Wiadomości
Interpelacja w sprawie nowelizacji Ustawy o ochronie praw lokatorów
Poseł na Sejm RP, Artur Górski, wystosował do Ministra Infrastruktury, Cezarego Grabarczyka, interpelację w sprawie projektu nowelizacji Ustawy o ochronie praw lokatorów.
Interpelacja została oparta na analizie Komitetu Obrony Lokatorów, który stwierdził, iż proponowane przez rząd zmiany prawne nie tylko nie rozwiążą problemów mieszkaniowych trapiących lokatorów, ale przyczynią się do znacznego pogorszenia i tak już tragicznego położenia ludzi ubogich.
Poniżej pełen tekst interpelacji:
1 komentarz na temat Interpelacja w sprawie nowelizacji Ustawy o ochronie praw lokatorów
Władze dzielnicy Praga-Północ obiecały lokale komunalne – czy szczerze?
W dniu 22 marca b.r. reporterzy TVN 24 nagrali materiał z lokatorami z ul. Jagiellońskiej 27, kamienicy, która podobnie jak wiele innych kamienic na Pradze-Północ, padła ofiarą “odzyskiwaczy nieruchomości” – spółki Prometeusz.
Władze dzielnicy od lat ignorowały problem bezprawnego działania “odzyskiwaczy” i braku perspektyw dla lokatorów, którym nielegalnie wymówiono umowy najmu. Wnioski lokatorów o przyznanie lokali komunalnych jak dotąd spotykały się z odmową ze względu na kryterium dochodowe. Władze uznają lokatorów za “bogaczy” chociaż nie są oni w stanie opłacić czynszu na poziomie rynkowym, narzuconego przez nowych właścicieli budynku.
Jednak burmistrz dzielnicy Piotr Zalewski i wiceburmistrz Katarzyna Łęgiewicz inaczej prezentowali stanowisko urzędu przed kamerami. W reportażu zostało nagrane ich oświadczenie, że mieszkańcy otrzymają lokale zamienne.
Czy urzędnicy zamierzają dotrzymać słowa? Lokatorzy Jagiellońskiej 27 mają opuścić budynek do 14 kwietnia. Wtedy przekonamy się o szczerości intencji władz Dzielnicy.
Reportaż TVN 24 dostępny jest na stronie:
http://www.tvn24.pl/2421095,12690,0,0,1,wideo.html
1 komentarz na temat Władze dzielnicy Praga-Północ obiecały lokale komunalne - czy szczerze?
Pałac Prezydencki zrestytuowany
Następcom prawnym rodziny L. udało się doprowadzić do zakończenia procesu restytucji własności Pałacu Namiestnikowskiego w Warszawie. Obecni lokatorzy Pałacu zostali przekazani nowym właścicielom wraz z głosami obywateli na mocy Art. 678 Kodeksu Cywilnego.
Pełnomocnicy rodziny L. stwierdzili, że umowa wyborcza pomiędzy wyborcami, a Prezydentem została przeniesiona na nowych właścicieli, w związku z czym to rodzina L. jako jedyna jest uprawniona do sprawowania mandatu urzędu prezydenckiego i w późniejszym terminie wyłoni kandydata na następcę Prezydenta.
Ze względu na ochronę danych osobowych, obywatele nie mogą poznać nazwiska nowego Prezydenta RP, gdyż nie są stroną w sprawie.
Demonstracja ku pamięci Jolanty Brzeskiej
Dziś, pod Urzędem Dzielnicy Praga-Północ, Komitet Obrony Lokatorów zorganizował pikietę, by domagać się poważnego potraktowania problemów lokatorów kamienic reprywatyzowanych i lokatorów oczekujących latami na przyznanie lokalu socjalnego. Z powodu tragicznej śmierci działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, Jolanty Brzeskiej, znaczna część wystąpień była poświęcona jej pamięci i jej walce. Poniżej, film z akcji.
