Wiadomości
Praskie spotkanie Komitetu Obrony Lokatorów
W sobotę na warszawskiej Pradze, Komitet Obrony Lokatorów zorganizował spotkanie sąsiedzkie lokatorów, w celu zintegrowania ruchu lokatorskiego i zaplanowania dalszych działań. Obecnych było około 30 osób mieszkających w rejonie ul. Targowej, Ząbkowskiej, Tarchomińskiej, Grajewskiej, Mackiewicza, itd…
Członkowie Komitetu Obrony Lokatorów wprowadzili zebranych w aktualny stan działań organizacji lokatorskich: próby zorganizowania “okrągłego stołu” z władzami Warszawy (propozycja odrzucona na ostatniej sesji Rady), Warszawskich Spotkań Mieszkaniowych, na których władze lokalowe skompromitowały się brakiem merytorycznego przygotowania i arogancką postawą wobec mieszkańców. Wspomniano również o innych działaniach protestacyjnych.
Jeden z mieszkańców rzucił pomysł zorganizowania demonstracji na skrzyżowaniu ul. Targowej i Al. Solidarności – co wszyscy zebrani podchwycili z entuzjazmem. Utworzono grupy robocze do wymyślania haseł i malowania banerów, powiadamiania sąsiadów i ulotkowania. Demonstracja odbędzie się w nadchodzących tygodniach.
Celem planowanej demonstracji będzie zwrócenie uwagi na postulaty lokatorskie, takie jak: anulowanie podwyżek czynszów, podwyższenie kryterium dochodowego umożliwiającego najem lokalu komunalnego, zaprzestanie łamania prawa przez urzędników odmawiających lokali, zaprzestanie przyznawania lokali nie nadających się do zamieszkania.
Jak ukraść kamienicę w centrum Krakowa
Dwie kamienice na krakowskim Małym Rynku, warte ponad 11 mln. zł, miały zostać przejęte przez oszustkę na podstawie nieistniejącego testamentu, informuje “Dziennik Polski”.
Z artykułu gazety wynika, że 84-letnia Maria L. miała przed śmiercią zapisać kamienice fundacji wspierającej utalentowaną młodzież.
Gdy powstawał testament fundacja jeszcze nie istniała: miała ją założyć Dorota K., która prowadziła firmę sprzątającą klatki schodowe i oficyny kamienic przy Małym Rynku.
Wniosek Doroty K. z wielu względów, a zwłaszcza formalnych nieścisłości, wydał się urzędnikom podejrzany, tym bardziej, że Maria L. żyła samotnie, nie miała bliższej rodziny, a dwie kamienice na Małym Rynku to łakomy kąsek.
Zaalarmowano prokuraturę. Okazało się, że wpłynęło tam również zawiadomienie o możliwości sfałszowania testamentu, złożone przez Martę P., notariuszkę z kancelarii, w której wydano Dorocie K. wypis dokumentu. Śledztwo wykazało, że testament nigdy nie istniał.
Skąd więc Dorota K. miała jego – potwierdzony notarialnie – wypis? – Okazało się, że wraz z przyszłą “spadkobierczynią” dokument sfabrykował prawnik Krzysztof M., znajomy notariuszki, który w czasie jej urlopowej nieobecności, miał dostęp do kancelarii i stosownych pieczątek.
Dorotą K. zajmie się sąd. Nie jest wykluczone, że jakiś czas spędzi teraz w kamienicy całkiem innego rodzaju.
Organizacje lokatorskie walczą o Okrągły Stół
30 największych stowarzyszeń i komitetów lokatorów mieszkań komunalnych zawiązało związek lokatorski. Razem będą walczyć o swoje prawa. Żądają zwołania specjalnej sesji Rady Warszawy. I zapowiadają – to będzie ostra walka.
Część radnych popiera lokatorów, dlatego nadzwyczajna sesja może dojść do skutku jeszcze przed wyborami samorządowymi. – W przeciwnym razie będziemy blokować urzędy – ostrzegają lokatorzy.
