English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Od 10 lat bez wody przy ul. Potrzebnej 15 we Włochach

Opublikowane 29/11/12 o godz.23:57 w kategorii

Lokatorzy kamienicy położonej przy ul. Potrzebnej 15 we Włochach mieszkają od 10 lat bez wody. Właściciel kamienicy bezprawnie pozbawił ich dostępu do wody, mimo że istnieje wyrok sądowy nakazujący włączanie mediów.

W lokalu mieszka starsza osoba, która chodzi o kulach i korzysta z wózka inwalidzkiego. Od lat nie może się normalnie kąpać, a woda musi być dostarczana do mieszkania w butlach. Sytuacja tych lokatorów jest podobna do wielu innych, gdzie pozbawieni godności właściciele nieruchomości próbują usunąć lokatorów, by zarobić kosztem zniszczenia życia starszych osób.

Poniżej przedstawiamy krótki film opisujący sytuację.

1 komentarz na temat Od 10 lat bez wody przy ul. Potrzebnej 15 we Włochach


Koń Trojański dla Pragi

Opublikowane 13/11/12 o godz.08:08 w kategorii

Przypominamy jeden z pierwszych postulatów Komitetu Obrony Lokatorów z 2009 roku: pieniądze na remonty kamienic, wraz z gwarancją powrotu do wyremontowanych mieszkań dla dotychczasowych lokatorów.

Prawo powrotu do mieszkania jest zagwarantowane w Ustawie o ochronie praw lokatorów. (Ustawa o ochronie praw lokatorów, Art. 10 ust. 4: Jeżeli rodzaj koniecznej naprawy tego wymaga, lokator jest obowiązany opróżnić lokal i przenieść się na koszt właściciela do lokalu zamiennego, jednak na czas nie dłuższy niż rok. Po upływie tego terminu właściciel jest obowiązany udostępnić lokatorowi w ramach istniejącego stosunku prawnego naprawiony lokal. Czynsz za lokal zamienny, bez względu na jego wyposażenie techniczne, nie może być wyższy niż czynsz za lokal dotychczasowy.)

Jak wiadomo, władze Gmin bezkarnie łamią ten przepis. Istnieją dziesiątki przykładów, w których dotychczasowi mieszkańcy nie mogli powrócić do swoich lokali po dokonanym remoncie. Często oznaczało to drastyczne pogorszenie ich sytuacji mieszkaniowej. Nie może być na to zgody.

Lokatorzy, którzy od lat płacą regularnie czynsz i nie bacząc na wieloletnie zaniedbania władz, włożyli własne oszczędności w remont swojego mieszkania, nareszcie mogą doczekać się remontów kamienic. Tyle, że po remontach nie będą w stanie tam powrócić. W najgorszej sytuacji są ci, którzy otrzymują lokale zamienne o o wiele gorszym standardzie, które muszą jeszcze raz na własny koszt wyremontować. (Tak się stało w przypadku nieszczęśliwych lokatorów z ul. Targowej 14).

Domagamy się przestrzegania zagwarantowanych prawem uprawnień lokatorów, oraz notarialnie poświadczonej gwarancji powrotu do wyremontowanych mieszkań, a także ukarania urzędników, którzy utrudniają lokatorom egzekwowanie własnych praw.

Warto także przypomnieć, jak często dochodzi do nieprawidłowości, gdy Miasto dokonuje remontów. Koszta są nagminnie zawyżane, a niektóre remonty istnieją tylko na papierze. Jest na to wiele dowodów. Jednak w Warszawie nie ma żadnej kontroli nad urzędnikami. Domagamy się, aby lokatorzy mieszkańcy dzielnicy i organizacje lokatorskie mieli możliwość sprawdzania, jak są wydawane publiczne pieniądze na remonty. Musimy wiedzieć, czy nasze pieniądze są wydawane mądrze, czy po prostu marnowane. Powołanie takiej komisji przy radach dzielnicy jest jednym z postulatów Komitetu Obrony Lokatorów.

