Media
Jak nie dopuścić do eksmisji podczas odbywania kary więzienia i później
Jak nie dopuścić do utraty mieszkania? – czyli działania, które możesz podjąć zanim sprawa o eksmisję trafi do sądu
Jeśli mieszkałeś z rodziną, która teraz regularnie opłaca czynsz, to wszystko jest w porządku i prawdopodobnie o nic nie musisz się martwić. Mogło się jednak zdarzyć tak, że Twoja rodzina popadła w kłopoty finansowe (szczególnie jeśli to Ty byłeś głównym jej żywicielem) i powstały zaległości czynszowe lub jeśli mieszkałeś sam – Twoje mieszkanie stoi puste i nikt nie opłaca za nie czynszu.
Pamiętaj, że zaległości czynszowe mogą doprowadzić do eksmisji! Taka sytuacja dotyczy wszystkich rodzajów mieszkań. Niezależnie od tego, czy mieszkasz w mieszkaniu komunalnym, spółdzielczym lokatorskim, spółdzielczym własnościowym, hipotecznym czy innym, może dotyczyć Cię problem eksmisji z powodu nie wnoszenia opłat za mieszkanie.
Uwaga! Możesz się spotkać w zakładzie karnym z opiniami współosadzonych, że podczas Twojego pobytu w zakładzie karnym jesteś “chroniony” przed eksmisją, nie jest to jednak prawdą, nic przed eksmisją Cię nie chroni. Dlatego ważne jest, aby zrobić wszystko, co się da, zanim właściciel poda do sądu sprawę o eksmisję. Żeby temu przeciwdziałać możesz zrobić kilka rzeczy:
1. Przede wszystkim powinieneś podjąć decyzję, czy informujesz właściciela mieszkania gdzie aktualnie przebywasz. Jeśli tak to napisz pismo – poproś, aby korespondencja do Ciebie była kierowana na adres zakładu karnego. Jeśli czynsz nie jest opłacany – wyjaśnij, dlaczego tak się dzieje i napisz, co zrobisz, aby ten stan rzeczy zmienić.
2. Porozmawiaj z wychowawcą na temat możliwości podjęcia pracy w zakładzie karnym. Jeśli uda Ci się otrzymać płatną pracę, poproś, aby zarobione pieniądze (lub ich część) były wysyłane z zakładu na poczet Twojego czynszu.
3. Możesz złożyć wniosek o dodatek mieszkaniowy. Dodatek mieszkaniowy jest to częściowe dofinansowanie państwa do czynszu. Pomoc ta przysługuje osobom mającym trudną sytuację materialną i spełniającym warunki do uzyskania tej pomocy.
Podstawowe warunki jakie należy spełnić, aby uzyskać dodatek mieszkaniowy, to określone w przepisach dochody i metraż zajmowanego mieszkania.
Zwróć się do Urzędu Gminy o odpowiedni wniosek, wypełnij go i wyślij. Obecnie dodatek mieszkaniowy może być przyznany nawet, jeśli już doszło do zadłużenia mieszkania.
4. Jeśli masz zaufaną osobę, o której wiesz, że nie zniszczy Ci mieszkania, możesz rozważyć podnajem lub wynajem. Pamiętaj jednak, że jeśli jesteś najemcą mieszkania komunalnego to musisz zwrócić się do właściciela mieszkania, czyli gminy o wyrażenie zgody na takie rozwiązanie.
5. Istnieje również Fundusz Pomocy Postpenitencjarnej. Środki z tego Funduszu mogą być przeznaczane na okresową dopłatę do bieżących zobowiązań czynszowych za lokal mieszkalny, do którego osadzony ma tytuł prawny. Jeśli więc jesteś najemcą lokalu komunalnego czy socjalnego albo głównym lokatorem mieszkania spółdzielczego, możesz wystąpić do dyrektora zakładu z wnioskiem o okresową pomoc w opłacaniu czynszu, powołując się na Rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie Funduszu Pomocy Postpenitencjarnej. Do wniosku powinieneś dołączyć dokumenty potwierdzające okoliczności wskazane we wniosku, uzasadniające przyznanie pomocy w opłacaniu czynszu.
Co robić, jeśli pozew o Twoją eksmisję trafił do sądu?
Pamiętaj, że procedura zmierzająca do eksmitowania z mieszkania, zależy od tego, jaki rodzaj mieszkania zajmujesz (np. komunalne, spółdzielcze, prywatne/hipoteczne) i od tego, jaki masz tytuł prawny do tego lokalu (np. najemca, właściciel, członek spółdzielni).
Generalną zasadą jest to, że eksmitować można osobę, która nie posiada tytułu prawnego do lokalu, to znaczy nie jest oficjalnym najemcą mieszkania, członkiem spółdzielni posiadającym prawo do lokalu, bądź właścicielem (współwłaścicielem) mieszkania.
