English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Oświadczenie w sprawie rzekomej “pomocy Miasta” dla lokatorów

Opublikowane 26/08/16 o godz.06:32 w kategorii

Jako organizacja lokatorska, nie możemy pozostawić ostatnich prasowych wypowiedzi Ratusza bez komentarza. Ratusz, Rada Warszawy oraz urzędnicy w dzielnicach od lat działają na szkodę lokatorów mieszkających w zasobach komunalnych. „Pomoc”, jaką otrzymali lokatorzy należy uznać za niewystarczającą i obejmującą bardzo mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją (nie tylko tą dziką). A skromne działania podejmowane przez Ratusz trudno traktować jako „zasługę”, skoro stanowią konstytucyjny obowiązek władz samorządowych wobec mieszkańców. Zrobiono tak mało, jak tylko się dało. A wina Ratusza związana z przyspieszaniem utraty zasobów komunalnych jest niezaprzeczalna.

Gdy władzę w Warszawie przejmowała Hanna Gronkiewicz-Waltz i uchwalane były wieloletnie plany gospodarowania zasobem mieszkaniowym miasta stołecznego Warszawy, krytykowaliśmy te plany ze względu na fakt, że zakładały one postępujące zmniejszenie zasobu komunalnego Gminy, m.in. przez reprywatyzację, wyprzedaż lokali, oraz wyłączenie zasobów z eksploatacji. Już wtedy władze miały wiedzę o tym, jak bardzo uszczuplone zostaną zasoby komunalne i nie próbowały odwrócić tego trendu.

To był świadomy wybór władz miasta.

To jednak nie wszystko. Rozpoczęto sprzedaż udziałów Miasta w budynkach z roszczeniami, nierzadko sprzedając je znanym „kolekcjonerom kamienic”, takim jak Marek Mossakowski. Podczas Warszawskich Spotkań Mieszkaniowych, zwołanych na żądanie organizacji lokatorskich, Marcin Bajko, Dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami, wyjaśniał, że Miasto sprzedaje swoje udziały nie za ceny rynkowe, ale za równowartość inwestycji poczynionych w ciągu ostatnich 10 lat, co w praktyce oznaczało sprzedaż nawet całych budynków za zupełnie symboliczną cenę. Nawet takich, które zostały całkowicie odbudowane za publiczne pieniądze po wojnie. Wielu lokatorów komunalnych (np. na ul. Narbutta na Mokotowie) zostało wysiedlonych z kamienic w całości będących własnością Miasta i będących w całkiem dobrym stanie technicznym. Władze Dzielnicy nigdy nie wytłumaczyły, dlaczego ta sprzedaż była konieczna. Podobnych przykładów celowego uszczuplania zasobów komunalnych jest bardzo wiele.

Gdyby miasto rzeczywiście chciało pomagać lokatorom, nie pozbywałoby się tak łatwo swoich zasobów.

Wiele do życzenia pozostawia jakość „pomocy” oferowanej przez Miasto, a także jej zakres. Przede wszystkim, dotyczy ona tylko nieznacznego odsetka poszkodowanych. Według danych Miasta, przytaczanych w tzw. „Białej Księdze” brakuje informacji o tym, ile dokładnie gospodarstw domowych zostało dotkniętych reprywatyzacją. Wiadomo jedynie, że to 2424 nieruchomości. Z doświadczenia wiemy, że w typowej kamienicy mieszka od kilkunastu do kilkudziesięciu rodzin (rzadko mniej niż 10). Jak podaje „Biała Księga”, „dotychczas Miasto pomogło ponad 3000 gospodarstw domowych”. Na tej podstawie możemy tylko szacować, jak mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją otrzymał jakąkolwiek pomoc, może nawet nie 10 procent.

Ale i jakość tej „pomocy” woła o pomstę do nieba. Jako „pomoc lokatorom” traktuje się eksmisję z pełnowartościowych lokali do lokali socjalnych. Jakby tego nie było dość, prawnicy Miasta, jako interwenienci uboczni na procesach eksmisyjnych, regularnie wnoszą o nieprzyznawanie nawet lokali socjalnych w wyroku eksmisyjnym. W wyniku „pomocy” Miasta, lokatorzy utracili ochronę przed podwyżkami czynszów, oraz trafili do lokali niespełniających podstawowych wymogów stawianych pomieszczeniom przeznaczonym na stały pobyt ludzi.

