English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Publicystyka

Likwidacja mieszkań zamiast praktycznych rozwiązań

July 18, 2017 - 10:20 pm

Na Pradze wciąż są mieszkania bez łazienek, które czasem władze Dzielnicy przyznają jako lokale socjalne. Do nas do Komitetu cały czas przychodzą zrozpaczeni lokatorzy, którzy otrzymali wskazania do takich lokali. Kiedy Gmina nie jest w stanie zapewnić mieszkań posiadających nawet podstawowe wyposażenie, projekt montowania wind wydaje się zbytecznym luksusem.

Oczywiście nie jesteśmy przeciwko windom. Od lat zwracamy uwagę na to, że za mało mieszkań komunalnych i socjalnych ma windy i inne niezbędne dla osób starszych i niepełnosprawnych urządzenia. Kto mieszka na ostatnim piętrze starej kamienicy (jak ja) wie, co to znaczy.

Natomiast jest kilka problemów, które zauważyliśmy badając plany rewitalizacji praskich kamienic. Dotyczy to kwestii zabudowy mieszkań dla osób niepełnosprawnych.

Po pierwsze, zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa wszystkich nowych osiedli według standardów, wraz z windami i dodatkową powierzchnią przeznaczoną dla osób niepełnosprawnych. Ale tu od razu stykamy się z brakiem konsekwencji.

Według rządowego programu Mieszkanie Plus, budownictwo ma być jak najtańsze, a więc nowe mieszkania w niskich budynkach będą budowane bez wind. To jest polityka bardzo niekonsekwentna. Tym bardziej, że są inne rozwiązania dla osób niepełnosprawnych, takie, jak platformy, które mogą być zainstalowane taniej, niż tradycyjne windy.

Innym problemem jest zainstalowanie dźwigów słabej jakości, co kończy się wysoką awaryjnością. Z taką sytuacją mamy do czynienia na osiedlu na ul. Jagiellońskiej na Golędzinowie.

Niedawno wyszło na jaw, że założeniem planów przebudowy niektórych praskich kamienic jest podwyższenie standardu mieszkań komunalnych do poziomu wyższego, niż w planowanych mieszkaniach Mieszkanie Plus i w TBS-ach. W TBS-ach, które powstają na Pradze w drodze remontów starych budynków komunalnych, mieszkania będą mieć mniejszy metraż, niż remontowane mieszkania komunalne. Jak nam tłumaczono na niedawnym spotkaniu z burmistrzem Pragi-Północ oraz pełnomocnikiem d.s. Rewitalizacji, takie plany zostały podjęte z myślą o budowaniu według „warszawskiego standardu” (to jest, według średniej metrażu) i według norm dla osób niepełnosprawnych. Czyli nagla zaczęto troszczyć się o normy w mieszkalnictwie dla niezamożnych, a w planowanym zasobie mieszkaniowym dla osób bardziej zamożnych (Mieszkanie Plus czy TBS), te normy nie znajdują zastosowania.

O ile to dobrze, że dba się o normy, to szkoda, że nie pomyślano, jak wykonać te remonty w sposób, który by miał najmniej negatywny wpływ na lokatorów.

Podam jeden przykład, gdzie można było inaczej zaprojektować remont, aby uniknąć likwidacji mieszkań. To projekt instalacji wind na ul. Łochowskiej 37. Na każdym piętrze planuje się likwidację jednego mieszkania, aby zainstalować tam szyby windowe. To oznacza, że 4 mieszkania są do likwidacji, a ta i tak dość mała kamienica straci ok. 100 metrów mieszkalnych.

Dla lokatorów likwidowanych mieszkań, to oznacza wysiedlenie bez możliwości powrotu. Zaproponowano im wysiedlenie do zupełnej innej dzielnicy.

W innych krajach widziałam dużo starych kamienic wyposażonych w windy – ale często były zainstalowane na zewnątrz. Budowa wind na zewnątrz jest bardzo dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji. W tym przypadku, to oznacza, że nie trzeba tracić 100 metrów powierzchni mieszkalnej, a to bardzo dużo, gdy mamy do czynienia z niedostatkiem mieszkaniowym. Nie trzeba też wtedy wszystkich wysiedlać. Koszty całkowite będą też o wiele mniejsze. Winda zewnętrzna, to koszt ok. 200 tys. zł, na co można dostać dofinansowanie. Jaki jest, dla porównania, koszt zabudowy 100 metrów powierzchni mieszkalnej? Nie da się zrekompensować tej straty za 200 tys zł.

Lokatorzy są niezadowoleni, że nikt z nimi nie konsultował tego remontu. Rozmawiając z nimi, można dostrzec alternatywne rozwiązania, które biorą ich interesy pod uwagę. Niestety zamiast tego, mamy rewitalizację, która nas będzie kosztować drożej i w wielu przypadkach jest pozbawiona sensu.

Słuchanie tłumaczeń w sprawie praskiej rewitalizacji jest prawie jak słuchanie Marcina Bajko w sprawie reprywatyzacji. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, kto jest odpowiedzialny za decyzje łamiące zasady Ustawy o ochronie Praw Lokatorów. Od Burmistrza usłyszeliśmy, że to „niemożliwe”, że ZGN łamał prawo, choć setki lokatorów mówią jednogłośnie to samo. Najprawdopodobniej grube miliony poszły na ekspertyzy i plany przebudowy i w niektórych przypadkach były to pieniądze zmarnowane. W ekspertyzach są błędy, a ZGN nie zapytał, dlaczego niektóre dane (np. metraże) nie zgadzają się z tym co jest na umowach najmu (zgodnie z którymi lokatorzy płacą czynsz).

Chcemy, aby praskie kamienice były remontowane i aby nowe budynki miały wyższy standard. Ale także chcemy, aby remonty dotyczyły przede wszystkim pustostanów – aby zaspokoić potrzeby Dzielnicy (500 rodzin na liście oczekujących na lokal) i aby planując remonty budynków, gdzie mieszkają lokatorzy, traktowano ich jak ludzi, którzy mogą coś wnieść, by znaleźć lepsze rozwiązania. Widać, że mogą mieć lepsze pomysły, niż niektórzy urzędnicy, architekci i decydenci.

Laure Akai

Skomentuj Likwidacja mieszkań zamiast praktycznych rozwiązań

Projekt “Mieszkania 2030” nie rokuje poprawy sytuacji mieszkaniowej Warszawiaków

July 11, 2017 - 9:52 am

W czerwcu b.r. na stronie http://2030.um.warszawa.pl opublikowany został projekt “Polityka mieszkaniowa Mieszkania 2030”. Autorzy dokumentu nazwali go “projektem do konsultacji”. Nie wiadomo jednak, z kim był konsultowany.

Komitet Obrony Praw Lokatorów zapoznał się z Projektem Mieszkania 2030 i ocenił go krytycznie. Naszym zdaniem, autorzy Projektu nie zbadali należycie sytuacji ekonomicznej mieszkańców Warszawy, nie wzięli pod uwagę poziomu popytu na mieszkania komunalne, oraz nie przewidzieli poprawek do błędnej polityki mieszkaniowej Warszawy. To wszystko nie rokuje poprawy sytuacji mieszkaniowej Warszawiaków.

Poniżej przedstawiamy naszą opinię o projekcie.

1 komentarz na temat Projekt "Mieszkania 2030" nie rokuje poprawy sytuacji mieszkaniowej Warszawiaków

Lokatorzy przegrali z igrzyskiem politycznym

June 12, 2017 - 8:20 pm

Przed tygodniem napisałam o trudnościach związanych z wyborem kolejności spraw, które mają stanąć przed Komisją Weryfikacyjną. Od tego wyboru zależy los co najmniej kilkuset osób, które obecnie mieszkają w budynkach zreprywatyzowanych w podejrzanych okolicznościach. Teraz możliwe byłoby uratowanie większej liczby ludzi, niż za kilka lat. Niektórzy przeżywają codziennie gehennę, są nękani, popadają w coraz cięższe zadłużenie i żyją w stanie ciągłego strachu i niepewności.

Niestety lista pierwszych adresów do sprawdzenia przez Komisję nie zawiera kamienic, gdzie trwa nękanie, eksmitowanie i wyzyskiwanie lokatorów nadmiernymi czynszami. Kto żywił nadzieję, że jeszcze w tym roku Komisja zajmie się jego losem, będzie musiał poczekać na zakończenie igrzysk politycznych.

Każda podejrzana sprawa budzi nasz gniew, ale stoję na stanowisku, że człowiek jest ważniejszy, niż parking. Nawet jeśli ten parking jest wart fortunę. Zwrot domu z lokatorami, to ważniejsze, niż zwrot szkoły czy boiska, choć te ostatnie wzbudziły u niektórych więcej emocji. Nie mogę w żaden sposób się z tym pogodzić.

Okazuje się, że wybór adresów już dawno ustaliła nie Komisja, ale redakcja Gazety Wyborczej. Bo wybrane zostały te sprawy, którym ta gazeta dała największy rozgłos.

Komisja ma zacząć od Twardej 10 i 8. Oczywiście historia tych adresów jest skandaliczna. To, co będzie się działo dalej, jest łatwe do przewidzenia. Komisja wezwie HGW, a ona się nie stawi. Cel zostanie osiągnięty: odbędzie się spektakl polityczny i zostaną zdobyte punkty polityczne.

W przypadku Twardej trudno będzie udowodnić coś Miastu, ale może o to chodzi. Reprywatyzacja jest – oczywiście – sprzeczna z interesem publicznym, ale czy zawsze była niezgodna z prawem? Być może uda się udowodnić złamanie prawa przez Marcinkowskiego i Muszyńskiego i ich kuratorów z Karaibów. Ale w końcu Marcinkowski dostał tylko część nieruchomości, gdzie wykupił roszczenie, a później Jóźwiak anulował ten zwrot. Tak więc wybór tego adresu na sam początek zdaje się nie mieć innych przyczyn, niż chęć uzyskania rozgłosu.

To jasne, że kupcy roszczeń i ich prawnicy mieli specjalne relacje z pracownikami Biura Gospodarowania Nieruchomościami i z Ratuszem. Dobrze by było wykryć te powiązania i odzyskać pieniądze uzyskane z upłynnienia zagrabionego mienia publicznego. Ale wybór w pierwszej kolejności adresów położonych wokół PKiN (jak Chmielna, Złota i Sienna) wskazuje na to, że chodzi o działania pokazowe, obliczone na grillowanie ludzi z Ratusza, a nie na pomaganie tym, dla których jeszcze nie jest za późno.

Jest na liście tylko kilka adresów, w których mieszkali lokatorzy poszkodowani przez reprywatyzację: Noakowskiego 16 i Nabielaka 9. Wiem wiele o tym ostatnim, bo tam mieszkała Jolanta Brzeska. Od jej śmierci, nikt z dawnych lokatorów tam nie mieszka, bo ona była ostatnia. Tam nikogo od dawna nie można uratować. Oczywiście, że należy się jej rodzinie (i innym rodzinom) odszkodowanie, tym bardziej że Mossakowski ścigał za rzekome „długi” również rodziny lokatorów (i sąd uznał jego roszczenia). Mam nadzieję, że zbadana zostanie okoliczność, że Mossakowski żądał od lokatorów pieniędzy za „bezumowne korzystanie z lokalu”, choć istniały umowy najmu, których nie uznał. W ten sposób pozbył się lokatorów, a sądy jeszcze raz były po jego stronie. Ta okoliczność pokazuje całkowitą bierność Miasta i tendencyjność sądów. Ale współwinowajcy pozostaną raczej nietykalni.

Co z adresami gdzie nadal mieszkają ludzie? Co z ludźmi, którzy mieli nadzieję, że coś się zmieni? Niestety ich cierpienia będą musiały poczekać, bo parkingi i sensacje polityczne uznano za ważniejsze.

Laure Akai

Skomentuj Lokatorzy przegrali z igrzyskiem politycznym

Wokół Procesu Weryfikacyjnego: Lokatorze, nie daj się oszukać!

