Oświadczenie w sprawie rzekomej “pomocy Miasta” dla lokatorów
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!
Jako organizacja lokatorska, nie możemy pozostawić ostatnich prasowych wypowiedzi Ratusza bez komentarza. Ratusz, Rada Warszawy oraz urzędnicy w dzielnicach od lat działają na szkodę lokatorów mieszkających w zasobach komunalnych. „Pomoc”, jaką otrzymali lokatorzy należy uznać za niewystarczającą i obejmującą bardzo mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją (nie tylko tą dziką). A skromne działania podejmowane przez Ratusz trudno traktować jako „zasługę”, skoro stanowią konstytucyjny obowiązek władz samorządowych wobec mieszkańców. Zrobiono tak mało, jak tylko się dało. A wina Ratusza związana z przyspieszaniem utraty zasobów komunalnych jest niezaprzeczalna.
Gdy władzę w Warszawie przejmowała Hanna Gronkiewicz-Waltz i uchwalane były wieloletnie plany gospodarowania zasobem mieszkaniowym miasta stołecznego Warszawy, krytykowaliśmy te plany ze względu na fakt, że zakładały one postępujące zmniejszenie zasobu komunalnego Gminy, m.in. przez reprywatyzację, wyprzedaż lokali, oraz wyłączenie zasobów z eksploatacji. Już wtedy władze miały wiedzę o tym, jak bardzo uszczuplone zostaną zasoby komunalne i nie próbowały odwrócić tego trendu.
To był świadomy wybór władz miasta.
To jednak nie wszystko. Rozpoczęto sprzedaż udziałów Miasta w budynkach z roszczeniami, nierzadko sprzedając je znanym „kolekcjonerom kamienic”, takim jak Marek Mossakowski. Podczas Warszawskich Spotkań Mieszkaniowych, zwołanych na żądanie organizacji lokatorskich, Marcin Bajko, Dyrektor Biura Gospodarowania Nieruchomościami, wyjaśniał, że Miasto sprzedaje swoje udziały nie za ceny rynkowe, ale za równowartość inwestycji poczynionych w ciągu ostatnich 10 lat, co w praktyce oznaczało sprzedaż nawet całych budynków za zupełnie symboliczną cenę. Nawet takich, które zostały całkowicie odbudowane za publiczne pieniądze po wojnie. Wielu lokatorów komunalnych (np. na ul. Narbutta na Mokotowie) zostało wysiedlonych z kamienic w całości będących własnością Miasta i będących w całkiem dobrym stanie technicznym. Władze Dzielnicy nigdy nie wytłumaczyły, dlaczego ta sprzedaż była konieczna. Podobnych przykładów celowego uszczuplania zasobów komunalnych jest bardzo wiele.
Gdyby miasto rzeczywiście chciało pomagać lokatorom, nie pozbywałoby się tak łatwo swoich zasobów.
Wiele do życzenia pozostawia jakość „pomocy” oferowanej przez Miasto, a także jej zakres. Przede wszystkim, dotyczy ona tylko nieznacznego odsetka poszkodowanych. Według danych Miasta, przytaczanych w tzw. „Białej Księdze” brakuje informacji o tym, ile dokładnie gospodarstw domowych zostało dotkniętych reprywatyzacją. Wiadomo jedynie, że to 2424 nieruchomości. Z doświadczenia wiemy, że w typowej kamienicy mieszka od kilkunastu do kilkudziesięciu rodzin (rzadko mniej niż 10). Jak podaje „Biała Księga”, „dotychczas Miasto pomogło ponad 3000 gospodarstw domowych”. Na tej podstawie możemy tylko szacować, jak mały odsetek osób dotkniętych reprywatyzacją otrzymał jakąkolwiek pomoc, może nawet nie 10 procent.
Ale i jakość tej „pomocy” woła o pomstę do nieba. Jako „pomoc lokatorom” traktuje się eksmisję z pełnowartościowych lokali do lokali socjalnych. Jakby tego nie było dość, prawnicy Miasta, jako interwenienci uboczni na procesach eksmisyjnych, regularnie wnoszą o nieprzyznawanie nawet lokali socjalnych w wyroku eksmisyjnym. W wyniku „pomocy” Miasta, lokatorzy utracili ochronę przed podwyżkami czynszów, oraz trafili do lokali niespełniających podstawowych wymogów stawianych pomieszczeniom przeznaczonym na stały pobyt ludzi.