Warto też przypomnieć, że wielu lokatorów godzi się na to, by remontować pustostany we własnym zakresie i na własny koszt, jednak Miasto nie jest zainteresowane podpisywaniem z nimi umów najmu. Jednocześnie władze zasłaniają się brakiem funduszów na remont pustostanów.

Nie zgadzamy się na to, by remonty służyły jako mechanizm gentryfikacji dzielnicy oraz wysiedlania mieszkańców. Remonty na Pradze bez gwarancji powrotu dla mieszkańców dzielnicy, to nic innego, jak atak na lokalną społeczność. Podejmiemy wszystkie możliwe kroki, by uniemożliwić prowadzenie takiej polityki przeciw mieszkańcom oraz by uświadomić mieszkańców, jak faktycznie wygląda polityka remontowa w dzielnicy.

Skomentuj Koń Trojański dla Pragi


Oni nie reprezentują naszych interesów

Opublikowane 01/11/12 o godz.03:25 w kategorii

Oni nie reprezentują naszych interesów – czyli o tym jak politycy i media podpinają się pod sprawy lokatorskie na naszą niekorzyść.

Nietrudno zauważyć, że niektóre partie polityczne oraz prawie profesjonalni aktywiści ostatnio mają coraz więcej do powiedzenia w mediach o sprawach lokatorskich, więcej nawet niż sami lokatorzy. W naszym społeczeństwie, gdzie u elit liczy się głos innych przedstawicieli elit (politycy, dziennikarze, pracownicy naukowi itd.) można było się spodziewać, że będą oni starali się włączać w sprawy lokatorskie, by udowodnić swoją społeczną wrażliwość. Jednak, robiąc to, pomijają samych lokatorów, którzy przestają być podmiotem własnej walki. Głos lokatorów staje się drugorzędny, po głosie ich przedstawicieli. A im dalej ci ludzie są od nich odlegli, tym bardziej starają się przekształcić prawdziwe postulaty lokatorów na postulaty swoich sojuszników – neoliberałów.

Chciałabym przedstawić kilka przykładów i przeanalizować jak one różnią się od postulatów samych lokatorów.

Jako najbardziej niekorzystne dla lokatorów należy uznać ostatnie pomysły Wandy Nowickiej. Są one bezkonkurencyjne w swojej bezużyteczności dla lokatorów i w pozostawianiu najgorszych problemów bez żadnego rozwiązania.

Wanda Nowicka rozmawiała z nie okazującą zainteresowania ludzkim losem Hanną Gronkiewicz-Waltz. Rozmawiali o „problemach eksmisji”. Z jaką propozycją wystąpiła Nowicka? Otóż zaproponowała Gronkiewicz-Waltz, by miasto zbudowało tanie hostele dla eksmitowanych.

Porównajmy teraz stanowisko organizacji lokatorskich z propozycją Nowickiej. W Warszawie, wszystkie główne organizacje mówią „Stop Eksmisjom”. Domagają się, żeby nie było eksmisji na bruk. Niektórzy twierdzą, że nie powinno być eksmisji z zasobów komunalnych w ogóle. Inni, że można jedynie eksmitować do tańszego mieszkania, jeśli obecnie zajmowane jest za duże. Wszystkie organizacje chcą jednak zakończyć eksmisje do noclegowni, czy do pomieszczeń tymczasowych. Osoby eksmitowane powinni dostać lokale socjalne, jeśli mają zbyt niskie dochody.

Jak propozycja Nowickiej ma się do stanowiska organizacji lokatorskich? Nijak. My nie chcemy żadnych eksmisji do hostelów.

Co więcej, właśnie walczymy z taką rzeczywistością, w której miasto eksmituje ludzi do takich miejsc, w których nie da się normalnie mieszkać. Osoby eksmitowane np. do noclegowni na ul. Przeworskiej, gdy zakończy się ich tymczasowy pobyt, muszą płacić 24 zł za każdą dobę spędzoną w okropnych warunkach. Z całą pewnością nie jest to miejsce dla dzieci.