Zamiast gazu gigantyczne rachunki
Mieszkańcom bloku przy ulicy 29 Listopada w Śródmieściu odcięto gaz, bo instalacja zagrażała ich bezpieczeństwu. Lokatorzy w zastępstwie korzystają z mikrofalówek, elektrycznych grzałek i nielegalnych butli gazowych. – Gotować jeździmy do córki za Wisłę. Tutaj tylko odgrzewamy. – skarży się Grażyna Zygmunciak, mieszkanka bloku.
W rezultacie, płacą gigantyczne rachunki za prąd. – Mam tu rachunek za 2 miesiące na kwotę 1200 zł – żali się pani Grażyna.
Okrągły stół
W styczniu, przed siedzibą śródmiejskiego Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami pikietowało kilkanaście osób. Dzisiaj lokatorzy nie są zadowoleni z rozwiązań, które wtedy wywalczyli i zapowiadają kolejne protesty. Bezpośrednim powodem są kolejne podwyżki nakładane przez miasto. – Opłaty za prąd bardzo poszły w górę, stąd duże zadłużenia i eksmisje – mówi Marek Jasiński z Komitetu Obrony Lokatorów.
Lokatorów wspiera Oskar Hejka, który wytoczył państwu bezprecedensowy proces o zwrot wywłaszczonych mieszkań. Chce, by Rada Warszawy na nadzwyczajnej sesji powołała okrągły stół – lokatorów i władz miasta. – Konsultacje społecznie nie funkcjonują, więc mamy nadzieję, że nasz okrągły stół będzie pierwszym krokiem do dialogu z mieszkańcami – tłumaczy Hejka.
Radni podzieleni
Pomysł od razu przypadł do gustu radnym PiS i SLD, są jednak w mniejszości. – Zgodzimy się na nadzwyczajną sesję. Chcemy wysłuchać zdania lokatorów – mówi Sebastian Wierzbicki, radny SLD. Z kolei radni PO o planach lokatorów nie chcą nawet słyszeć. – Robienie takiej sesji 2 miesiące przed wyborami, żeby była wielka awantura, jest niecelowe. Ostateczną decyzję podejmie jednak klub. – tłumaczy Zofia Trębicka, radna PO.
Michał Tracz
Materiał wideo:
http://www.tvnwarszawa.pl/-1,1674680,0,,lokatorzy_chca_okraglego_stolu_z_urzednikami,wiadomosc.html
1 komentarz na temat Organizacje lokatorskie walczą o Okrągły Stół
Nowy Sącz: protest lokatorów pozbawionych gazu
Mieszkańcy bloku przy ul. Jana Pawła II poniedziałkowy obiad ugotowali w polowej kuchni, którą rozstawili przed budynkiem. Niecodzienny poczęstunek zorganizowali w proteście przeciw zeszłotygodniowej akcji prokuratora, który w asyście antyterrorystów zabrał im butle gazowe z mieszkań. Kilkudziesięciu mieszkańców zorganizowało akcję protestacyjną przeciw interwencji policyjnych antyterrorystów.
Administrator bloku – Sądeckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego chce wyegzekwować przestrzeganie prawa przez mieszkańców. Przepisy zabraniają bowiem korzystania z 11-kilogramowych butli gazowych w domach. Lokatorzy nie chcą pogodzić się z zakazem i sposobem, w jaki zostali potraktowani. – Nasyłają na nas antyterrorystów, a nikt nie chce nas wysłuchać – narzekali wczoraj przed blokiem. Kilkadziesiąt osób, w tym dzieci przyszło po obiedzie do ratusza, aby spotkać się z dyrektorem Wydziału Gospodarki Komunalnej UM Dorotą Goławską. Nie dotarli jednak do niej, bo na schodach przypadkiem natrafili na prezydenta Ryszarda Nowaka.