Wyjątek od tej zasady, stanowią sytuacje, gdy powodem eksmisji jest stosowanie przemocy wobec osób wspólnie zamieszkujących, bądź też rażące zakłócanie porządku domowego.
Na przykład, aby kogoś eksmitować z mieszkania komunalnego, zakładowego, bądź wynajmowanego od prywatnego właściciela, najpierw właściciel danego lokalu powinien wypowiedzieć umowę najmu. Ustawa ściśle określa, w jakich sytuacjach i w jakim terminie właściciel może wypowiedzieć umowę najmu, np. w przypadku zaległości czynszowych termin wypowiedzenia będzie wynosił 1 miesiąc.
Aby wyeksmitować osobę posiadającą prawo do mieszkania spółdzielczego lokatorskiego (członka spółdzielni), spółdzielnia musi wcześniej pozbawić taką osobę członkostwa w spółdzielni. Jedną z częstszych przyczyn wykluczenia jest zaleganie z opłatą czynszu.
Jeśli dowiedziałeś się, że sprawa o twoją eksmisję już trafiła do sądu
Napisz do właściciela mieszkania (administracji, spółdzielni) i wyjaśnij, dlaczego doszło do zadłużenia, poproś o wycofanie pozwu i opisz, jakie masz realne możliwości na spłatę zadłużenia i regularne opłacanie bieżącego czynszu.
Zastanów się nad wszystkimi możliwościami opisanymi powyżej (podjęcie pracy w zakładzie, podnajem mieszkania, dodatek mieszkaniowy, pomoc z Funduszu Postpenitencjarnego).
Jeśli w mieszkaniu pozostała Twoja rodzina, napisz, z czego się utrzymują, jakie są ich dochody (pamiętaj, że jeśli Twoja rodzina znalazła się w naprawdę trudnej sytuacji finansowej, może zwrócić się o pomoc do Ośrodka Pomocy Społecznej).
Jeśli nie udało się wycofać pozwu o eksmisję z sądu i doszło do rozprawy
Postaraj się być na sprawie – skieruj do dyrektora zakładu karnego pismo z prośbą o dowiezienie Cię na sprawę lub o udzielenie przepustki na czas jej trwania.
Jeśli Twoja obecność w sądzie okaże się nie możliwa, musisz wiedzieć, że wyrok i tak zapadnie. Będzie to tzw. wyrok zaoczny. Ponieważ nie będziesz się mógł osobiście bronić, ważne jest, abyś napisał odpowiedź na pozew złożony przeciwko Tobie i dokładnie wyjaśnił, co doprowadziło do zadłużenia i jakie dotychczas kroki podejmowałeś, aby temu przeciwdziałać.
Jeśli w rodzinie jest osoba niepełnosprawna (lub jeśli Ty sam jesteś niepełnosprawny), małoletnia, obłożnie chora, bezrobotna, emeryt czy rencista spełniający kryteria do korzystania z pomocy społecznej, jeśli Twoja żona lub przyjaciółka spodziewa się dziecka – to koniecznie o tym napisz, gdyż wobec tych grup osób sąd nie może orzec o braku uprawnienia do otrzymania lokalu socjalnego, chyba że osoby te mogą zamieszkać w innym mieszkaniu.
Wystąp o przyznanie Ci adwokata z urzędu. W tym celu musisz złożyć do sądu, do którego trafiła Twoja sprawa, wniosek o ustanowienie adwokata z urzędu (ewentualnie także o zwolnienie z kosztów sądowych). Jeśli sąd adwokata Ci nie przyzna (a nie ma takiego obowiązku) poproś, aby na sprawie reprezentował Cię ktoś z rodziny. Udziel tej osobie pisemnego pełnomocnictwa.
Na sprawie Ty lub reprezentująca Cię osoba, przedstawcie Twoje dochody (jeśli je obecnie masz) lub dochody rodziny, przedstawcie realne możliwości spłaty zadłużenia (dokładnie określcie wysokość miesięcznych rat), powiedzcie o tym co możecie jeszcze uczynić, aby z tej trudnej sytuacji wyjść (podjęcie pracy, zaciągnięcie pożyczki, uzyskanie dodatku, zasiłku celowego itp.), dostarcz zaświadczenie z zakładu karnego o przewidywanym końcu kary.
Jeśli wyrok o eksmisję twoją lub Twojej rodziny już zapadł
Pamiętaj, że możesz wnieść od tego wyroku apelację. W tym celu w ciągu 7 dni poproś sąd o przesłanie Ci uzasadnienia wyroku na piśmie. Następnie, w ciągu 21 dni będziesz mógł się od tego wyroku odwołać. Uważaj, aby nie przegapić tych terminów!
