Publicystyka
Jak Lewica chce podnieść czynsze i utrudnić życie lokatorom

Nowa Lewica chce weryfikować dochody wszystkich lokatorów w mieszkaniach komunalnych i stosować karny czynsz. Chce też odebrać prawo do automatycznego dziedziczenia mieszkania po zmarłym małżonku lub rodzicach i sprawić, by rodzina przeszła przez rygorystyczny proces kwalifikacyjny.
Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju i technologii, zapowiedział zmiany przepisów na takie, które wymuszą weryfikację dochodową u osób korzystających z lokali komunalnych – podaje TVN24
Prawdziwe problemy lokatorów
Istnieje wiele problemów, z którymi najemcy mierzą się każdego dnia. Na rynku prywatnym ich problemem są nielegalne klauzule w umowach, kradzieże kaucji, problemy z właścicielami, którzy nie chcą dokonywać napraw w mieszkaniu i oczywiście nielegalne eksmisje. Te ostatnie zwykle wiążą się z drastycznym nękaniem, w tym odcięciem mediów i utrudnianiem korzystania z mieszkania, za które płaci najemca.
W obszarze mieszkalnictwa publicznego problemem jest brak możliwości otrzymania mieszkania pomimo finansowej potrzeby ze względu na luki biurokratyczne, a w Warszawie kryterium metrażowe, niski standard wielu mieszkań, brak niezbędnych remontów ze strony Gminy, mieszkania niedostępne dla osób z niepełnosprawnościami, przesiedlenia do lokali o niższym standardzie oraz liczne fałszywe oskarżenia ze strony Gminy, która stara się eksmitować jak najwięcej osób. I oczywiście poważny brak mieszkań, mimo obietnic budowy większej ich liczby.
O wszystkich tych problemach mówimy bardzo często i zdarzały się sytuacje, w których proponowaliśmy bardzo konkretne rozwiązania – takie jak nasze propozycje powstrzymania dzikich eksmisji. Zostały one zignorowane – zarówno przez lewicę, jak i prawicę. Zamiast wybrać temat, który nieco ułatwi życie lokatorom, zwłaszcza biorąc pod uwagę liczne przykłady udanych polityk tego typu w innych krajach, lewica postanowiła dołączyć do prawicy w próbie uderzenia w “bogatych lokatorów”. Próbuje się nam wmówić, że to jest “duży problem”, ignorując naprawdę poważne problemy i proponując rozwiązanie, które nie tylko będzie kosztowało dużo pieniędzy, ale nie przyniesie żadnych prawdziwych rozwiązań kryzysu mieszkaniowego i najbardziej uderzy w niezamożne rodziny.
Mamy nadzieję, że uda nam się przekonać projektodawców zmian, aby ponownie rozważyli swoją propozycję (która nie została jeszcze oficjalnie opublikowana) i zamiast tego podjęły działania, które rzeczywiście pomogą najemcom.
Taka Lewica, to jak Prawica
Jedną z cech prawicy na całym świecie jest próba dokonania jak największej liczby cięć w programach socjalnych. Często obejmuje to zmianę uprawnień do programów, znaczne utrudnienia w korzystaniu ze świadczeń lub nakładanie dodatkowych opłat. Taktyka stosowana przez prawicę zazwyczaj zaczyna się od demonizacji określonej grupy społecznej, którą zamierza się obrać za cel. Strategia polega na przekonywaniu opinii publicznej, że jakaś grupa ludzi otrzymuje coś, „na co nie zasługuje” i nastawianiu sfrustrowanych ludzi przeciwko innym, aby usprawiedliwić działania, które mają potem nastąpić.
Dlatego groteskowe jest widzieć członków Nowej Lewicy (skrót NL powinien rozwijać się raczej jako Nędza Lewicy) używających tej samej linii argumentacji, którą używała zawsze prawica i która służy tym, którzy dążą do prywatyzacji mieszkań komunalnych.
Za pretekst do sprawy posłużyła sytuacja, w której okazało się, że jakiś polityk ma naprawdę dużo pieniędzy na koncie bankowym, ale mieszka w mieszkaniu komunalnym. Tak, to jest rzeczywiste nadużycie – ale czego można oczekiwać po niektórych politykach? Wielu z nich należy do najbardziej skorumpowanych moralnie ludzi na świecie.
Z powodu tej moralnie zepsutej jednostki czytamy teraz artykuły o tym, że są „bogaci” lokatorzy, tak jakby to było powszechne zjawisko.
Słyszeliśmy to już wcześniej. W 2017 roku słyszeliśmy, jak Kazimierz Smoliński, poseł PiSu, wtedy sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa, ciągle narzekał, że większość lokatorów zarabia 10 000 zł i ma drogie samochody. Jego zdaniem był to powód, by sprawdzić dochody i wymierzyć bardzo wysoki karny czynsz każdemu, kto przekroczy bardzo niskie kryterium dochodowe. Nawet o 1 grosz.
Tutaj musimy wyjaśnić, dlaczego tego typu mity są powszechne, dlaczego wynikająca z nich polityka nie pomaga ludziom i co można było zrobić zamiast tego.
W efekcie naszego sprzeciwu wobec zmian proponowanych przez rząd, Smoliński zaproponował pewne „zmiękczenie” projektu ustawy i okazało się, że weryfikacji podlegać będą tylko nowe umowy zawarte po 2019 r. Osoby, które miały umowy wcześniej, nie są weryfikowane.
Jaka jest obecna sytuacja?
Chociaż gminy mogą sprawdzać dochody lokatorów z nowymi umowami, nie wszystkie gminy to robią. To duża procedura biurokratyczna. W Warszawie sprawdzono około 3000 osób i 90 proc. z nich nie przekroczyło limitów dochodowych. Nie wszystkie miasta weryfikują dochody najemców mieszkań komunalnych – GazetaPrawna.pl
Władze Warszawy nie publikują statystyk uzyskanych podczas weryfikacji dochodów. Nie wiemy więc, o jakie kwoty kryterium dochodowe jest przekraczane przez lokatorów, ale w przypadkach które znamy, zostało przekroczone jedynie nieznacznie.
Według nas głównym problemem jest algorytm podwyżek. Oznacza on, że czynsz jest podnoszony niemal o całą kwotę, o którą przekraczasz limit dochodowy. Mówimy więc o bardzo niskich limitach dla dwuosobowego gospodarstwa domowego – około 3700 zł. Jeśli gospodarstwo domowe zarabia o tysiąc złotych więcej, czynsz może zostać podniesiony o 1000 zł, co może być bardzo trudne do zapłacenia dla osoby o niskich dochodach.
Jeśli ktoś ma nową umowę, oznacza to, że kiedyś po 2019 roku, kiedy mieli niższe kryteria, ci ludzie zarabiali niższej płacy minimalnej. Czy naprawdę myślimy, że ludzie, którzy zarabiali mniej niż 3000 zł nagle się „wzbogacili” i zaczęli zarabiać około 10000 zł? Z naszych rozmów z lokatorami, którzy otrzymali podwyżki wynika, że nie przekroczyli limitu o wiele. Nie wierzymy więc, że Miasto zarobiło na tym dużo pieniędzy.
Nie wierzymy też, że ludzie z tej grupy dochodowej nagle mogą sobie pozwolić na mieszkanie na rynku prywatnym.
Propozycja sprawdzania wszystkich
Zamiast podjąć decyzję o ściganiu dużej liczby właścicieli, którzy nie płacą podatków (i którzy, jeśli zostaną złapani, płacą tylko niewielką kwotę), Lewica przekonała sama siebie do prawicowej mitologii – że ludzie nie są naprawdę biedni, ale są po prostu oszustami. Zamiast budować więcej mieszkań socjalnych, co pomogłoby w tej sytuacji, lub narzucić ograniczenia wysokości czynszów lub zastosować inne środki w celu ograniczenia spekulacyjnego rynku (jak by na lewicę przystało), Lewica chciałaby mieć dużą biurokratyczną procedurę sprawdzania być może setek tysięcy ludzi w całej Polsce w celu znalezienia nielicznych oszustów, którzy z pewnością powinni oddać swoje mieszkania jakiejś biednej osobie.