June 11, 2017 - 11:15 pm

Rusza już proces weryfikacji nieprawidłowości występujących w ramach procesu warszawskiej reprywatyzacji. Niektórzy lokatorzy ze zreprywatyzowanych kamienic wiążą z nim ogromne nadzieje. Wierzą, że Komisja będzie w stanie udowodnić przypadki łamania prawa i zamieszkane przez nich kamienice powrócą do zasobów Gminy. Mamy nadzieję, że ich oczekiwania zostaną spełnione. Musimy jednak zwrócić uwagę lokatorów na ryzyko nadużyć. Dlatego apelujemy, by nie dali się oszukać i wciągnąć w żadne układy, które mogą mieć charakter korupcyjny i w istocie zaszkodzić lokatorom zamiast przyczynić się do poprawy ich sytuacji.

Już wcześniej Komitet Obrony Praw Lokatorów podkreślał, że warto uważać na pewnych prawników i pseudoprawników, w tym z „organizacji lokatorskich”, którzy oferują swoje „usługi prawnicze” lub pośredniczą w nich w zamian za grube pieniądze. Często przekonują, że „mają dojścia” do władzy, więc mogą coś załatwić, za kilka lub kilkanaście tysięcy złotych. Czasami coś robią, a czasami zupełnie nic, zostawiając lokatorów bez żadnego wsparcia. Ale nawet w najlepszym przypadku żądają dużych pieniędzy za napisanie czegoś, co inni lokatorzy robią sami, a inne organizacje pomagają zrobić za darmo. Mogą proponować usługi za cenę sięgającą nawet ponad 20 tys. złotych, co zgodnie z naszą wiedzą miało już niestety miejsce.

Wiemy, że wielu ludzi jest zdesperowanych, więc szukają pomocy i chcą wierzyć, że w taki sposób da się wszystko załatwić. Niestety nie jest to prawda. Komitet Obrony Praw Lokatorów uważa wyłudzanie dużych sum pieniędzy od zdesperowanych ofiar reprywatyzacji (a często są to sumy przewyższające stawki kancelarii prawniczych) za porównywalne do szmalcownictwa i zdecydowanie odcina się od takich praktyk. (Bardzo prosimy o nie mylenie KOPL z inną organizacją, która stosuje takie metody.)

W sytuacji, gdy Komisja Weryfikacyjna jeszcze nie przyjęła żadnego przejrzystego kryterium o ustaleniu kolejności zajmowania się sprawami, a w Radzie Społecznej zasiadają osoby z organizacji znanej z oferowania odpłatnych usług, warto zapytać, jak Komisja zamierza zagwarantować, że osoby te nie będą podejmować prób spieniężenia swojego wpływu na prace Komisji? Już teraz niektóre działania wokół Rady Społecznej nie wydają się wystarczająco przejrzyste. Warto w szczególności zastanowić się, dlaczego nie podjęto regulaminu powołania Rady Społecznej, dlaczego zasiadają w niej osoby partyjne i dlaczego nie ustalono jawnych kryteriów wyboru kandydatów?

Apelujemy do lokatorów, by w żaden sposób nie płacili za usługi proponowane przez osoby, które twierdzą, że są związane z pracą w Komisji czy Radzie lub twierdzą, że są związane z takimi osobami i że mogą „przepchnąć” rozpatrzenie danej sprawy przed Komisją w najbliższym czasie. Wiemy, że praca Komisji jest czasochłonna i że uzasadniona jest obawa, że dana sprawa nie pojawi się na porządku dnia bez odpowiedniego „polecenia”. Ale wiemy, że wiele spraw, którymi zajmuje się prokuratura, uzyskało taki status jedynie dzięki determinacji lokatorów, a nie dzięki układom. Nie chcemy, aby ta praca została wykorzystana w niewłaściwy sposób przez osoby pozbawione skrupułów i nie chcemy tworzenia kolejnych patologicznych struktur.

Komitet Obrony Praw Lokatorów, razem z niektórymi członkami Komisji Weryfikacyjnej oraz ze Stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze, dyskutował o potrzebach ustalenia przejrzystych kryteriów postępowania i przyspieszeniu prac Komisji, aby więcej spraw zostało rozpatrzonych w jak najkrótszym czasie. Od tego bardzo wiele zależy, w tym również los lokatorów, którzy nadal mieszkają w reprywatyzowanych kamienicach.

Także warto się zastanowić, dlaczego nie ma regulaminu powołania Rady Społecznej, dlaczego są na niej osoby partyjne i dlaczego nie wysłano do organizacji lokatorskich informacji o naborze do Rady, aby te organizacje same wydelegowały swoich przedstawicieli i dlaczego nie ustalono jawnych kryteriów wyboru kandydatów?

Mamy nadzieje, że sposób prowadzenia procesu weryfikacyjnego stanie się bardziej przejrzysty, oraz że zostaną podjęte wszelkie środki prawne, aby wszyscy poszkodowani lokatorzy mieli możliwość otrzymania odszkodowania za zaniedbanie obowiązków przez urzędników, którzy przekazali ich niczym meble prywatnym właścicielom.

Komitet Obrony Praw Lokatorów

Skomentuj Wokół Procesu Weryfikacyjnego: Lokatorze, nie daj się oszukać!

Kto dostanie deskę ratunkową? Czyli trudne tematy wokół Komisji

June 4, 2017 - 1:51 pm

Już niedługo ma się rozpocząć praca Komisji Weryfikacyjnej. Wiele osób dotkniętych zarówno reprywatyzacją, jak i brakiem dobrej polityki mieszkaniowej (która mogłaby zapobiec choć części negatywnych skutków tego procederu), oczekuje z nadzieją efektów tych prac i spodziewa się choć odrobiny sprawiedliwości dla lokatorów. Jednak od początku aktywiści z Komitetu Obrony Praw Lokatorów mają zastrzeżenia co do efektów, które Komisja może osiągnąć i założeń, na których się opiera.

Pierwszą poważną wątpliwością jest tryb pracy Komisji. W założeniu ma się zajmować jedną sprawą w miesiącu. Doskonale sobie zdajemy sprawę z ogromu pracy, jaki czeka Komisję oraz członków Rady Społecznej. Jednak zachowując takie tempo, Komisja będzie w stanie się zająć 12 sprawami w ciągu roku, choć mocne podejrzenia dotyczące nieprawidłowości związanych z reprywatyzacją mogą dotyczyć około 200 nieruchomości warszawskich. Oznacza to, że wiele spraw będzie czekać latami, zanim trafi pod obrady Komisji.