Jeśli przegapiłeś czas na odwołanie i wyrok eksmisyjny już się uprawomocnił można jeszcze wnieść powództwo przeciwegzekucyjne, które wstrzyma wykonanie eksmisji. Powództwo takie można jednak wnieść tylko w wyjątkowych sytuacjach. Podstawa powództwa przeciwegzekucyjnego może być zdarzenie, które miało miejsce po wydaniu wyroku eksmisyjnego np. jeśli gmina już po zapadnięciu wyroku zawarła z tobą ugodę dotyczącą spłaty zadłużenia w ratach.
Jeśli sąd nie przyznał Ci lokalu socjalnego, możesz zostać wyeksmitowany do tzw. pomieszczenia tymczasowego. Pomieszczenie takie powinno nadawać się do zamieszkania, czyli zapewniać co najmniej 5 m2 powierzchni mieszkalnej na jedną osobę. Powinno znajdować się w tej samej lub pobliskiej miejscowości, posiadać dostęp do źródła zaopatrzenia w wodę i do ustępu (ale dostęp do wody i ustęp mogą znajdować się poza budynkiem), oświetlenie naturalne i elektryczne, możliwość ogrzewania, nie zawilgocone przegrody budowlane i zapewniać możliwość zainstalowania urządzenia do gotowania posiłków.
Często się zdarza, że lokatorzy są eksmitowani do hotelu robotniczego na czas określony. Następnie – po okresie kilku miesięcy – muszą już sobie radzić sami. To tzw. “eksmisja na bruk na raty”.
http://www.jakdochodzicpraw.pl/mieszkaniowe04.html
2 komentarzy Jak nie dopuścić do eksmisji podczas odbywania kary więzienia i później
Łódź: Eksmitowani grozili samobójstwem
Brygada antyterrorystyczna wdarła się do mieszkania, w którym zabarykadowała się czteroosobowa rodzina. Lokatorzy kamienicy przy ul. Więckowskiego w Łodzi mają być eksmitowani, grozili samobójstwem.
We wtorek przed południem do mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy przy ul. Więckowskiego w Łodzi miał wejść komornik z policją. Lokatorzy mieszkania nie wpuścili ich do środka. Zamknęli się, grozili, że popełnią samobójstwo – skoczą z okien lub potną się nożami.
Na miejsce ściągnięto straż i policję – w tym kilkunastu funkcjonariuszy z łódzkiej brygady antyterrorystycznej. Zablokowano dla ruchu fragment ul. Więckowskiego. Ze względów bezpieczeństwa w całej kamienicy odcięto gaz i prąd.
Ilona Gadomska, administratorka domu: – Córka lokatorów pokazała nam zaświadczenie, że ma HIV. Boimy się, by podczas interwencji nie zraniła nas albo policjantów.
Na miejsce ściągnięto też lekarza, by zbadał eksmitowanych. Ci wpuścili go do środka. Magdalena Zielińska, rzeczniczka łódzkiej policji: – Po rozmowie z lokatorami lekarz stwierdził, że cała czwórka jest w bardzo złym stanie psychicznym i że konieczne jest umieszczenie ich w szpitalu psychiatrycznym. Poprosił o interwencję policji, by służby medyczne mogły bezpiecznie zająć się chorymi.
Podjęto decyzje o użyciu brygady antyterrorystycznej. Dwadzieścia minut po godz. 14, antyterroryści przypuścili szturm na mieszkanie – wybili bronią szyby w oknach i wdarli się do środka. Po kilku minutach wyprowadzili dwie kobiety. Zajęli się nimi lekarz i ratownicy medyczni. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach wyprowadzili syna. Był agresywny, szarpał się i krzyczał. Na koniec wywieźli na wózku starszego z mężczyzn – ojca. Także on trafił do karetki.
Lokatorzy nie płacą czynszu od pięciu lat, dług urósł do 30 tys. zł. Trzykrotnie próbowano ich eksmitować do przyznanego im przez gminę lokalu socjalnego, za każdym razem bez skutku, bo stawiali opór i grozili samobójstwem.
– Dzisiaj wstrzymałam wynoszenie rzeczy z mieszkania, bo cała rodzina zamiast do mieszkania zastępczego trafiła do szpitala. W tej chwili nie wiadomo, kiedy z niego wyjdzie – powiedziała Gadomska. Pomoc eksmitowanym mieszkańcom obiecała poseł Zdzisława Janowska (SdPl), która przyjechała do kamienicy w czasie eksmisji.
Źródło: Tokfm.pl
Przegrana w sądzie reprywatyzowanych lokatorów
Lokator z Nowego Światu przegrał przed sądem sprawę mieszkańców zreprywatyzowanych budynków, ale nie zamierza się poddawać. I tworzy front w obronie lokatorów
Oskar Hejka z Nowego Światu wytoczył proces, gdyż chciał w imieniu matki udowodnić, że lokatorzy oddawani przez gminę w prywatne ręce razem z domami są traktowani niezgodnie z konstytucją. Z dnia na dzień tracą możliwość płacenia niskiego czynszu, nie mogą wykupić mieszkań na własność, a także nie mają pewności, że zachowają prawo najmu mieszkania. Lokator liczył na to, że sąd zada w tej kwestii pytanie Trybunałowi Konstytucyjnemu. Nie udało się ani w pierwszej instancji (o czym pisaliśmy kilka miesięcy temu), ani w drugiej. Wczoraj apelacja Oskara Hejki została prawomocnie oddalona, z powodów formalnych. Nie oznacza to jednak końca sprawy.
