English | Deutsch
Zdjęcie pochodzi z blogu warszawa78.blox.pl

Atak kamienicznika na mieszkańców budynku przy ul. Dzierzby

Opublikowane 18/03/12 o godz.23:41 w kategorii Historie lokatorów, Wiadomości.
Nie radzisz sobie z urzędnikami lub prywatnym właścicielem i potrzebujesz naszej pomocy? Skontaktuj się z nami!

dzierzby-bramaDwa lata media donosiły o nielegalnych działaniach kamienicznika, który odciął dopływ wody do kamienicy na ul. Dzierzby 12, na warszawskim Ursynowie, w celu pozbycia się mieszkańców przejętej przez niego kamienicy. Mieszkańcy nie chcieli wtedy dopuścić do odcięcia wody i przez dwie godziny blokowali odjazd auta Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. W końcu, w wyniku nacisków medialnych, przedsiębiorstwo ponownie podłączyło wodę mieszkańcom. Jak donoszą mieszkańcy, we wtorek rano doszło do zorganizowanego ataku na kamienicę. Poniżej, opis sytuacji, który został nadesłany przez lokatorów.

We wtorek rano zostaliśmy wyrwani ze snu hukiem dochodzącym z ulicy. Gdy wyjrzeliśmy przez okna, zobaczyliśmy przed posesją pełno ludzi ubranych na czarno i w kaskach, a kilku osobników ciężkimi młotami niszczyło zamkniętą na stałe bramę. W szoku zaczęliśmy się ubierać i alarmować sąsiadów. Była godzina 6:00.

Wybiegliśmy na podwórko gdzie zobaczyliśmy ludzi wnoszących elementy blaszanego ogrodzenia i asystujących im potężnych typów ubranych na czarno bez żadnych emblematów. Wszyscy próbowaliśmy stawić opór i nie pozwalaliśmy przejść dalej napastnikom, lecz ci zaczęli nas popychać i szarpać kontynuując najazd. Jeden z tych ludzi miał na sznurze dużego, agresywnego psa wilczura, którym byliśmy szczuci do tego stopnia, że skoczył na dwójkę lokatorów i przewrócił ich na ziemię.

Po jakimś czasie zjawił się patrol Policji, który nakazał wstrzymanie wszelkich działań, a następnie wysłuchali obu stron, po czym zdecydowali, że przedstawiciel każdej ze stron ma zabrać ze sobą wszystkie dokumenty świadczące o jego racji w tym sporze i w tej chwil udać się z nimi na Komisariat Policji na Ursynowie w celu wyjaśnienia sytuacji. Nie zgodziliśmy się na takie wyjście, ponieważ musieliśmy bronić posesji przed napastnikami, a Policja zostawiłaby pięciu mieszkańców sam na sam z dwudziestoma napastnikami.

Wkrótce napastnicy zaczęli grodzić teren, nie bacząc na obecność policjantów na posesji. Nastąpiła kolejna szarpanina z napastnikami, podczas której jeden z lokatorów otrzymał bardzo silny cios w brzuch. Pozostali, byli brutalnie odpychani i przewracani na ziemię. Widząc nasz zdecydowany opór kolejna grupa ludzi zaczęła wnosić elementy ogrodzenia z drugiej strony kamienicy. Jeden z lokatorów zastawił wjazd swoim samochodem, co uniemożliwiło napastnikom wnoszenie ogrodzenia. Na podwórku w różnych częściach co chwilę wybuchały ogniska starć, nadal byliśmy szarpani i popychani, a że miejsce „akcji” było bardzo mokre i już rozdeptane to kończyło się na naszych wielokrotnych upadkach w błoto.

Po pewnym czasie przyjechali, naczelnik, kierownik oraz zastępca komendanta Komisariatu na Ursynowie. Po wysłuchaniu obu stron, okazaniu wszystkich dokumentów itd. Policjanci naradzali się co mają w takiej sytuacji zrobić. W tym momencie prezes firmy podającej się za właściciela nieruchomości, w asyście „ochrony” wszedł na posesję i nic nie robiąc sobie z obecności policjantów na podwórku, nakazał kontynuowanie prac ogrodzeniowych.

Wywiązała się kolejna szarpanina z napastnikami. W pewnej chwili, gdy lokator chciał zastąpić drogę niosącym tuż przy kamienicy ogrodzenie ludziom, jeden z „ochroniarzy” wykręcił mu rękę i złapał od tyłu ręką ściskając za szyję zaczął dusić. Widząc że zaczyna tracić przytomność, inna lokatorka, podbiegła i uderzyła bandziora w twarz, co ten musiał odczuć, gdyż puścił Piotrka, a sam powiedział – „ zajeb**** cię tu kur****”.