Wzburzeni ludzie otoczyli go na korytarzu. Zażądali od niego remontu bloku i zgody na używanie tańszego, niż prąd, gazu z butli. Zapowiedzieli zawiadomienie do prokuratury, zarzucając administracji lekceważenie prawa. Jako przykład podawali brak gaśnic w budynku i łatwopalny gumolit na podłogach.
Większość mieszkańcy powiedziała, że nadal będzie korzystać z gazu w butlach. Zaopatrzą się tylko w 5-kilogramowe pojemniki turystyczne, których używania – jak twierdzą – nie zakazuje prawo.
– Nie mam już nic do stracenia. W środę zaczynam głodówkę w ratuszu – odparła Monika Iwanowicz na prezydencką odmowę spełnienia postulatów.
– Na pewno nie ulegnę chamstwu, bezczelności i to z wykorzystaniem dzieci – powiedział dziennikarzom prezydent Nowego Sącza – Ja na pewno nie dam się zastraszyć ani sterroryzować.
http://krakow.naszemiasto.pl
Posłowie pracują nad ułatwieniem eksmisji
Po tym jak Trybunał Konstytucyjny zwrócił uwagę na nieprecyzyjność zapisów dotyczących eksmisji lokatorów, w nowej ustawie o ochronie praw lokatorów pojawią się zapisy uskuteczniające pracę komornika.
Zmiany w prawie dotyczą przede wszystkim kwestii pomieszczeń tymczasowych – tych, do których trafiać mają eksmitowani dłużnicy bez orzeczenia o prawie do lokalu socjalnego lub zamiennego. Według obecnie obowiązującego prawa nie można eksmitować lokatora, jeśli nie zostało wskazane pomieszczenie tymczasowe, do którego mógłby się przenieść. W kodeksie postępowania cywilnego czytamy: “komornik wstrzyma się z dokonaniem czynności do czasu, gdy gmina wskaże tymczasowe pomieszczenie lub gdy dłużnik znajdzie takie pomieszczenie”. W praktyce przepisy nie są jednak dostatecznie precyzyjne.
Nie wiadomo choćby na jaki okres powinny być udostępniane lokale tymczasowe. “Termin tymczasowe sugeruje, że na okres przejściowy, a zatem nie na czas nieoznaczony” – czytamy w uzasadnieniu do nowej ustawy. Tymczasem w funkcji pomieszczeń tymczasowych występuje najczęściej zasób mieszkaniowy gminy. Ten z kolei (z wyjątkiem lokali socjalnych lub przejściowych) może być wynajmowany tylko na czas nieokreślony. W efekcie pogmatwanych przepisów, wiele przypadków egzekucji jest nieskutecznych, a dłużnicy – z powodu braku lokalu tymczasowego – pozostają w mieszkaniach, które powinni opuścić.
W związku z brakiem zapisów nakazujących to wprost, gminy również nie pomagają w usprawieniu procesów egzekucji zalegających z długami. W związku z tym posłowie podjęli inicjatywę zmierzającą do uzupełnienia obecnej ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie Kodeksu cywilnego.
W przygotowanym projekcie do ustawy wprowadzono pojęcie pomieszczenia tymczasowego, rozszerzono katalog obowiązków gminy o obowiązek wskazywania tymczasowego pomieszczenia, a także określono maksymalny okres udostępniania takiego pomieszczenia.
Tymczasowe pomieszczenie – zgodnie z zapisami kpc – powinno “nadawać się do zamieszkania, zapewniać co najmniej 5 mkw powierzchni mieszkalnej na jedną osobę, znajdować się w tej samej miejscowości lub pobliskiej, jeżeli zamieszkanie w tej miejscowości nie pogorszy nadmiernie warunków życia przekwaterowanych”.
Umowa o odpłatne użytkowanie takiego tymczasowego pomieszczenia będzie mogła być zawarta na czas oznaczony, nie dłuższy niż 12 miesięcy.
Malwina Wrotniak
Bankier.pl
Praga: Radosław Martyniak i Andrzej Kawalec znaleźli kolejne ofiary
Spółka Prometeusz zaczęła przejmować kolejne kamienice na Warszawskiej Pradze. Ze spółką Prometeusz są powiązani pan Radosław Martyniak i Andrzej Kawalec, zasiadający również we władzach spółki Fenix Capital. Spółka ta ma za sobą wiele “udanych” reprywatyzacji. W 2006 r. spółka przejęła za około 11 mln. zł kamienicę przy ul. Noakowskiego przy pl. Politechniki. Cena ta wynosiła około 10% rynkowej wartości tej nieruchomości. Nie powinno to jednak dziwić, skoro nieruchomość została „odziedziczona” przez Andrzeja Waltza, męża prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz, który sprzedał kamienicę w ekspresowym tempie – zdając sobie sprawę że reprywatyzacja może zostać podważona.
Dom zabrano na mocy dekretu Bieruta z 1945 r. Należał do rodziny Oppenheimów. Ale po wojnie za właściciela podawał się Henryk Kępski, wuj męża prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. Kępski kupił kamienicę w grudniu 1945 r. od osoby, która sfałszowała pełnomocnictwa przedwojennych właścicieli. Fałszerze byli przekonani, że właściciele zginęli podczas wojny.
Ponieważ obowiązuje zasada zaufania do ksiąg wieczystych, nabywca kamienicy w „dobrej wierze” nie utraci własności kamienicy, nawet jeśli się udowodni przed sądem, że sprzedający nie był prawnym właścicielem nieruchomości. W podobny sposób raz na zawsze zamknięto sprawę wielu „przekręconych” kamienic w Warszawie. To tłumaczy pośpiech, w jakim mąż pani prezydent sprzedał kamienicę.
Wiadomość o przejęciu kamienicy przy ul. Noakowskiego spadła na jej mieszkańców jak grom z jasnego nieba. Nikt nie informował ich nawet, że toczy się w tej sprawie postępowanie. Spółka zafundowała im podwyżki czynszów o 400%, na co większości mieszkańców (wielu z nich jest emerytami) po prostu nie stać.
Jaki los czeka więc mieszkańców kamienic przy ul. Jagiellońskiej 22 i innych kamienic odzyskanych przez spółkę? Już widać pierwsze efekty działań panów Andrzeja Rahman-Kawalca i Radosława Martyniaka. Lokatorom odebrano dostęp do piwnic, co oznacza, że przyszłej zimy nie będą oni mieli możliwości składowania węgla (kamienica pozbawiona jest ogrzewania centralnego, a mieszkańcy grzeją w piecach węglowych). Czynsze podwyższono o 100%, a nielicznym lokatorom, którzy wykupili niegdyś mieszkania, podwyższono opłaty z funduszu remontowego, tak że niektórzy muszą płacić sumę 3 tys. złotych miesięcznie za swój lokal! W tym samym czasie nie widać, by w budynku były wykonywane jakiekolwiek remonty. Zamiast tego, by zakpić dodatkowo z mieszkańców, właściciele kamienicy wywiesili przed ich oknami wielką płachtę, z wizualizacją, jak kamienica będzie wyglądać, gdy wreszcie bogaci biznesmeni pozbędą się niepotrzebnych nikomu lokatorów.
Płachta odbiera mieszkańcom dostęp do powietrza i słońca i nie przynosi żadnego dochodu kamienicy, bo nie jest to reklama, za którą ktoś mógłby płacić. Właściciele lokali, którym zasłonięto światło nie zostali oczywiście poproszeni o zgodę, co narusza ich prawa właścicielskie.