Nawet inicjatywy uchwałodawcze Rady Warszawy pozostawiają wiele do życzenia. Choć wprowadzono definicję tzw. „lokatora wrażliwego”, ta kategoria nie obejmuje wielu osób, których emerytura jest niższa niż czynsz, którego domaga się prywatny właściciel. Osoby, których jedynym dochodem nie jest renta lub emerytura w ogóle nie kwalifikują się na pomoc mieszkaniową dopóki nie zadłużą się u prywatnego właściciela. Można powiedzieć, że Miasto doprowadza do zadłużania się lokatorów przez nieprzemyślane i nieracjonalne przepisy.
Argumentację Ratusza uważamy za skandaliczną. Domagamy się wprowadzenia nowej polityki mieszkaniowej, odpowiadającej potrzebom lokatorów komunalnych, oraz skutecznych instrumentów rozliczania urzędników i społecznej kontroli nad ich działaniami. Sytuacja permanentnego łamania praw lokatorów nie może być dłużej tolerowana.
Jak możesz pomóc?3 Komentarzy
To co mowi Ratusz o pomocy lokatorom z reprywatyzowanych kamienic to sa kpiny.
Ja na taka pomoc czekalam 3 lata.Nie mowiac juz o stosie dokumentow,ktore trzeba bylo przedstawic.I co pol roku dostarczac zaswiadczenie o zarobkach,bo jezeli dochody by przekraczaly wyznaczony pulap to juz sie pomoc nie nalezy.
To co maja zrobic lokatorzy,ktorzy nie mieszcza sie w wyznaczonej granicy,sa starsi albo nie maja zdolnosci kredytowej?(mimo przekraczajacych dochodow w/g gminy.)
Niech Ratusz powie,ze NIEKTORZY lokatorzy z takich kamienic dostaja pomoc od miasta.
To wszystko prawda. Dobrze byłoby, gdyby oświadczenie trafiło do prasy.
Cieszę sie ogromnie, że wreszcie reprywatyzacja w Warszawie została tak nagłośniona przez media i wszelkie organizacje lokatorskie. Jestem pełna uznania dla Pana Śpiewaka ,że od dłuższego czasu , głośno i otwarcie mówi o przekrętach reprywatyzacyjnych w Warszawie i mam nadzieję , że cała ta afera zostanie wyjaśniona do końca a skorumpowani urzędnicy i pseudo spadkobiercy poniosą karę!!!
Sama jestem najemcą mieszkania w kamienicy , której właścielem jest mój były pracodawca ( dawne mieszkanie zakładowe)i przypuszczam , że niedługo bo za kilka miesięcy , jak tylko wejdzie ustawa o przekształceniu dzierzawy wieczystej gruntu we własnośc, zostaniemy po cichutku sprzedani ! my byli pracownicy – najemcy tych byłych mieszkań zakładowych już od paru lat płacimy najwyższą stawkę czynszu tj. 14.75 za m2 plus media ustaloną w świetle prawa przez Wojewodę Mazowieckiego i tak czynsz za 40 m2 wynosi 892zł Czujemy się oszukani przez byłego pracodawce bo nie pozwolił nam na wykup naszych mieszkań a budynek był budowany zaraz po wojnie z srodkow funduszu socjalnego ( zakładowego )na gruncie wydzierżawionym od miasta .Wszyscy lokatorzy( emeryci) obawiają się ,że po przekształceniu dzierżawy we własność zostaniemy szybko sprzedani a urzędnicy miasta Warszawy będą to mieli gdzieś bo przecież prawo własności to rzecz święta ! Nie wyobrażam sobie tułaczki z całym dobytkiem po wynajętych mieszkaniach to straszne ,że prawo jest tak okrutne i nie chroni zwykłych ludzi tylko tych co mają pieniądze i układy pozdrawiam i trzymam kciuki