Po tym zajściu, bandyta „dusiciel” odgrażał się słowami „powiedz tej w białym, że tej ręki jej nie daruję” oraz „jesteś już załatwiona ”, a także pokazał Grażynie gest, znaczący poderżnięcie gardła. Cały czas był agresywny i wymachiwał nam przed oczami rękoma i odgrażał się. Wszystkiemu przyglądał się kamienicznik.

W tym czasie nadjechały dwa duże radiowozy i na teren posesji weszło ok. 15 policjantów z oddziałów prewencji otaczając budynek od strony podwórka. Wówczas sytuacja została opanowana i najeźdźcy zaprzestali wnoszenia ogrodzenia. Naczelnik poinformował, że wezwał inspektora z Nadzoru Budowlanego, który wypowie się w sprawie konfliktu. Zaprotestowaliśmy, ponieważ żaden urzędnik nie stoi ponad prawem i nie może wydawać wyroków – a sprawy Sądowe są w toku.

Przyjechał inspektor Powiatowego Urzędu Nadzoru Budowlanego i rozpoczął zapoznawanie z dokumentami inwestora i planami budowy. Po jakimś czasie, inspektor powiedział: “Dokumenty inwestora są w porządku, orzełki na pozwoleniach są, można budować, a sprawa wejścia na posesję nie leży w moich kompetencjach”.

Stanowczo zaprotestowaliśmy i powiedzieliśmy, że pozwolenie na budowę zostało wydane wbrew prawu, na co wskazuje między innymi niezgodne z prawem budowlanym wytyczenie dojazdu, którym włamali się „budowlańcy”, a który powinien wynosić 4,8 m. szerokości, a w rzeczywistości jest 3, 1 m. , ponadto toczące się postępowania karne przeciwko podającemu się za właściciela, a także trwające sprawy o zasiedzenie części nieruchomości przez mieszkańców kamienicy.

Inspektor po wysłuchaniu naszych uwag poszedł zmierzyć szerokość wjazdu, obejrzał jeszcze raz dokumentację, po czym ogłosił, że „w tej chwili wstrzymuje budowę, ale …GRODZIĆ MOŻNA”. Jednocześnie inspektor zaczął pouczać kamienicznika, że ten może kupi lub dogada się z sąsiadem z pustej działki obok, aby mógł na budowę wjechać przez tamtą nieruchomość.

Na te słowa tylko czekał “właściciel” – kiwnął ręką i nakazał wnosić ogrodzenie. Ponownie rozpoczął się nasz dramat, gdyż zdaliśmy sobie sprawę, że nawet dla Policji słowa urzędnika są ponad prawem i mamy coraz mniejsze szanse na obronę. W tym jeden z lokatorów krzyknął do inspektora, że postawienie płotu jest równoznaczne z rozpoczęciem budowy, bo jeśli nie można budować, to w jakim celu stawiać ogrodzenie budowy? Wtórowała mu druga lokatorka mówiąc, że w tym momencie bierze on na siebie odpowiedzialność jeśli za chwilę poleje się krew.

Inspektor wyraźnie zdenerwowany tymi argumentami nakazał wstrzymanie wszelkich działań i zobligował obie strony do stawienia się w jego biurze w dniu następnym i dostarczenie wszystkich dokumentów (co uczyniliśmy, jednak inspektora nie zastaliśmy). Po pewnym czasie napastnicy zaczęli wynosić sprzęt i elementy ogrodzenia z terenu posesji po czym wszyscy odjechali.

W całe to wydarzenie, trwającego blisko 7 godzin, zaangażowano na tak długi czas wielu policjantów, my stając we własnej obronie, będąc zdani na samych siebie, co odbiło się bardzo na naszym zdrowiu, doprowadziliśmy do zaprzestania łamania prawa, informując inspektora gdzie zostały złamane przepisy prawa i jaką bierze na siebie w tym momencie odpowiedzialność.

Wielu mieszkańców ul. Dzierzby również w późniejszych rozmowach mówiło, że byli zszokowani widząc sceny jakie w tym dniu działy się na naszej posesji. Z dalszych rozmów z sąsiadami wywnioskowaliśmy, że napastnicy całą tę akcję mieli dobrze zaplanowaną, gdyż widziano ich już przed godziną piątą gdy parkowali samochody w pewnej odległości od naszej posesji, a także widzieli ludzi niosących od strony ul. Puławskiej różne elementy budowlane.

Jak możesz pomóc?

Dodaj swój komentarz


Top