skalę programu budownictwa komunalnego i społecznego, reprywatyzacja zasobów komunalnych powinna zostać całkowicie wstrzymana!

Komitet Obrony Praw Lokatorów

Skomentuj Oświadczenie Komitetu Obrony Praw Lokatorów w sprawie projektu nowelizacji Ustawy o Gospodarce Nieruchomościami

Propaganda Miasta a rzeczywistość

March 23, 2016 - 11:23 pm

Propagandziści Miasta reklamują: jest oferta dla dłużnika! Możemy umorzyć część zadłużenia! Oferta wyjątkowo korzystna! Tylko jak to działa w rzeczywistości? Ile osób skorzystało z tej promocji?

Miastu jednak należy zadać inne pytanie. Co robicie, aby pomóc lokatorom, którzy mają małe zadłużenie? Jest na to prosty sposób: podpisanie umowy o spłacie zadłużenia na raty. Ponieważ jest bardzo wiele osób starszych, które nic nie wiedzą o takiej możliwościa lub wiedzą, ale spotkały się z odmową urzędników.

Chcę dowiedzieć się, dlaczego przychodzą do nas na dyżury lokatorskie ludzie niepełnosprawni, którzy będą eksmitowani za 800 złotych zadłużenia? W konkretnym przypadku o którym mówię, mogą spłacić to zadłużenie w całości – a wtedy miasto nie musiałoby już tracić publicznych pieniędzy na sprawy sądowe. Powiem wam wprost – ludzie nie mogą uzyskać od was pomocy, są tylko krzykliwe urzędasy i biurokratyczne decyzje – a nikomu nie przyszło do głowy by zadzwonić do rodziny i spytać się, co się dzieje, czy wszystko jest w porządku. Może się wtedy okazać, że ktoś miał problemy, ale teraz jest w stanie spłacić zadłużenie. Nikomu nie przyszło do głowy, aby nie traktować ludzi przychodzących do urzędu jak śmieci, tylko kogoś, komu trzeba pomóc rozwiązać jego problemy. To wielki wstyd dla naszego miasta, że chce eksmitować z mieszkania starszych ludzi i inwalidów, co będzie kosztować nas więcej niż całe ich zadłużenie.

Skomentuj Propaganda Miasta a rzeczywistość

Top