Nawet inicjatywy uchwałodawcze Rady Warszawy pozostawiają wiele do życzenia. Choć wprowadzono definicję tzw. „lokatora wrażliwego”, ta kategoria nie obejmuje wielu osób, których emerytura jest niższa niż czynsz, którego domaga się prywatny właściciel. Osoby, których jedynym dochodem nie jest renta lub emerytura w ogóle nie kwalifikują się na pomoc mieszkaniową dopóki nie zadłużą się u prywatnego właściciela. Można powiedzieć, że Miasto doprowadza do zadłużania się lokatorów przez nieprzemyślane i nieracjonalne przepisy.

Argumentację Ratusza uważamy za skandaliczną. Domagamy się wprowadzenia nowej polityki mieszkaniowej, odpowiadającej potrzebom lokatorów komunalnych, oraz skutecznych instrumentów rozliczania urzędników i społecznej kontroli nad ich działaniami. Sytuacja permanentnego łamania praw lokatorów nie może być dłużej tolerowana.

3 Komentarzy na temat Oświadczenie w sprawie rzekomej "pomocy Miasta" dla lokatorów


Zagrzybione lokale socjalne – to się musi skończyć!

Opublikowane 21/08/16 o godz.11:01 w kategorii

Mieszkania socjalne, jak wskazywaliśmy wielokrotnie, nie mają określonych standardów wykończenia, które powinny spełniać, zanim zakwateruje się w nich lokatorów. Według ustawy standard wykończenia w tego rodzaju mieszkaniach jest obniżony, jednakże nie jest doprecyzowane, co należy przez to rozumieć. Czy obniżony standard mieszkania dla rodziny z dwójką dzieci, w tym jednym niepełnosprawnym, oznacza, że lokal może być zarośnięty grzybem, w sypiącej się kamienicy, bez wc i prysznica? Czy lokal socjalny ma być karą za niepowodzenia życiowe czy jednak realną pomocą państwa dla tych, którzy jej potrzebują najbardziej?

Zgłosiła się do nas lokatorka ze Zabrza, której przydzielono lokal socjalny m.in. ze względu na bardzo trudną sytuacją finansową i rodzinną – jedna z jej córek 5-letnia Oliwka jest niepełnosprawna – ma padaczkę, oczopląs, upośledzenie umysłowe stopnia umiarkowanego, podejrzenie zespołu Angelmana. Druga córka, zdrowa Julka jest zdrowa, ale ze względu na grzyb pokrywający całe mieszkanie, w tym nowowymienione meble, podejrzewa się u niej astmę oskrzelową.

Zagrzybione mieszkanie, w którym mieszka czteroosobowa rodzina, to w rzeczywistości pokój z aneksem kuchennym bez toalety i bez prysznica. Można sobie wyobrazić, że gdyby urzędnik przydzielający lokal rodzinie z niepełnosprawnym dzieckiem uwzględnił potrzeby tego dziecka, nie umieściłby rodziny w lokalu o takim standardzie. Oliwka ma szanse samodzielnie nauczyć się korzystać z toalety, ale w takich warunkach nie jest to możliwe. Podobnie trudno sobie wyobrazić zapewnienie odpowiedniej przestrzeni do wychowania dzieci, jeśli nie mają miejsca na zabawę, nie mówiąc o zapewnieniu odpowiednich warunków higienicznych.

Urzędnicy muszą zapewnić minimalny standard wykończenia mieszkań nawet przy lokalach socjalnych. Lokal socjalny to pomoc państwa, która ma zapewnić byt mieszkaniowy, ale też zapewnić godne życie.

zabrze2zabrze1zabrze3

Skomentuj Zagrzybione lokale socjalne - to się musi skończyć!