Niestety, ta sytuacja jest dla nas nie do przyjęcia ze względu na presję czasu, pod którą znajduje się wielu mieszkańców kamienic. Ile osób ma jeszcze stracić swój skromny dorobek życia, zostać wypędzonych z ogromnym długiem, czy doznać upokorzenia eksmisji, zanim doczekają na swoją kolej przed Komisją? Przy założonym tempie pracy, większość ofiar bezprawnych reprywatyzacji będzie czekać w niepewności, a wielu z nich nie dożyje rozwiązania.

Nie ulega więc wątpliwości, że wybór kolejności procedowania spraw ma kluczowe znaczenie. Konieczna jest jednak także zmiana planowanego harmonogramu prac i zwiększenie zaangażowania ze strony rządu i innych instytucji.

Wybór, który stoi przed Komisją można porównać do sytuacji osoby starającej się uratować tonących, która może wyciągnąć na brzeg tylko niektórych i ma nadzieję, że gdy wróci, by uratować pozostałych, ci będą jeszcze pozostawać przy życiu.

Nie da się, niestety, uniknąć tego wyboru. Jednak założenia czasowe Komisji wydają się nie do zaakceptowania. Z braku określonych kryteriów wyboru spraw, zwrócono się m.in. do nas z prośbą o pomoc przy ich ustaleniu. Jest to wyjątkowo trudne zadanie, tym bardziej, że jesteśmy świadomi, że rządowa propozycja przewiduje odszkodowania tylko dla osób pokrzywdzonych w sprawach, gdzie doszło do złamania prawa, a nie dla wszystkich ofiar reprywatyzacji.

Założenia Komisji nie wystarczają, by zadośćuczynić za krzywdy wszystkich lokatorów dotkniętych zwrotami nieruchomości. Powstają różne kategorie ofiar: ci, którzy przypadkiem mieszkali w kamienicach, gdzie doszło do złamania prawa (ci zasługują na zadośćuczynienie), oraz ci, którym przez przypadek nie będzie przysługiwać nic (bo krzywdy zostały im wyrządzone zgodnie z prawem).

Choć komuś zależało na wykluczeniu nas z prac Rady Społecznej, jesteśmy w stanie zaproponować konkretne rozwiązania. W tym celu w zeszłym tygodniu przyjęliśmy zaproszenia na spotkania z różnymi członkami Komisji i Rady Społecznej, a także z prawnikami, innymi społecznikami i ekspertami, aby omówić wymienione tu kwestie.

Warto podkreślić, że nie możemy zgodnie z naszymi przekonaniami i z naszym sumieniem powiedzieć, że w jednym budynku ludzie byli bardziej pokrzywdzeni, niż w innym. Jednak ktoś (nie my) będzie wybierać tę kolejność i dlatego uważamy, że kryterium wyboru powinno być bardzo przejrzyste. Kryterium nie powinna być medialność sprawy, albo to, czy pozwoli ona nabić najwięcej punktów politycznych, czy też, że ktoś związany z Komisją lub Radą mieszka w danej nieruchomości. Ponieważ jedna z organizacji obecnych w Radzie Społecznej jest znana z tego, że bierze pieniądze za załatwianie spraw lokatorskich, istnieje niebezpieczeństwo, że dojdzie do przypadków korupcji.

W dyskusji o możliwych kryteriach najbliższy jest nam interes lokatorów. Rozumiemy, że inne kryteria, mniej istotne dla nas, mogą mieć sens z punktu widzenia budżetu, czy interesów finansowych. Komitet Obrony Praw Lokatorów niedługo podejmie ostateczne stanowisko w tej sprawie na użytek członków Komisji i Rady Społecznej i celem dalszej dyskusji. Jednak mogę wspomnieć o kilku naszych pomysłach dotyczących kryteriów, które mogą okazać się pomocne.

Ogólnie zgadzam się z pomysłem Tomasza Luterka, że ważne jest nie tylko ustalenie kryteriów, ale też opracowanie algorytmu, który pozwoli wyłonić najbardziej priorytetowe sprawy. Może to być bardzo prostu system punktów dla każdego kryterium. Pojawiły się głosy, że nowe okoliczności mogą spowodować konieczność wprowadzenia wyjątków, co z pewnością będzie konieczne. Dla mnie, wyjątkiem może być sytuacja, gdzie doszło do wielkiej krzywdy lokatorów. Warto jednak pamiętać, że są też takie sytuacje, gdzie doszło do wielkiej krzywdy lokatorów, ale które nigdy nie trafią pod obrady Komisji.

Przedstawiciele Komitetu wymienili kilka kryteriów, które – naszym zdaniem – powinny znaleźć się na liście. Oto one:

  1. aktualność sprawy – czy zajęcie się sprawą teraz może jeszcze uratować lokatorów i/lub budynek przed nieodwracalnymi skutkami?
  2. ilość pokrzywdzonych lokatorów (na dzień zwrotu nieruchomości) i rodzaj krzywd (straty finansowe, eksmisje, itd)
  3. etap postępowania, ewentualne terminy przedawnienia i inne problemy, które wymagają niezwłocznego rozwiązania
  4. sposób nabycia własności
  5. ilość zgromadzonych dowodów

Do tego inne osoby dodały kryteria takie, jak wartość nieruchomości.

Według nas, łatwiej i sensowniej wybrać w pierwszej kolejności te sprawy, które są już wystarczająco jasne. Dopiero później można się zająć sprawami, gdzie pozostaje jeszcze wiele do wyjaśnienia. Niezmiernie istotne jest też, czy nadal można uratować kogoś przed utratą dachu nad głową. Nie można też zapominać o ograniczeniach czasowych.

Jeśli pojawią się nowe pytania i wątpliwości dotyczące tych pomysłów, to tylko należy się z tego cieszyć. Uważam, że dotąd za mało było merytorycznych dyskusji wokół Komisji. Część społeczeństwa wykazuje się niemal ślepą wiarą w pomysłodawców i liderów Komisji, a z kolei inni posługują się skrajnymi określeniami, jak „sąd ludowy”. Za mało w tym wszystkim namysłu, co należy robić z faktem powstania Komisji i jak ona powinna funkcjonować.