Nowicka wpadła jeszcze na jeden pomysł (niestety): aby Ratusz zorganizował poradnictwo dla osób, które straciły umowy najmu i popadają w ogromne zadłużenie. Nowicka skomentowała to tak: „Te osoby często nie są świadome sytuacji, nie znają konsekwencji swoich decyzji.”

Niestety, to ostatnie zdanie dobitnie świadczy o braku kontaktu z rzeczywistością oraz braku zrozumienia problemu.

Jest kilka przyczyn zadłużenia. Pierwszą jest zwykły brak pracy, lub zbyt niskie zarobki. Czasem ludzie wybierają zakup żywności zamiast czynszu. Istnieje jednak też inna przyczyna zadłużenia, zupełnie nieludzka, stosowana przez Ratusz kara umowna w postaci wyższej stawki czynszu, opartej na tzw. „stawce odtworzeniowej”.

Na co dzień spotykamy się z takimi przypadkami w Komitecie Obrony Lokatorów: ludzie, którzy zaczęli mieć ogromne długi z powodu tej kary. Np., jedna pani straciła pracę. W ciągu 2-3 miesięcy, gdy nie mogła płacić czynszu, nałożono jej karę i teraz ma zapłacić DUŻO WIĘCEJ – jest to kara za to, że nie miała dość pieniędzy.

Gdybyśmy mieszkali w normalnym kraju, gmina płaciłaby czynsz za okres bezrobocia, lub zmniejszyła go na ten czas, lub zrobiła coś, by najemca mógł spłacić czynsz później. Jednak w Polsce zamiast tego nakłada się jeszcze wyższy czynsz jako karę, co powoduje, że dług rośnie kilka razy szybciej.

Warszawscy urzędnicy w swojej bezczelności posuwają się tak daleko, że nakładają kary z najróżniejszych powodów: gdy ktoś w latach 80-tych zrobił toaletę w mieszkaniu – dostaje karę. Gdy z winy urzędu nie regulowano tytułu najmu – dostaje karę, itp. itd. Urzędnicy potrafią nawet nakładać karę na 3 lata wstecz. Zdarza się również, że nakładają „solidarnie” karę na dzieci i inne osoby spokrewnione, nawet jeśli nie mieszkają one w zadłużonych mieszkaniach.

Wszystkie organizacje lokatorskie w Warszawie mówią wprost: to bezwstydne złodziejstwo, które niszczy ludzi.

Nowicka daje do zrozumienia, że problemem jest to, że ludzie nie są świadomi, że podejmują złe decyzje. Jednak nie chodzi tu o złe decyzje – po prostu nie mają żadnego wyboru. Nie stać ich na opłatę czynszu i tyle. Dlaczego Nowicka uważa, że problem tkwi w lokatorach, a nie w chorym systemie? Można się tylko domyślać, jednak wiele wskazuje na to, że takie myślenie jest wytworem neoliberalnego konsensusu, który obarcza winą za biedę i wyzysk ludzi nimi dotkniętych.

Jestem jednak ciekawa co ci ludzie z Ratusza, którzy w dużym stopniu są odpowiedzialni za stopień zadłużenia lokatorów (podwyżki czynszów, zawyżona stawka odtworzeniowa), mogliby poradzić lokatorom? Przypomina mi się jedna rozmowa z pewnym urzędnikiem, który przekonywał starszą osobę, że powinna pracować na trzy etaty, lub wziąć kredyt, albo wydać syna za bogatą kobietę.

Za takie porady dziękujemy.

Inni ludzie, którzy mają „dobre pomysły” formułują postulaty, które choć w części pokryją się z jednym z postulatów Komitetu Obrony Lokatorów. Jednak, nasz postulat zawiera ważne punkty, co odróżnia go od postulatów elit przyjaznych neoliberałom.