Mieszkańcy ul. Zgoda 4 walczą o swoje mieszkania

Opublikowane 17/08/16 o godz.00:16 w kategorii

Na stronie Komitetu Obrony Praw Lokatorów, można przeczytać o sytuacji kamienicy przy ul. Zgoda 4. Mieszkańcy tej kamienicy od lat interesują się losem swojego budynku. Nic w tym dziwnego. To w końcu ich dom. Ich rodzice odbudowali kamienicę po wojnie i dzięki swojej ciężkiej pracy otrzymali przydziały lokali. Kamienica trzyma się w dobrej formie dzięki staranności jej mieszkańców. Mała w tym zasługa głównego właściciela budynku, Miasta Stołecznego Warszawa. Wszyscy mieszkańcy starych kamienic wiedzą, że lokatorzy od lat wkładali swoją pracę, by utrzymać budynki i mieszkania, aby można było w nich wygodnie mieszkać, podczas gdy Miasto zupełnie o nie nie dbało.

Mieszkańcy okazali duże zaufanie do władz dzielnicy, a urzędnicy wciąż udawali, że są po ich stronie. Jednak działania władz w sposób jasny pokazały, jak sprawy się mają w rzeczywistości. Piszemy o tym wprost, by wszyscy wiedzieli co się dzieje na Śródmieściu.

Roszczenia do kamienicy kupiła spółka Plater sp. z o.o. Wiadomo, że spółka stara się przejąć kamienicę w centrum Warszawy nie po to, by lokatorzy komunalni nadal mogli tam mieszkać. Prezesem Zarządu spółki Plater jest pan Mirosław Bieniek. Pan Bieniek jest już znany Miastu, choć może nie wszyscy kojarzą jego nazwisko.

Bieniek, razem z Andrzejem Muszyńskim, „reaktywowali” przedwojenną spółkę „Nowe Dzielnice”, która przed wojną posiadała ok. 76 hektarów gruntów w Warszawie. (Muszyński jest ostatnio znany jako pełnomocnik w sprawie działki przy ul. Emilii Plater, o czym zrobiło się głośno w ostatnich miesiącach.) Chodzi o przekręt z działkami przy ul. Waszyngtona. W 2003 r., Marek Kolarski, ówczesny dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami, oddał prawo do użytkowania wieczystego tych gruntów. Później został zwolniony ze swoich obowiązków i teraz zajmuje się nieruchomościami. Okazało się, że za działki zapłacono już Belgii odszkodowanie w latach 60’tych. Nie zakończyło to jednak sprawy. Mówi się, że Miasto podjęło kroki, by doprowadzić do przejęcia gruntów.

Firma Bieńka posiada roszczenia do kamienicy, która w 80% należy do Miasta. Nie zbadano dokładnie, czy już zostały wypłacone Wielkiej Brytanii odszkodowania za tę nieruchomość i czy spadkobierczyni, która sprzedała roszczenie była faktyczną córką przedwojennych właścicieli. Kamienicą od lat administruje zarząd, w skład którego wchodzili mieszkańcy kamienicy.

W zeszłym tygodniu, Zarząd Dzielnicy Śródmieście (Burmistrz Piotr Kazimierczak oraz jego Zastępcy – Paweł Puławski, Anna Sobolewska, Paweł Suliga i Marta Wenclewska), wytoczyli wojnę mieszkańcom. Odebrali im zarządzanie kamienicą (choć symbolicznie zostawili jednego z mieszkańców w zarządzie). Nie uchwalili także planu gospodarczego. Dodatkowo, dodano do zarządu osobę, której nikt nie zaufa, bo jest podejrzana o powiązania ze spółką Plater, o czym Zarząd Dzielnicy już wie. Mieszkańcy domagali się wyjaśnień od Dzielnicy. Chcieli wiedzieć, dlaczego zarząd składający się z mieszkańców został odwołany, ale Dzielnica nie dała na to żadnej odpowiedzi. Także nie ma odpowiedzi na pytanie, dlaczego Miasto akurat chce w zarządzie mieć dwie obce osoby, jednocześnie nie będące pracownikami administracji(!). Od kilku miesięcy, mieszkańcy starają się spotkać z Burmistrzem Kazimierczakiem. Raz obiecał spotkać się z nimi, ale nie przyszedł. Widać, nie może znaleźć czasu dla mieszkańców tej kamienicy oraz dla innych lokatorów w dzielnicy.