– Sąd okręgowy nie będzie zajmował się kwestią sprawiedliwości czy niesprawiedliwości – mówił sędzia i pochwalił Oskara Hejkę: – Można chylić czoła nad olbrzymią pracą pełnomocnika. Część swoich wywodów mógłby przenieść do wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego jako obywatel.
Niezadowolenia z werdyktu nie kryli dawni lokatorzy komunalni, a dziś mieszkańcy oddanych w prywatne ręce domów, który od początku procesu sekundują panu Oskarowi. Wczoraj do sądu przyszło ok. 30 osób.
– Na pewno wystąpię do Trybunału – zapowiada Oskar Hejka. – A na razie szykujemy się na wrzesień.
Organizacje lokatorskie starają się o kolejną nadzwyczajną sesję Rady Warszawy, która ma być poświęcona polityce lokalowej miasta. – Spotykamy się z mieszkańcami, namawiamy ich, aby przyszło ich na sesję jak najwięcej – tłumaczy Janusz Baranek z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Widać ruch lokatorów, pytają, co szykujemy, co robimy.
Andrzej Grabowski ze Stowarzyszenia Obrony Mieszkańców Tykocińskiej dodaje: – Ludzie z organizacji są skarbnicą wiedzy i mają informacje od warszawiaków, którzy do nich przychodzą po pomoc, w jakich punktach przepisy nie działają albo działają źle. Będziemy chcieli stworzyć przestrzeń do dyskusji z urzędnikami i radnymi.
Zdaniem społeczników radni powinni zgodzić się na powołanie okrągłego stołu, obiecanego przez władze miasta na kwietniowej sesji poświęconej polityce mieszkaniowej. – Byłaby to struktura trwała, a nie jednorazowe spotkanie z prezydentem – precyzuje Oskar Hejka. – Nie mamy zamiaru głosić populistycznych haseł w stylu “mieszkanie dla każdego”. To ma być praca u podstaw, wskazywanie, co można zmienić w prawie lokalnym, tak żeby warszawiacy nie byli krzywdzeni. Po wakacjach pokażemy dokumenty i konkretne rozwiązania. Zasiliła nas grupa ludzi, która dotąd z naszymi problemami się nie utożsamiała: to środowiska właścicieli nieruchomości i spółdzielcy.
W Warszawie w ciągu kilku ostatnich lat miasto przekazało w prywatne ręce budynki, w których jest blisko 6 tys. mieszkań. Organizacje lokatorskie mają m.in. pomysł stworzenia elektronicznego rejestru nieruchomości objętych postępowaniem reprywatyzacyjnym, dzięki któremu lokatorzy nie byliby zaskakiwani zmianą właściciela budynku z miasta na prywatną osobę.
http://wyborcza.pl/1,94898,8084577,Przegral_w_sadzie__ale_bedzie_walczyl_o_mieszkancow.html
Gdańsk: Pikieta przeciwko podwyżkom czynszów
Transparenty z hasłami skierowanymi przeciw władzom miasta, głośne okrzyki i grające bębny – tak wyglądała demonstracja Grupy Inicjatywnej „NIC O NAS BEZ NAS” oraz lokatorów przeciwstawiających się sposobom naliczania opłat w mieszkaniach komunalnych. W trakcie demonstracji doszło do przepychanek między policją, a uczestnikami protestu.
Demonstracja odbywała się we wtorek przed siedzibą Rady Miasta Gdańska. Uczestnicy protestu trzymali transparenty z portretami prezydenta gdańska Pawła Adamowicza oraz wiceprezydenta Macieja Lisickiego z podpisami: „Zadłużyłem miasto” oraz „Podniosłem czynsze”. W trakcie demonstracji doszło również do przepychanek z Policją. Jeden z demonstrantów odmówił wylegitymowania przez policję. Jak tłumaczył: „Policja nie wskazała podstawy prawnej i przyczyny wylegitymowania”. Ostatecznie po pertraktacjach demonstrant podał policjantom swoje dane.
Uczestnicy protestu sprzeciwiali się zapisom uchwały Rady Miasta Gdańska wprowadzającą zmiany w sposobie naliczania opłat w lokalach komunalnych. Dzięki tym zapisom do 10,20 zł za metr kwadratowy wzrosną czynsze we wszystkich mieszkaniach komunalnych w mieście. Obecne ceny wahają się w granicach od 4 do 5,8 zł.