Działacze SLD niedawno zbierali podpisy na Pradze i domagali się funduszy na remonty kamienic na Pradze. Ratusz prawdopodobnie zgodzi się na przyznanie większej sumy pieniędzy na te remonty. Działacze SLD zrobili konferencję prasową, mówiąc o tym, że ruszyli z „postulatami lokatorów”.

Niestety, to nieprawda. Ci ludzie doskonale wiedzą, jakie są nasze postulaty. To fakt, że kamienice na Pradze są w bardzo złym stanie i trzeba je wyremontować. Jednak, jak wygląda rzeczywistość takich remontów?

Remonty na Pradze służą przede wszystkim temu, by eksmitować dotychczasowych mieszkańców i dobrze na tym zarobić. W prawie każdej sytuacji, którą znamy, po remoncie budynku, ludzie już nie wracają. To jest wielka krzywda: ludzie, którzy regularnie płacili czynsz i oczekują, że miasto w zamian wyremontuje budynek w którym mieszkają, zostają wysiedleni, nie tylko na czas remontu (o wynikałoby z ustawy), ale na stałe. Wbrew przepisom, które gwarantują im możliwość powrotu. Lokatorzy często są wysiedlani do gorszych mieszkań, a nawet, np. w przypadku lokatorów z ul. Targowej 14, muszą remontować „nowe” mieszkania na własny koszt.

W najgorszym wypadku, miasto może sprywatyzować budynek, jak np. na ulicy Floriańskiej. Tam, lokatorzy nie mogli wrócić do swoich mieszkań po remoncie, a miasto sprzedało mieszkania japiszonom. A mieszkańcy wylądowali w takich ruderach, które nawet trudno opisać.

Dlatego, od początku, naszym postulatem było poświadczenie notarialne możliwości powrotu do zajmowanego wcześniej lokalu po wykonanym remoncie. Jest to zasadniczo gwarantowane przez prawo, ale na Pradze zdaje się to nie mieć znaczenia.

Niestety, bez gwarancji dla lokatorów, takie remonty mogą stać się tylko podstawą jednej wielkiej gentryfikacji na użytek elit. I dlatego Ratusz się zgodził, bo o to właśnie chodzi.

Jeśliby SLD naprawdę chciało pomóc lokatorom, musiałoby zacząć od zagwarantowania im istniejących praw. Warto też wspomnieć o zawyżonych kosztach remontów. Zaprzyjaźnione z urzędnikami firmy zarabiają krocie na remontach, często partacząc robotę. A my musimy słono płacić za ich zysk. Nie można tego nazwać inaczej jak szwindlem.

Aby te remonty odbyły się bez negatywnych skutków dla lokatorów, musiałyby nastąpić duże zmiany w urzędach na Pradze i w Radzie Warszawy. Bo nasi urzędnicy i politycy pozwalają sobie na kolosalne nadużycia i systematycznie naruszają Ustawę o ochronie praw lokatorów. Ale faktem jest, że najgorsi gnębiciele lokatorów mogą u nas działać TYLKO DLATEGO, że klub SLD ich aktywnie wspiera.

Tak, ci którzy rzekomo „bronią” interesów lokatorów inaczej głosują, niż wynikałoby z ich deklaracji, co może twierdzić każdy kto choć raz był na Radzie Dzielnicy.

Więc, nie miejmy złudzeń. Nie ma najważniejszych elementów naszych postulatów w działaniach polityków, bo im nie chodzi o obronę Pragi i jej mieszkańców, ale o obronę wartości nieruchomości.

Ostatnie środowisko polityczne, które warto krytykować to ludzie skupieni wokół tak zwanego „Kongresu Ruchów Miejskich”. Warto doprecyzować, że są tam nie tylko politycy, lub ci, którzy chcą nimi zostać, ale także aktywiści innego rodzaju. Jednak można to nazwać spójnym środowiskiem politycznym, gdyż wielu z nich podąża w kierunku ugodowym i przedstawicielskim. Jak relacjonują aktywiści lokatorscy, z ogromnym oporem przedstawicieli klasy średniej spotkały się tam takie postulaty jak walka z eksmisją na bruk.