Jest kilka rzeczy, które należy wziąć pod uwagę
Niektóre rodziny bardzo podniosły wartość swoich mieszkań. To dlatego, że gminy ich nie remontowały, więc lokatorzy sami zamontowali nowe podłogi, okna, instalacje. W wielu budynkach to lokatorzy dbali o to, żeby lokale się nie rozpadły. Gdyby ktoś z tych ludzi zarabiał więcej niż to niskie kryterium dochodowe, musiałby płacić podwyżki, a w niektórych przypadkach dostawać listy z gminy z prośbą o „dobrowolne” opuszczenie lokalu. Prawdopodobnie wielu ludzi, którzy byli idealnymi lokatorami, zawsze płacącymi terminowo, a teraz są w starszym wieku, szykują się do przejścia na emeryturę lub już są na emeryturze, musiałoby liczyć się z podwyżką czynszu.
Czy rząd naprawdę chcą nakładać na ludzi karny czynsz, bo zarabiają minimalną lub średnią pensję? Nędzo Lewicy (NL) – Quo Vadis?
Jest też wiele osób, które powinny być po prostu zwolnione z tych wymogów. Jak emeryci, osoby starsze, osoby z poważnymi niepełnosprawnościami.
Kolejna sprawa, to jak zagwarantować, że pieniądze zarobione na tych podwyżkach trafią do mieszkań komunalnych? Albo, że opuszczone mieszkania zostaną naprawdę oddane ludziom? W Warszawie bardzo często się zdarza, że gdy mieszkanie jest opuszczone, po prostu stoi puste przez lata. Skąd pewność, że to wszystko przyniesie jakiś pozytywny efekt – czy tylko doprowadzi do większej biurokracji nie poprawiając sytuacji lokatorów?
Likwidacja automatycznego dziedziczenia umowy najmu bez zrozumienia mechanizmów wykluczania to wypychanie coraz większej liczby osób na rynek prywatny.
Jak to robią inni?
Oczywiście tego typu weryfikacje są stosowane w innych krajach, ale przyjęte zasady są bardzo przyjazne. W niektórych miastach w Polsce panuje atmosfera, w której po prostu dobija się najbardziej bezbronnych ludzi w społeczeństwie, jednocześnie twierdząc, że próbuje się im pomóc. Kiedy widzimy algorytm zatwierdzony przez rząd, po prostu rozumiemy, że jest to kolejny sadyzm społeczny narzucany ludziom – nie dlatego, że naprawdę zarabiają 10 000 zł miesięcznie – ale dlatego, że nie stać ich na własne mieszkanie na rynku prywatnym i mogą sobie pozwolić jedynie na pobyt w mieszkaniach komunalnych.
Jednym z miejsc, na które możemy spojrzeć, jest miasto Nowy Jork. Obowiązuje tam zasada, że masz „nadwyżkę dochodów”, jeśli zarabiasz 120 procent powyżej mediany dochodów w regionie (a nie średniego dochodu). W 2024 r. mediana dochodów na Mazowszu wynosiła 7483,68 zł brutto. Kwota 120% tego wskaźnika to nieco ponad 8980 zł.
Gdyby dyskusja zaczęła się od określenia, kto jest „bogaty”, moglibyśmy omówić szczegóły. Ktoś, kto zarabia prawie 9000 zł, jest w sytuacji finansowej, która pozwala mu płacić wyższy czynsz. Ale obecnie osoba zarabiająca 4000 zł podlegałaby podwyżkom. Ale czy osoba zarabiająca 4000 zł ma szansę w Warszawie po prostu przejść do zasobu prywatnego i wynająć mieszkanie?
Wypadałoby też omówić wysokość podwyżki. Są już sytuacje, w których lokatorzy muszą płacić 50 zł za metr kwadratowy mieszkania komunalnego w Warszawie. Ale dlaczego osoba w mieszkaniu komunalnym musi płacić dwa razy więcej niż osoba w nowym TBS? Nawiasem mówiąc, kryteria kwalifikujące do mieszkania w TBS w Warszawie są mniej więcej takie same jak 120% mediany płacy na Mazowszu – około 8890 zł. Jak argumentowaliśmy w 2017 r. i później w 2018 r., nieprzyzwoite jest zmuszanie osoby mieszkającej w mieszkaniu komunalnym, które może być nawet w złym stanie i wymagać ciągłej konserwacji i ulepszania przez najemcę, do płacenia za nie więcej pieniędzy niż za TBS. Jest to ewidentnie sposób karania mieszkańców za to, że są lokatorami komunalnymi i próba zmuszenia ich do zamieszkania w mieszkaniach prywatnych. Trzeba jednak zrozumieć, że nie każdy może sobie na to pozwolić, a mieszkania prywatne oferują niewielką stabilność.
W przypadku Nowego Jorku, gdzie mediana dochodów jest dość wysoka, a wokół pełno jest milionerów, dla większości przeciętnych ludzi z klasy pracującej osiągnięcie takiej wysokości pensji jest w zasadzie niemożliwe. Ale gdy przekroczysz ten limit, płacisz wyższy czynsz. W przypadku kawalerki, zostanie podniesiony o 25%.
Przyjrzyjmy się teraz algorytmowi przyjętemu w sejmowej ustawie z 2017 roku i porównajmy go. Algorytm pozwala podnieść czynsze aż do 8% stawki odtworzeniowej – w Warszawie to obecnie 74.60 zł! Prawie trzy razy więcej niż czynsze w TBSie! Porównajmy to z obowiązującą w Nowym Jorku podwyżką o 25%! Przy takiej podwyżce, jeśli obecnie płacisz powiedzmy 11 zł za metr, podwyżka o 25% wynosiłaby dodatkowe 2,75 zł.
Zastosowany w sejmowej ustawie algorytm nie jest sensowny. Formuła jest skomplikowana i pozbawiona sensu. Zaproponowaliśmy znacznie sensowniejsze alternatywy dla sytuacji, w której ludzie zarabiają za dużo. Ale w polityce bardziej chodzi o karanie lokatorów komunalnych, niż szukanie rozwiązań!
Nowa Lewico, spróbuj PRZYNAJMNIEJ RAZ zachować się jak część lewicy, a nie prawicy. Skoro jeszcze nie opublikowano waszego projektu, to może jeszcze jest czas, żeby go zmienić i nie robić z siebie idiotów w taki sam sposób, w jaki SLD forsowało eksmisję na bruk! Albo jeszcze lepiej – spróbujcie zrobić coś, co pomoże lokatorom. Na przykład przekonując samorządy do budowy większej liczby mieszkań. Albo jeszcze lepiej, pomyślcie o regulacjach czynszów, zamiast pozwalać spekulantom dalej wykrwawiać ludzi na śmierć.
Pozbądźmy się sadystycznego pisowskiego algorytmu podwyżek!
Koniec z szaleństwem karnych czynszów!
Skomentuj Jak Lewica chce podnieść czynsze i utrudnić życie lokatorom
Wybory – najlepszy czas, by oszukać lokatorów

Na kilka dni przed wyborami prezydenckimi pojawia się mnóstwo oskarżeń wokół spraw lokalowych, począwszy od afery wokół Nawrockiego, aż po sprzedaż nieruchomości miejskiej na ul. Marszałkowskiej 66. W normalnych okolicznościach cieszymy się, gdy jest głośno o tych sprawach, jednak nie możemy nie zauważyć, że są one wykorzystywane instrumentalnie.