Będąca na spotkaniu prawniczka Dzielnicy stwierdziła, że nie ma podstaw do obaw mieszkańców i że wszystko idzie zgodnie z prawem. Czyżby? Powstało bardzo duże pole do manewru dla osób, które chcą działać na rzecz przyszłych właścicieli. Znany jest już przykład kamienicy przy ul. Narbutta, gdzie do zarządu wszedł spadkobierca, która uzyskał duże pieniądze od Miasta na remont kamienicy.

Niestety, osoby, które udawały, że działają na rzecz mieszkańców całkowicie ich zlekceważyły. Pan Burmistrz nawet nie miał odwagi uzasadnić swoich działań i ubezwłasnowolnił mieszkańców w zakresie zarządzania ich domem. Wszystko odbywa się w atmosferze wykluczenia mieszkańców – w tym właścicieli części nieruchomości. Urzędnicy mówią: mamy większość głosów, nie musimy z wami rozmawiać, nie musimy niczego uzasadniać i uchwalimy, co będziemy chcieli. Plan gospodarczy odrzucono bez żadnego komentarza na temat tego, co niby z nim było nie tak.

W opinii Komitetu Obrony Praw Lokatorów, w obecnej sytuacji nie można ufać Zarządowi Dzielnicy. Według nas, wszystkie zasoby komunalne powinny należeć do społeczeństwa, a więc sposób zarządzania nimi powinien być całkowicie przejrzysty. Niestety, dzieje się tak, że Miasto często podejmuje działania bez żadnych konsultacji z mieszkańcami lub jedynie pozoruje konsultacje. Oprócz tego, lokatorzy nie będący właścicielami często są prawnie wykluczeni z możliwości decydowania o sprawach dotyczących ich bezpośrednio. To, naszym zdaniem, wymaga zmiany, bo widać że mieszkańcy o wiele lepiej dbają o interesy budynku i interesy innych mieszkańców.

Miasto nie może nawet się bronić, że przejęło zarządzanie budynkiem – bo umieściło w zarządzie ludzi nie będących pracownikami Miasta. Ci ludzie nie mieszkają też w kamienicy. Z jakiego powodu mieliby dbać o majątek publiczny? Mieszkańcy nie będą mogli ich rozliczać po sąsiedzku.

Dość odbierania mieszkańcom prawa do decyzji! Dość oddawania kamienic z lokatorami!
Domagamy się, aby Miasto i rząd bronili tego, co jest nasze, zamiast załatwiać interesy deweloperów i oszustów!

Powtarzamy, to co mówimy od dawna: Miasto ma prawo zasiedzenia i nie musi zwracać budynków komunalnych. Także inni postulują, aby nie oddawać budynków w naturze. To powinno być zupełnym minimum.

Dość niszczenia ludzkiego życia przez spekulantów!
Dość handlu roszczeniami!

Skomentuj Mieszkańcy ul. Zgoda 4 walczą o swoje mieszkania


Oświadczenie lokatorów ul. Zgoda 4

Opublikowane 17/08/16 o godz.00:00 w kategorii

Będziemy walczyć o nasze mieszkania!

20160816_192313_hdrJako mieszkańcy ul. Zgoda 4, zamierzamy bronić naszej kamienicy. Po ostatnich działaniach władz Dzielnicy Śródmieście, lokatorzy oraz właściciele budynku są mocno zaniepokojeni. Na zebraniu wspólnoty, które odbyło się w czwartek 11 sierpnia, przedstawiciele Urzędu, działając na mocy decyzji Zarządu Dzielnicy, w szczególności wiceburmistrz Anny Sobolewskiej i burzmistrza Piotra Kazimierczaka, odwołali dotyczasowy zarząd wspólnoty, bez podania żadnej przyczyny. Kamienicą od lat zarządzali mieszkańcy. Władze dzielnicy powołały do zarządu nowe osoby, które nie są pracownikami urzędu, ani mieszkańcami kamienicy. Mamy obawy, że sprawa jest związana z przyszłą reprywatyzacją budynku.