A są przecież także inne działania, które mogłyby pomóc. Niech Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Finansów zaczną wreszcie porządkować dostępne informacje o indemnizacjach, bo nadal panuje chaos w tej dziedzinie. Lokatorzy powinni wreszcie zacząć być traktowani jako strona, wraz z Miastem, czy innymi podmiotami w sprawach reprywatyzacyjnych, bo mają istotny interes prawny, (mieć dach nad głową) i mają prawo wiedzieć wszystko, co dotyczy okoliczności, w których powstały roszczenia. Gdyby nie czujność lokatorów, nigdy byśmy się nie dowiedzieli, że mienie publicznie zostało tak bezczelnie rozkradzione. Lokatorzy często bronili interesu publicznego lepiej, niż ludzie do tego powołani. Posiadając informacje, mogą alarmować, jeśli coś jest nie tak. A są przecież wciąż nowe decyzje zwrotowe do zbadania pod kątem nieprawidłowości.

Niezależnie od tego, czy reprywatyzacja odbyła się z przekrętami czy bez, lokatorzy mogą być poważnie pokrzywdzeni tym procesem. Miasto przekazuje lokatorów jak meble, nie zapewniając im innego lokalu i stara się szukać powodów, aby ograniczyć liczbę lokali przeznaczonych dla byłych mieszkańców reprywatyzowanych zasobów. Znamy sytuację, gdzie lokatorzy nie mogą wnioskować o nowy lokal komunalny, bo nie mają wypowiedzenia umowy najmu, a nawet jeśli mają, to Gmina każe im czekać na koniec okresu wypowiedzenia, bo rzekomo do tego czasu ich potrzeby są zaspokojone. To oczywiście powoduje, że zamiast figurować na liście i mieć szansę na lokal po zakończeniu okresu wypowiedzenia, oczekiwanie na lokal przedłuża się na czas, gdy już nie mają tytułu prawnego.

Nie mogę uniknąć tego tematu, bo przykre fakty są takie, że zamiast zajmować się prawdziwą zmianą prospołeczną w polityce mieszkaniowej, zamiast zajmować się ostatecznym załatwieniem kwestii reprywatyzacji i zwrotów nieruchomości w naturze, mamy do czynienia z Komisją, która będzie szukać sprawiedliwość dla niektórych, zostawiając większość ofiar na lodzie.

Kto pomoże lokatorom z ulicy Ziemowita, gdzie właściciel domaga się 50 zł. za metr za mieszkanie w ruderze? Nie dzielnica Targówek. Nie Mieszkanie Plus. Także nie Komisja. Potrzebne są inne mieszkania już teraz, a nie za pięć lat. Polityka mieszkaniowa nastawiona na prywatyzację była błędna od samego początku. Miało być tak, że gdy przyjdzie właściciel, lokatorzy zaspokoją swoje potrzeby mieszkaniowe na tzw. wolnym rynku i wezmą kredyt na 30 lat. Ale to nigdy nie było realne. Mówiliśmy o tym już wiele lat temu, gdy dowiedzieliśmy się o istnieniu planu drastycznego zmniejszenia liczby mieszkań komunalnych. Neoliberalne dogmaty okazały się fałszywe i obiecywane cuda gospodarcze nigdy się nie zmaterializowały.

Zamiast pomagać lokatorom, obecna praktyka Dzielnic i Miasta ułatwia proces przekazywania nieruchomości czyścicielom kamienic, a to musi się skończyć. Kto pomoże lokatorom z ulicy Saskiej, gdzie Gmina sprzedała mieszkania z lokatorami Markowi Mossakowskiemu, który kupił roszczenie do gruntu? Czy lokatorom z ulicy Marcinkowskiego, sprzedanych Michałowi Owsiewskiemu, innemu znanemu czyścicielowi? Podejrzewam, że w przypadku Saskiej być może nigdy nie dojdziemy, gdzie naruszono prawo, bo to prawo i rozporządzenia Prezydent Miasta były absurdalne i sprzyjały procesowi sprzedawania budynków z lokatorami. W przypadku ul. Marcinkowskiego może uda się udowodnić korupcję urzędniczą sprzed lat. Ale kto będzie odpowiedzialny za zaistniałe skutki?

Politycy mówią teraz wiele o lokatorach, ale polityka mieszkaniowa tylko powoduje dalsze nawarstwianie krzywd. Widać, że nie ma woli, by to zmienić i ostatecznie rozwiązać problem. Nasza działalność na rzecz poprawy sytuacji lokatorów, to długa walka, która staje się coraz bardziej pilna. Wydaje mi się, że pomimo wszystkich deklaracji dobrych intencji, rzeczywista sytuacja lokatorów może się stać nawet gorsza, niż kilka lat temu. Ciągle widać tylko kolejne wysiedlenia, eksmisje, rosnące zadłużenie i odmowy ze strony Gmin pod byle pozorem, czasem zupełnie absurdalne.

Życzymy powodzenia lokatorom, którzy mają nadzieje związane z Komisją. Życzymy im, żeby byli wśród tych nielicznych szczęśliwców, którzy dostaną w końcu zadośćuczynienie za swoje krzywdy i może nawet będą mogli nadal mieszkać w domach, gdzie spędzili całe swoje życie. Trzeba jednak mówić, że sprawa reprywatyzacji nie zostanie rozwiązana przez Komisję i nadal będziemy musieli walczyć w obronie lokatorów, o dobrą politykę mieszkaniową.