Jednocześnie widzimy ponownie, że prawicowi członkowie innych organizacji otwarcie agitują na rzecz PiS lub – w tym przypadku – kandydata przez niego popieranego. Nie możemy więc pozostawić tych rzeczy bez komentarza, gdy widzimy, że członkowie „organizacji lokatorskiej” tak bardzo chcą tuszować antylokatorską politykę jednej partii – tej, która najwyraźniej jest bliższa ich światopoglądowi.
Po pierwsze, powinno być oczywiste, że nie popieramy polityki mieszkaniowej miasta. W tej kwestii wielokrotnie zabieraliśmy głos i podejmowaliśmy działania. Większość krytyki, którą widzimy, wysuwanej przez niektórych „miejskich aktywistów” i „stowarzyszeń lokatorskich”, jest skierowana personalnie przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu, przy wsparciu polityków PiS. Rafał Trzaskowski i jego partia z pewnością zasługują na krytykę. Wielokrotnie zniżył się do kłamstwa w różnych sprawach. Skłamał o sukcesach Warszawy w budowie nowych mieszkań, a my to kłamstwo rozdmuchaliśmy zarówno w mediach, jak i na naszych własnych portalach społecznościowych. Powiedział też szalone kłamstwo w niedawnej debacie. Nawrocki zapytał:
– Czy w pana emocji społecznej mieści się także składanie pozwu eksmisyjnego do rodziców sześcioletniego dziecka i do tego sześcioletniego dziecka? I czemu miasto Warszawa chce poddać eksmisji mundurowych i ich sześcioletnie dziecko?
A Trzaskowski odpowiedział:
Jak zwykle pan manipuluje, bo to sądy podejmują tego typu decyzje.
Może nie wszyscy czytający wiedzą kto składa pozwy o eksmisję do sądu. To nie Rafał Trzaskowski. Pozew składa Gmina, czyli prawnicy Gminy (w przypadku Warszawy – Dzielnicy). Czytaliśmy setki takich pozwów. To nie Trzaskowski osobiście składa pozwy, ale Gmina. A polityka eksmisyjna jest taka sama od lat. Wprowadziło ją SLD.
Trzaskowski manipuluje, bo to nie sądy składają pozwy, a także to nie do końca ich decyzje, bo politykę eksmisji ustała rząd i Gmina. Sądy powinny dostosować się do obowiązujących przepisów.
Zakłady Gospodarowania Nieruchomościami, czyli jednostki administrujące w Dzielnicach mieniem Miasta, od bardzo dawna prowadzą pro-eksmisyjną politykę, nazywaną przez nich „odzyskiwaniem mieszkań”. W większości Dzielnic od lat rządzą ci sami biurokraci. Działali tak samo podczas rządów SLD, PO czy PiS.
Gdy Gmina składa pozwy o eksmisję, Gmina też często prosi o zasądzenie wyroku BEZ prawa do lokalu socjalnego. Widzieliśmy to dziesiątki razy. (Nawet gdy pozywa prywatny właściciel, Gmina dołącza się do pozwu jako interwenient uboczny, domagając się by NIE wskazywać prawa do lokalu socjalnego.)
Jednak Ratusz niekoniecznie kłamie, gdy mówi, że ci lokatorzy mogą nie trafić na bruk. Faktycznie, mogą otrzymać prawo do lokalu socjalnego z wyroku sądu. (Chyba, że nie stawią się na rozprawę, a sąd orzeknie, że nie mają prawa do lokalu socjalnego i mogą trafić na bruk jeśli rodzina nie podejmie pewnych działań. Także sądy mogą korzystać z niekorzystnych przepisów wprowadzonych przez PiS aby wyrzucić rodzinę na bruk.)
To bardzo oburzająca sytuacja, zważywszy jakie były stanowiska PiSu w sprawie eksmisji. PiS ułatwił eksmisje w 2 przypadkach. Program Mieszkanie Plus wprowadził pojęcie Najmu Instytucjonalnego (które dotyczy nie tylko Mieszkania Plus.) Te przepisy pozwalają na eksmisję na bruk, tzn bez prawa do lokalu socjalnego lub tymczasowego. Drugi przypadek: to PiS wprowadził prawo, które stanowi, że osoby zajmujące lokale bez tytułu prawnego nie muszą otrzymywać lokalu socjalnego w razie eksmisji i które pozwala sądom ignorować listę przypadków uprawniających do lokalu socjalnego. Tak się składa, że akurat ta rodzina, o której mowa, to osoby bez tytułu najmu do lokalu po zmarłej babcia i oni nigdy nie mieli tytułu najmu.
Dobrze, że dotychczas rządy nie zawsze pozbawiają rodziców z dziećmi prawa do lokalu socjalnego – ale czasami jednak to robią. Dzięki fatalnej polityce PiSu.
My z Komitetu oczywiście walczyliśmy przeciw tym dwóm formom eksmisji na bruk. Niestety, niektóre organizacje, którzy raczej promowały postawę PiSu, po prostu przemilczały całą sprawę. (Możemy powiedzieć, że nie widzieliśmy innych organizacji lokatorskich na pikietach, ale dość mocno protestował wtedy Adrian Zandberg.)
Więc, mówmy prawdę. Eksmisje na bruk załatwiła nam akurat partia PiS, więc jest wielką hipokryzją, że kandydat popierany przez tę partię poucza kogokolwiek innego na temat eksmisji.
Kolejna ciekawostka o lokatorze, którego dotyczy sprawa. Pewni działacze stowarzyszenia lokatorów rozsiewają propagandę pro-PiSowską i anty-Trzaskowską o tym, że ten Artur zarabia więcej, niż wynosi limit dochodowy i dlatego ma “karny czynsz”. Ale musimy coś powiedzieć o źródłach takiego karnego czynszu bo to… też zasługa Prawa i Sprawiedliwości.
W 2018 r. to PiS forsował taki pomysł, pomimo naszego sprzeciwu. (Oczywiście pro-PiSowskie organizacje wtedy też milczały.) Dzięki nam, algorytm podwyżek jest nieco łagodniejszy i nie dotyczy wszystkich lokatorów, ale i tak, jest to okropne. Tłumaczyliśmy betonowym PiSowcom, że ich karny czynsz może być wyższy, niż czynsz w TBS-ach i w Mieszkaniu Plus. Ale o to właśnie im chodziło. O pozbycie się ludzi z mieszkań komunalnych.
Więc, jeśli masz płacić 50 zł. za metr w mieszkaniu komunalnym, pretensje trzeba mieć do PiSu, nie do Trzaskowskiego. Ale przed wyborami, najważniejsze to oszukać ludzi i winić kogoś innego.
Co jeszcze? Sprzedaż budynków komunalnych. Decyzje o sprzedaży mieszkań lub budynków są podejmowane w dzielnicach, a potem Rada Warszawy je aprobuje lub nie. Ale jakie są podstawy prawne do sprzedaży mieszkań komunalnych?
1. Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o gospodarce nieruchomościami (Dz. U z 2004 r. nr 261 poz. 2603 z późn. zm.).
Czyli, rządy AWS/UW oraz w 2004, SLD/UW.
(SLD = eksmisja na bruk, uwolnienie czynszów)
2. Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 14 września 2004 r. w sprawie sposobu i trybu przeprowadzania przetargów oraz rokowań na zbycie nieruchomości. (Dz.U. z 2004 r. nr 207, poz. 2108)
SLD/UW
3. Uchwała Nr XXXVIII/534/2004 Rady m. st. Warszawy z dnia 14 kwietnia 2004 r. w sprawie zasad nabywania, zbywania i obciążania nieruchomości oraz ich wydzierżawianie i wynajmowanie na okres dłuższy niż 3 lata
(Wtedy PiS miał 24 radnych, a SLD/UP. 20)
W 15 grudnia 2011, Uchwałą Rady Miasta, postanowiono o zbywaniu nieruchomości oraz nowych zasadach najmu lokali. W tym, zdecydowano, że lokale powyżej 80 metrów mają iść na sprzedaż. Druk 708 przeszedł przede wszystkim dzięki wsparciu PO i SLD. Więc od tego czasu miasto przewiduje sprzedaż takich mieszkań. (Byliśmy wtedy na sesji i protestowaliśmy przeciwko.) Wtedy nie występował Rafał Trzaskowski, ale Michał Olszewski oraz figuranci z Biura Polityki Lokalowej, jak Beata Wrońska-Freudenheim lub Tomasz Krettek.
