Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera
Miało być lepiej. Ale warszawskie Biuro Polityki Lokalowej nie czekało nawet na powołanie nowego rządu i już chcę pogorszyć zasady dostępności tanich lokali od Miasta.
W zeszłym roku, Komitet Obrony Praw Lokatorów skrytykował niskie progi dochodowe, które kwalifikują do najmu miejskich mieszkań.
Od dawna wskazywaliśmy na fakt, że dwie osoby zarabiające najniższe wynagrodzenie krajowe były uważane za „zbyt bogate”, aby dostać najem komunalny – a wiadomo, że coraz trudniej liczyć na jakikolwiek lokal na tzw. „wolnym rynku”. Domagaliśmy się, aby te kryteria zostały urealnione. Proponowaliśmy, aby kryteria dochodowe były oparte na kosztach najmu z dodatkiem minimum socjalnego. (To oficjalny wskaźnik, który pokazuje, ile mieszkańcy faktycznie potrzebują, aby pokryć swoje najważniejsze potrzeby – oprócz czynszu).
Nasza propozycja nie została uwzględniona, ale kryterium dochodowe zostało nieco podwyższone – najpierw przez Radę Warszawy, a potem poprzez zmiany ustawowe. Dzięki tym zmianom, więcej niezamożnych osób kwalifikowało się do najmu komunalnego.
Zmiany przeprowadzone przez Parlament były wyraźnie nie w smak urzędnikom Biura Polityki Lokalowej. Dlatego ci szybko przygotowali projekt, który zapewni, że znów będzie gorzej.
Biuro Polityki Lokalowej proponuje obniżenie progu dochodowego do najmu mieszkań socjalnych – bo ich zdaniem ktoś, kto zarabia 2000 złotych „nie jest potrzebujący” i stać go na wyższe czynsze. Biurokraci z BPL-u nawet napisali bardzo ciekawe uzadsadnienie, dlaczego muszą obniżyć progi: ponieważ jeśli tego nie zrobią, to wtedy niektóre osoby nie będą mogły się kwalifikować do najmu w TBS-ach.
Tłumaczymy tym, którzy nie wiedzą, jak to działa. Gdy ktoś przekracza kryterium dochodowe, może teoretycznie się zakwalifikować do najmu w TBS-ach (o ile nie przekracza maksymalnego limitu). Czyli, obniżenie progu, aby więcej osób kwalifikowało się do najmu w TBS-ach oznacza, że urzędnicy chcą, żeby więcej osób wynajmowało w TBS-ach, a nie w lokalach z najem komunalnym lub socjalnym.
A różnica w czynszu oczywiście jest spora – obecnie ok. 2,5 razy tyle co w lokalu komunalnym lub nawet więcej. (Niektóre TBSy w tym roku podniosły czynsz do 27 zł. za metr.) Kolejka do TBS-ów nie jest dużo krótsza niż ta do mieszkań komunalnych. Ale urzędnicy oczywiście wolą, żeby lokatorzy płacili więcej.
Najgorszy jest system kwalifikacji. Kiedy kilka lat temu zmienił się system przyznawania lokali, wprowadzono ujednolicony wniosek o pomoc mieszkaniową na jednym formularzu. Teoretycznie, ktoś kto nie zakwalifikował się do najmu komunalnego zostanie poinformowany, jeśli kwalifikuje się do najmu w TBSach. Przedstawiciele Biura Polityki Lokalowej twierdzą, że tak jest, ale to niestety mija się z rzeczywistością. Wnioski osób, które nie kwalifikują się do najmu komunalnego są po prostu odrzucane i na tym kończy się sprawa.
Co tydzień lokatorzy pojawiają się u nas z odmowami od lokalówki. Czasami przekraczają kryterium dochodowe do najmu komunalnego o kilka złotych. Zazwyczaj nie ma żadnej informacji, że mogą starać się o TBS, czy że są kwalifikowani do tego najmu; o takiej możliwości zwykłe muszą dowiedzieć się od nas.
Wygląda więc na to, że jest to kolejny sposób, aby nie kwalifikować mieszkańców do najmu mieszkań z zasobu mieszkaniowego miasta, czy wypchnąć ich do zasobów TBS z o wiele wyższymi czynszami.
Problemem oczywiście jest to, że nie buduje się dość mieszkań i nie ma woli, żeby to zmienić. Zapomnijcie o wszystkich reklamach, które na koszt podatnika wyświetlano w transporcie publicznym. Ratusz miał zapewnić 100 tys. mieszkań do 2030 r. Ta liczba nawet wtedy była zbyt niska, a dziś, gdy czynsze na rynku prywatnym oszalały, potrzeba jeszcze więcej tanich mieszkań na wynajem. Ale już widać, że nawet te obietnice nie zostaną zrealizowane.
Dość anty-społecznej polityki w Warszawie!
Skomentuj Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera