Bialscy lokatorzy pójdą do sądu
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!
Zaostrza się konflikt pomiędzy mieszkańcami zasobów Zakładu Gospodarki Lokalowej w Białej Podlaskiej a zarządem spółki i władzami miasta. Tych pierwszych wspomaga poseł Adam Abramowicz. Jego zdaniem prezydent Andrzej Czapski obraża ludzi, twierdząc, że tylko po to chcą wykupić mieszkania na własność, żeby je zaraz z zyskiem sprzedać.
W 2007 roku rada miasta ustaliła rabat na wykup przez właścicieli mieszkań praw własności. W efekcie lokal warty np. 100 tys. zł dotychczasowy najemca mógł kupić za kilka procent tej kwoty. W ten sposób, i z takim upustem, sprzedano 196 mieszkań. Jednak w 2009 roku prezydent miasta cofnął rabat, tłumacząc, że miasto traci na takim rozwiązaniu. Często bowiem już na drugi dzień odkupione tanio od miasta mieszkania sprzedawane są po cenie rynkowej, na czym zarabia się krocie. To wbrew prawu, bowiem nowy właściciel nie ma prawa dysponować takim mieszkaniem na wolnym rynku przez pięć lat od momentu uzyskania praw własności. Dlatego w ubiegłym roku nie sprzedano już żadnego mieszkania z upustem.
Uchwała nie do podważenia
W czym tkwi problem? W tym, że pozostali najemcy lokali ZGL również chcieliby wykupić swoje mieszkania z przysługującym upustem. Mają też pretensje, że nie zostali poinformowani o przekazaniu ich lokali jako aport (wkład) do nowo powołanej przez miasto spółki o nazwie Zakład Gospodarki Lokalowej sp. z o.o. To, że jest taki wymóg, potwierdzają prawnicy sejmowi w opinii wydanej na prośbę bialskiego posła Adama Abramowicza.
Co innego jednak stwierdza wojewoda lubelska Genowefa Tokarska, do której trafiła skarga na uchybienie w sprawie powiadomień od dwojga mieszkańców zasobów ZGL. Wojewoda stwierdziła, że lokale te nadal znajdują się w zasobach miasta, gdyż spółka jest własnością miasta. Do przekazania więc nie doszło, a co za tym idzie niepotrzebne było informowanie o podejmowanych działaniach mieszkańców tych lokali. Obie opinie są całkowicie rozbieżne.
Według Abramowicza uchwała rady miasta, o którą toczy się bój, obowiązuje już ponad rok. A to sprawia, że w polskim prawie staje się nie do podważenia. Poseł dodał, że wpływ na pozytywną opinię wojewody mogły mieć powiązania radnych rządzącej miastem koalicji w radzie miasta ze Stanisławem Romanowskim, kierownikiem bialskiej delegatury Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Spokojnie,nikt was nie wyrzuci
To w biurze poselskim Abramowicza odbyło się 14 stycznia spotkanie, na które przyszło ponad 70 najemców lokali bialskiego ZGL. – Prezydent i tak sprzedawał mieszkania, komu chciał i kiedy chciał. Po fakcie pokrętnie tłumaczył, że nie wiedział czyje ono jest i komu sprzedaje – twierdził poseł. Miał nadzieję, że pod presją opinii publicznej i telewizji prezydent się ugnie i zmieni swoją decyzję. Ale nic takiego się nie stało. – Nie rozumiem argumentu miasta, żeby nie sprzedawać mieszkań ich najemcom. Ludzie mieszkają w tych lokalach po 30-50 lat. Nie wyprowadzą się. Są tam zameldowane kolejne pokolenia. Miasto i tak nie odzyska tych mieszkań na wolnym rynku. Ludzie przychodzą i skarżą się, że czynsze są wyższe w ZGL niż w spółdzielniach. Po co miastu ten kłopot? – pytał poseł.
– A co będzie, jeśli prezydent albo ZGL nas wykupi? Wyrzuci nas wtedy – martwił się Tadeusz Krzywda. Jego sąsiadka pytała, po co w ogóle i czym jest ta cała spółka. – Dlaczego nie można się nigdzie dowiedzieć, kto jest w jej zarządzie – skarżył się z kolei Bogusław Bińkowski.
Poseł tonował rosnącą temperaturę spotkania. – Państwo macie prawo pierwokupu. Spokojnie, nikt was z tych mieszkań nie wyrzuci. Prezydent nie ma prawa ich sprzedać, nie pytając was przedtem o chęć wykupienia na własność. A skład zarządu spółki można sprawdzić w Krajowym Rejestrze Sądowym. Jeśli ktoś sobie życzy, pomożemy to ustalić. To są jawne informacje – zapewniał Abramowicz.
Odszkodowanie się należy
– Państwa prawa zostały naruszone. Możecie ubiegać się o odszkodowanie – podpuszczał Abramowicz, wspierając się opinią prawników sejmowych. Chodzi o różnicę między wartością mieszkania z upustem i bez upustu, która może wpłynąć do kieszeni najemców. – Nie namawiam jednak do żadnych decyzji. Sami państwo musicie zdecydować, jakie kroki podejmiecie – stwierdził, przestrzegając przed „nieprzyjemnościami i kłopotami”, jeśli prezydent „wyśle do boju armię prawników”. – Rozstrzygnięcie procesu zawsze jest niepewne, a w wypadku przegranej można stracić pieniądze – mówił poseł. Wpisowe, żeby założyć sprawę, wynosi 5 procent wartości upustu, jaki miasto wycofało. Do tego koszt wynajęcia przez miasto prawnika, tj. około 10 tys. zł. – Gdy prezydent przegra, zapłaci to z naszych podatków. Gdy wygra, do tej osoby zapuka komornik, by odzyskać koszty, które poniosło miasto w procesie – podsumował Abramowicz. Dodał, że w tym przypadku nie można zastosować pozwu zbiorowego.
Zachęcał natomiast, by zaskarżyć decyzję wojewody do sądu administracyjnego. – Opinie prawników sejmowych i wyroki innych sądów administracyjnych powinny pomóc to wygrać. Sąd orzeknie niezgodność uchwały z prawem, ale nie będzie mógł jej uchylić z uwagi na ponadroczny okres obowiązywania. Niby nic, ale z tym wyrokiem w walce o odszkodowanie powinno być już znacznie łatwiej – podsumował Abramowicz. Zobowiązał się, że pismo procesowe jego biuro wykona bezpłatnie. Lokatorzy musieliby się tylko zrzucić na opłatę na założenie sprawy.
Według Abramowicza jest jeszcze jedno wyjście: – Zawsze możecie zmienić prezydenta. Wybory już za kilka miesięcy. Prezydent was obraża, twierdząc, że chcecie kupić te mieszkania tylko po to, żeby je zaraz z zyskiem sprzedać – zakończył spotkanie poseł.
Mariusz Maksymiuk
Słowo Podlasia