Więc w zasadzie, była większa zgoda na zbycie nieruchomości, a zgoda była wyrażona przez różnie partie polityczne, w tym SLD, UP, AWS oraz PiS. Akurat za sprzedażą większych lokali była raczej PO oraz SLD.
Decyzje o sprzedaży podejmują Dzielnice i były podejmowane również, gdy rządził Burmistrz z PiS-u. np. na Pradze w 2018 r., kiedy sprzedano budynek przy ul. Sprzecznej 6. Akurat w 2018 r., rozbudowa budynku obok Sprzecznej 8 przez Fenix spowodowały pęknięcia ścian i gmina zaczęła wysiedlać lokatorów i myśleć o sprzedaży tego budynku.
Logika jest zawsze taka sama, niezależnie czy słyszymy to od PiSu czy PO czy kiedyś od SLD.
Pewni działacze lokatorscy lub „społeczni” wspierający PiS wprowadzają ludzi w błąd i robią z nich idiotów.
Na koniec trzeba skomentować fakt, że ci działacze są przekonani, że PiS walczył przeciw reprywatyzacji. Jednak ta walka była wielkim show, aby oczernić opozycję. O swoich własnych przygodach z reprywatyzacją milczą.
Sprawa na Marszałkowskiej w pewnym sensie jest też zawiniona przez PiS – nie tylko PO. Dlaczego? Bo odrzucono nasze propozycje uregulowania reprywatyzacji, tak by nie powstały luki prawne. PiS proponował NIEKORZYSTNE DLA LOKATORÓW rozwiązanie obarczone luką prawną. Ustawa o reprywatyzacji chroniła tylko zamieszkałe kamienice przed zwrotami, ale jeszcze przed głosowaniem nad ustawą przewidywałyśmy, że miasto będzie się pozbywać lokatorów i prywatyzować miejskie zasoby. Jednak PiS nie interesował się tym, a PO doskonale zrozumiało, że CELOWO dano im metodę obejścia ustawy, aby dalej prywatyzować.
Hasło, że „prywatyzacja wróciła” jest, niestety nieprawdą, gdyż prywatyzacja nigdy nie została zatrzymana i od lat odbywa się po prostu w innym sposób.
Podsumowując – PO i spółka – to dwie partie antyspołeczne. Ale PiS, ze swoim programem eksmisji na bruk i naciskiem na komercyjne i prywatne zasoby mieszkaniowe (niejednokrotnie twierdzili, że mieszkalnictwo komunalne powinno zostać zlikwidowane) – w tej sprawie nie różnie się zbytnio. A socjaldemokracja? To długa historia złej polityki mieszkaniowej.
Nie daj się oszukać klakierom jednej czy drugiej partii!
1 komentarz na temat Wybory – najlepszy czas, by oszukać lokatorów
Jak próbowano psuć ochronę lokatorów

W przestrzeni medialnej wciąż możemy słyszeć głosy wzywające do ograniczenia ochrony praw lokatorów i deregulacji przepisów dotyczących mieszkalnictwa. Ta narracja opiera się na fałszywych założeniach, które przez lata przynosiły bardzo niekorzystne efekty społeczne.
Poniżej przedstawiamy historię zmian Ustawy o ochronie praw lokatorów od jej uchwalenia w 2001 r. do dziś.
Tekst przedstawia historię systematycznej erozji praw lokatorskich w Polsce na przestrzeni dwóch dekad. Ustawa o ochronie praw lokatorów z 2001 roku początkowo wprowadzała istotne gwarancje, takie jak ograniczenia podwyżek czynszów, ochronę przed eksmisjami na bruk oraz prawo do lokalu socjalnego dla grup wrażliwych. Jednak kolejne nowelizacje konsekwentnie osłabiały te zabezpieczenia.Kluczowe zmiany obejmowały:
- Stopniowe znoszenie ograniczeń dotyczących wysokości czynszów (2002-2006)
- Wprowadzenie “najmu okazjonalnego” pozbawiającego lokatorów ochrony przed eksmisjami (2009)
- Przywrócenie możliwości eksmisji na bruk w niektórych przypadkach (2011)
- Próby wprowadzenia “umów śmieciowych” w najmie komunalnym (2016-2018)
- Ograniczenie prawa do lokalu socjalnego dla osób w trudnej sytuacji (2017)
- Wprowadzenie weryfikacji dochodów lokatorów i podwyżek czynszów (2018)
- Zniesienie ochrony przed eksmisjami wprowadzonej podczas pandemii (2022)
W uzasadnieniach kolejnych zmian powracały te same argumenty o potrzebie “większej elastyczności”, “rotacji lokatorów” i “racjonalnego gospodarowania zasobem”. Lokatorów często przedstawiano jako grupę nadużywającą systemu, podczas gdy prawdziwe problemy mieszkaniowe – niedobór mieszkań komunalnych, prywatyzacja i reprywatyzacja zasobów – pozostawały nierozwiązane.Stały trend deregulacji praw lokatorskich był popierany przez wszystkie główne siły polityczne, niezależnie od zmian rządów. Zamiast systemowego rozwiązania problemów mieszkaniowych, kolejne nowelizacje prowadziły do przerzucania odpowiedzialności na lokatorów i traktowania eksmisji jako podstawowego narzędzia polityki mieszkaniowej.
Centrum Modlińska: mafia, policja – jedna koalicja?
Bezczynność władz na Modlińskiej pomaga przestępcy i jego kohortom z czeczeńskiej mafii kraść i terroryzować ludzi
Wielu warszawiaków już wie, że za pożarem, który zniszczył halę na ul. Marywilskiej stał również konflikt z właścicielem obiektu. Część handlarzy ostatecznie trafiła na Modlińską 6, gdzie znaleźli się w szponach okropnej sytuacji z przestępcami i czeczeńską mafią. Wczoraj mogliśmy przeczytać artykuł, który pokazuje część sytuacji w Gazecie Wyborczej. (Bitwa o prąd na Modlińskiej. Ochroniarze zarządcy przeganiają klientów i atakują kupców, 15 lutego.)
Centrum na Modlińskiej 6 jest w rzeczywistości prowadzone przez niejakiego Zbigniewa B., który był już kilkakrotnie aresztowany i ma nieciekawą reputację.
On osobiście oficjalnie nie figuruje w papierach. Najpierw zarządcą była firma GE Operator. Handlowcy podpisali z tą firmą umowę najmu. To była firma-słup i tak naprawdę wszystko prowadziła firma-córka. Potem ta firma rzekomo zbankrutowała i ma być w likwidacji (choć ta informacja nie widnieje w KRSie). W jakiś sposób zarządzanie halą przejęła firma Mirtan, a osobą nominalnie zarządzającą halą stał się syn Zbigniewa B., Sebastian B. Ponownie, to jest tylko słup, ponieważ halą faktycznie zarządza Zbigniew B.
Kiedy halę przejął Mirtan, stwierdzono, że stare umowy z GE Operator są nieważne, ale jak wiemy, w razie zmiany firmy wynajmującej trwające umowy trafiają do nowej firmy i pozostają ważne z mocy prawa. Próbowano zmusić handlowców do płacenia o 20% wyższego czynszu.
Pamiętajmy o niezwykle trudnej sytuacji tych handlowców, którzy w pożarze na ul. Marywilskiej stracili cały swój dobytek, nie uzyskując żadnego odszkodowania.