Sytuacja na Pradze-Północ jest szczególna, gdyż od miesięcy radni dzielnicy są zajęci walką o stanowiska i jest dwóch wzajemnie nie uznających się przewodniczących rady. Dzięki interwencji Komitetu Obrony Lokatorów, powstała co prawda Komisja Mieszkaniowa, jednak lokale komunalne i socjalne nie są przyznawane lokatorom z powodu braku zaangażowania urzędników z Wydziału Zasobów Lokalowych.
Protestujący ogłosili, że KOL zamierza wziąć sprawy w swoje ręce i zaczął przyznawać mieszkania w pustostanach oczekującym lokatorom, w zastępstwie bezczynnych urzędników. To oświadczenie spowodowało panikę wśród urzędników. Oboje alternatywnych przewodniczących rady, Elżbieta Kowalska-Kobus i Jacek Wachowicz, którzy nie zgadzają się w niczym innym, zgodnie potępili inicjatywę KOL. Urzędnicy nie ośmielili się wyjść do protestujących i jedynie spoglądali na demonstrantów zza firanek.
Pamięć Jolanty Brzeskiej uczczono minutą ciszy, oraz skandowaniem jej ulubionego hasła: „Lokatorzy, to nie towar”. Działacze lokatorscy, którzy blisko współpracowali z Jolantą, opowiedzieli o jej wytrwałości i sile charakteru, oraz o jej licznych działaniach i pomocy, jaką świadczyła innym lokatorom, pomimo swojej własnej, bardzo ciężkiej sytuacji.
Po demonstracji, lokatorzy udali się na kolejną sesję pozorowanych negocjacji urzędników z lokatorami, tzw. „Warszawskie Spotkania Mieszkaniowe”. Ta sesja miała być poświęcona adaptacjom strychów, jednak lokatorzy (w tym mieszkańcy strychów) odmówili uczestniczenia w farsie, którą urzędnicy nazywają “okrągłym stołem”. Zdjęcia Jolanty Brzeskiej, zrobione na jednej z poprzednich sesji WSM, zostały rozmieszczone na pustych siedzeniach na sali konferencyjnej. Przemówiła córka Jolanty, która bardzo dobitnie oskarżyła urzędników o bezczynność i lekceważenie sytuacji jej matki, co doprowadziło w końcu do tragedii. Szefowa Wydziałów Zasobów Lokalowych, Beata Wrońska-Freudenheim nie znalazła na to innej odpowiedzi, niż “sprawa pani Jolanty nadal jest w toku”. Niestety, dla Joli jest już za późno.
Po stwierdzeniu, że lokatorzy nie zamierzają dalej rozmawiać z ignorującymi ludzkie tragedie urzędnikami, wszyscy opuścili salę i zostawili urzędników samych. Pod wieczór, lokatorzy udali się pod dom zmarłej Jolanty Brzeskiej i złożyli tam znicze, zdjęcia Jolanty oraz plansze z hasłami: “Ofiara polityki lokalowej miasta”, “Wszystkich nas nie spalicie”.
Spotkanie Komitetu Obrony Lokatorów o reprywatyzacjach
W sobotę 5 marca, w szkole na ul. Białostockiej na warszawskiej Pradze odbyło się spotkanie dotyczące reprywatyzacji kamienic, zorganizowane przez Komitet Obrony Lokatorów. Na spotkanie przyszło około 150 osób, głównie starszych. Działacze Komitetu opisali zagrożenia, takie jak niczym nie ograniczone podwyżki czynszów, działania kamieniczników, którzy za wszelką cenę chcą pozbyć się lokatorów, oraz nieuczciwe sposoby “odzyskiwania” kamienic, które w rzeczywistości nigdy nie należały do rodziny tzw. “spadkobierców”.