Wiadomo, że w takich kręgach interesujące mogą być tylko miękkie postulaty pro-rynkowe, liberalne… jak budowa tanich hoteli. Nasuwa się więc pytanie… po co są potrzebni ci ludzie?

Niestety, wydaje mi się, że takie inicjatywy, to krok w złym kierunku. Zamiast lokatorów, biorą w nich udział politycy, socjologowie, lub aktywiści, którzy chcą reprezentować i przekształcać zwyczajne postulaty lokatorskie w coś bardziej przyjaznego dla liberałów i fundacji przyznających dotacje.

Czekam na to, by ludzie wreszcie się obudzili i zdali sobie sprawę, że wszyscy ci „przyjaciele lokatorów” są w rzeczywistości tymi, którzy próbują łagodzić ostre protesty i rozmydlać postulaty zmierzające do usunięcia źródła problemów.

Liczę na to, aby lokatorzy sami się więcej organizowali, bez polityków i innych pośredników!

7 Komentarzy na temat Oni nie reprezentują naszych interesów


Niedorzecznik Praw Obywatelskich odczuwa uzasadniony niepokój

Opublikowane 01/11/12 o godz.00:53 w kategorii

Niedorzecznik Praw Obywatelskich, prof. Irena Lipowicz, odczuwa uzasadniony niepokój. Jest to spowodowane nasilającymi się przypadkami drastycznego traktowania lokatorów przez nowych właścicieli zamieszkiwanych przez nich kamienic, które mają zmusić ich do opuszczenia lokali. Właściciele w swoich działaniach uciekają się do zalewania mieszkań, dewastowania budynku, wyłączania wody, ogrzewania i prądu, demontażu drzwi wejściowych i okien w częściach wspólnych budynku, rozbieranie dachu czy uszkadzanie kanalizacji w ten sposób, że nieczystości spływają schodami.

Jednak, zdaniem niedorzecznik, nic się nie da z tym zrobić i jest to w pełni legalne. Albowiem przez budzące wątpliwości sformułowanie zawarte w Kodeksie karnym nowi właścicieli kamienic, którzy chcą się pozbyć dotychczasowych lokatorów mogą bezkarnie zalewać ich mieszkania, wyłączać prąd, demontować dach, a nawet uszkadzać kanalizację.

Jak z kapelusza, Niedorzecznik Praw Obywatelskich podsuwa zbrodniarzom (których czasami nazywa się dla niepoznaki “prawowitymi właścicielami nieruchomości”) gotową interpretację prawną.

Jej zdaniem właściwe organy państwa, w tym Policja, nie mogą podjąć skutecznych działań chroniących dotychczasowych lokatorów, ponieważ na przeszkodzie leżą ograniczenia w art. 191 § 1 Kodeksu karnego. W praktyce wątpliwości budzi sformułowanie „przemoc wobec osoby”, a dokładniej czy zwrot ten obejmuje przypadki tzw. przemocy pośredniej przez rzecz, gdy w ten sposób pokrzywdzony zmuszony jest do zaniechania.

Zdaniem prof. Lipowicz przyjęcie takiego poglądu przez Sąd Najwyższy doprowadziło do tego, że przypadki zastawiania drogi, zmiany zamków we wspólnym mieszkaniu, wyłączania elektryczności, odcinania dopływu prądu i temu podobne zostały zdepenalizowane i pozostają obecnie bezkarne.

Jaka szkoda, że niedorzecznik po raz kolejny ma związane ręce! To musi być bardzo bolesne tak palić się do roboty, ale nie być w stanie nic zrobić!

5 Komentarzy na temat Niedorzecznik Praw Obywatelskich odczuwa uzasadniony niepokój


Top