W międzyczasie zarządcy zażądali, aby handlowcy płacili za prąd z rocznym wyprzedzeniem, co zrobili. Jednak B. nie zapłacił za prąd operatorowi, więc prąd został odcięty. Handlowcy skontaktowali się wtedy bezpośrednio z firmą energetyczną i zapłacili bezpośrednio po raz drugi. Tak więc w rzeczywistości B. wziął pieniądze za prąd i nie zapłacił, zamiast tego zatrzymując je dla siebie, co jest po prostu kolejnym z jego przestępstw.
Handlowcy zapłacili 2 razy za prąd, który obecnie jest odcięty. Poprosili STOEN o przywrócenie prądu, ale kiedy pracownicy STOENu przyszli do hali, zostali zablokowani przez członków czeczeńskiej mafii, którzy zostali zatrudnieni jako „ochroniarze”. Nawiasem mówiąc, „umowy” z bandytami zostały podpisane przez GE Operator, który rzekomo jest w likwidacji. Powstaje pytanie, czy te umowy są w ogóle legalne. W każdym razie pewnie, ci „pracodawcy” nie płacą podatków, ani nie składek ZUS.
Czeczeni przyszli w zeszłym miesiącu i zablokowali wejście do hali, wieszając znaki, że hala jest zamknięta. Generalnie byli groźni i straszyli: pewnego razu przyszło ich aż 50. Kiedy był tam dziennikarz, ukradli mu telefon, a kiedy jacyś handlarze coś przeciwko temu powiedzieli, zaczęli bić ludzi. Pewna Polka miała złamane żebra i wylądowała w szpitalu. Przeprowadziliśmy wywiad z kobietą, która została zaatakowana i opisała, jak policja tam była i po prostu stała i obserwowała tę sytuację.
Widzimy więc po raz kolejny, jak niektórzy przestępcy stają się właścicielami czy zarządcami, tym razem w obiekcie komercyjnym, próbują zmieniać umowy, a jeśli ludzie stawiają opór, mogą uciec się do wszelkiego rodzaju brutalnych taktyk. Zaatakowana kobieta wylądowała w szpitalu i złożyła doniesienie na policję. Handlarze poinformowali media, wielokrotnie rozmawiali z policją i składali skargi do prokuratury. To bardzo przypomina nam sytuację lokatorów w budynkach mieszkalnych, którzy są nękani przez właścicieli i nie mogą uzyskać żadnej reakcji ze strony władz.
Dodatkowo w tym samym budynku jest drastyczna sytuacja. Na 4 piętrze budynku mieszka około 135 ukraińskich uchodźców. W marcu 2022 r. Wojewoda Mazowiecki podpisał umowę z GE Operator na zakwaterowanie w ośrodku do 3500 uchodźców. W ciągu miesiąca GE Operator mógł zarobić nawet prawie 10 mln zł. Jednak kilka miesięcy później Wojewoda powiedział, że ośrodek nie będzie już finansowany. Do tego czasu GE Operator otrzymał już 16 mln zł.
Miasto przesiedliło większość uchodźców, ale niektórzy pozostali. Nie wiadomo dlaczego, ale w niektórych przypadkach wiemy, że ludzie byli chorzy lub z niepełnosprawnościami i być może nie mogli się tak łatwo przemieszczać. Jak wiemy, część ludzi jest obecnie uwięziona z powodu braku fizycznej możliwości opuszczenia budynku. Winda nie działa, ponieważ rodzina B.ów nie zapłaciła za prąd. Ludziom nie wolno odwiedzać uchodźców, a pilnuje ich czeczeńska mafia, która krąży i zbiera 610 zł miesięcznie za życie w skandalicznych warunkach. Obecnie nie mają też ogrzewania. Muszą płacić Czeczenom za korzystanie z pralki. Z tego, co widzieliśmy, to miejsce nie nadaje się do życia i stwarza zagrożenie dla zdrowia.
Należy również dodać, że zarówno przyjaciele z organizacji pozarządowych, jak i handlarze twierdzili, że część pomocy humanitarnej wysłanej do ośrodka została skradziona.
Ludzie kontaktowali się z wieloma instytucjami w sprawie tej sytuacji, ale nikt nie chce pomóc. Nawet ambasada Ukrainy. Gdy byliśmy w centrum, byli tam inspektorzy straży pożarnej i wyjaśniliśmy, że w przypadku pożaru lub innego nagłego wypadku osoby niepełnosprawne nie mogą opuścić budynku, ponieważ winda nie działa. Inspektorzy zasadniczo olali nas. Twierdzą, że muszą zbadać sprawę, ale nie byli zainteresowani, aby tam pójść i sprawdzić.
Mamy więc kolejną sytuację, w której działalność przestępcza, taka jak kradzież, próba zmuszenia ludzi do podpisania umów, a następnie nękanie ich, przemoc fizyczna itp. spotyka się z całkowitą obojętnością policji, prokuratury i miasta. Przypuszczamy, że wystarczy, że Rafał Trzaskowski pojawi się w wiadomościach i powie światu, jak bardzo Warszawa pomaga uchodźcom, gdy rzeczywistość jest taka, że w samym mieście ludzie żyją w okropnych warunkach, bez żadnej realnej pomocy w zasięgu wzroku.
Możemy zwrócić uwagę na niedawny artykuł na temat tej sytuacji: Koszmar uchodźców w Warszawie. 135 osób, o których zapomniano
To jest całkowicie niedopuszczalne, że ludzie są traktowani z takim lekceważeniem i że ciężko pracujący ludzie są nękani przez przestępców, którzy nie powinni mieć prawa do prowadzenia żadnego rodzaju działalności. Postaramy się pomóc, jak możemy i zaczynamy od zwrócenia uwagi na tę sytuację.
Skomentuj Centrum Modlińska: mafia, policja – jedna koalicja?
Lokatorski rok 2024
Rok 2024 nie przyniósł żadnych przełomów w żadnej ze spraw żywotnych dla lokatorów z Warszawy. Nie zostały rozwiązane żadne z nękających ich problemów: niedostępność mieszkań komunalnych i socjalnych, niemożliwe do spełnienia podwyżki czynszów w najmie prywatnym, oraz całkowita bezkarność dzikich eksmisji.
Gentryfikacja
Rewitalizacja dzielnicy Praga-Północ nadal miała wszelkie znamiona gentryfikacji i wiązała się z przymusowymi wysiedleniami dotychczasowych mieszkańców kamienic, wypowiadaniem umów najmu cennym inicjatywom lokalnym, takim jak Stacja Praga i pozostawianiem całych kwartałów dzielnicy na pastwę podpalaczy i handlarzy narkotykami (jak w przypadku ul. Wileńskiej). Niewiele tu pomogły przeprowadzane z wielkim szumem „konsultacje społeczne”, które miały rzekomo brać pod uwagę opinię mieszkańców dzielnicy.
Miasto pustostanów
Nadzieje związane z nowym Zarządem Dzielnicy Praga-Północ okazały się złudne. Nowy zarząd kontynuował politykę głodu mieszkaniowego praktykowaną przez poprzednie zarządy i odmawiał pomocy mieszkaniowej potrzebującym rodzinom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, rodzinnej, czy zdrowotnej. W tej sytuacji, zajmowanie miejskich pustostanów stało się jedyną praktyczną ścieżką zapewnienia lokalu osobom z dziećmi ze szczególnymi potrzebami, np. z autyzmem i ADHD, cierpiącymi z powodu braku przestrzeni w przeludnionych lokalach, kobietami uciekającymi przed przemocą partnerów i innymi osobami, które przekroczyły kryterium metrażowe choćby o kilkadziesiąt centymetrów. W podobnej sytuacji były osoby bezdomne, które otrzymały odmowy, gdyż nie mogły udokumentować swojego miejsca zamieszkania (sic!), lub osoby których nie było stać na najem komercyjny, ale nadal miały trwającą umowę najmu i stale się zadłużały.
