Podpalacze przenieśli się pod Warszawę
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!
W piątek spłonął przedwojenny drewniany dom w Świdrze. Dach nad głową straciło dziesięć rodzin.
Ogień pojawił się nad ranem przy jednym z kominów. Piętrowy dom przy ul. Jana Pawła 65 był jednym z większych drewnianych budynków Otwocka i okolic (Świder jest dzielnicą tego miasta). W ustawionych w literę H trzech skrzydłach mieszkało dziesięć rodzin, wśród nich dwie wielodzietne, w każdej po pięcioro dzieci. Meldunek w urzędzie miało 39 osób. Wszyscy byli lokatorami z kwaterunku, a dom podlegał administracji komunalnej. O przedwojennej świetności, gdy należał do prywatnych właścicieli, przypominały wycinane w drewnie dekoracje charakterystyczne dla tzw. świdermajerów.
Straż przyjechała dziesięć minut po zgłoszeniu – o 4.55. Dom już wyglądał jak pochodnia. Blisko osiem godzin z ogniem walczyło 98 strażaków z Otwocka i Warszawy. Spłonął dach i większość pomieszczeń na piętrze. Na szczęście nikt nie zginął.
Władze Otwocka podstawiły autokar, by mieszkańcy mogli się w nim ogrzać. Tych, którzy nie znaleźli tymczasowego lokum u krewnych lub znajomych, przewieziono do hotelu przy stadionie, a następnie do remizy Ochotniczej Straży Pożarnej w Otwocku-Jabłonnie, gdzie rozstawiono polowe łóżka. Tu czekają na przydział mieszkań komunalnych.
Według strażaków i urzędników spalony dom nadaje się tylko do rozbiórki. – W każdej chwili grozi zawaleniem. Nadzór budowlany nie pozwoli tam nikomu wejść – zaznacza Marta Woźniak.
W samym Otwocku jest około 300 przedwojennych drewnianych budynków. Zachowały się też w sąsiednich miejscowościach wzdłuż trasy kolejowej do Warszawy. Najpiękniejsze z nich dawne domy letniskowe, z werandami i dekoracjami, są fenomenem linii otwockiej. Zmienione po wojnie w całoroczne komunalne kołchozy, w większości są dziś w żałosnym stanie. Z każdym rokiem jest ich coraz mniej. Wiele pada ofiarą ognia. W poniedziałek spłonął opuszczony świdermajer w Radości, dwa dni później – drewniak w Otwocku (ten był akurat zadbany, w prywatnych rękach).
– Póki drewniane domy będą komunalne, ich los jest przesądzony – uważa Sebastian Rakowski, kierownik Muzeum Ziemi Otwockiej. Tłumaczy, że samorząd nie ma funduszy na ich remont, a sprzedaż tych domów inwestorom prowadzi do rozbiórki, by oczyścić działkę pod nową zabudowę. – Potrzebni są pasjonaci z dużymi pieniędzmi, bo dwa-trzy razy taniej jest wybudować coś nowego, niż odrestaurować świdermajera.
Jak możesz pomóc?