Laure Akai

1 komentarz na temat Kto dostanie deskę ratunkową? Czyli trudne tematy wokół Komisji

Oświadczenie Komitetu w sprawie Komisji Weryfikacyjnej

May 26, 2017 - 5:07 pm

Komitet Obrony Praw Lokatorów krytycznie przyjął wybór Rady Społecznej przy Komisji Weryfikacyjnej i wykluczenie naszej organizacji z jej prac. Dziwi to tym bardziej, że Komitet Obrony Praw Lokatorów zetknął się z tysiącami lokatorów poszkodowanych przez reprywatyzację i ma dogłębną wiedzę na ten temat. Komitet funkcjonuje od 2009 roku – w tym czasie udzieliliśmy nieodpłatnie porad prawnych tysiącom lokatorów i lokatorek, aktywnie walczyliśmy o ich prawa w urzędach i przed sądami, zorganizowaliśmy dziesiątki demonstracji i spotkań informacyjnych, aktywnie opiniowaliśmy zmiany do ustaw i uchwał dotyczących praw lokatorów, a także ujawniliśmy wiele skandali reprywatyzacyjnych i prowadziliśmy konferencje o czyścicielach kamienic.

Wybór członków Rady wskazuje na jej upartyjnienie (w komisji zasiada dwóch radnych Prawa i Sprawiedliwości), a także na brak osób, które były najbardziej aktywne w ostatnich latach w działalności na rzecz ochrony lokatorów przed eksmisjami, bezdomnością i nadmiernymi czynszami i posiadają największą wiedzę w dziedzinie reprywatyzacji. Nie ma też osób, które najbardziej przyczyniły się do wykrycia afer reprywatyzacyjnych. Natomiast niektóre z zasiadających w Radzie osób wykazywały się dość marginalnym zaangażowaniem w sprawę reprywatyzacji. Są nieliczne chlubne wyjątki, jednak to zdecydowanie za mało. Dodatkowym skandalem jest obecność osoby, której stowarzyszenie splamiło się wyłudzaniem wysokich honorariów od zdesperowanych lokatorów.

Rada Społeczna w obecnym składzie nie będzie w stanie wykorzystać kompetencji i wiedzy, które zdobyły ruchy lokatorskie w ostatnich latach. Ponadto zasiadają w niej osoby, które nie angażują się w walkę ze skandalami reprywatyzacyjnymi, czy też czerpią z nich korzyści finansowe.

Niezależnie od powyższego, Komitet Obrony Praw Lokatorów nie będzie ustawać w nagłaśnianiu zgłaszanych do nas skandali reprywatyzacyjnych i będzie uważnie monitorować działania Komisji.

Komitet Obrony Praw Lokatorów

Skomentuj Oświadczenie Komitetu w sprawie Komisji Weryfikacyjnej

Analiza problemów dotyczących zadłużenia lokatorów

May 15, 2017 - 11:57 am

15192610_1139587719423109_8276503766946521306_nKomitet Obrony Praw Lokatorów dokonał analizy wybranych problemów dotyczących zadłużenia lokatorów i antylokatorskiej polityki miejskiej.

Dokument powstał w związku z debatą “Czynsze mieszkaniowe – przerwać spiralę zadłużenia” z cyklu Mieszkania 2030 organizowaną przez Urząd m.st. Warszawy.

Niestety problemy poruszone w analizie nie tylko nie znalazły zrozumienia u przedstawicieli Biura Polityki Lokalowej, ale urzędnicy zaprzeczają nawet ich istnieniu.

Poniżej prezentujemy dokument autorstwa Beaty Siemieniako i Mikołaja Paja z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.

1 komentarz na temat Analiza problemów dotyczących zadłużenia lokatorów

Nowelizacja ustawy: Zabiorą nam wszystko

February 22, 2017 - 8:04 am

Nowelizacja Ustawy o ochronie praw lokatorów może znacznie pogorszyć i tak już złą sytuację lokatorów z niskimi dochodami. Komitet Obrony Praw Lokatorów ostro krytykuje założenia projektu nowelizacji.

Proponowana przez Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów jest z wielu powodów niekorzystna dla lokatorów i interesu społecznego. Szczególnie jeden punkt projektu pozwala na dość skandaliczne nadużycia wobec lokatorów i jest zdecydowanie antyspołeczny.

Art. 21b ust. 3 projektu zakłada, że:

jeżeli średni miesięczny dochód gospodarstwa domowego najemcy w okresie 3 miesięcy poprzedzających złożenie deklaracji w przeliczeniu na członka gospodarstwa domowego jest wyższy niż kryteria zawarte w uchwale rady gminy […] czynsz podwyższa się o kwotę tej nadwyżki wypowiadając jego dotychczasową wysokość, najpóźniej na koniec miesiąca kalendarzowego. Czynsz po podwyższeniu o kwotę nadwyżki nie może przekroczyć czynszu, jaki mógłby otrzymać z tytułu najmu właściciel takiego lokalu, gdyby lokal ten nie wchodził w skład mieszkaniowego zasobu gminy.

Natomiast ust. 5 w/w artykułu stanowi, że:

w przypadku, gdy podwyżka czynszu, o której mowa w ust. 3 przekracza 50% dotychczasowego czynszu, najemca wnosi przez pierwsze 6 miesięcy obowiązywania podwyżki czynsz w wysokości odpowiadającej 150% dotychczasowego czynszu.

Te przepisy są fatalnie sformułowane. Po 6 miesiącach lokator, który przekracza kryterium dochodowe o 200 zł będzie musiał zapłacić czynsz podwyższony o całą kwotę o którą przekroczył kryterium. Jeśli przykładowo poprzedni czynsz wynosił 200 zł, podwyżka będzie opiewać na 100%. Osoba zamieszkująca 24-metrowe mieszkanie komunalne przekraczająca kryterium dochodowe o 400 zł zapłaci za metr stawkę wyższą od stawek obowiązujących w TBSie, gdzie kryterium dochodowe jest przecież o wiele razy wyższe.

Przykładowo:

  • TBS, stawka czynszowa 25 zł za metr x 20 metrów = 500 zł.
  • Mieszkanie komunalne, stawka czynszowa 8 zł za metr = 200 zł.
  • Przy kryterium dochodowym na poziomie 2000 zł, osoba zarabiająca 2500 zł zapłaci 700 zł za mieszkanie komunalne.

Takie podwyżki są zupełnie nieuzasadnione i sprzeczne z interesem niezamożnych pracujących.

