Dwa wyroki śmierci – historia lokatorska z ul. Dąbrowskiego 18
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!
Ewa Andruszkiewicz, lokatorka eksmitowana z mieszkania przy ul. Dąbrowskiego 18 w Warszawie, od 2004 r. walczy ze znaną grupą odzyskiwaczy nieruchomości, Massalskim i Mossakowskim. Mimo iż dawno już nie mieszka w bezprawnie “wyczyszczonym” mieszkaniu, jej gehenna trwa nadal. Oto jej historia.
Sama lokatorka tak opisuje swoją historię:
“Eksmisja na bruk dla emeryta, a do tego komornicze zajęcie 1/3 emerytury z tytułu długów wygenerowanych przez oszustów oznacza dla starego człowieka wyrok śmierci. Bo jak tu żyć? Gdzie i za co? Dotknęło mnie to w 2010 r., ale udało mi się przeżyć, dzięki posiadaniu domku letniskowego, który przystosowałam do mieszkania przez cały rok.
Byłam trudną lokatorką. Po pierwsze: dlatego, że płaciłam czynsz, jakiego życzył sobie (poprzez swoich licznych pełnomocników) spadkobierca kamienicy, Jerzy Sułowski. Po drugie: przystąpiłam do ruchu lokatorskiego i razem z Jolą Brzeską oraz Bożenną i Januszem Barankami, którzy mieli na salach sądowych tych samych przeciwników procesowych usiłowaliśmy dociec jak to się stało, że faceci, udający arystokratów i mecenasów, wtargnęli do naszego życia. Pisaliśmy skargi na nich do prokuratur, do ministerstw, do kolejnych premierów i prezydentów. Trochę utrudniliśmy im życie. Od mecenasa Krzysztofa Ćwieka i księcia Massalskiego kilka razy słyszałam, że jeszcze zobaczę, że pożałuję, że mnie załatwią, że wszystko wygrywają i wszystko mogą. I nie kłamali.
W 2010 r. wytoczyli mi kolejny proces o odszkodowanie za bezumowne zajmowanie lokalu. Właściciel mieszkania, Jerzy Sułowski, nigdy nie rozwiązał ze mną umowy, ja z nim też nie, ale w pozwie zażądał ode mnie zapłaty 42 tys. zł. Umowę rozwiązał mój sąsiad, Piotr Porębski, któremu podobało się moje mieszkanie, ale nie mógł go kupić ze względów formalnych (brak udziałów w gruncie). Sąd uznał, że sąsiad, z którym żadnych umów nie miałam może rozwiązać cudzą umowę i zasądził na rzecz Jerzego Sułowskiego prawie 40 tys. zł wraz z odsetkami od 2008 r., kosztami procesowymi, w tym honorarium dla księcia mecenasa. W sumie u komornika mam w tej chwili ponad 100 tys. zł do zapłacenia, a ponieważ moja emerytura nie rokuje takich dochodów, więc pełnomocnicy zażądali wystawienia na licytację mojego małego domku. Czeka mnie druga eksmisja.”
Jak możesz pomóc?7 Komentarzy
To historia nie z tej ziemi.
Współczuję Pani.
Tak się ludzi wykańcza w Polsce, w polskich rodzinach rodzeństwo bije się o mieszkania – pogrąża się ludzi w długach, pozbawia wszystkiego, bo chciwość jest cechą bardzo ludzką i co najciekawsze, nie zakazaną przez prawo – bo tacy chciwi ludzie je tworzą… jest to czysty wyzysk w literze prawa i całe społeczeństwo udaje, że tego nie widzi. I że nic nie można zrobić.
A Sądy nie są sprawiedliwe. Jak widać na Pani przypadku.