Na spotkaniu były przygotowane szablony dokumentów umożliwiających lokatorom działania zmierzające do zablokowania reprywatyzacji kamienic: formularze dostępu do informacji publicznej o toczących się postępowaniach, zapytania o umowy indemnizacyjne, w ramach których byli właściciele zostali już zaspokojeni, itp… Ze względu na nielegalny charakter reprywatyzacji budynków w Warszawie, możliwe jest zablokowanie reprywatyzacji, co udało się np. w przypadku budynku przy ul. Targowej 64. Poniżej, zapis filmowy ze spotkania.
Lokatorzy zostali zaproszeni na nadchodzącą demonstrację lokatorską przeciw ignorowaniu potrzeb lokatorów.
Skomentuj Spotkanie Komitetu Obrony Lokatorów o reprywatyzacjach
Komornicy zabierają mieszkania za nieduże długi
Coraz częściej wspólnoty mieszkaniowe pozbawiają właścicieli mieszkań, nawet jeśli ich zaległości czynszowe są niewielkie.
Mieszkanka Zdzieszowic zalegała z opłatami za mieszkanie. Jej dług wynosił 2621 zł. Wspólnota mieszkaniowa wystąpiła przeciwko niej do sądu o nakaz zapłaty, a gdy go otrzymała i uprawomocnił się, wystąpiła do komornika i wskazała mieszkanie jako przedmiot egzekucji. W efekcie doszło do sprzedaży lokalu w drodze licytacji.
– To niestety niejedyny tego rodzaju przypadek – mówi prawnik Jacek Szostek. Bardzo często wspólnoty za niewielkie długi wskazują jako przedmiot egzekucji lokal, choć nierzadko dłużnicy mają inny jeszcze majątek, np. samochód.
Według Jacka Szostka wspólnoty, które decydują się w ten sposób ściągnąć swoją należność, zdecydowanie idą na skróty. Potwierdza to wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 20 października 2006 r. (sygn. VI ACa 353/2006). SA uznał, że sankcję w postaci przymusowej sprzedaży lokalu powinno się stosować w ostateczności, gdy perswazje i łagodniejsze środki prawne nie odnoszą skutku.
Mec. Rafał Dębowski przypomina, że jeżeli dochodzi do wydania nakazu zapłaty, można się odwołać, a wtedy postępowanie nie jest prowadzone w trybie uproszczonym. Poza tym – wyjaśnia – zanim komornik rozpocznie egzekucję, wzywa do zapłaty. Jest wtedy szansa na uregulowanie długu.
Nie wolno też zapominać, że egzekucja musi być jak najmniej dolegliwa dla dłużnika. Dlatego jeżeli komornik rozpocznie egzekucję z mieszkania, a dłużnik ma np. pieniądze na koncie czy samochód, zawsze może złożyć skargę na komornika.
Często jednak ci ludzie nie mają żadnego innego majątku. – To prawda – przyznaje Szostek. – Tylko niech egzekucja będzie prowadzona w trybie art. 16 ustawy o własności lokali. Wtedy sąd bada, jak długo właściciel zalega z zapłatą, i po tym ewentualnie wydaje zgodę na licytację.
Źródło: Rzeczpospolita
3 komentarzy Komornicy zabierają mieszkania za nieduże długi
Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu lokatorów)
Kamienicznik Marek Haisig przymierza się do sprzedaży ostatnich lokali w kamienicy przy ul. Pomorskiej 55, choć jest ona nadal zamieszkiwana przez dawnych lokatorów komunalnych. Nie przeszkadza to jednak w reklamowaniu sprzedawanych lokali w takich marketingowych barwach:
“Do sprzedaży pięć ostatnich mieszkań w przedwojennej kamienicy w całości po remoncie konserwatorskim. Grube mury, odrestaurowane klatki schodowe, kamienica ocieplona. Podwórko zamykane z całodobową ochroną. Możliwość miejsc parkingowych. Kamienica położona jest w ścisłym centrum (15min. od Rynku) przy ul. Pomorskiej.” oraz: “miejsce parkingowe, po remoncie, panele, terakota, glazura, telefon, internet, kablówka, kuchnia wyposażona, prysznic, osobne WC, osiedle zamknięte, ochrona” – to ogłoszenie pochodzi z września 2010.