Nie powinno się wypowiadać umów najmu mieszkańcom przekraczającym kryterium (które zresztą powinno być wyższe!), ale dopłaty do czynszu nie mogą wynosić całej kwoty przekroczenia kryterium. Proponowane przepisy w żaden sposób nie ograniczają też możliwości dysponowania zasobem przez Gminę, gdyż i tak dają możliwość wypowiedzenia umowy w przypadku jakiegokolwiek przekroczenia kryterium dochodowego.

Zamiast tak tragicznie błędnych założeń, Komitet Obrony Praw Lokatorów zaproponuje inne rozwiązanie, biorące pod uwagę sytuację lokatorów niezamożnych. Ci, którzy przekraczają kryterium dochodowe o 1-2% nie powinni przenosić w ogóle żadnych konsekwencji. (W zasadzie, mówimy tu o kwotach rzędu 10-30 zł!) Ewentualne podwyżki powinny być liczone w progresywnej skali i nie powinny nigdy przekroczyć 150% dotychczasowego czynszu. Konkretne propozycje zostaną przez nas wysłane w ramach konsultacji Ustawy prowadzonych przez Resort.

Rozwiązania zakładające progresywnie rosnącą skalę podwyżek są stosowane na świecie i dobrze się sprawdzają. Zazwyczaj, takie skale dopuszczają podwyżki czynszu w zakresie od 5 do 50%.

4 komentarzy Nowelizacja ustawy: Zabiorą nam wszystko

Bezduszne działania władz Warszawy wobec bezdomnych i ich rodzin

January 23, 2017 - 12:46 pm

Niestety do Komitetu trafia coraz więcej osób, które mają problemy z wnioskami o mieszkanie komunalne lub socjalne. Są też tacy, którzy otrzymali odmowę ponieważ Gmina uważa, że mają gdzie mieszkać. Choć ta sytuacja nie jest niczym nowym, większa ostatnio liczba takich odmów pokazuje, że Miasto zupełnie nie radzi sobie z problemem bezdomności.

Ostatnio nagłaśnialiśmy sprawę rodziny z Woli mieszkającej tymczasowo u znajomych. Tak się czasami zdarza, że gdy ktoś się dowie o trudnej sytuacji znajomych, oferuje im nocleg, dopóki Gmina nie przydzieli mieszkania.

Jak ktoś chce złożyć taki wniosek, zwykle spotyka się z Panią z Okienka. Pani z Okienka to znana postać, którą można spotkać w różnych urzędach, która odmawia przyjęcia wniosków lub daje porady, które potem okazują się fatalne w skutkach. Pani z Okienka zawsze pyta, gdzie obecnie mieszka osoba składająca wniosek, a gdy ta powie, że jest bezdomna, czy też że mieszka chwilowo pod różnymi adresami, odmawia przyjęcia wniosku. Wniosku nie da się praktycznie złożyć nie podając jakiegokolwiek adresu.

Ale jak ktoś poda adres, to Gmina już sprawdzi jakie są tam warunki. Nawet gdy to mieszkanie nie należy do osoby wnioskującej. Tak się stało w przypadku rodziny z Woli. Choć nie ma tam warunków, a mieszkanie nie należy do wnioskodawców, już sam fakt, że właściciel powiedział ustnie, że mogą tam chwilowo zamieszkać spowodował odmowę przyznania lokalu przez Gminę.

Jeśli to brzmi absurdalnie, to dlatego że tak jest. Niestety znamy wiele takich przypadków. Szczególnie, jeśli zostanie podany adres kogoś z rodziny.

Okazuje się więc, że Gminy chcą dyktować, kto ma z kim mieszkać. Jak siostra ma 3 osoby w 20 m2, Gmina uważa, że ona musi brać bezdomnego brata do siebie. Tak wprost mówią politycy, tacy jak Tomasz Kucharski z Pragi Południe. Byliśmy u nich ponieważ bezdomna kobieta dała adres swojej ciotki, aby złożyć wniosek, ale ciocia ma swoje problemy i nie chce, aby mieć jeszcze jednej osoby w domu.

Polityka miasta pod tym względem jest po prostu potworna. Osoby bezdomne nie mogą liczyć na wsparcie, bo Miasto za bezdomnych uważa tylko tych, którzy są zarejestrowani w noclegowni. Jak ktoś mieszka pod mostem, nie może składać wniosku, bo nie wykazuje adresu. Jak ktoś śpi na kanapie u znajomego, jest poważne ryzyko, że dostaną odmowę. A jak ktoś śpi na kanapie u kogoś w lokalu komunalnym, najemca może stracić tytułu do lokalu za udostępnienie lokalu bez zgody właściciela.

Ta praktyka musi się skończyć, bo Miasto po prostu krzywdzi ludzi potrzebujących, aby poprawić swoje statystyki. Gminy powinny wskazać lokale wszystkim osobom pozbawionym tytułu prawnego do lokalu komunalnego lub socjalnego jeśli kwalifikują się pod względem dochodowym. Nie powinno być sytuacji, że Gmina chce decydować za kogoś, kogo ma przyjąć kogoś do mieszkania. Zabezpieczenie mieszkania jest konstytucyjnym obowiązkiem Gminy, który Gmina stara się cały czas przerzucać na innych, udając, że nie ma ludzi w potrzebie. A jednak są i zła polityka mieszkaniowa Miasta tylko pogarsza ich sytuację. Nie zmieni tego propaganda Ratusza i jego sprzedajnych marionetek.

Skomentuj Bezduszne działania władz Warszawy wobec bezdomnych i ich rodzin

Koniec wysiedlania lokatorów – czy dopiero początek?

December 14, 2016 - 12:58 am

Przez ostatnie 7 lat pisaliśmy o problemach związanych z wysiedlaniem lokatorów z warszawskiej Pragi. Jednym z pierwszych postulatów Komitetu było i pozostaje nadal żądanie możliwości powrotu do wyremontowanego lokalu, zgodnie z intencją Ustawy o ochronie praw lokatorów, która przewiduje, że remont ma się zakończyć w ciągu roku, a po jego zakończeniu lokatorzy wracają do wyremontowanego lokalu. Pobyt w lokalu zamiennym z założenia miał być ograniczony do czasu trwania remontu.