Samopomoc lokatorek
Skala samopomocy mieszkanek (gdyż to kobiety wiodły tu prym) przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania i to było naprawdę poruszające i dające nadzieję, ze wszystkich zjawisk, jakie obserwowałyśmy w tym roku. Lokatorki wspierały się wtedy, gdy administracja próbowała je zastraszyć i nielegalnie eksmitować, gdy odłączała im prąd i media, wymieniały się wzorami pism i informacjami o pustych lokalach. Ich solidarność (nie tylko w sprawach czysto lokatorskich, ale też pracowniczych) budzi nasz największy szacunek. Zajęcia pustostanów nie są oczywiście rozwiązaniem problemu głodu mieszkaniowego. Ten wynika z celowej polityki władz miasta. Jednak działania mieszkańców wymuszą, prędzej czy później, zmianę polityki mieszkaniowej. Lokatorki już pokazały, że represje, groźby i sprawy sądowe ich nie powstrzymają, gdy chodzi o zapewnienie dachu nad głową ich rodzinom.
Bandyci z “Exmitera”
Działalność bandytów z „Exmitera” i tym podobnych firm, z których korzystają chciwi właściciele mieszkań, miała się w najlepsze w 2024 roku. Dzikie eksmisje, całkowicie pomijające prawo dotyczące okresów wypowiedzenia umowy i postępowań eksmisyjnych, stały się codziennością. Właściciele woleli płacić bandytom kiladziesiąt tysięcy złotych za akcję zastraszania i przemocy bezpośredniej przeciw lokatorom, niż składać pozwy w sądzie. Władze nadal patrzyły na to przez palce, a some policja posuwała się nawet do wspólnictwa w przestępczych działaniach. Nic w tej kwestii nie zmieniło się na lepsze. Złodziejstwo tzw. „landlordów”, czyli chciwych i bezwzględnych właścicieli mieszkań, przejawiało się ponadto w postaci nagminnej kradzieży kaucji lokatorom (pod pretekstem „zniszczeń”, które wynikały ze zwykłego zużycia wyposażenia lokalu).
Zamulona legislacja
Politycy byli zadowoleni ze swoich wirtualnych osiągnięć (czyli rzekomego „odzyskania” skradzionych w procesie Dzikiej Reprywatyzacji kamienic), mimo że żaden ze skradzionych budynków nie wrócił faktycznie do zasobów miejskich. Z tego zadowolenia zapomnieli nawet przedłużyć okres obowiązywania przepisów o zapewnieniu lokali zamiennych lokatorom z ruin reprywatyzacyjnych. Trzeba im to było przypomnieć i taki projekt czeka na głosowanie w Sejmie.
W polityce mieszkaniowej państwa dalej trwała sytuacja patowa, której jedynym pozytywnym przejawem było zamrożenie prac nad „kredytem 0%”, czyli maszynką do pompowania pieniędzy z budżetu do napędzania zysków banków i deweloperów, kosztem coraz wyższych cen mieszkań. Zamrożone zostały również prace nad zwiększeniem budżetu na budownictwo komunalne i socjalne. W związku z tym, Gminy nadal będą mieć pretekst do swojej bezczynności w tym zakresie.
Mamy nadzieję, że w nadchodzącym roku miejscy urzędnicy i radni zrozumieją wreszcie, że tworzenie bezdomności i głodu mieszkaniowego nie jest dobrym pomysłem na rozwijanie miasta. Oby solidarność, którą okazują sobie lokatorki w potrzebie nadal kwitła i się rozwijała w tych trudnych czasach.
Możliwe skutki Uchwały NSA o reprywatyzacji
W dniu 11 stycznia 2024 r. Naczelny Sąd Administracyjny wydał uchwałę dotyczącą reprywatyzacji kamienicy przy ul. Nowogrodzkiej 6a. Ta uchwała ma doniosłe znaczenie i jest wiążąca dla wszystkich decyzji unieważniających reprywatyzację z powodu nękania lokatorów.
Kamienica przy ul. Nowogrodzkiej 6a w Warszawie, położona w dzielnicy Śródmieście, została przekazana osobom podającym się za spadkobierców w 2011 r., wraz z niemal 50 mieszkańcami. Niedługo potem, kamienica została sprzedana i zarząd nad nią objęła powiązana z Feniksem spółka Jowisz.
Na drastyczne podwyżki czynszów w zaniedbanej kamienicy nie trzeba było długo czekać. Komitet Obrony Praw Lokatorów już wtedy działał od kilku lat i tak poznałyśmy mieszkańców tej kamienicy. Rozpoczęłyśmy skarżenie podwyżek czynszów do sądów. W 2014 zaczęło się wykurzanie lokatorów przez uciążliwe remonty, wyburzanie ścian, wymontowywanie okien w środku zimy i zalewanie lokali. Nic dziwnego, że większość lokatorów wolała opuścić kamienicę. Do dziś utrzymały się tylko 3 lokale. Nękanie lokatorów zostało przez nas udokumentowane na licznych filmach w latach 2014-2018.
Możliwe skutki Uchwały NSA o reprywatyzacji – czytaj dalej …Lokatorski rok 2023
Rok 2023 nie przyniósł lokatorom zbyt wielu pozytywnych zmian. Narastający głód mieszkaniowy i błędna polityka państwa, nakierowana głównie na wspieranie deweloperów, skutkowały ciągłymi wzrostami cen mieszkań i wysokości czynszu. Rynek najmu coraz bardziej dziczał, a właściciele coraz bezczelniej łamali prawo lokatorskie, korzystając z najemnych bandytów, by dokonywać dzikich eksmisji.

Szumnie zapowiadany przez Ministerstwo Infrastruktury “Okrągły Stół Mieszkaniowy” okazał się fiaskiem. Rząd nie był zainteresowany rozwiązaniem zaostrzającego się konfliktu na linii lokatorzy-właściciele, ani poważnym potraktowaniem sprawy głodu mieszkaniowego. Program Mieszkanie Plus ostatecznie został uznany za klęskę.
Kryteria dochodowe uprawniające do najmu lokali mieszkalnych – skandalicznie niskie i wykluczające nawet osoby, które nie osiągają minimum socjalnego – zostały podwyższone. Jednym z postulatów Komitetu Obrony Praw Lokatorów było podniesienie kryteriów, tak aby dwie osoby zarabiające pensję minimalną mogły kwalifikować się do najmu. Ten postulat został w 2023 r. spełniony. Nadal jednak nie zlikwidowano kryterium metrażowego, oraz wielu innych przeszkód, o co zabiegaliśmy.
Katastrofalna polityka mieszkaniowa spowodowała, że wiele lokatorek wraz z rodzinami zajmowało pustostany, nie mając żadnego innego wyjścia. Tylko tak mogły ochronić swoje rodziny przed mrozem i siebie przed utratą praw rodzicielskich. Zakłady Gospodarowania Nieruchomościami zamieniały się powoli w urzędy obsługujące pozwy o eksmisje. Sądy, w swoich wyrokach eksmisyjnych, potwierdzały często prawo lokatorek do lokalu socjalnego. Gdyby urzędy spełniały swoje obowiązki i przyznawały lokale na wniosek osób potrzebujących, można by uniknąć wielu niepotrzebnych kosztów sądowych.
Wiele kamienic na warszawskiej Pradze-Północ nadal zmaga się z brakiem centralnego ogrzewania. W 2022 r. protestowaliśmy pod Urzędem Dzielnicy, domagając się, by kamienice zostały uwolnione od fikcyjnych “roszczeń reprywatyzacyjnych” i żeby podłączono w nich centralne ogrzewanie. 23 z tych kamienic zostało w 2023 r. oficjalnie uwolnionych od roszczeń. Mamy nadzieję, że prace nad przyłączeniem ich do centralnego ogrzewania będą postępować.