Tymczasem poniżej publikujemy zdjęcia owej kamienicy ze stycznia 2011 i pytamy gdzie są granice marketingu?
Obecni lokatorzy i lokatorki mają dość nacisków kamienicznika, który za wszelką cenę próbuje się ich pozbyć, czyniąc mieszkanie w kamienicy nieznośnym. Celem jest oczywiście sprzedaż lokali z dużym zyskiem. Nie wiemy jednak czy obie strony, nabywca i sprzedawca będą po transakcji równie zadowolone. Jak widać na załączonych obrazkach właściciel nie jest zbyt schludnym gospodarzem.
1 komentarz na temat Wrocław: Pomorska 55 do sprzedaży (po usunięciu lokatorów)
Rembertów: Wojciech Radoszewski – kolejny kamienicznik bez sumienia nęka lokatorów
Przedsiębiorca z Torunia Wojciech Radoszewski kupił kamienicę w warszawskim Rembertowie i odciął wodę i gaz lokatorom. Dodatkowo, wynajął firmę ochroniarską, by pilnowała zaworów, by uniemożliwić ponowne podłączenie mediów. Urzędnicy, jak zwykle, nie pomagają w takich sytuacjach lokatorom, mimo, że lokatorzy otrzymali skierowania kwaterunkowe do tych lokali od gminy. W przypadku sprzedaży miejskiej kamienicy, gmina jest zobowiązana do zapewnienia lokali zamiennych. Tak się jednak nie stało.
– Nie przypuszczałam, że na stare lata będę przechodzić przez coś takiego – mówi Krystyna Galon. Ma 75 lat, porusza się o kulach, cierpi na przewlekłe choroby. Nie ma wody i gazu. – Właściciel chce się nas w ten sposób pozbyć, ale dokąd mamy iść? – pyta.
Mieszka z mężem, córką i trójką wnucząt w starym domu przy ul. Kacpury w Rembertowie. To dwa pokoje. Rodzina wprowadziła się tam 35 lat temu. Wtedy było to mieszkanie kwaterunkowe. W 1999 r. kamienicę kupił Wojciech Radoszewski, przedsiębiorca z Torunia. Mieszka w niej jeszcze samotna matka z dzieckiem i syn właściciela.
– Chodzę po sądach, na policję, do urzędu dzielnicy, ale nic z tego nie wynika – pani Krystyna pokazuje plik dokumentów.
Wodę Radoszewski zakręcił dwa lata temu. Rodzina wezwała wtedy policję. Od tamtej pory odbyło się kilka rozpraw. W lutym 2010 r. sąd nakazał natychmiastowe podłączenie wody. – Do dziś chodzimy z wiaderkami kilkaset metrów do pompy miejskiej. Pranie wozimy do rodziny. Kąpiel jest raz w tygodniu – wymienia Krystyna Galon. – Ale to nie wszystko. W listopadzie 2009 r. właściciel odłączył nam też gaz. Podobno instalacja była nieszczelna i groziło wybuchem.
Jednak lokatorka ma wątpliwości. Jak się okazało, ekspertyzę w tej sprawie sporządził inżynier z Torunia. – Dlaczego aż stamtąd? To w Warszawie nie ma nikogo, kto się na tym zna? – pyta. – Fachowiec stwierdził ogromne stężenie gazu. Niby takie wielkie zagrożenie, a właściciel dopiero dzień później zadzwonił do gazowni, by zakręcili gaz?
Lokatorzy wskazywali w ekspertyzie na nieścisłości, ale sąd uznał ją za wiarygodną. – Czytam, że przewody gazowe w piwnicy są w bardzo złym stanie, pokryte rdzą, ale przecież tam nie ma instalacji gazowej – dziwi się Zbigniew Galon, mąż pani Krystyny. Ona dodaje: – Właściciel chciał nam odciąć jeszcze prąd. Powód ten sam: instalacja w złym stanie. Elektrycy jednak tego nie potwierdzili.