O tym, że mieszkańcy są najczęściej definitywnie wysiedlani podczas remontu pisaliśmy już wiele razy. Występowaliśmy przeciw temu w komisji sejmowej poświęconej Ustawie o rewitalizacji. W ostatnich miesiącach kilka razy protestowaliśmy przeciw gentryfikacji prawej strony Warszawy, m.in. podczas publicznych występów wiceprezydenta Warszawy, Michała Olszewskiego.

Kilka dni temu pan Olszewski opublikował instrukcję przekazaną władzom Dzielnic odnoszącą się do problemu gentryfikacji. Gdyby Miasto nareszcie zaczęło słuchać głosu lokatorów, to byłoby się z czego cieszyć. Od 7 lat nasze postulaty są wciąż aktualne i w tym czasie były wielokrotnie prezentowane panu Olszewskiemu. Bez skutku. Chciałoby się powiedzieć „lepiej późno, niż wcale”, gdyby nie liczne tragedie już wysiedlonych lokatorów.

Jednak czytając list wiceprezydenta Olszewskiego do Dzielnic mamy więcej pytań, niż odpowiedzi. Z naszego doświadczenie wynika niestety to, że często działania Miasta i Dzielnic w sprawach lokatorskich nie przynoszą oczekiwanych rezultatów. Np. program „oddłużania” lokatorów, który z założenia wykluczał większość dłużników w Warszawie i który został wykorzystany przez bardzo mały odsetek lokatorów i bynajmniej nie tych, którzy mieli największe problemy finansowe. Podobnym rozczarowaniem była ustawa przeciw nękaniu lokatorów, która jest tak wadliwie skonstruowana, że nękanie ma cały czas miejsce (może nawet z większą intensywnością, niż dotychczas). Władze nadal nie chcą rozwiązać problemów u ich źródła, nadal szukając pozornych rozwiązań „po taniości”.

Mamy więc konkretne pytania i uwagi dotyczące listu pana Olszewskiego:

1) Pan Olszewski pisze, że ważne jest, aby umożliwić „powrót do zajmowanych poprzednio lokalizacji”. Jak chyba wszyscy wiemy, słowo „lokalizacja” nie oznacza tego samego, co „lokal”. Dlaczego Pan nie napisał, że mieszkańcy mają prawo wrócić do starego lokalu? Czy mamy przez to rozumieć, że nie będzie gwarantowane prawo do powrotu do wyremontowanego lokalu?

Przypominamy o art. 10 ust 4 Ustawy o ochronie praw lokatorów, który brzmi:

Jeżeli rodzaj koniecznej naprawy tego wymaga, lokator jest obowiązany opróżnić lokal i przenieść się na koszt właściciela do lokalu zamiennego, jednak na czas nie dłuższy niż rok. Po upływie tego terminu właściciel jest obowiązany udostępnić lokatorowi w ramach istniejącego stosunku prawnego naprawiony lokal. Czynsz za lokal zamienny, bez względu na jego wyposażenie techniczne, nie może być wyższy niż czynsz za lokal dotychczasowy.

Intencja Ustawy jest jasna – nie powinno się wysiedlać mieszkańców do innych lokali po zakończeniu remontu i powinni oni zostać przywróceni do tego samego, wyremontowanego lokalu.

Jest też pewne, że remonty są też celowo przedłużane, aby utrudnić powroty. Co do zasady, wszyscy lokatorzy powinni mieć gwarantowany powrót do lokalu w ramach istniejącego stosunku najmu.

2) Urzędnicy uwielbiają wprost wypowiadać umowy najmu i wciąż żądać podpisywania nowych wniosków i przechodzenia nowych weryfikacji, nawet wtedy, gdy nie ma dla tego uzasadnienia. Musimy tu zadać konkretne pytanie: czy osoby wysiedlone na czas wykonanie remontu będą mogły wrócić do starego lokalu na takich samych warunkach, w ramach istniejącej umowy i z takim czynszem?

3) Warto pamiętać, że eksperci są zdania, że instalacja centralnego ogrzewania w większości przypadków nie wymaga wysiedlania lokatorów. Miasto już przeprowadzało takie remonty bez wysiedlenia lokatorów. Oprócz tego, wiemy, że czasami Dzielnice próbowały wysiedlić mieszkańców bez potrzeby. Ci, którzy się nie zgodzili, nadal mieszkają bez większego problemu w tych budynkach mimo trwającego remontu. Czy powstanie naprawdę niezależne ciało, które będzie w stanie zweryfikować decyzje o wysiedleniu na czas remontów i sprawdzić, czy rzeczywiście było konieczne? Oczywiście nie mamy na myśli lewych ekspertów wynajętych przez Miasto.

To tylko niektóre z nasuwających się pytań.

Chcielibyśmy się też dowiedzieć, co z lokatorami z ul. Lubelskiej 30/32. Miasto planuje przekształcenie ich lokali i z tego względu chce ich wysiedlić. Czy władze mają dalej zamiar „przekształcać” lokale komunalne w coś innego? Czy lokatorzy z Lubelskiej będą mieli możliwość powrotu do swoich mieszkań, czy też zostaną zastąpieni przez artystów?

Ostatnie pytanie dotyczy naszego lokalu. Jak Pan wie, bo pan odpowiada za ten plan, zamierzacie nas wygonić i wprowadzić na nasze miejsce OPS po remoncie budynku, choć sam OPS tego nie chce. Czy my też możemy wrócić do naszego lokalu po remoncie? Co z naszymi sąsiadami z budynku?

Regularnie płacimy czynsz, a Miasto – naszym zdaniem bezprawnie – nalicza nam podatek od nieruchomości, choć nie jesteśmy właścicielami. Okazuje się, że choć płacimy jakbyśmy byli właścicielami, nawet nie będziemy mieli prawa zachować lokalu po remoncie. Co to za sprawiedliwość? Zainwestowaliśmy w remont zaniedbanego przez Miasto lokalu, tak jak wielu innych lokatorów, a teraz, gdy nareszcie będą obiecywane remonty, nie będziemy mogli z nich skorzystać?

Prosimy o szczere odpowiedzi, bo nieprawdy nasłuchaliśmy się już dość.

Skomentuj Koniec wysiedlania lokatorów – czy dopiero początek?

Top