Zobacz też:
Rozporządzenie Ministra Infrastruktury dotyczące reklam wielkoformatowych
Opinia prawna Biura Architektury i Planowania Przestrzennego Urzędu miasta stołecznego Warszawy
3 komentarzy Praga: Radosław Martyniak i Andrzej Kawalec znaleźli kolejne ofiary
Przegrana w sądzie reprywatyzowanych lokatorów
Lokator z Nowego Światu przegrał przed sądem sprawę mieszkańców zreprywatyzowanych budynków, ale nie zamierza się poddawać. I tworzy front w obronie lokatorów
Oskar Hejka z Nowego Światu wytoczył proces, gdyż chciał w imieniu matki udowodnić, że lokatorzy oddawani przez gminę w prywatne ręce razem z domami są traktowani niezgodnie z konstytucją. Z dnia na dzień tracą możliwość płacenia niskiego czynszu, nie mogą wykupić mieszkań na własność, a także nie mają pewności, że zachowają prawo najmu mieszkania. Lokator liczył na to, że sąd zada w tej kwestii pytanie Trybunałowi Konstytucyjnemu. Nie udało się ani w pierwszej instancji (o czym pisaliśmy kilka miesięcy temu), ani w drugiej. Wczoraj apelacja Oskara Hejki została prawomocnie oddalona, z powodów formalnych. Nie oznacza to jednak końca sprawy.
– Sąd okręgowy nie będzie zajmował się kwestią sprawiedliwości czy niesprawiedliwości – mówił sędzia i pochwalił Oskara Hejkę: – Można chylić czoła nad olbrzymią pracą pełnomocnika. Część swoich wywodów mógłby przenieść do wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego jako obywatel.
Niezadowolenia z werdyktu nie kryli dawni lokatorzy komunalni, a dziś mieszkańcy oddanych w prywatne ręce domów, który od początku procesu sekundują panu Oskarowi. Wczoraj do sądu przyszło ok. 30 osób.
– Na pewno wystąpię do Trybunału – zapowiada Oskar Hejka. – A na razie szykujemy się na wrzesień.
Organizacje lokatorskie starają się o kolejną nadzwyczajną sesję Rady Warszawy, która ma być poświęcona polityce lokalowej miasta. – Spotykamy się z mieszkańcami, namawiamy ich, aby przyszło ich na sesję jak najwięcej – tłumaczy Janusz Baranek z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. – Widać ruch lokatorów, pytają, co szykujemy, co robimy.
Andrzej Grabowski ze Stowarzyszenia Obrony Mieszkańców Tykocińskiej dodaje: – Ludzie z organizacji są skarbnicą wiedzy i mają informacje od warszawiaków, którzy do nich przychodzą po pomoc, w jakich punktach przepisy nie działają albo działają źle. Będziemy chcieli stworzyć przestrzeń do dyskusji z urzędnikami i radnymi.
Zdaniem społeczników radni powinni zgodzić się na powołanie okrągłego stołu, obiecanego przez władze miasta na kwietniowej sesji poświęconej polityce mieszkaniowej. – Byłaby to struktura trwała, a nie jednorazowe spotkanie z prezydentem – precyzuje Oskar Hejka. – Nie mamy zamiaru głosić populistycznych haseł w stylu “mieszkanie dla każdego”. To ma być praca u podstaw, wskazywanie, co można zmienić w prawie lokalnym, tak żeby warszawiacy nie byli krzywdzeni. Po wakacjach pokażemy dokumenty i konkretne rozwiązania. Zasiliła nas grupa ludzi, która dotąd z naszymi problemami się nie utożsamiała: to środowiska właścicieli nieruchomości i spółdzielcy.
W Warszawie w ciągu kilku ostatnich lat miasto przekazało w prywatne ręce budynki, w których jest blisko 6 tys. mieszkań. Organizacje lokatorskie mają m.in. pomysł stworzenia elektronicznego rejestru nieruchomości objętych postępowaniem reprywatyzacyjnym, dzięki któremu lokatorzy nie byliby zaskakiwani zmianą właściciela budynku z miasta na prywatną osobę.
http://wyborcza.pl/1,94898,8084577,Przegral_w_sadzie__ale_bedzie_walczyl_o_mieszkancow.html
Gdańsk: Pikieta przeciwko podwyżkom czynszów
Transparenty z hasłami skierowanymi przeciw władzom miasta, głośne okrzyki i grające bębny – tak wyglądała demonstracja Grupy Inicjatywnej „NIC O NAS BEZ NAS” oraz lokatorów przeciwstawiających się sposobom naliczania opłat w mieszkaniach komunalnych. W trakcie demonstracji doszło do przepychanek między policją, a uczestnikami protestu.