Mimo że jest wyrok w sprawie wody, lokatorzy sami nie mogą jej podłączyć. Zawór znajduje się w piwnicy, a właściciel zmienił zamki i zainstalował alarm. – Wynajął też firmę ochroniarską. Dzielnicowy przestrzegł mnie, że jeśli spróbuję dostać się do zaworów, będzie to włamanie – mówi Zbigniew Galon.
Na kamienicy oprócz informacji o firmie ochroniarskiej wiszą ostrzeżenia, że budynek grozi zawaleniem. – I co? Właściciel nie boi się o syna? – pyta Krystyna Galon. – Sąsiedzi, jak te tabliczki zobaczyli, nie mogli się nadziwić. Bo właściciel zdążył ocieplić kamienicę i nagle okazało się, że wszystko się wali.
Rembertowscy urzędnicy znają problem, ale rozkładają ręce. – To prywatna własność. Sprawa między właścicielem a najemcami – stwierdza Katarzyna Sobczak, naczelniczka wydziału zasobów lokalowych. – Możemy wpływać na właściciela, ale kontakt z nim jest trudny. Nie ma współpracy.
Wojciech Radoszewski, właściciel domu, mówi, że wodę zakręcił, bo rodzina Galonów nie płaci ustalonego czynszu. Zamiast 450 zł dostaje od niej 250 zł. – Zresztą to moja woda, mam prywatną studnię.
Krystyna Galon: – Czynsz płaciłam całe życie. Umówiliśmy się, że za własne pieniądze mam opróżniać szambo i wywozić śmieci. I te kwotę potrącam z czynszu. Zresztą, tu nie o pieniądze chodzi.
Właściciel kamienicy mówi bowiem, że wody wcale nie musi podłączać. Wyrok jest wydany na niego, a on nie jest stroną postępowania. Kto nim więc jest? – Moja firma. Ja tam nawet nie mieszkam – rzuca.
Pytany, czy nie boi się o bezpieczeństwo syna, odpowiada. – Syn mieszka na parterze, a zagrożony jest strych. Jak się zawali, to poleci na lokatorkę na piętrze.
Krystyna Galon: – Lokatorzy z kwaterunku są właścicielowi nie na rękę, ale jak kupował dom, to wiedział, że bierze go z nami. Myślał, że szybko nas się pozbędzie, ale ja tak łatwo się nie dam, bo nie mam dokąd pójść z rodziną.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
2 komentarzy Rembertów: Wojciech Radoszewski - kolejny kamienicznik bez sumienia nęka lokatorów
Lokatorzy wtargnęli do biura Hanny Gronkiewicz-Waltz
Dziś o godz. 16:00, działacze Komitetu Obrony Lokatorów i Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów wtargnęli do biura Prezydent Miasta, Hanny Gronkiewicz-Waltz, domagając się realizacji postulatów lokatorskich. Pomimo iż w poniedziałki urzędy państwowe powinny być czynne do godz. 18:00, pani Prezydent nie była obecna w urzędzie. Jak poinformował sekretarz pani Prezydent, ma ona “nienormowany czas pracy”.
W związku z zaistniałą sytuacją, lokatorzy postanowili zająć salę konferencyjną w urzędzie, z postanowieniem nie opuszczania jej dopóty, dopóki urzędnicy miejscy nie zechcą z nimi rozmawiać. Na fasadzie urzędu został powieszony baner z hasłem “Mieszkania komunalne w ręce lokatorów”.
