English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Ignorancji wobec lokatorów u Piotra Guziała ciąg dalszy

Opublikowane 12/12/13 o godz.01:14 w kategorii Historie lokatorów.
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!

pic07469-1O brutalnej eksmisji do której doszło w zarządzanej przez burmistrza Piotra Guziała dzielnicy Ursynów pisaliśmy już wcześniej. W dniu 29 listopada, przy ul. Dzierzby doszło do brutalnej eksmisji niepełnosprawnego człowieka, któremu urząd Guziała “załatwił” lokal socjalny nie nadający się do zamieszkania (brak podłóg i instalacji elektrycznej). Na papierze wszystko wyglądało dobrze. W rzeczywistości człowiek stał się bezdomny.

Po eksmisji dokonanej przez komornika Kokoszko, pan Mirosław S. nie wiedząc w jakiej sytuacji się znajduje, wrócił po badaniach szpitalnych do domu. To co zastał, zupełnie załamało go psychicznie. Mieszkanie było zdewastowane przez robotników wynajętych przez Michała Owsiewskiego – właściciela kamienicy – który zdemontował okna w lokalu. Pan Mirosław płakał i mówił, że odbierze sobie życie, bo wszystko mu skradziono, a jego pozostawiono na ulicy, bez środków do życia. W pewnym momencie osunął się na ziemię. Sąsiedzi natychmiast wezwali pogotowie. Po przyjeździe karetki, lekarz zadecydował o zabraniu go do szpitala.

Eksmitowany lokator jest chory na cukrzycę i przyjmuje dwa razy dziennie leki, które to razem z pozostałymi rzeczami komornik wywiózł w nieznane miejsce. Po 11 dniach pobytu w szpitalu Mirosław Smolarek został wypisany. Z wypisanymi receptami i reklamówką osobistych rzeczy udał się do Pomocy Społecznej na Ursynowie, który to ośrodek miał go pod opieką. Dowiedział się jednak tylko tyle, że opiekunki nie ma i będzie za kilka dni. Zrezygnowany przyszedł na ul. Dzierzby i usiadł na wycieraczce pod drzwiami swojego mieszkania. Sąsiedzi zadzwonili z prośbą o pomoc do Straży Miejskiej.

Po pewnym czasie zdecydowano, że Mirosława zawiozą do noclegowni. Następnego dnia, po opuszczeniu noclegowni, Mirosław poszedł na przystanek autobusowy i tam zasłabł. Widzący to zdarzenie pracownik socjalny noclegowni wezwał pogotowie. Zawieziono Mirosława do szpitala, zbadano i położono na korytarzu. Ten jednak nie chciał tam zostać, więc został wypisany i wypuszczony. Wieczorem przyszedł na ul. Dzierzby i ponownie usiadł pod drzwiami. Był wystraszony i zziębnięty. Nie chciał z nikim rozmawiać. W tej sytuacji ponownie poproszono o interwencję Straży Miejskiej, która ponownie zawiozła Mirosława do noclegowni.

Jak możesz pomóc?

Dodaj swój komentarz


Top