Demonstracja odbywała się we wtorek przed siedzibą Rady Miasta Gdańska. Uczestnicy protestu trzymali transparenty z portretami prezydenta gdańska Pawła Adamowicza oraz wiceprezydenta Macieja Lisickiego z podpisami: „Zadłużyłem miasto” oraz „Podniosłem czynsze”. W trakcie demonstracji doszło również do przepychanek z Policją. Jeden z demonstrantów odmówił wylegitymowania przez policję. Jak tłumaczył: „Policja nie wskazała podstawy prawnej i przyczyny wylegitymowania”. Ostatecznie po pertraktacjach demonstrant podał policjantom swoje dane.
Uczestnicy protestu sprzeciwiali się zapisom uchwały Rady Miasta Gdańska wprowadzającą zmiany w sposobie naliczania opłat w lokalach komunalnych. Dzięki tym zapisom do 10,20 zł za metr kwadratowy wzrosną czynsze we wszystkich mieszkaniach komunalnych w mieście. Obecne ceny wahają się w granicach od 4 do 5,8 zł.
Gdańsk: Pikieta przeciwko podwyżkom czynszów – czytaj dalej …
Mafia PO kontroluje lokale na Mokotowie
Radni chcą odwołać zarząd Mokotowa. Żądają wyjaśnienia nagrań, na których lokalni przedsiębiorcy chwalą się dawaniem łapówek.
„Sprawa głośna jest, bo miejsce jest na szpicy” – mówi polityk PO do przedsiębiorcy, gdy urzędnicy dowiedzieli się o nielegalnym podnajmowaniu dzielnicowego lokalu. „Spadamy ze wszystkiego, bo burmistrz będzie na mnie mordę darł” – odpowiada przedsiębiorca.
To jedno z delikatniejszych nagrań, które wstrząsnęły mokotowskimi radnymi.
– Czytałem stenogramy pięciu lub sześciu rozmów – mówi radny Adam Ciesielski (SLD). – Przedsiębiorcy wyraźnie w nich mówią, że płacą łapówki urzędnikom za to, że ci przymykają oko na nielegalny podnajem.
Chodzi o lokal przy ul. Puławskiej 10, w którym do niedawna mieściła się Superapteka. Jeden z przedsiębiorców wynajmował go od dzielnicy za 6 tys. zł, a następnie nielegalnie podnajmował aptece za 27 tys. zł. Gdy urzędnicy to zauważyli, zamiast rozwiązać umowę wynajmu, zgodzili się na ugodę, a następnie przekwalifikowanie lokalu na zakład jubilerski.
– Przedsiębiorca złożył wniosek o przekwalifikowanie w piątek, a w środę sprawę już opiniował zarząd dzielnicy – dziwi się radny Ciesielski. – Chcielibyśmy się dowiedzieć czemu, skoro sprawy tego typu załatwia się co najmniej kilka miesięcy.
Odpowiedzi na to pytanie znajdować się mają w nagraniach.
– Przedsiębiorca chwalił się, że burmistrz musi robić to, co on mu każe – mówi Karol El Kashif, właściciel Superapteki, który nagrał rozmowy przedsiębiorców i polityków. – Opowiadał, że za łapówki dają mu takie decyzje, jakie chce.
Nagrania dziś mają trafić na ręce przewodniczącego rady.