Po krótkiej chwili, do sali konferencyjnej wszedł Wiceprezydent miasta, pan Andrzej Jakubiak. Otrzymał postulaty lokatorów, które przeczytał na głos, dodając swój komentarz. Kwestię kryterium dochodowego, które wzbudza największe kontrowersje, z uwagi na dramatyczną sytuację wielu rodzin, które nie mogą otrzymać lokalu komunalnego, a nie mogą sobie pozwolić na najem lokalu na wolnym rynku, Wiceprezydent zbył stwierdzeniem: “jakie by nie było kryterium, ktoś będzie niezadowolony”. Andrzej Jakubiak albo drwił z postulatów lokatorskich, albo twierdził, że problem nie istnieje. Powtarzał również frazesy władz miasta o tym, że obecna ekipa rządząca buduje więcej lokali komunalnych, niż jej poprzednicy. Lokatorzy przypomnieli, że w wyniku owianych skandalami reprywatyzacji, więcej mieszkań komunalnych jest likwidowanych, niż powstaje nowych.
Andrzej Jakubiak starał się mamić lokatorów obietnicą “indywidualnego rozwiązania sprawy” podczas indywidualnych rozmów. Lokatorzy, którzy wcześniej odbyli takie rozmowy wiedzą jednak, że obietnice składane przez Wiceprezydenta są bez pokrycia i są jedynie sposobem gry na czas. Kolejny raz, pan Jakubiak mieszał pojęcia kryterium dochodowego netto i brutto, chcąc sprawić wrażenie, że kryterium jest wyższe niż w rzeczywistości.
Po burzliwej dyskusji, Wiceprezydent opuścił salę konferencyjną, a wkrótce potem lokatorzy zakończyli akcje.
Poniżej lista postulatów lokatorskich wręczonych władzom miasta:
3 komentarzy Lokatorzy wtargnęli do biura Hanny Gronkiewicz-Waltz
Władze ukrywają dane o reprywatyzacji
Dziś, organizacje lokatorskie ujawniły istnienie raportu władz miasta o reprywatyzacji budynków w warszawskim Śródmieściu. W raporcie umieszczonych jest ok. 1500 adresów nieruchomości ze Śródmieścia, w przypadku których wszczęto postępowanie administracyjne o reprywatyzacji. W rubrykach opisane są: numer działki, stan prawny, informacja o zwrocie lub toczących się postępowaniach przed sądami.
Miasto od dawna twierdzi, że “nie ma takiej listy”; Komitet Obrony Lokatorów wnioskował o taką listę nieraz. Oprócz tego, pytano o istnienie takiej listy na sesji Rady Warszawy – ostatni raz 30 września. Wtedy wiceprezydent Warszawy, Andrzej Jakubiak, powiedział, że nie ma takich list.
Miasto robi wszystko aby utrudniać dostęp do takich informacji, ale niedługo każdy kto chce będzie mógł otrzymać kopię listy przez internet. Miasto celowo nie informuje mieszkańców lokali komunalnych o trwających postępowaniach dotyczących zwrotu kamienic, utrudniając w ten sposób kontrolę społeczną procesu zwracania kamienic. A na to, że proces ten jest pełen nieprawidłowości wskazują dane podawane przez organizacje lokatorskie.
Organizacje lokatorskie domagają się opublikowania informacji o toczących się reprywatyzacjach na stronie internetowej Urzędu Miasta.
Andrzej Jakubiak, który po raz kolejny kłamał na sesji Rady Miasta, twierdząc, że nie ma takiego raportu, teraz mówi w prasie “Bylibyśmy źle zorganizowani, gdybyśmy takich informacji nie mieli. … Smutne jest, że ktoś to wyniósł. Można było to załatwić w normalnym trybie. Nikt tego nie zamierzał ukrywać.”
Ale dokumenty, które posiada KOL pokazują, że urzędnicy ukrywali te raporty i nie chcieli ich udostępnić ludziom.
Na rozpatrzenie wciąż czeka ok. 10 tys. wniosków o zwrot nieruchomości odebranych na mocy dekretu warszawskiego, których właścicielem jest obecnie miasto.