Gdańsk: Pikieta przeciwko podwyżkom czynszów – czytaj dalej …
Mafia PO kontroluje lokale na Mokotowie
Radni chcą odwołać zarząd Mokotowa. Żądają wyjaśnienia nagrań, na których lokalni przedsiębiorcy chwalą się dawaniem łapówek.
„Sprawa głośna jest, bo miejsce jest na szpicy” – mówi polityk PO do przedsiębiorcy, gdy urzędnicy dowiedzieli się o nielegalnym podnajmowaniu dzielnicowego lokalu. „Spadamy ze wszystkiego, bo burmistrz będzie na mnie mordę darł” – odpowiada przedsiębiorca.
To jedno z delikatniejszych nagrań, które wstrząsnęły mokotowskimi radnymi.
– Czytałem stenogramy pięciu lub sześciu rozmów – mówi radny Adam Ciesielski (SLD). – Przedsiębiorcy wyraźnie w nich mówią, że płacą łapówki urzędnikom za to, że ci przymykają oko na nielegalny podnajem.
Chodzi o lokal przy ul. Puławskiej 10, w którym do niedawna mieściła się Superapteka. Jeden z przedsiębiorców wynajmował go od dzielnicy za 6 tys. zł, a następnie nielegalnie podnajmował aptece za 27 tys. zł. Gdy urzędnicy to zauważyli, zamiast rozwiązać umowę wynajmu, zgodzili się na ugodę, a następnie przekwalifikowanie lokalu na zakład jubilerski.
– Przedsiębiorca złożył wniosek o przekwalifikowanie w piątek, a w środę sprawę już opiniował zarząd dzielnicy – dziwi się radny Ciesielski. – Chcielibyśmy się dowiedzieć czemu, skoro sprawy tego typu załatwia się co najmniej kilka miesięcy.
Odpowiedzi na to pytanie znajdować się mają w nagraniach.
– Przedsiębiorca chwalił się, że burmistrz musi robić to, co on mu każe – mówi Karol El Kashif, właściciel Superapteki, który nagrał rozmowy przedsiębiorców i polityków. – Opowiadał, że za łapówki dają mu takie decyzje, jakie chce.
Nagrania dziś mają trafić na ręce przewodniczącego rady.
– To niejedyny przypadek dziwnych operacji lokalowych w naszej dzielnicy – mówi radny Ciesielski. – Jest grupa radnych i lokalnych polityków PO, która kupuje mieszkania, a następnie w dość dziwnych okolicznościach pozbywa się z nich lokatorów. Jeden z nich o godz. 23 przyszedł w asyście osiłków i wyrzucił kobietę z trójką małych dzieci na bruk. Działają bezwzględnie, jak mafia.
Poszkodowani mówią o straszeniu śmiercią. – Moja była żona sprzedała mieszkanie, w którym mieszkałem – mówi Andrzej Starczewski wyrzucony z mieszkania. – Trzech panów pracujących razem w biurze poselskim Tadeusza Rossa (PO) zimą wyrzuciło mnie z domu, a gdy protestowałem, zaczęli mi grozić. Rzucali nożami.
Radni domagają się wyjaśnień. – W naszej dzielnicy mamy skandal korupcyjny na ogromną skalę – mówi Remigiusz Grodecki (PiS). – Nie wyobrażam sobie, by przy tak poważnych zarzutach nie padł wniosek o odwołanie zarządu – dodaje radny Ciesielski. – Powinni go poprzeć radni PiS i uczciwa część Platformy.
Władze dzielnicy nie chcą komentować sytuacji. – W urzędzie jest kontrola z urzędu miasta – mówi burmistrz Jan Rasiński. – Ona wykaże, czy były nieprawidłowości.
1 komentarz na temat Mafia PO kontroluje lokale na Mokotowie
Gdańsk: okupacja w Zarządzie Nieruchomości Komunalnych
Grupa inicjatywna “Nic o nas bez nas”, ta sama która od kilku miesięcy pojawia się na sesjach Rady Miasta Gdańska, właśnie odwiedziła Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Anarchiści domagają się rozmowy z Jackiem Łapińskim, dyrektorem GZNK.
– Jesteśmy zdeterminowani i przygotowani na bezterminową okupację biura dyrektora w przypadku, gdyby nie chciał on z nami rozmawiać. Nie będziemy dłużej stać bezczynnie, podczas gdy opłacana z naszych pieniędzy urzędnicza mafia znęca się nad ciężko pokrzywdzonymi przez los mieszkańcami, od których przez lata próbuje się wycisnąć sumę o wiele niższą niż koszty administracyjne całej sprawy! – grzmią w mailu przesłanym do redakcji.
Anarchiści żądają wyjaśnień sprawy Państwa Siedzińskich z Przymorza, którzy w wyniku ciężkiej sytuacji życiowej przez pewien czas nie byli w stanie opłacać czynszu za zajmowane mieszkanie komunalne. Pomimo niskich rent, zadłużenie próbowali spłacać w ratach.