Na moim zresztą też – ja mam zasądzoną eksmisję z prawem do lokalu socjalnego, ale po wyroku własny brat sprzedał mieszkanie ze mną. teraz nowy właściciel odłączył mi prąd – nawet nie wiem czy podpisał umowę z zakładem energetycznym… Pozbawił mnie możliwości pracy przez internet i dostępu do świeżej żywności, bo lodówka nie działa. Prania też nie zrobię, bo niby jak – w rękach nie bardzo się da, bo ciemno w łazience, przy świeczkach niewiele widać, w dodatku boli mnie kręgosłup i ręce – jak ja mam to wyrzymać? Wniosku do gminy o lokal socjalny nie mogę złożyć, bo pan właściciel nie skontaktował się ze Spółdzielnią Mieszkaniową w celu podania informacji o moim zamieszkiwaniu… Wydruków czynszu o moim stanie zużycia licznikowego ze SM nie otrzymałam, bo SM mi odmówiła przez fakt braku kontaktu i zgody właściciela mieszkania…
Czy ja dobrze rozumiem, że sąsiad służył za świadka ustnego rozwiązania z Panią umowy najmu mieszkania? Przecież wypowiedzenie powinno być na piśmie… z zachowaniem okresu wypowiedzenia w świetle ustawy. Odwoływała się Pani do Okręgówki? pewnie tak
A najlepsze jest to, że Sądy niejednokrotnie nie widzą nic złego w tym, że ludzi pozbawia się godności zapewnionej przez Konstytucję, poczucia bezpieczeństwa, bo rzadko uznają wyłączanie prądu za łamanie dóbr osobistych. A właściciele mieszkań są strasznie konfliktowi – szczególnie wobec osób samotnych, które wiedzą, że nie mają wsparcia, a co za tym idzie trudno im będzie dowodzić bezprawności działań właścicieli, którzy nie dość, że dostaną pieniądze za nieopodatkowany najem ( bo takie jest odszkodowanie za bezumowne korzystania z mieszkania ), to jeszcze zatruwają życie zwykłym ludziom.
Najbardziej dla mnie jest zastanawiające to, że gminy musi być stać na odszkodowania dla właścicieli za nie przyznanie lokalu socjalnego, a nie stać ich na zapewnienie minimum socjalnego dla najuboższych, którzy przecież “napędzali” tą machinę własnymi rękami – pracując i to przez lata. A przyjdzie jakiś obcy z innego województwa, bo kupił mieszkanie, i jemu się należy odszkodowanie – bo samemu nie chciało mu się podnając pokoi w mieszkaniu.
Mnie mój własny brat – bardzo dobrze sytuowany, bezdzietny – posądził o bezumowne korzystanie z mieszkania, po to, by utopić rodzoną siostrę w długach. A dostał je od rodziców tylko dlatego, że go faworyzowali. Siostrę w ten sposób pogrążył w sztucznych długach – sprawa w 1 instancji zakończyła się z korzystnym – w miarę – dla mnie wyrokiem, bo zasądzono mi prawo do lokalu socjalnego, zminimalizowano dług ( nie sprawdzono tylko rodzaju obowiązującej umowy – bo prawnicy z urzędu “zapomnieli” to sprawdzić, a jeden z czterech, co o tym wspomniał nawet tego nie uzasadnił, ale twierdzi, że 2500zł za sprawę mu się należy – stworzył mi jeszcze braki formalne w piśmie – mogę mu to udowodnić ) to brat postanowił mieszkanie sprzedać i rzucić mnie jakimś hienom na pożarcie – bo właśnie nowy właściciel zatruwa mi życie. Odciął mi prąd, pozbawił w ten sposób możliwości zarobkowania, nie przekazał wydruków czynszu, ani innych rachunków, nie mam kluczy od piwnicy – akurat ich nie chcę, bo nie mam zamiaru pogrążyć się w większych długach, a rozmowy rozpoczyna od pytań kiedy się wymelduję, mimo że dostanie od gminy pieniądze, jak za nieopodatkowany najem. W dodatku po raz pierwszy, jak przyszedł, to zostawił mi otwartą skrzynkę na listy… Aha, sprawa z bratem się “ciągnie”, bo jest apelacja w tym samym czasie. A oprócz tego sprawa karna, gdzie zniszczył mi zamki i nie tylko.
W dodatku ja mogę mieć drugą eksmisję z tego samego mieszkania… Takie prawo tylko w Polsce.
Aha, mam pytanie – czy jak mam zasądzone prawo do lokalu socjalnego, to czy po zmianie właściciela mieszkania, nadal ono obowiązuje? Moim zdaniem tak, ale prosiłabym o pomoc w tej kwestii.
A odwoływała się Pani wyżej? Może ktoś by w końcu Pani wysłuchał, przecież nie można w ten sposób rozwiązywać umowy. Jest przewidziana do tego forma – list polecony od właściciela, którego nie da się tak łatwo sfabrykować, bo musi być data i podpis. A Pani jest stroną słabszą w sporze.
Mam nadzieję, że sprawa nagłośniona przez TVP nabierze rozpędu …w dobrą stronę.
Trzymam kciuki … aż do krwi. Jest Pani bardzo dzielną kobietą. Pozdrawiam