– To niejedyny przypadek dziwnych operacji lokalowych w naszej dzielnicy – mówi radny Ciesielski. – Jest grupa radnych i lokalnych polityków PO, która kupuje mieszkania, a następnie w dość dziwnych okolicznościach pozbywa się z nich lokatorów. Jeden z nich o godz. 23 przyszedł w asyście osiłków i wyrzucił kobietę z trójką małych dzieci na bruk. Działają bezwzględnie, jak mafia.
Poszkodowani mówią o straszeniu śmiercią. – Moja była żona sprzedała mieszkanie, w którym mieszkałem – mówi Andrzej Starczewski wyrzucony z mieszkania. – Trzech panów pracujących razem w biurze poselskim Tadeusza Rossa (PO) zimą wyrzuciło mnie z domu, a gdy protestowałem, zaczęli mi grozić. Rzucali nożami.
Radni domagają się wyjaśnień. – W naszej dzielnicy mamy skandal korupcyjny na ogromną skalę – mówi Remigiusz Grodecki (PiS). – Nie wyobrażam sobie, by przy tak poważnych zarzutach nie padł wniosek o odwołanie zarządu – dodaje radny Ciesielski. – Powinni go poprzeć radni PiS i uczciwa część Platformy.
Władze dzielnicy nie chcą komentować sytuacji. – W urzędzie jest kontrola z urzędu miasta – mówi burmistrz Jan Rasiński. – Ona wykaże, czy były nieprawidłowości.
1 komentarz na temat Mafia PO kontroluje lokale na Mokotowie
Gdańsk: okupacja w Zarządzie Nieruchomości Komunalnych
Grupa inicjatywna “Nic o nas bez nas”, ta sama która od kilku miesięcy pojawia się na sesjach Rady Miasta Gdańska, właśnie odwiedziła Gdański Zarząd Nieruchomości Komunalnych. Anarchiści domagają się rozmowy z Jackiem Łapińskim, dyrektorem GZNK.
– Jesteśmy zdeterminowani i przygotowani na bezterminową okupację biura dyrektora w przypadku, gdyby nie chciał on z nami rozmawiać. Nie będziemy dłużej stać bezczynnie, podczas gdy opłacana z naszych pieniędzy urzędnicza mafia znęca się nad ciężko pokrzywdzonymi przez los mieszkańcami, od których przez lata próbuje się wycisnąć sumę o wiele niższą niż koszty administracyjne całej sprawy! – grzmią w mailu przesłanym do redakcji.
Anarchiści żądają wyjaśnień sprawy Państwa Siedzińskich z Przymorza, którzy w wyniku ciężkiej sytuacji życiowej przez pewien czas nie byli w stanie opłacać czynszu za zajmowane mieszkanie komunalne. Pomimo niskich rent, zadłużenie próbowali spłacać w ratach.
– Prawdopodobnie udałoby im się to, gdyby nie kłody uporczywie i systematycznie rzucane im pod nogi przez urzędników. Dysponujemy pełną dokumentacją urzędniczych błędów, kłamstw i łamania prawa (fałszowanie podpisów, dopisywanie niezidentyfikowanych kwot do kont komorniczych) – twierdzi grupa “Nic o nas bez nas”. Młodzi zapowiadają, że biura GZNK nie opuszczą dopóki nie dostaną pisemnego zapewnienia, że rozpocznie się postępowanie wyjaśniające w sprawie rodziny Siedzińskich.
– Chcemy również zwrócić uwagę na to, w jakim świetle sytuacja ta stawia twierdzenia prezydenta Lisickiego, jakoby “każdy był kowalem własnego losu” oraz jego plany drastycznego podniesienia czynszów w mieszkaniach komunalnych i odebrania ulg dochodowych osobom z jakimkolwiek zadłużeniem wobec miasta. Dla ludzi takich jak Państwo Siedzińscy takie zmiany będą oznaczały śmierć głodową! – mówią anarchiści.
Źródło: gdansk.naszemiasto.pl, http://www.trujmiasto.blip.tv/
Skomentuj Gdańsk: okupacja w Zarządzie Nieruchomości Komunalnych