– Prawdopodobnie udałoby im się to, gdyby nie kłody uporczywie i systematycznie rzucane im pod nogi przez urzędników. Dysponujemy pełną dokumentacją urzędniczych błędów, kłamstw i łamania prawa (fałszowanie podpisów, dopisywanie niezidentyfikowanych kwot do kont komorniczych) – twierdzi grupa “Nic o nas bez nas”. Młodzi zapowiadają, że biura GZNK nie opuszczą dopóki nie dostaną pisemnego zapewnienia, że rozpocznie się postępowanie wyjaśniające w sprawie rodziny Siedzińskich.
– Chcemy również zwrócić uwagę na to, w jakim świetle sytuacja ta stawia twierdzenia prezydenta Lisickiego, jakoby “każdy był kowalem własnego losu” oraz jego plany drastycznego podniesienia czynszów w mieszkaniach komunalnych i odebrania ulg dochodowych osobom z jakimkolwiek zadłużeniem wobec miasta. Dla ludzi takich jak Państwo Siedzińscy takie zmiany będą oznaczały śmierć głodową! – mówią anarchiści.
Źródło: gdansk.naszemiasto.pl, http://www.trujmiasto.blip.tv/
Skomentuj Gdańsk: okupacja w Zarządzie Nieruchomości Komunalnych
Wypchane portfele władzy
Na konta wiceprezydentów Andrzeja Jakubiaka i Jarosława Kochaniaka w ubiegłym roku wpłynęły największe wynagrodzenia spośród najwyższych urzędników miasta. Razem ze skarbnikiem są też w czołówce tych, którzy zarobili najwięcej przez trzy lata pracy w ratuszu.
Andrzej Jakubiak: 1,1 mln zł, 2007 – 361 tys. zł 2008 – 397 tys. zł 2009 – 370 tys. zł
Mirosław Czekaj: 1,09 mln zł, 2007 – 343 tys. zł 2008 – 440 tys. zł 2009 – 310 tys. zł
Zanim na stronach internetowych urzędu miasta pojawią się najnowsze oświadczenia majątkowe, „ŻW” pierwsze prześledziło deklaracje wypełnione przez najwyższych urzędników stolicy.
Złożyli je ostatni raz w tej kadencji samorządu. Czego zatem przez lata urzędowania w stołecznym ratuszu dorobili się prezydent i jej zastępcy? Wartość majątku Hanny Gronkiewicz-Waltz od końca 2006 r. wzrosła o ponad 400 tys. zł. Prawie wszyscy wiceprezydenci wymienili w ciągu trzech lat samochody. Andrzej Jakubiak i Jarosław Kochaniak dorobili się mieszkań, skarbnik miasta Mirosław Czekaj – domu. Większość gigantycznych kredytów.
Dużo, ale mniej
W 2009 roku najwięcej z grona najbliższych współpracowników prezydent Warszawy zarobił Andrzej Jakubiak – ponad 370 tys. zł. To o niecałe 30 tys. mniej niż w 2008 r. Na tę sumę składa się nie tylko pensja z ratusza z wysokimi nagrodami, ale i wynagrodzenie z dwóch spółek (Metra Warszawskiego i Agencji Inwestycyjnej Corp SA), gdzie wiceprezydent zasiada w radach nadzorczych. Z tych źródeł dostał 83 tys. zł.
Jakubiak zarobił też najwięcej w zarządzie miasta od początku kadencji – łącznie ponad 1,1 mln zł. Ale nawet w najlepszym 2008 r. jego pensja w ratuszu nie była wyższa od jego zarobków bankowych z 2006 r. W roku poprzedzającym pracę w mieście na konto wpłynęło mu prawie 460 tys. zł. Niemal wszyscy pozostali wiceprezydenci przed przyjściem do samorządu zarabiali mniej.
Drugi pod względem zarobków za ubiegły rok jest wiceprezydent Kochaniak z dochodem ponad 358 tys. zł. On również – tradycyjnie – dorabiał w dwóch radach nadzorczych – SPEC i KDT (łącznie 102 tys. zł). Dla niego również, podobnie jak dla Jakubiaka, najlepszy pod względem zarobków w mieście był rok 2008.
Trzecim najlepiej zarabiającym za 2009 r. okazał się sekretarz miasta Jarosław Maćkowiak, który pracę urzędnika łączy z wykładami na Uniwersytecie Warszawskim. Połączone pensje na uczelni i w ratuszu oraz dodatkowo rada nadzorcza Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Ogrodniczych (38 tys. zł) dały mu prawie 350 tys. zł. dochodu. To również nieco mniej niż rok temu.