Remont kamienic, takich jak te na ul. Wileńskiej i Wrzesińskiej, zbyt często służył władzom Miasta do gentryfikowania Pragi-Północ i do wysiedlania wieloletnich mieszkańców, którzy całe życie spędzili w Dzielnicy. Osiedla deweloperskie wyrastały w każdej dostępnej przestrzeni, a wysiedlanym mieszkańcom nie oferowano możliwości powrotu. Matactwa urzędników służyły do ukrywania naruszeń praw lokatorów.
Komitet Obrony Praw Lokatorów będzie nadal domagać się wprowadzenia praktycznej ochrony lokatorów przed bandytami dokonującymi – często zupełnie bezkarnie – dzikich eksmisji. Kary za tego typu działania muszą być odpowiednio dotkliwe, tak by właścicielom nie opłacało się zatrudniać kryminalistów do “brudnej roboty”. Budownictwo komunalne musi nabrać większego rozmachu, a jego dostępność musi zostać zwiększona, gdyż jest to jedyny sposób, by ustabilizować ceny szalejące na rynku nieruchomości. Mamy nadzieję, że 2024 r. przyniesie nam poprawę w tym zakresie.
Mimo tak niesprzyjających warunków, Komitetowi Obrony Praw Lokatorów udało się w 2023 r. pomóc dziesiątkom rodzin uzyskać dach nad głową.
Gentryfikatorzy z Pragi czyszczą kolejną kamienicę
Lokatorzy z ul. Wrzesińskiej 14 na warszawskiej Pradze-Północ mają pecha. Mieszkają w lokalizacji, którą władze dzielnicy chcą zgentryfikować.

Nie ma lepszego przykładu tego procesu, niż koncepcja “Traktu Książęcego”. Na tym odcinku wymarzonej przez gentryfikatorów ostoi „szlachetności”, pozostanie zaledwie kilka dawnych kamienic komunalnych. Wokół nich będą same nowe, drogie budynki, gdzie mieszkania kosztują ponad 20 tys złotych za metr. Wiadomo więc o co tu chodzi.
Nie licząc fasady, budynek położony przy ul. Wrzesińskiej 14 jest w dość dobrym stanie. Jest wyposażony w centralne ogrzewanie. Pomimo faktu, że na Pradze jest wiele kamienic znajdujących się w fatalnym stanie technicznym, postanowiono dokonać inwestycji właśnie tu, bo uznano, że kamienica „psuje wizerunek dzielnicy” w oczach inwestorów. Zarządzono więc generalny remont budynku i wysiedlenie lokatorów.
Uchwała Zarządu Dzielnicy stanowi, że wysiedlenie jest “na czas nieokreślony”, co oznacza, że lokatorom nie dano możliwości powrotu do wyremontowanych lokali. To wygodna dla władz interpretacja przepisów Ustawy o ochronie praw lokatorów – niekorzystna dla lokatorów. Intencją przepisów Ustawy było nałożenie na Gminę obowiązku wykonania remontu w ciągu jednego roku, aby lokatorzy mogli wrócić do naprawionych lokali w niedługim czasie. Jednak przepis władze interpretują tak, że jeśli uda im się przeciągnąć remont o 2-3 lata, lokatorzy stracą prawo do powrotu.
Ustawa o rewitalizacji, której urzędnicy unikają jak ognia, mówi, że lokatorzy powinni korzystać z projektów rewitalizacyjnych i że mają prawo powrócić do wyremontowanych lokali.
Warto podkreślić, że na antenie Radio dla Ciebie, Burmistrz Jeżewski stwierdził, że oczywiście lokatorzy będą mogli wrócić do wyremontowanych lokali. Jednak na spotkaniu z mieszkańcami przed tygodniem mówił już coś zgoła innego. Właśnie za pomocą takich manipulacji politycy prowadzą wysiedlenia mieszkańców na Pradze.
Urzędnicy mają też inne sposoby na pozbycie się dawnych lokatorów: mogą zmienić układ lokalu w fazie projektowania i stwierdzić wówczas, że lokatorzy nie mogą powrócić, bo ich lokal już nie będzie istniał. Tak można pozbawić mieszkańców prawa do powrotu. Dowiedziałyśmy się, że władze planują zmienić układ wielu mieszkań na Wrzesińskiej przez instalację windy wewnątrz budynku, a nie na zewnątrz, jak to jest często praktykowane. Oczywiście oznacza to zmniejszenie powierzchni mieszkalnej w samym budynku.
Przedstawiamy w związku z tym postulaty Komitetu Obrony Praw Lokatorów:
- Rewitalizacja powinna służyć dotychczasowym mieszkańcom Pragi. Powinni mieć oni prawo do powrotu do swoich poprzednich mieszkań, jeśli wyrażą taką wolę. Nigdy nie powinny zapadać narzucone odgórnie decyzje o wysiedleniu bez możliwości powrotu.
- Praca nad projektami jest robiona chaotycznie. Domagamy się, by Urząd zakończył wszystkie prace przygotowawcze przed rozpoczęciem wysiedlania lokatorów.
- Dotychczasowe praktyki władz Dzielnicy i ich sposób traktowania mieszkańców muszą się zmienić. Zamiast braku informowania, podejmowania odgórnych decyzji, lokatorzy muszą mieć możliwość współdecydowania o własnym losie.
- Powinna zostać zwiększona pomoc dla mieszkańców w ramach przeprowadzki i urządzania się w nowym mieszkaniu. Nie wszyscy są w stanie sobie z tym poradzić samodzielnie. Czasami koniecznych jest wiele adaptacji. Dodatkowe wsparcie powinno być zawsze dostępne.
W przypadku lokatorów Wrzesińskiej 14, którzy chcą wrócić do swoich mieszkań, nie powinno być żadnych nieuzasadnionych zmian aranżacji mieszkań. Mamy dość utrudnień dla lokatorów!
Skomentuj Gentryfikatorzy z Pragi czyszczą kolejną kamienicę
Jak uchwała o najmie uniemożliwia pomoc mieszkaniową

Przed końcem roku, Rada Warszawy ma uchwalić kolejne zmiany w Uchwala w sprawie zasad wynajmowania lokali wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu miasta stołecznego Warszawy. Biuro Polityki Lokalowej tym razem chce obniżyć kryterium dochodowe uprawniające mieszkańców do otrzymania pomocy (to wykluczy jeszcze więcej osób). Ale warto też zasygnalizować istnienie innego punktu, który uniemożliwia dużej grupie lokatorów otrzymanie pomocy.
Chodzi tutaj o artykuł 7, ustęp 3 Uchwały. Zapis dotyczy osób, które wynajmują indywidualne pokoje wydzielone z mieszkania. Jeśli mieszkają w mieszkaniu wraz z osobami niespokrewnionymi, do powierzchni mieszkalnej będzie się zaliczać tylko powierzchnia pokoju, a nie całego mieszkania. Ale tylko jeśli nie są studentami i mają umowę najmu pokoju przynajmniej od 2 lat. Tylko w takim przypadku mają szansę spełnić kryterium metrażowe przy ubieganiu się o mieszkanie (w przeciwnym razie liczony będzie metraż całego mieszkania).
Co jest nie tak z tym rozwiązaniem? Warto wziąć pod uwagę prawdziwy przykład z życia. Para – rencista i emerytka – stracili mieszkanie, bo wzięli kredyt we frankach i kiedy ich sytuacja majątkowa zmieniła się, nie było ich stać na spłacanie rat. Ich łączny dochód wynosi ok. 3 tys. złotych, więc nie stać ich na wynajem całego mieszkania w Warszawie. Wynajmują pokój o powierzchni ok. 10 metrów od znajomych, ale złożyli wniosek o pomoc mieszkaniową. Otrzymali odmowę pomocy, gdyż nie mieszkają w pokoju od 2 lat.