Obecnie trwa postępowanie zwrotowe kamienicy. Roszczenia do niej kupiła firma Plater. Jej prezes jest znany z próby przejęcia działki przy ul. Waszyngtona przez reaktywację przedwojennej spółki, mimo że za nieruchomość została już wypłacona indemnizacja. Domagamy się, aby sprawdzono dokładnie okoliczności związane z roszczeniami do budynku przy ul. Zgoda 4, gdyż podejrzewamy, że zaszły znaczące nieprawidliwości.

Jesteśmy oburzeni działaniami władz dzielnicy. Zamiast oczekiwanej “dobrej zmiany”, odebrano nam prawo do zarządzania własnym domem. Nie mamy zaufania do ludzi wstawionych do zarządu przez urzędników. Choć władze zdają sobie sprawę z naszych obaw i wiedzą, że nie akceptujemy nowego zarządu, nie chciały nawet wytłumaczyć się ze swojej decyzji. Wygląda na to, że Dzielnica nie chce zarządzać tym budynkiem. Podejrzewamy, że te działania są obliczone na korzyść firmy, która ma odzyskać kamienicę.

Urzędnicy, w tym wiceburmistrz Anna Sobolewska i burmistrz Kazimierczak, po raz kolejny pokazali że nie respektują głosu mieszkańców.

Jeszcze bardziej szokujące jest to, że miasto miało już doświadczenia z przesem firmy Plater, Mirosławem Bieńkiem. On był już zamieszany w skandal z reprywatyzacją działek przy ul. Waszyngtona. Urzędnik Biura Gospodarowania Nieruchomościami został zwolniony za swój udział w tej aferze. Ale to nie skłoniło władz Dzielnicy do uczestniczenia w próbach przeciwdziałania tej reprywatyzacji we współpracy z mieszkańcami. Czujemy się zdradzeni przez zarząd dzielnicy.

Straciliśmy już cierpliwość. Pozostaje nam tylko podjąć radykalne działania i zdecydowaną walkę w obronie naszych mieszkań.

Lokatorzy z ul. Zgoda 4

Skomentuj Oświadczenie lokatorów ul. Zgoda 4


Prasa a gentryfikacja

Opublikowane 15/08/16 o godz.21:10 w kategorii

W ostatnich miesiącach, pewna Gazeta wiele pisze o kulisach warszawskiej reprywatyzacji. Nawet chwali się tym, że odkryła wiele nieprawidłowości i odegrała istotną rolę w powstrzymaniu korupcji w postępowaniach zwrotowych.

Z jednej strony, bardzo dobrze że (wreszcie) się o tym pisze i że jest o tym głośno. Ale nas niepokoi co innego. Czyli to, o czym się nie pisze.

Od lat, ta sama gazeta uprawia najgłośniejszą propagandę i tworzy atmosferę poparcia dla gentryfikacji Pragi. Ta gentryfikacja może jest atrakcyjna dla pewnej klasy społecznej, ale wiąże się ze zniszczeniem tkanki społecznej naszej dzielnicy. Proces wysiedlania niezamożnych Prażan i Prażanek, aby utworzyć Lebensraum dla artystów oraz japiszonów już spowodował traumę dla setek mieszkańców dzielnicy.

Typowe dla prasy jest powtarzanie propagandy miasta, bez żadnej próby jej weryfikacji. W ten sposób, prasa staje się instrumentem gentryfikacji. Jednym z przykładów jest jest niedawny artykuł zatytułowany: Praga Północ. Rewitalizują kamienice. Będzie kuchnia i łazienka.

Byłoby bardzo dobrze, gdyby wreszcie każdy mieszkaniec Pragi miał odpowiedni standard w mieszkalnictwie komunalnym. Jednak prawda o tzw. rewitalizacji jest inna. W artykule podany jest przykład remontu kamienicy przy ul. Targowej 40. Jednak brak informacji o tym, że lokatorzy Targowej 40 już zostali wysiedleni i nie wrócą. To samo stało się z lokatorami ul. Targowej 14. Kamienicę wysiedlono już z okazji Euro i już od kilku lat stoi pusta.