Aż na czwartą pozycję w tym gronie spadł za to skarbnik miasta Mirosław Czekaj, który rok temu, doceniony przez prezydent najwyższymi premiami, był w absolutnej czołówce z rekordowym dochodem ponad 440 tys. zł. Tyle w samorządzie nie zarobił jeszcze nikt. Za 2009 r. Czekaj dostał już „tylko” 310 tys. zł (to nawet mniej niż w 2007 r.). Wiceprezydenci Włodzimierz Paszyński i Jacek Wojciechowicz nie przekroczyli w 2009 r. pułapu 300 tys. zł, bo nie zasiadają w żadnej radzie nadzorczej.
Prezydent najbogatsza
Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz zarabia co roku mniej od swoich współpracowników, bo nie może otrzymywać premii. Rekompensuje jej to jednak pensja wykładowcy na Uniwersytecie Warszawskim (co poniedziałek prowadzi seminarium z prawa bankowego). Za 2009 r. osiągnęła łącznie dochód 270 tys. zł. I – jako jedyna w zarządzie miasta – zanotowała łączne wpływy nieco wyższe niż rok temu.
Niezmiennie w tym gronie jest najbogatsza. Jej majątek wart jest dziś ponad 4,8 mln zł. Ma łódź żaglową „Sasanka” i volvo z 2004 r. Przez ostatni rok, według jej deklaracji, zyskały na wartości dom (200 mkw.) i mieszkanie (78 mkw.). Oszacowała je łącznie na 1,8 mln zł (rok temu na 1,5 mln zł).
Tyle z kolei warte jest tylko jedno mieszkanie wiceprezydenta Kochaniaka (131 mkw.). Drugie – 48-metrowe, którego jest współwłaścicielem – straciło na wartości. Wiceprezydent szacował je rok temu na 250 tys. zł, dziś o… 30 tys. zł mniej. Cały jego majątek można wycenić na ponad 2 mln zł.
Stan posiadania Andrzeja Jakubiaka to 1,8 mln zł (wspólnie z żoną dom i dwa mieszkania oraz volkswagen passat z 2007 r.). Współwłaścicielem dwóch domów wartych 2,4 mln zł jest sekretarz Jarosław Maćkowiak.
Oszczędzają i spłacają
Prezydenci nie kupowali przez ostatni rok nieruchomości ani samochodów. Wojciechowicz sprzedał volkswagena z 2006 r., przez co do 120 tys. zł wzrósł mu stan złotówkowego konta. A w garażu pozostało alfa romeo z 2008 r.
Na rachunkach Gronkiewicz-Waltz też można zaobserwować przyrost oszczędności. Na kontach ma ponad 2,1 mln zł (to ok. 100 tys. zł więcej niż rok temu) i prawie 755 tys. zł w funduszach inwestycyjnych. Poza tym w oświadczeniach urzędników nie widać wielkich śladów inwestowania.
Kochaniak, Jakubiak i Czekaj skupiają się na spłacaniu kredytów. Pierwszemu do spłacenia pozostało 457 tys. zł.
Kochaniakowi udało się wyzwolić od kredytu samochodowego (prawie 95 tys. zł), za który kupił mercedesa. Gdy zaczynał pracę w mieście, nie miał ani mieszkania, ani długów. Za to 1,3 mln zł oszczędności na kontach i funduszach. Teraz pozostało mu do spłaty 525 tys. franków i 45 tys. zł. Skarbnik miasta spłacił natomiast przez rok blisko 100 tys. zł kredytu na dom (146 mkw.). To dorobek pracy w stołecznym ratuszu. Czekajowi pozostało jeszcze ok. 600 tys. zł pożyczek.
Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz konsekwentnie nie deklaruje w oświadczeniu posiadania żadnego mieszkania. Ale kredyt hipoteczny ma – 273 tys. zł. Wolni od bankowych zobowiązań są natomiast prezydent, wiceprezydent Paszyński i sekretarz miasta.
Izabela Kraj – Życie Warszawy
http://www.zw.com.pl/artykul/92,471748_Wypchane_portfele_wladzy.html
Eksmisje poza miasto
Ratusz chce wynajmować mieszkania dla niezamożnych warszawiaków. Ale najwięksi dłużnicy, którzy notorycznie nie płacą czynszu, mogą zostać mieszkańcami Babic, Ożarowa czy Leszna – będą eksmisje poza Warszawę
W stolicy stale brakuje mieszkań komunalnych i lokali socjalnych o niskim standardzie dla najbiedniejszych. Do tego miasto nie ma dokąd przenieść lokatorów z reprywatyzowanych kamienic, choć samo przyznało części z nich prawo do mieszkań. Teraz chce im je podnajmować. – To bardzo nowatorskie rozwiązanie – zachwala Beata Wrońska-Freudenheim, dyrektor miejskiego biura polityki lokalowej.