Czyli najpierw wegetować w pokoju przez 2 lata, a potem jeszcze czekać średnio 2 lata na otrzymanie mieszkania. Po co? Biuro Polityki Lokalowej tłumaczy nam, że chodzi o to, aby zniechęcić ludzi przyjeżdżających spoza Warszawy do wnioskowania o lokal w Warszawie. Tylko, że to nie ma żadnego sensu, bo w tym samym artykule jest napisane, że przepis ma zastosowanie tylko do tych, którzy “przez ten czas rozliczają podatek dochodowy od osób fizycznych w urzędzie skarbowym na terenie Miasta”. Branżowa Komisja Dialogu Społecznego więc zasugerowała, że wystarczy zapis o rozliczaniu podatku w Warszawie przez przynajmniej 2 lata i że można usunąć wymóg wynajmowania pokoju przez 2 lata. Przedstawiciele Biura jednak udają, że nie rozumieją i upierają się, że spowoduje to lawinę wniosków od osób, które wcześniej nie mieszkały w Warszawie.
Ta nielogiczna polityka mieszkaniowa jednak ma swoją własną logikę – aby maksymalnie utrudnić dostęp do zasobów mieszkaniowych. Tym bardziej, że osoby wynajmujące odrębne lokale na wolnym rynku nie mają obowiązku posiadania umowy przez przynajmniej 2 lata – ale dotyczą ich takie kryteria metrażowe, które są trudne do spełnienia. Prawie wszystkie mieszkania na rynku, nawet małe kawalerki, są zbyt duże jak na kryterium metrażowe (10 m2 na jedną osobę i 14 m2 na dwie osoby) i wykluczają mieszkańców Warszawy z powodu metrażu.
Najgorsze w Uchwale jest to, że nie bierze pod uwagę jedynego istotnego kryterium: tego, czy ktoś faktycznie jest w potrzebie. Niestety jest tak, że polityka mieszkaniowej Miasta polega przede wszystkim na tym, by wykluczyć jak najwięcej mieszkańców, a nie im pomóc.
Niezależnie od feralnego paragrafu w Uchwale, warto zwrócić uwagę na bezprawie, które dzieje się w pewnych dzielnicach, w szczególności na Pradze Północ. Lokatorzy otrzymują tam taśmowo odmowy z powodu nametrażu, pod pretekstem, że liczy się powierznia całkowita mieszkania, a nie powierzchnia pokoju. Jednak Uchwała precyzuje wyraźnie:
“Jeżeli jeden lub więcej pokoi w lokalu zajmowanych jest przez osoby niespokrewnione z gospodarstwem domowym wnioskodawcy i prowadzące odrębne gospodarstwa domowe, to dla oceny warunków zamieszkania kwalifikujących wnioskodawcę do ich poprawy stosuje się odpowiednio § 7 ust. 1 przy czym przy obliczaniu powierzchni liczy się wyłącznie powierzchnię wynajmowanego pokoju przez gospodarstwo domowe wnioskodawcy.”
Tak więc niezależnie od tego, jak bardzo niesprawiedliwe są przepisy, praktyka działania urzędów jest jeszcze gorsza i nie respektuje nawet tych wadliwych przepisów.
Skomentuj Jak uchwała o najmie uniemożliwia pomoc mieszkaniową
Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera

Miało być lepiej. Ale warszawskie Biuro Polityki Lokalowej nie czekało nawet na powołanie nowego rządu i już chcę pogorszyć zasady dostępności tanich lokali od Miasta.
W zeszłym roku, Komitet Obrony Praw Lokatorów skrytykował niskie progi dochodowe, które kwalifikują do najmu miejskich mieszkań.
Od dawna wskazywaliśmy na fakt, że dwie osoby zarabiające najniższe wynagrodzenie krajowe były uważane za „zbyt bogate”, aby dostać najem komunalny – a wiadomo, że coraz trudniej liczyć na jakikolwiek lokal na tzw. „wolnym rynku”. Domagaliśmy się, aby te kryteria zostały urealnione. Proponowaliśmy, aby kryteria dochodowe były oparte na kosztach najmu z dodatkiem minimum socjalnego. (To oficjalny wskaźnik, który pokazuje, ile mieszkańcy faktycznie potrzebują, aby pokryć swoje najważniejsze potrzeby – oprócz czynszu).
Nasza propozycja nie została uwzględniona, ale kryterium dochodowe zostało nieco podwyższone – najpierw przez Radę Warszawy, a potem poprzez zmiany ustawowe. Dzięki tym zmianom, więcej niezamożnych osób kwalifikowało się do najmu komunalnego.
Zmiany przeprowadzone przez Parlament były wyraźnie nie w smak urzędnikom Biura Polityki Lokalowej. Dlatego ci szybko przygotowali projekt, który zapewni, że znów będzie gorzej.
Biuro Polityki Lokalowej proponuje obniżenie progu dochodowego do najmu mieszkań socjalnych – bo ich zdaniem ktoś, kto zarabia 2000 złotych „nie jest potrzebujący” i stać go na wyższe czynsze. Biurokraci z BPL-u nawet napisali bardzo ciekawe uzadsadnienie, dlaczego muszą obniżyć progi: ponieważ jeśli tego nie zrobią, to wtedy niektóre osoby nie będą mogły się kwalifikować do najmu w TBS-ach.
Tłumaczymy tym, którzy nie wiedzą, jak to działa. Gdy ktoś przekracza kryterium dochodowe, może teoretycznie się zakwalifikować do najmu w TBS-ach (o ile nie przekracza maksymalnego limitu). Czyli, obniżenie progu, aby więcej osób kwalifikowało się do najmu w TBS-ach oznacza, że urzędnicy chcą, żeby więcej osób wynajmowało w TBS-ach, a nie w lokalach z najem komunalnym lub socjalnym.
A różnica w czynszu oczywiście jest spora – obecnie ok. 2,5 razy tyle co w lokalu komunalnym lub nawet więcej. (Niektóre TBSy w tym roku podniosły czynsz do 27 zł. za metr.) Kolejka do TBS-ów nie jest dużo krótsza niż ta do mieszkań komunalnych. Ale urzędnicy oczywiście wolą, żeby lokatorzy płacili więcej.
Najgorszy jest system kwalifikacji. Kiedy kilka lat temu zmienił się system przyznawania lokali, wprowadzono ujednolicony wniosek o pomoc mieszkaniową na jednym formularzu. Teoretycznie, ktoś kto nie zakwalifikował się do najmu komunalnego zostanie poinformowany, jeśli kwalifikuje się do najmu w TBSach. Przedstawiciele Biura Polityki Lokalowej twierdzą, że tak jest, ale to niestety mija się z rzeczywistością. Wnioski osób, które nie kwalifikują się do najmu komunalnego są po prostu odrzucane i na tym kończy się sprawa.
Co tydzień lokatorzy pojawiają się u nas z odmowami od lokalówki. Czasami przekraczają kryterium dochodowe do najmu komunalnego o kilka złotych. Zazwyczaj nie ma żadnej informacji, że mogą starać się o TBS, czy że są kwalifikowani do tego najmu; o takiej możliwości zwykłe muszą dowiedzieć się od nas.
Wygląda więc na to, że jest to kolejny sposób, aby nie kwalifikować mieszkańców do najmu mieszkań z zasobu mieszkaniowego miasta, czy wypchnąć ich do zasobów TBS z o wiele wyższymi czynszami.
Problemem oczywiście jest to, że nie buduje się dość mieszkań i nie ma woli, żeby to zmienić. Zapomnijcie o wszystkich reklamach, które na koszt podatnika wyświetlano w transporcie publicznym. Ratusz miał zapewnić 100 tys. mieszkań do 2030 r. Ta liczba nawet wtedy była zbyt niska, a dziś, gdy czynsze na rynku prywatnym oszalały, potrzeba jeszcze więcej tanich mieszkań na wynajem. Ale już widać, że nawet te obietnice nie zostaną zrealizowane.
Dość anty-społecznej polityki w Warszawie!