Wiceprezydent miasta Michał Olszewski nie kryje wcale, że ta kamienica ma zostać przeznaczona na TBSy. Wiemy o tym, m.in. z artykułów tej samej Gazety.

To, że Gazeta nie chce powiązać rewitalizacji z gentryfikacją pokazuje komu w rzeczywistości kibicują. Co innego pisać o korupcji, a co innego pisać o losie ludzi, którzy będą przegranymi popieranego przez tę Gazetę procesu rewitalizacji.

Obecnie Dzielnica walczy, aby zostawić lokale na mieszkania, a nie dla organizacji pozarządowych. Przykładem ma być kamienica przy ul. Markowskiej 16. 3 lata temu, lokatorzy zostali wysiedleni z kamienicy i już nie wrócą do swoich dawnych mieszkań. O losie tych ludzi niestety nic się nie dowiemy od dziennikarzy.

Nie napiszą o tym, że w tej kamienicy – jakże dogodnie położonej naprzeciwko deweloperskiej inwestycji na terenie Konesera – inspektorzy budowlani dopatrzyli się katastrofy budowlanej, choć w tylu innych kamienicach, będących w o wiele gorszym stanie, katastrofy dopatrzeć się nie potrafili. Wygląda więc na to, że w tych innych kamienicach nie było potrzeby wysiedlać mieszkańców.

Miasto, czyli gentryfikator Olszewski i spółka, chcą aby w tej kamienicy powstało Centrum Aktywności Lokalnej. Choć jest jasne że na Pradze są potrzebne lokale użytkowe dla organizacji społecznych, każdy lokal przeznaczony dla organizacji pozarządowych, czy dla TBSów, to kolejne utracone domy dla lokatorów.

A gdzie są ci ludzie teraz?

Mamy nadzieję, że ktoś z prasy zainteresuje się ich losem, bo dotychczas panuje na ten temat zmowa milczenia.

Jednym z pierwszych i podstawowych postulatów naszego Komitetu, gdy został założony, było to, by kamienice w złym stanie technicznym były remontowane – ale z gwarancją powrotu dla lokatorów (jeśli tego chcą). Bardzo często mieszkańcy inwestowali swoje oszczędności w remont lokali, kiedy Miasto nic nie robiło, by poprawić warunki mieszkaniowe. Są związani ze swoją dzielnicą. I nagle mają wyprowadzić się, często do gorszych lokali. Gdy Miasto remontuje – po tylu latach – zrujnowane kamienice, to dawni mieszkańcy nie mają szans tam wrócić. Ale o tym problemie się nie mówi, bo jest on niewygodny.

Miasto rusza ze swoimi planami gentryfikacji. Będziemy ich rozliczać z ich działań i walczyć o prawa lokatorów.

Jeśli jesteś dotknięty rewitalizacją i wysiedleniem, prosimy o kontakt z nami na adres: obronalokatorow@gmail.com

Skomentuj Prasa a gentryfikacja


Zbycie nieruchomości a prawo do lokalu mieszkalnego

Opublikowane 06/08/16 o godz.21:12 w kategorii

Jedną z przyczyn odmowy przyznania lokalu przez Gminę może być prawo własności do innej nieruchomości. Zasada ta jest interpretowana przez urzędników w sposób bardzo niekorzystny dla lokatorów. Posiadanie nieuzbrojonej działki, lub szopy nienadającej się do zamieszkania w innej części kraju może być podstawą odmowy lokalu. Urzędnicy nie biorą w ogóle pod uwagę, gdzie znajduje się centrum życiowe, gdzie dzieci chodzą do szkoły, gdzie jest miejsce pracy. Co gorsza, do pewnego momentu obowiązywał okres 5 lat od sprzedaży takiej nieruchomości, w którym nadal nie można się było starać o lokal z zasobów Gminy.

Uchwała Nr XLVIII/1304/2012 Rady m.st. Warszawy z dnia 13 grudnia 2012 r. zmieniła te zasady. Jednym z jej punktów było uchylenie zapisu o odmowie zawarcia umowy najmu lokalu z powodu sprzedaży lub darowizny posiadanej nieruchomości w ciągu ostatnich 5 lat. Zgodnie z aktualnym stanem prawnym, można starać się o lokal z zasobów Gminy pomimo zbycia nieruchomości. Urzędnicy robią jednak wszystko, by lokatorzy się o tym nie dowiedzieli.