Jednak nie dla ludzi z kolejki czekających na przydział. Ma pomóc tylko w najtrudniejszych sytuacjach. Już kilka lat temu wprowadziła je nowelizacja Ustawy o ochronie praw lokatorów, ale dotąd nie było odważnej ekipy, która by z niego skorzystała. Rada Warszawy przyjęła odpowiednią uchwałę w lipcu zeszłego roku, brakowało jednak zarządzenia prezydent miasta. Gdy w czwartek na nadzwyczajnej sesji rady organizacje lokatorskie przyparły urzędników do muru, ci ogłosili nowy pomysł – z podnajmem.
Teraz wszystko w rękach dzielnic. Niektóre, jak Żoliborz czy Bemowo, zapewniły już sobie w tegorocznych budżetach pieniądze na wynajem mieszkań. Mogą z nich skorzystać trzy grupy warszawiaków. – To osoby ze zreprywatyzowanych budynków i zakwalifikowane do pomocy. Jeśli nie mamy dla nich lokali, możemy wynająć od prywatnych właścicieli mieszkania, które zajmują, i podnająć je tym lokatorom – mówi dyrektor Freudenheim-Wrońska.
Podnajem jest też dla czekających na mieszkanie zamienne, do którego mają się przenieść na czas remontu. Wreszcie dla tych, którzy czekają na lokal socjalny.
Dla nich już szukają mieszkań władze Bemowa. – Naszą największą bolączką są odszkodowania, które płacimy deweloperom i spółdzielniom, dlatego że nie mamy lokali socjalnych dla osób z wyrokami eksmisyjnymi – przyznaje rzecznik dzielnicy Krzysztof Zygrzak. – Wiadomo, że ich nie szybko nie wybudujemy, korzystamy z metody podnajmu.
Kamienicznik Mossakowski daje kolejny dowód swej bezduszności
Mieszkańcy kamienicy przy ul. Hożej 25 każ-dego dnia drżą o swoje bezpieczeństwo. Jej nowy właściciel wyburzył część ścian i osłabił konstrukcję budynku, który lada moment może się zawalić!
Kamienica przy ul. Hożej 25 to obraz nędzy i rozpaczy. Na klatkach straszą ściany z odłupanym tynkiem, drzwi z dziurami po wyrwanych klamkach, popękane schody i sufity. Na parterze jest jeszcze gorzej – strop podtrzymują trzy kilkumetrowe stemple, w jednym z pomieszczeń na podłogę sączy się woda z uszkodzonej rury. Wszystko przez Marka M., właściciela kamienicy, który dwa lata temu przejął budynek. Najpierw podniósł lokatorom czynsz o 700 proc., a teraz, gdy walczą z tą podwyżką w sądzie, wyburzył m.in. wszystkie ściany działowe w piwnicach i niemal wszystkie na parterze. Kamienicznik Mossakowski daje kolejny dowód swej bezduszności – czytaj dalej …
2 komentarzy Kamienicznik Mossakowski daje kolejny dowód swej bezduszności
29 listopada: Mieszkania już bez gazu
Lokatorom z ul. 29 Listopada, którzy przez cztery dni okupowali siedzibę ZGN, wczoraj ostatecznie odcięto w mieszkaniach gaz. Decyzję wydał powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
– Spotkaliśmy się wczoraj z inspektorem. Podtrzymuje on piątkową decyzję o odcięciu gazu, ale wbrew temu, co mówi nam ZGN, uważa, że instalację można wyremontować – mówią lokatorzy. – Obiecał zbadać sprawę dokładniej.
Mieszkańcy spotkali się wczoraj także z wiceburmistrzem Śródmieścia Jerzym Majewskim w sprawie możliwości zamiany mieszkań. Zamienić mieszkania będą mogli tylko ci, którzy mieszkają w mieszkaniach komunalnych, mają umowy na czas nieokreślony, nie zalegają z opłatami. – Każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie. Jeśli ktoś chce zamienić mieszkanie, musi złożyć wniosek – mówi Urszula Majewska, rzecznik dzielnicy.
– Nie będą brane pod uwagę zarobki ani metraż na osobę. Mieszkania będą wymieniane na nie gorsze niż obecne.
Dzielnica nie umie jeszcze powiedzieć, ile ma takich mieszkań, bo nie wiadomo, ilu lokatorów złoży wnioski i jakich mieszkań będzie potrzeba. Wymiana zacznie się najwcześniej w kwietniu. Jednak dotyczy to tylko ok. 30 spośród 164 lokali. Reszta to mieszkania socjalne przyznane na określony czas, z wyrokami eksmisyjnymi.
– Prawo nie pozwala nam na wymianę mieszkań socjalnych ani przyznanych na krócej niż trzy lata – tłumaczy Majewska. – Mieszkający w takich mieszkaniach mogą wnioskować o zmianę statusu mieszkania na komunalne, kiedy minie czas umowy, a potem starać się o wymianę.
– Czekam na wymianę już 14 lat, więc nie wierzę, że teraz się uda – mówi jedna z mieszkanek. Za takimi lokatorami wstawił się Komitet Obrony Lokatorów.
Życie Warszawy