I tak w formularzu wniosku o lokal mieszkalny nadal widnieje deklaracja, w której wnioskodawca musi oświadczyć, że w okresie ostatnich pięciu lat przed dniem złożenia wniosku nie dokonał zbycia jakiegokolwiek posiadanego prawa do lokalu, budynku mieszkalnego lub jego części. Takie sformułowanie sugeruje, że żadne zmiany zasad nie nastąpiły, co nie jest prawdą. O zmianie nie sposób się też dowiedzieć od urzędników z Wydziału Zasobów Lokalowych.

Oto szczegółowe informacje o zmianach w prawie:

Nie jest też oczywiście możliwe wypowiedzenie istniejącej umowy najmu z powodu zbycia nieruchomości. Komitet Obrony Praw Lokatorów jest w posiadaniu pism podpisanych przez Burmistrza Śródmieścia, w których grozi on lokatorowi rozwiązaniem istniejącej umowy najmu lokalu komunalnego, za to że oddał należącą do niego nieruchomość synowi. Takie działanie oczywiście nie ma żadnych podstaw prawnych.

1 komentarz na temat Zbycie nieruchomości a prawo do lokalu mieszkalnego


Jak pozostać w rewitalizowanej kamienicy?

Opublikowane 04/08/16 o godz.23:40 w kategorii

rewitalizacjaW lipcu zeszłego roku Komitet Obrony Praw Lokatorów prezentował na komisji Sejmowej swoją krytykę dotyczącą Ustawy o rewitalizacji. Z wielu względów, pierwotna wersja projektu budziła nasz ostry sprzeciw. Chodziło o dyskryminację lokatorów mieszkających w strefach rewitalizacji, którzy byliby chronieni w mniejszym stopniu, niż lokatorzy poza tymi strefami. Przeczyło to założeniom ustawy, która miała przecież teoretycznie zapewnić korzystanie z rewitalizowanych obszarów wszystkim zainteresowanym, a więc także dotychczasowym mieszkańcom.

Na sejmowym posiedzeniu Komisji Infrastruktury, Komisji Polityki Społecznej i Rodziny oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, posłowie skreślili krytykowane przez nas punkty o wypowiadaniu umów najmu. Był to duży sukces. Przeczuwaliśmy jednak, że nie będzie to koniec naszych zmagań przeciw wysiedlaniu lokatorów z rewitalizowanych dzielnic.

Istotnie, pomimo wielokrotnie ponawianych publicznych zapewnień władz Warszawy i dzielnicy Praga-Północ, Wydziały Zasobów Lokalowych zachowują się tak, jakby nie miały zamiaru pozwolić dotychczasowym mieszkańcom pozostać w zrewitalizowanych kamienicach. Na dyżury Komitetu zgłaszają się osoby, które otrzymały od Wydziału Zasobów Lokalowych pisma, wzywające ich do składania wniosków o nowe lokale. Nie wskazując lokalu zamiennego i nie mając intencji wprowadzenia lokatorów do tego samego budynku po dokonanej rewitalizacji, w ramach tej samej umowy, władze dzielnicy w jasny sposób wykazują zamiar złamania Ustawy o rewitalizacji i Ustawy o ochronie praw lokatorów.

Lokatorzy w tej sytuacji powinni stanowczo domagać się lokalu zamiennego na czas nie dłuższy niż rok i uszanowania ciągłości ich umowy najmu. Nie ma żadnego powodu, by składać wniosek o nowy lokal!

Jeżeli w tej sytuacji Wydział Zasobów Lokalowych wystosuje wezwanie do wypełnienia wniosku o nowy lokal, należy wysłać Wezwanie do usunięcia naruszenia prawa, według szablonu poniżej:

Tak jak do tej pory, stanowczo domagamy się gwarancji możliwości powrotu dla lokatorów rewitalizowanych kamienic.

Skomentuj Jak pozostać w rewitalizowanej kamienicy?


Top